XLVII. *ROK PÓŹNIEJ*

Niki
Przytuliłam się do Willa i pierwszy raz od kilku miesięcy pozwoliłam sobie na chwilę relaksu. Niezbyt dużo zmieniło się przez ten rok. No może oprócz tego, że za niecałe 2 tygodnie miałam 18 lat. To jednak jest "coś".
Ash dalej nie odzyskał pamięci,  ale oboje z Willem do tego przywykliśmy. Do jego nieobecnego spojrzenia,  braku rozpoznania i innych dziwnych zachowań.
Żyliśmy sobie na kompletnym pustkowiu,  z dala od tego wszystkiego. Mieliśmy wodę i prąd,  jedzenie oraz bezpieczeństwo. W tych czasach to było jak luksus. Na więcej nawet nie liczyliśmy od losu.
Byłam szczęśliwa z Willem. Naprawdę. Tylko że czasami, kiedy szłam na spacer sama ze swoimi myślami, w mojej głowie pojawiały się wspomnienia. Krótkie chwile, kiedy byłam szczęśliwa z Ashem.  Mimo że nigdy nie powiedziałam o tych chwilach Willowi, to nie mogłam wymazać wspomnień,  nawet jeśli bardzo bym chciała. Tak to już po prostu było. Najpierw są one dla ciebie wszystkim, a później kiedy utracisz osobę, z którą je dzieliłaś, stają się dla ciebie torturą i masz ochotę o nich zapomnieć.
- Idę po wodę - powiedziałam do chłopaka. Kiwnął głową i dalej siedział z nosem w książce. Było tak normalnie, że aż wydawało się to nienormalne, po wszystkim, co przeżyliśmy.
Wzięłam wiadro i z przyzwyczajenia wsadziłam mały sztylet za pasek spodni. Nie mogłam się pozbyć tego nawyku, mimo że byliśmy na kompletnym odludziu.
Wyszłam z domku i skierowałam się do studni, która była oddalona kilka metrów od domu.
Kiedy wiadro już było pełne,  chciałam wrócić,  ale w lesie za doliną, zauważyłam ruch. Zamarłam. Pamiętacie jak pisałam o tym, że jesteśmy na odludziu? Otóż,  chyba jednak trzeba tutaj wprowadzić poprawkę. Padłam na ziemię. To także był nawyk.
Ciśnienie od razu mi podskoczyło, a krew zaczęła szybciej krążyć w żyłach.
Zastanawiałam się,  co mam zrobić, kiedy rozległ się strzał.
- Cholera. Ani chwili spokoju - warknęłam wściekłym szeptem do siebie i zaczęłam się czołgać w stronę drzew. Miałam nadzieję,  że Will nie będzie tak głupi,  żeby wychodzić. W tym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. No jasne...
- Niki!
- Wracaj do środka Will - wrzasnęłam, kiedy stanęłam za drzewem.
Żałowałam, że nie wzięłam pistoletu. Przezorny zawsze ubezpieczony. Taa...
Poczułam nacisk noża. Nie ma to jak ostrożność, prawda Niki?
Spojrzałam na swojego oprawcę.
- Bradd?! - krzyknęłam i poczułam jak nóż prześlizguje się po moim brzuchu.
***
Derek
Minęło 15 miesięcy od kiedy po raz ostatni widziałem Wiki. Nie miałem jej żadnego zdjęcia. Zostały tylko wspomnienia. Z jednej strony było to coś, co dawało mi ukojenie, ale z drugiej strony zawsze, kiedy ją sobie przypominałem, sprawiało to  jeszcze więcej bólu. Sprzeczność.
Starałem się w miarę możliwości pomagać, ale prawda była taka, że niezbyt się do tego nadawałem. Nie mogłem się pogodzić z jej odejściem. Może sprawił to fakt, że nie miałem okazji się z nią pożegnać. Nie było mi to dane. Żałowałem tego okropnie.
Pamiętałem nasze pierwsze spotkanie. To jak spojrzała mi w oczy i jak pierwszy raz się uśmiechnęła. Pamiętałem wszystko.
- Derek! Możesz tu podejść? - Isis krzyknęła do mnie z drugiego końca domu. 
- Już idę - odkrzyknąłem. Musiałem wziąć się w garść. Ale czy potrafiłem?
***
Zack
Siedziałem przytulony do Isis i patrzyłem, jak Luck siedzi naprzeciwko jakiejś dziewczyny i śmieje się z jej żartu.
Nasza grupa liczyła teraz 6 osób. Mnie, Isis, Dereka, Lucka, Liz NIE dziewczynę Lucka (no jasne...) oraz Neta.
Połowa osób nie dożyła moment rozpadu naszej początkowej grupy,  a druga połowa odeszła zanim wszystko szlag trafił.
Pokrótce tylko powiem,  że nie był to szczęśliwy rok. Nie wpadłem na wiele tropów mojej siostry,  co nie znaczy, że zamierzałem się poddać,  ale musiałem zrobić sobie przerwę.
Zaszyliśmy się w górach,  gdzie było spokojnie i cicho. Odpoczywaliśmy i zbieraliśmy siły, a przy okazji staraliśmy się udawać normalna rodzinę i prowadzić zwyczajne życie.
Nawet jeśli to było chwilowe i naiwne z naszej strony, to i tak się z tego cieszyliśmy. Musieliśmy odpocząć od walki, zombie i końca świata. 
Czasami złudzenia,  iluzje są bardziej potrzebna do życia niż tlen.

Cześć!
Wiem, że ostatnio rzadko tutaj jestem, ale naprawdę postaram się to zmienić. Muszę jeszcze odpowiedzieć na dwie nominacje, więc jeśli kogoś to nie interesuje, to kolejny rozdział pojawi się w czwartek.

A teraz czas na nominacje:
Jofielle  - nominowała mnie do napisania 15 faktów o sobie. Mam nadzieję, że dam radę!

1. Nie mam drugiego imienia.
2. Uwielbiam świeczki (najlepsze są te zapachowe).
3. Wolę noc niż dzień.
4. W tamtym roku przeczytałam 66 książek.
5. Zazwyczaj, kiedy piszę, słucham muzyki.
6. Mam bardzo słabą pamięć...niestety.
7. Noszę tylko ciemne rzeczy.
8. Za miesiąc będę mieć kolczyk w wardze.
9. W przyszłości chciałabym mieć tatuaże.
10. Chodzę na siłownię od kilku miesięcy.
11. Zdecydowanie za dużo pieniędzy wydaję na kosmetyki.
12. Jestem brunetką.
13. Nie mam talentu do rysowania.
14. Oraz pomysłu na dalsze fakty...
15. Więc koniec!

I druga nominacja od StaryOdkopywaczBajek

Nominacja polega na opisaniu o swych trzech marzeniach zaczynając od niemożliwego do naprawdę możliwego.

1. Niemożliwe
Napisać świetną książkę, która zostałaby wydana.

2. Trudne
Mieć swojego psa.

3. Możliwe
Przekłuć sobie dolną wargę (w sumie to jest kwestia cierpliwości i miesiąca czasu).

Okey! Koniec
Teraz nominuję do obu tych ''wyzwań":

Crossbow7734

KingPhilip77

mlena102

eMkaeM1

vbutterflyv

Aleksandra_piszaca

kochamVee

michibay

PatkaPsychopatka

Koniec! Cieszmy się!
Już nie przedłużam. Trzymajcie się! Miłego dnia/nocy. 
claire1902

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top