1. ▶Będę tego żałować ◀
*4 godziny wcześniej*
„Czy nie jest za późno, aby powiedzieć "przepraszam"?
Bo ja tęsknie za czymś więcej, niż tylko twoje ciało." *
-Katy, wyłącz to! – drę się, wpadając do pokoju mojej siostry. – Cholera, próbuję się uczyć.
-Cóż, myślę, że ja i Justin ci w tym nie przeszkadzamy – uśmiecha się do mnie złośliwie i zaczyna tańczyć w rytm piosenki po całym pokoju.
-W tym problem, że przeszkadzacie – mrużę oczy.
Katy wzdycha, łapie pilot od głośnika i ku mojej uldze, wyłącza muzykę.
-Sama jesteś sobie winna – mówi, wydymając usta - Nie chciałaś mnie zabrać na koncert, więc będę go robić w domu.
-Chyba żartujesz! – parskam śmiechem.
-A wyglądam, jakbym żartowała? – posyła mi jedno ze swoich poważniejszych spojrzeń.
Prawda jest taka, że moja siostra zawsze wygląda, jakby żartowała. Przez piętnaście lat jej życia nauczyłam się, że nie można brać jej na poważnie.
Przewracam oczami i już mam wyjść z jej pokoju, usatysfakcjonowana tym, że wyłączyła muzykę, gdy nagle zagradza mi drogę w drzwiach:
-Mirando – spogląda na mnie dużymi, zielonymi, oczami małego, smutnego kotka , czyli jej najlepszym triku, gdy czegoś chce – Wiesz, jak mi na tym zależy. Koncert jest tylko 30 km od naszego domu i zaczyna się za 3 godziny. Podobno nie wszystkie bilety zostały wyprzedane. Przemyśl to jeszcze.
-Wiesz, że nie jestem fanką Justina Biebera i to będzie dla mnie męczarnia, być na tym koncercie? – mruczę niezadowolona.
-Jesteś samolubna- oskarża mnie moja siostra – Przestań chociaż raz myśleć tylko o sobie. Gdybym miała te cholerne 16 lat, pojechałabym sama. Ale nie mam i potrzebuję ciebie.
Jej słowa sprawiły, że zaczynam się wahać.
-Obiecuję, że jak mnie zabierzesz, będę ograniczać swoją miłość do Justina- zaczyna mnie błagać i składa ręce, jak do modlitwy.
W jej oczach była tak silna prośba i nadzieja, że się złamałam.
-Dobrze – wzdycham pokonana, a Katy zaczyna piszczeć z radości.
Boże, będę tego żałować.
*4 godziny później*
Nie mogę uwierzyć, że zgubiłam Katy. Chociaż w tym tłumie, to nie powinno być zaskoczeniem.
Mam już dość.
Wokół mnie piszczą, tańczą i śpiewają dziewczyny. A ja stoję i próbuję wyszukać jasnych włosów mojej siostry. Tyle, że tu są setki jasnych włosów.
Co powie matka, jeśli bez niej wrócę?
„Za rok kończysz 18 lat, a nawet nie potrafisz upilnować piętnastolatki. Jak ty sobie w życiu poradzisz?"
Czyli powie, to co zawsze.
-Justin! Justin! – wrzeszczą jakieś laski obok mnie. Wyglądają, jak co najmniej opętane.
Jego irytujący, znajomy głos pobrzmiewa mi w uszach. Nawet go nie widzę przez ten dziki tłum.
I w sumie dobrze. Wystarczająco dużo razy widziałam go w moim domu. Na plakatach wywieszonych wszędzie, gdzie Katy chciała go mieć na widoku.
To nie jest tak, że nienawidzę Justina Biebera.
Nie znam go, więc mam do niego obojętne uczucia.
A co do jego muzyki... sądzę, że moja siostra mi ją na trwałe obrzydziła. Znacie to uczucie, kiedy pewna piosenka leci w radiu w kółko i w kółko, tak często, że po pewnym czasie macie ochotę zasłonić uszy, byleby tylko jej nie słyszeć? Tak właśnie jest w tym przypadku.
No cóż, stanie w tym miejscu jest w tym momencie bezsensu. Dlatego przepycham się przez tłum dzikich fanek i kieruję się do wyjścia.
