XXII.

Nie mogłam w to uwierzyć. Staliśmy tak, jeszcze kilka minut, a później Zack zapytał:
- Wszystko dobrze?
Okazało się, że płakałam.
-Tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Wierzchem dłoni otarłam łzy.
Brat też się uśmiechnął. Zauważyłam, że te kilka miesięcy odcisnęło na nim piętno. Włosy miał potargane i wyraźnie schudł. Na policzkach widać było czarne smugi, może węgla? Oczy miał podkrążone, wiedziałam, że nie sypiał dobrze.
- Jednak trafiłaś. - powiedział i odsunął mnie na długość ramienia.
- Gdzie? - spytałam, nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Tu.
- A no tak. - odpowiedziałam, chociaż dalej nie miałam zielonego pojęcia, o czym rozmawiamy.
- Oj Niki, Niki. - oznajmił Zack i westchnął. - Nie wiesz o czym mówię, prawda?
- Tak. - odpowiedziałam i nieśmiało  uśmiechnęłam.
- Zostawiłem ci adres w naszym starym domu.  - wyjaśnił brat, a później dodał -  Cieszę się, że tu jesteś.
- Ja też. - odpowiedziałam i ponownie przytuliłam brata, po chwili mnie olśniło. - Czekaj. - powiedziałam. - Byłam w domu. Mam tą kartkę. - Wyciągnęłam ją z tylnej kieszeni i mu ją pokazałam.
- To było niemądre Niki. - powiedział Zack, biorąc kartkę do ręki. - Wiedziałem, że tam pójdziesz. Dlatego, tam ci ją zostawiłem. - wyszczerzył się do mnie. - Mądry jestem. - stwierdził z dumą.
- Bardzo. - westchnęłam i przewróciłam oczami.
- Gdzie rodzice? - zapytaliśmy jednocześnie i spojrzeliśmy na siebie. - Jak to gdzie? Z tobą! - znowu powiedzieliśmy razem. - Jak to ze mną?! - ponownie razem.
- Zack, czekaj, stop. - oznajmiłam. Po kolei. Okey? Ale najpierw usiądziemy, bo to będzie ciężka rozmowa.
Jak powiedziałam, tak zrobiliśmy.
Na początku jednak podeszłam do palety z żelkami, wyciągnęłam dwie paczki. Rzuciłam jedną Zack'owi. Bo wszystko idzie łatwiej kiedy ma się żelki, prawda?
Okazało się jednak, że nie bardzo.
Po pierwsze mój brat twierdził, że nie spotkał rodziców i nie miał pojęcia o jakim Luke'u mówię. Cóż, kto powiedział, że rozmowy z rodzeństwem są łatwe?
- Czyli mam rozumieć, że...- zaczęłam i wzięłam do ręki żelka w kształcie serduszka - nie masz pojęcia, co się stało z naszą rodziną, bo ich nie spotkałeś. Po tym, jak Ania się zmieniła, ty podróżowałeś, aż w końcu ukryłeś się tutaj sam, a później ja przyszłam. Tak?
- W dużym skrócie, tak. - Zack pokiwał głową.
Włożyłam słodycz do buzi i żułam w milczeniu. Musiałam to przemyśleć w spokoju. Nie nerwowo. Na pewno nic im nie jest. To, że Louise i Klara się zmieniły, nie znaczy wcale, że z innymi też się tak stało. Przynajmniej miałam taką nadzieję.
- A jak to było z tobą? 
Nie chciałam za bardzo odpowiadać na to pytanie, ale teraz siedzieliśmy razem w tym bagnie, więc przemogłam się i wszystko po kolei mu opowiedziałam. Nie pominęłam żadnych szczegółów. Kiedy skończyłam Zack przysunął się bliżej.
- Co my teraz zrobimy? - zapytał, a ja pełna spokoju odpowiedziałam tak samo, jak kiedyś Marcinowi.
- Przeżyjemy.
*******
- Idę się położyć. - powiedział brat.
- Jasne. - odparłam.
- Obudź mnie na wartę.
Pokiwałam głową i dalej nie spuszczałam wzroku z nieruchomej, ciemnej ulicy, na której kręciło się kilka zombie.
Siedziałam tak już kilka godzin, a nic się nie działo. Na szczęście. Miałam dość uciekania i chowania się. To była chwila spokoju.
Godziny mijały, a kiedy zegar dał o sobie znać, poszłam obudzić Zack'a. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam wyboru. Spałam na stojąco. Nie chciałam usnąć na warcie.
- Wszystkiego najlepszego. - powiedział brat,  kiedy się rozbudził.
Spojrzałam na niego jak na wariata.
- Jesteś już taka stara, że masz amnezję? 2 luty, coś ci to mówi?
- A! No tak. Dzięki. - oznajmiałam i uśmiechnęłam się, ale dziwnie to wyszło, bo w międzyczasie ziewnęłam.
- Prześpij się. Dobranoc.
- Branoc.
Była piąta nad ranem. W pokoju było ciemno i nie paliło się w nim żadne światło. Nie przeszkadzało mi to. Z chwilą, kiedy położyłam głowę na poduszce, zasnęłam.
Nie pamiętam, ile spałam, ale pamiętam, że obudził mnie zdenerowowany i przestraszony głos Zack'a.
- Niki, oni tu są. Uciekaj.
A ja nie musiałam być geniuszem, żeby wiedzieć o kim mówi.

Hejo :)
Przepraszam, że dodaję dopiero dzisiaj, ale po pierwsze rozdział mi się skasował, a po drugie miałam mało czasu. Jeszcze raz przepraszam, ale niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć :/
Nie wiem, kiedy będzie kolejny rozdział. Postaram się szybko napisać.
Dziękuje za gwiazdki i komentarze :*
claire1902

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top