Niemcy, nie, żeby coś, ale to jest trochę gejowe
(Perspektywa Polski)
Stałem pod drzwiami Rosji przez chyba 10 minut, nie wiedząc, czy mam wchodzić, czy nie. Bałem się rozmowy z Niemcem i Węgrami. Szczerze, wolałem tam nie wchodzić, ale chciałem mieć to już za sobą. Wszedłem bez pukania.
R - PRIvieT, hik! PoLsZA! - nawalony Ruski wydarł się na cały głos.
P - Ta, hej... Są Węgry i Niemcy? - spytałem. Chciałem już wyjść.
R - Hik! CzeEeMu PytASz? - spytał Rosja, prawie upadając.
P - Chcę z nimi pogadać. - odparłem spokojnie.
R - tAaAm Som. - alkoholik wskazał mi stół palcem, przy którym siedzieli Niemcy i Węgry, co zachwiało jego równowagę i się wywalił. Oboje byli trochę pijani i widocznie świetnie się bawili. Śmiali się i rozmawiali o czymś głośno.
P - No to sobie porozmawiałem... - mruknąłem pod nosem niezadowolony.
Dobra, chuj, raz się żyje. Podszedłem do ich stolika.
P - Mogę porozmawiać z tobą na osobności? - oparłem się jedną ręką o stół i spojrzałem na Węgra.
Węgry (jednak był cholernie napruty) poszedł ze mną do drugiego kąta pomieszczenia bez najmniejszego sprzeciwu.
P - Węgry, ej, Węgry, słyszysz mnie? - próbowałem złapać z nim kontakt wzrokowy.
P - Węgry! - wydarłem się i dopiero wtedy na mnie spojrzał.
W - nIE SmaKoWAły cI, hik! MOjE kanAAPkI! - odwrzeszczał.
P - Przepraszam. Starałeś się mi pomóc, a ja zachowałem się, jak chuj, którym w sumie jestem. Wybacz mi, proszę.
W - CO?! - nie słyszał. Nawet jakby u Ruska zapanowała taka cisza, że muchy by nie było słychać, to i tak by mnie nie usłyszał... Był zwyczajnie pijany w trupa i nie chciał mnie słuchać.
P - Nieważne... - odparłem i odprowadziłem go ostrożnie do stolika, przy którym siedział Niemcy.
P - Niemcy, teraz ciebie chciałbym zaprosić na rozmowę. - powiedziałem uroczyście.
N - DoBra. - również był nawalony równo. Wahałem się, czy z nim gadać, czy jednak sobie odpuścić, ale pomyślałem, że przynajmniej nie będzie nic ukrywał. U innych może to tak działa, tak przynajmniej słyszałem, bo u mnie absolutnie się to nie sprawdza.
Poszliśmy więc do jakiegoś pokoju. Zauważyłem Japonię, robiącą nam zdjęcie, ale niezbyt się tym przejąłem, ona robi miliard zdjęć przy każdej okazji i krąży pogłoska, że żadnych nie usuwa, ja nie wiem, jakim cudem jej się to wszystko mieści w pamięci telefonu. Gdy już zamknąłem drzwi, usiedliśmy, on na krześle, ja na łóżku i zaczęliśmy konwersować.
N - nO tO cOo RobIMy?
P - Chciałem z tobą porozmawiać o czymś bardzo ważnym.
N - MiAnOwIciE? Hik!
P - Mianowicie o wojnie. O Trzeciej Rzeszy. O tobie. Nigdy nie mieliśmy okazji o tym porozmawiać, bo za bardzo zadzierałem nosa, w sumie niepotrzebnie. - Niemcy nie wyglądał na zmieszanego, wręcz przeciwnie, zaczął się głośno śmiać, co mnie zbiło z tropu i trochę zniechęciło do dalszej rozmowy.
N - Hahaha! Ahh... ja wIeeM O czYM tY tAk nApRAwDę chCEsz ze mNĄ RozMAwiAć... Hik! MMm... - Niemcy zaczął się niebezpiecznie do mnie zbliżać. W dodatku szybko. Nie mogłem podnieść się z łóżka, byłem zbyt zdezorientowany, by cokolwiek zrobić.
N - I WiEsz cO? - spytał, kucając przy mnie i kładąc ręce po obu stronach moich ud na łóżku. Ja tylko na niego patrzyłem. Nachylił się do mojego ucha.
N - JA teŻ... - wyszeptał agresywnie. W jego głosie udało mi się rozpoznać styl mówienia Rzeszy. Szyderczy, energiczny, trochę mamrotliwy. Zamarłem. Nagle Niemcy wpił się natarczywie w moje usta. Otworzyłem szeroko oczy i nie robiłem kompletnie nic, ale po jakimś czasie zdałem sobie sprawę z tego, co się dzieje i mocno go od siebie odepchnąłem.
P - Co jest, kurwa?! - szybko podbiegłem do drzwi, otworzyłem je agresywnie i wbiegłem do salonu, gdzie impreza trwała w najlepsze. Przepychając się przez tłum, wybiegłem z domu Rosji. Biegłem przed siebie, nie zwracając uwagi na nikogo, ani na nic. Serce waliło mi, jak młot pneumatyczny. Dosłownie je słyszałem. Kilka minut wystarczyło, bym był zbyt zmęczony, by dalej biec. To znak, chyba czas iść na siłkę. Zatrzymałem się. Gdy przypomniałem sobie o pocałunku Niemca, zrobiło mi się niedobrze.
P - Ja pierdolę! - krzyknąłem i udałem się spiesznym krokiem do domu, powstrzymując przy tym odruchy wymiotne i starając się uporządkować myśli.
Wytrwałxś do końca trzeciego rozdziału, gratuluję. Był krótki, ale dziwny.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top