Gdy wychodzę i głęboko wdycham powietrze ( ponieważ tam nie było tlenu), moja komórka wibruje. Wyławiam ją z tylnej kieszeni i z ulgą spostrzegam, że to od Katy:
„Wrócę z kumpelami. Nie czekaj na mnie" – głosi sms. I tylko tyle.
Serio? Moja piętnastoletnia siostra właśnie wystawiała mnie do wiatru.
Świetnie, Mirando, przynajmniej masz jeden kłopot z głowy. Miejmy tylko nadzieję, że tej gówniara nie wpakuje się w jakieś kłopoty.
Wracam do miejsca, gdzie zaparkowałam samochód i staję zdębiała. Okazuje się, ze to ja wpadłam w kłopoty.
Mojego samochodu nie ma. Dobrze, nie powinnam wpadać w niepotrzebną panikę. Ewentualnie mój samochód a)został zabrany przez kosmitów b)ktoś go pomalował magiczną farbą, która sprawia że stajesz się niewidzialny c) stał się jak Garbi i uciekł ode mnie, bo zawsze w nim śmiecę.
Prawda jest inna i znacznie gorsza. I niestety zdaję sobie z tego sprawę, że inaczej nie może być, nawet jeśli bardzo chcę, żeby prawda była jak coś z tych trzech punktów.
Mój samochód został odholowany.
Skąd to wiem? A, no cóż, powiedział mi to ten cholerny znak, głoszący zakaz parkowania, który wcześniej jakby znikł. A teraz jest. A samochodu nie ma.
Nogi mi drżą, gdy wracam pod budynek, w którym powoli kończy się koncert i szalone faneczki, wychodzą zadowolone, że widziały swojego idola z daleka. Jej, niesamowite! Poczujcie mój sarkazm.
Muszę oczyścić umysł. Co zrobić, kiedy twój dom jest 30 km dalej, ty nie masz samochodu, a twoja młodsza siostra zwiała?
Próbuję się do niej dodzwonić, ale oczywiście, jakby to było trudne do przewidzenia, nie odbiera.
Co robić? Co robić?
Przez pięć minut czekam na objawienie, ale się rozczarowuję.
Pozostaje mi iść. Po prostu podążać przed siebie. Niestety dochodzę do końca ulicy i skręcam w małą uliczkę, która jest oczywiście ślepa. Jednak nie jestem w niej sama. Ku mojemu zdumieniu, przede mną stoi białe ferrari.
Mam ochotę się rozryczeć. Tak ładne, drogie i samotne auto, kiedy ja właśnie go potrzebuję.
I wtedy nagle jakieś drzwi, które były wybudowane w ścianie się otwierają i wybiega z nich jakiś typ w czarnym kapturze.
Wciągam głośno powietrze i decyduję. Trzeba zaryzykować.
-Hej – krzyczę, ale wychodzi mi okropny skrzekliwy pisk. –Hej! – próbuję znowu, aż mężczyzna zwraca na mnie uwagę. Odwraca się, a ja marszczę brwi. Kaptur zasłania mu całą twarz. – Potrzebuję pomocy.
To tak żałośnie brzmi. Ale czy nie jesteś w tej chwili w żałosnej sytuacji, Mirando?
-Czego? – mruczy dziwnie zmodyfikowanym głosem.
- Słuchaj, wiem że zawracam ci dupę, czy coś, ale naprawdę potrzebuje pomocy. –robię smutną minę, której nauczyłam się do Katy.
-Dobra, wsiadaj – rzuca po chwili wahania. Podchodzi do mnie tak szybko, że nie zdążam zareagować i łapie mnie za rękaw bluzy, po czym wciska do luksusowego samochodu.
-Co.. – nie dokańczam, bo w tym momencie, chłopak siada na miejscu kierowcy i zdejmuje kaptur.
No kurwa nie. To chyba jakiś paskudny żart? Może to Lucy w przebraniu? A może mam zwidy?
-Przestań się gapić – mówi, a ja z grozą poznaję ten głos.
O bogowie,siedzę w samochodzie z pieprzonym Justinem Bieberem.
▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁▁
*-Justin Bieber "Sorry"
I jak? Spodobał się pierwszy rozdział? Jeśli tak to pozostawcie po sobie ślad w postaci gwiazdki lub komentarza. To dodaje weny i sprawia, że mam ochotę dalej pisać :*
Na górze macie zwiastun ↑↑↑
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top