XXXIII.
Zack
- W porządku chłopaki? - zapytała Isis, stojąc przed nami.
- Gdyby nie ty i twoi ludzie, to pewnie byłoby z nami dużo gorzej - powiedziałem szczerze.
Machnęła ręką i spojrzała za nas, jakby szukała kogoś jeszcze.
- A gdzie ta dziewczyna co z wami była? Wiktoria, tak? Co z nią? - zdawała pytania z szybkością karabinu maszynowego.
Moja mina od razu zrzedła i przypomniałem sobie ostatnie zdarzenia.
- Nie dotarła tutaj. Mieliśmy problem - postanowiłem tak to określić, bo nie wiedziałem, jakiego innego słowa mógłbym użyć. W głowie miałam pustkę. - Poświęciła się dla nas. - Nie wspomniałem, że została postrzelona i nie było dla niej ratunku. Dziewczyna nie musiała o tym wiedzieć.
- Przykro mi. Zginęła jako bohaterka - powiedziała z szacunkiem. - To ważne - dodała, jakby naprawdę tak myślała.
Nie mogłem zaprzeczyć, że ta dziewczyna była inna, niż wszystkie które poznałem do tej pory. Miała w sobie coś. Po prostu.
Przez chwilę panowała cisza, a później Luck się odezwał.
- Skąd wiedziałaś, że potrzebujemy pomocy?
Isis westchnęła i przejechała ręką po włosach. Zrobiła to z wdziękiem i naturalnością.
- Prawdę mówiąc, daliście mi do myślenia. Cała wasz trójka. To jak mówiliście o całym tym...- zrobiła krótka przerwę - jak mówiliście o wszystkim. Większość się z wami zgodziła i kiedy odjechaliście, rozmawialiśmy o tym. Ludzie mnie przekonali, ale to wy daliście in odwagę.
- Zmieniłaś zdanie? - Luck nie krył zdziwienia. I podziwu...
- Tak - dziewczyna dość smutno się uśmiechnęła. Później wysłałam Tessie i Jilla na zwiady i okazało się, że jesteście dość szybcy w akcjach.
- Wiadomo, czas nie czeka.
- Niestety, więc dwójką moich ludzi pobiegła za wami...- Luck nie dał dokończyć zdania Isis, bo wykrzyknął.
- Pobiegli? Taki kawał drogi?!
- Przecież mówię - dziewczyna była jednocześnie zdezorientowana, jak i rozbawiona. - Jill i Tessie biegali wyczynowo przed apokalipsą, więc szybko zdali mi raport i o to jesteśmy gotowi wam pomoc. Bo powiem Wam, że w dwójkę to świata nie zwojujecie.
- Chcesz się założyć? - zapytałem z błyskiem w oku.
- Wolałabym cię nie ratować po raz drugi Zack - odpowiedziała, a po chwili dodała - to raczej Ty powinieneś być rycerzem na białym koniu.
Kilka osób się roześmiało, a moja pewność siebie nieco przygasła. Isis miała rację.
- Może omówimy plan? Bo szczerze mówiąc nie mam ochoty na masowo samobójstwo, a wy? - spojrzała na nas, jakby naprawdę oczekiwała odpowiedzi.
- Jeśli damy się zabić, to nie uratujemy mojej siostry i Asha.
- No nie - szeroko się uśmiechnęła i odwróciła się tyłem. - Ruszajmy, za niedługo zapadnie zmrok. Nie zapomnijcie samochodu - znowu się roześmiała, kiedy omal byśmy minęli nasz samochód.
Jezu, co było w tej dziewczynie takiego, co sprawiało, że człowiek cały czas o niej myślał?
***
Derek
- Jestem Net - człowiek zaczął od przedstawienia się - mam 22 lata - Nie wyglądał na tyle. Sprawiał wrażenie dużo starszego. - Zostałem ugryziony, ale nie zmieniłem się tak jak moi przyjaciele, rodzina i wszyscy, których kochałem. Zombie ugryzł mnie przez moją nieuwagę, głupi błąd, który nie powinien był się zdarzyć. - Chłopakowi coraz trudniej było mówić. - Nie mam pojęcia, czy jest na to lekarstwo.
- Jestem lekarzem - wrzuciłem z siebie. Nawet nie wiedziałem dlaczego to powiedziałem.
- Nie sądzę, żeby można było mi pomóc - Net słabo się uśmiechnął.
- Kto wie...- powiedziałam i podniosłem się z ziemi. Podałem rękę chłopakowi, a później wziąłem Denisa.
We trójkę weszliśmy do jaskini.
Cześć!
Zdecydowanie za często Was przepraszam, ale niestety muszę to zrobić znowu, gdyż rozdział miał się pojawić w piątek, a pojawia się dopiero dzisiaj. Na swoje usprawiedliwienie mogę jednak napisać, że Wattpad przez ostatnie dwa dni nie chciał współpracować, tak samo jak mój telefon. Także przepraszam!
Chciałabym podziękować Niepowtarzalna06 za to, że po prostu jest, czyta i komentuje każdy rozdział, bo daje mi to naprawdę wielką motywację do pisania, jak i również wielokrotnie poprawia mi humor, także ten rozdział dedykuję właśnie jej.
Jeszcze szybko tylko dodam, że od dzisiaj rozdziały będą pojawiać się tylko raz na tydzień lub czasami raz na dwa tygodnie. Jest to spowodowane zaczynającą się szkołą, a ja niestety muszę się teraz przyłożyć do nauki.
Dobrze, koniec!
Trzymajcie się i życzę miłego tygodnia ^^
claire1902
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top