L.

Zack
Myślałam, że coś mi się przywidziało. Moja siostra nie mogła tutaj stać. To był jakiś piękny sen, z którego za chwilę się obudzę i znowu będzie tak jak wcześniej. Chwilę trwało zanim dotarło do mnie, że to nie jest piękny sen. To była piękna rzeczywistość.
Porwałem ją w ramiona. Schudła przez ten czas, bo czułem pod jej kurtką kości. Miała umorusane policzki czymś czarnym, a w oczach łzy.
- Jezu Zack - powiedziała i wtuliła się we mnie mocniej. Stwierdziłem, że przecież nie będę płakać, ale mimo wszystko, że byłem ''twardzielem'', to kilka łez spłynęło mi po policzkach.
Znalazłem ją! Wszystko krzyczało we mnie z radości. Chyba nigdy z niczego tak bardzo się tak nie cieszyłem.
Ona przynajmniej coś powiedziała, a ja nie umiałem wykrztusić słowa.
W końcu delikatnie wysunęła się z mojego niedźwiedziego uścisku, ale ciągle się uśmiechała. 
- Zaczyna się robić coraz ciekawiej - mruknęli Will i Bradd jednocześnie.
Roześmiałam się. Chyba nadszedł  czas, żeby wszystko sobie porządnie wyjaśnić, bo miałam już dosyć nieporozumień.
Weszliśmy do środka. 
Chadd spojrzał na mnie, a później przeniósł swoje puste spojrzenie na Asha, który wszedł ostatni. Jego wzrok zmienił się w kilka sekund. Zmienił się też jego wygląd, choć tak naprawdę wyglądał tak jak wcześniej, ale bardziej chodziło mi o to, że jego postawa była bardziej pewna siebie,  jakby w końcu wiedział, kim jest, gdzie jest i dlaczego tu jest. To było niesamowite. Nie rozumiałem dlaczego odzyskał pamięć, akurat kiedy zobaczył chłopaka, ale miałem przeczucie, że Niki wszystko mi wyjaśni, bo sądząc po tym, jak spojrzała na Chadda, który przytulał zdezorientowanego Asha, wiedziała dużo więcej niż ja. Położyłem jej dłoń n ramieniu, a Isis spojrzała na mnie dziwnie. Uspokoiłem ją spojrzeniem, a ona się uśmiechnęła. Czyżby w końcu było dobrze? Aż nie mogłem w to uwierzyć, ale może powinien, bo czułem, że od dzisiaj będzie tylko lepiej.
***
Niki
Jezu, znalazłam Zacka! Znalazłam go! Cały czas krzyczał szczęśliwy głosik w mojej głowie, a drugi powtarzał, że zaraz znowu go stracę. Kazałam mu się zamknąć. Serce biło mi jak oszalałe z radości. Nie przypuszczałabym nigdy, że znajdę brata akurat dzisiaj, a tu proszę. Stał koło mnie, uśmiechał się. Życie bywa zaskakujące i możecie być pewni, że nawet jeśli coś wydaje się niemożliwe, ale bardzo tego pragniecie i wierzycie, że kiedyś się spełni, to faktycznie tak będzie. Wszechświat będzie potajemnie szykował to, czego nigdy byście się nie spodziewali. Tak to jest już w życiu. Jest nieprzewidywalne, niejednokrotnie ciężkie, a problemy zdają się nas przytłaczać, ale kiedy zdarzy się coś miłego, coś czego nie spodziewalibyśmy się przeżyć, jesteśmy w stanie docenić to tak, jak powinniśmy.
- To czas sobie wszystko wyjaśnić, bo chciałabym już wrócić do domu - powiedziałam, a wszyscy się roześmiali.
Usiedliśmy w kole na ziemi. Zack koło mnie i jakiejś blondynki, która uśmiechała się na jego widok, więc stwierdziłam, że to pewnie jego dziewczyna. Oj bracie, będziesz miał mi się z czego spowiadać. Dalej siedział Bradd, Chadd, a koło niego Ash. Przełknęłam gulę w gardle, kiedy zorientowałam się, że chłopak nie odzyskał pamięci, ale dobre i to, że Chadd tak. Zawsze to coś. Poza tym chyba wymagałabym za dużo, żeby jednego dnia tak dużo się zmieniło. Koło zamykał Will, który trzymał rękę na moim kolanie. Nie znał tu nikogo oprócz mnie i Asha (który w zasadzie też był mu całkowicie obcy), więc czułam, że jest trochę skrępowany.
- Kto zaczyna? - zapytałam.
- Może my - odezwał się Chadd i Bradd jednocześnie, którzy w międzyczasie wymienili porozumiewawcze spojrzenia. - Wydaje mi się, że mamy najmniej do powiedzenia.
