XXVIII.

Znowu byliśmy w drodze. Zostało nam niecałe 10 kilometrów. W końcu! Miałam serdecznie dość tego samochodu, naprawdę.
Krótki postój na stacji benzynowej obył się bez większych niespodzianek. Spotkaliśmy tylko dwa trupy, które z łatwością załatwiliśmy. Zatankowaliśmy i jechaliśmy dalej. Miałam dziwne wrażenie, że już kiedyś byłam na tej stacji, ale nic nie mówiłam. Stwierdziłam, że to tylko dziwne
déja-vu.
- Jesteśmy na miejscu - oznajmił Ash 15 minut później, kiedy stanęliśmy przed dużym, białym domem. I znowu to wrażenie...
Wysiadłam z samochodu i pociągnęłam Luke'a za sobą. Ash miał popilnować chłopców i zostać przy samochodzie.
- Niki posłuchaj ja...- zaczął Luke cicho, ale ja nie dałam mu dokończyć.
- Zamknij się - syknęłam. Coś było nie tak, czułam to.
Zostawiłam Luke'a obok sznurków na pranie, a sama poszłam dalej. Podwórko było ogromne, za mną stała wielka, stara, drewniana szopa, a za nią kto wie...mogło być wszystko. Przede mną natomiast był dom, a za nim kawałek ogródka ze starym drzewem, na którym wisiała huśtawka z opony. Obok domu stała altanka, w której był stół i grill.
To było mega dziwne, no miałam wrażenie, że ja już tu byłam.
Zrobiłam kilka niepewnych kroków i stanęłam na czymś. Odchyliłam but. Na trawie leżała mała czerwona łopatka. Moja pamięć wróciła, a to nie było jakieś zwykłe podwórko. Nie miałam dziwnego wrażenia, że kiedyś tu byłam.
Ja znałam to miejsce.
Tu mieszkała moja kuzynka.
Daria.
***
- To na pewno tu ją zakopiemy? - spytałam Darię. Miałam wątpliwości, czy nasz wielki skarb, porcelanową lalkę, można zakopć pod psią budą.
- Tak. - odparła kuzynka. - Lucky będzie jej strzec.
Kiwnęłam główką i przeniosłam wzrok na dziurę w ziemi, do której teraz druga dziewczynka wkładała lalkę w szklanej szkatułce.
Zaczęła zasypywać dziurę ziemią, a ja po raz ostatni mogłam zobaczyć nasz najdroższy skarb. Na koniec uklepała ziemię czerwoną łopatką i odeszła, nie oglądając się za siebie.
***
Tamto wspomnienie wróciło. Było, jak żywe. Czułam je, jak wypala mi ślad pod skórą. Podniosłam z ziemi przedmiot i delikatnie pogładziłam, a następnie schowałam do torby. To musiało zaczekać.
Tym razem wyjęłam nóż i idąc, ostrożnie rozglądałam się. Natrafiłam na mnóstwo śmieci, które omijałam ze względnym spokojem, choć w środku cała dygotałam, bo kawałek po kawałku przypominałam sobie przeszłość.
Pluszowy miś.
Szalik z błękitnymi koralikami.
Plastikowy kubek z Myszką Miki.
Te przedmioty miały dla mnie sentymentalną wartość, ale mi nie wolno było się rozklejać. Ja już taka nie byłam, a to, co stało się przy dawnym domu, puściłam w niepamięć, tak jakby nigdy się nie stało.
Weszłam do domu unosząc nóż, ale drzwi tylko zaskrzypiały. Nikt nie wyszedł, ani nikt się na mnie nie rzucił. Dom wyglądał na opuszczony.
Weszłam do przedpokoju i rozejrzałam się uważnie. Dokładnie znałam rozmieszczenie pokoi. Po mojej lewej znajdowała się kuchnia, a za nią łazienka. Następnie z prawej schody na piętro, kotłownia, salon i kolejny pokój, który służył raczej jako składzik.
Weszłam w głąb domu, obeszłam cały parter, ale nikogo nie znalazłam. I wtedy usłyszałam charczenie. Powoli się odwróciłam, w samą porę, żeby zobaczyć, jak Lucky szykuje się do ataku. Nie była zmieniona, ale mnie nie poznała. Nadszedł czas, żeby odświeżyć jej pamięć.

Hej

Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale ostatnio nie najlepiej się czułam i fizycznie i psychicznie. Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. A na razie macie taki rozdział z małą dawką akcji.

claire1902

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top