Skinęłam głową na znak aprobaty i poczekałam, aż mężczyźni ustalą po kolei wszystkie fakty.
- Postaramy się streścić to w najbardziej przystępny sposób - powiedział Bradd. Miał trochę smutne spojrzenie, ale może mi się tylko wydawało.
Tak jak powiedział, tak też zrobił. Powiedział to wszystko, co ja już słyszałam od niego, ale nie przerywałam, bo inni nie byli obeznani w temacie. Zaczął od tego jak się rozdzieliśmy do momentu, kiedy weszliśmy do drzwi. Opowiedział, jak Chadd stracił pamięć, kiedy przez przypadek trafili do Elektrowni i jak on był odporny na to serum. Kiedy skończył zapadła cisza. Wszyscy uporządkowywali w głowie fakty, wspomnienia i starali się przyswoić nowe informacje.
Spojrzałam na brata.
- Twoja kolej Zack.
Chłopak potarł dłońmi dżinsy i zaczął.
- Może zacznę od tego, że bardzo się cieszę, że was tu wszystkich widzę, bo minęło sporo czasu od kiedy byłem w takim gronie bliskich mi osób.  - Pokrótce opowiedział, jak włóczyli się bez celu, aż w końcu sobie odpuścili, bo mieli dość. Wyjaśnił, jak stracił nadzieję, kiedy zobaczył, że go nie pamiętam i jak przez długi czas nie mógł się pozbierać. Mówił o tym, jak ich grupa powoli z dnia na dzień się rozsypywała i jak w końcu zostali sami. - Teraz nasza grupa, a może raczej grupka liczy sześć osób. Nieźle sobie radzimy. Mamy wodę i w miarę bezpieczne miejsce. - Chłopak zrobił przerwę. - Nie mogę dalej uwierzyć, ze tu jesteśmy. Wyszliśmy z Isis - spojrzał na dziewczynę, a ja pomyślałam sobie, że ma ona niecodzienne imię, ale się nie odezwałam i pozwoliłam mu kontynuować. - Aż nagle znaleźliśmy się przed stodołą, w której znaleźliśmy Chadda, choć ja z początku nie mogłem sobie przypomnieć, skąd go znam. Niestety, on nie znał nas. No i właśnie zamierzałem wyjść, żeby pobiec po resztę, aż pojawiliście się wy.
Znowu zapadła cisza, jednak mi coś nie dawało spokoju.
- Zack, gdzie teraz ''mieszkacie''?
- Za kilka kilometrów jest dolina otoczona lasem, a tam mamy  rozstawione namioty i niedaleko jest studnia, więc jest całkiem okey. Może nie są to jakieś luksusowe warunki, ale lepsze namioty niż spanie na ulicy.
Przełknęłam ślinę.
- A widzieliście taki zniszczony mały domek?
- Ta, zastanawialiśmy się czy może tam się nie zatrzymać, ale stwierdziliśmy, że może być trochę ciasno w sześć osób. Poza tym stoi on raczej na widoku i nie jest niczym osłonięty, jeśli nie liczyć pobliskiego lasu.
Straciłam na chwilę oddech, ale postanowiłam zadać ostatnie pytanie.
- Od kiedy tam jesteście?
Chłopak się zamyślił, spojrzał na blondynkę. Ona cicho coś odszepnęła.
- Kilka miesięcy, ale dlaczego tam bardzo cię to interesuje?
Myślałam, ze w tamtej chwili dostanę palpitacji serca. Kilka miesięcy...
Zack chyba zauważył moją minę, bo od razu się spytał.
- Niki, co ci jest?
Nie umiałam wykrztusić słowa. Mogliśmy się spotkać już kilka miesięcy temu, gdybyśmy tylko wyszli w tym samym czasie po wodę. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Mogliśmy się spotkać już dużo wcześniej Zack. To my mieszkaliśmy w tamtym domku.
Chłopak szerzej otworzył oczy.
- Wy? - zapytał, jakby sam nie mógł w to uwierzyć. Milcząco kiwnęłam głową.
Pokręcił głową.
- To już nieważne Niki. Najważniejsze, że w końcu jesteśmy razem. Przytulił mnie, a ja poczułam jak kilka łez znowu spływa mi po policzku. Miał rację. W końcu byliśmy razem i tylko to się liczyło.

Cześć!
Przepraszam, że rozdział jest dopiero dzisiaj, ale wczoraj Wattpad nie chciał ze mną współpracować. Kolejny rozdział jak zwykle w piątek. Ten rozdział jest rozdziałem przedostatnim, także szykujcie się na wielki finał!
Trzymajcie się i miłego dnia :)
claire1902

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top