IX.
Patrzyłam przerażona przez okno w salonie. Nie mogłam się ruszyć. Tata podszedł do mnie od tyłu. O mało nie dostałam zawału, kiedy zapytał:
- Co się dzieje ?
Bez słowa wskazałam na plac. Widziałam, jak momentalnie zmienia mu się wyraz twarzy.
- Nie mów mamie. - Rzucił i szybkim krokiem, wyszedł z pokoju.
Odwróciłam się do brata. Dalej stał przy oknie, wpatrując się w plac zabaw, na którym tłoczyli się zarażeni.
- Chodź. - powiedziałam do niego. Wzięłam go za ramiona i oderwałam od okna. Usiedliśmy razem na kanapie.
- Myślisz, że Zack żyje ? - spytał nagle mój młodszy brat.
- Na pewno. - odparłam. - Zack umie sobie radzić.
Chłopiec pokiwał głową. Więcej się nie odezwał. Musiałam chyba przysnąć, bo obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Zerwałam się na nogi.
- Niki ? - usłyszałam głos Marcina, dobiegający zza moich pleców. Odwróciłam się. Chłopiec siedział na kanapie i wpatrywał się we mnie.
- Coś się stało Marcin ? Co to za hałas ?
- Mama chciała posprzątać - odparł.
Palnęłam się otwartą dłonią w czoło i poszłam do kuchni.
- Mamo co ty robisz ? - spytałam stając w drzwiach.
- O Niki już wstałaś. Nie chcieliśmy cię budzić, bo tak słodko spałaś. - Mama paplała dalej. - Postanowiłam, że posprzątam. Przykro mi, że cię obudziłam.
- Mamo....
- Tak wiem. Muszę zrobić obiad. Co chcecie, schabowy czy kurczak ?
- Mamo....- powiedziałam. Dopiero za drugim razem, kobieta na mnie spojrzała.
- Tak ?
- Musimy porozmawiać. - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
Poszłam się ubrać. Po pięciu minutach, siedziałam przy stole, czekając, aż reszta rodziny przyjdzie. Chciałam omówić z nimi, co dalej robimy.
Nie mieliśmy absolutnie żadnej broni. Jak się teraz nad tym zastanawiałam, to może jednak tata miał rację. Trzeba było zacząć gromadzić broń, kiedy była taka możliwość.Ale teraz było już na to za późno.
Troje domowników dołączyło do mnie. Usiedli i zaczęli się we mnie wpatrywać. To był jasny sygnał, że to ja mam zacząć mówić
Oczywiście, a jakżeby inaczej.
- Wszyscy wiemy, że sytuacja jest skomplikowana i bardzo szybko się zmienia. - zaczęłam. - Sądziłam, że będziemy mieć więcej czasu, ale się myliłam. Na nasze nieszczęście. Teraz musimy opracować plan. Ktoś ma jakiś pomysł ?
Marcin nieśmiało podniósł rączkę.
- Słucham.
- Możemy zacząć gromadzić broń.
- To jest cel, nie plan. - Uświadomiłam brata. - Ale to nie jest głupi pomysł Marcin. A czy ktoś ma jakiś pomysł na plan ?
- Ja. - zgłosił się tata. - Marcin ma rację, trzeba zacząć gromadzić broń, ale wychodzenie teraz na zewnątrz, to głupota. Równałoby się samobójstwu. Na razie posiedźmy w domu. Poczekajmy i patrzymy, jak sytuacja się rozwinie. Jedzenia nam, przynajmniej na razie nie braknie. Mamy noże kuchenne, to na razie wystarczy. - powiedział tata.
To był całkiem solidny zarys planu.
- W porządku. - zgodzilam się. - Oszczędzamy wodę, jedzenie i baterie.
Jasne ?
Pozostali domownicy pokiwali głowami. Skinęłam głową i wstałam. Wszyscy wrócili do swoich zajęć.
*********
Leżałam w łóżku, przy szczelnie zasłoniętych oknach oraz zamkniętych i zabarykadowanych drzwiach. Myślałam, o tym wszystkim, co wydarzyło się w moim życiu. O tym, jak szybko zmienił się otaczający mnie świat.
Nie mialam żadnych wieści ani od Darii, ani od Zack'a. To było zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że nie miałam już telefonu. Rozładował się dwa dni temu. Nie miałam czasu go naładować, a dzisiaj wieczorem wyłączyli prąd. Pewnie na zawsze.
Tak więc, leżałam i myślałam o moim starszym bracie. Co robi, gdzie jest i czy jest bezpieczny. Wierzyłam w to, że potrafił o siebie zadbać, ale wolałabym się przekonać, że nic mu nie jest. Ta niepewność mnie dobijała.
Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła, a później krzyki. Szczelniej okryłam się kołdrą i skuliłam na łóżku. Słyszałam ludzkie krzyki. Nie miałam odwagi wyjść z łóżka i zobaczyć, kogo dopadli zarażeni.
Usnęłam po krótkiej chwili, a w tle słyszałam powarkiwanie zombi, jęczenie, krzyki ugryzionych oraz dźwięk tłuczonych szyb.
Słyszałam śmierć.
*******
Obudziłam się, kiedy promienie słoneczne przebijały się przez niebieskie rolety mojego pokoju. Nakryłam głowę poduszką, chcąc jeszcze spać. Jednak chyba, nie było mi to dane, ponieważ w kuchni usłyszałam trzaskanie garnków. Wstałam, włożyłam skarpetki i powlokłam się do kuchni. Zobaczyłam mamę krzątającą sie i chyba próbującą zrobić śniadanie. Próbującą, bo najwyraźniej jej się to nie udawało. Wszystko leciało jej z rąk.
- Hej. - powiedziałam. Dopiero teraz mnie zauważyła.
- Cześć. - odparła z roztargnionym uśmiechem. - Nie możesz spać ?
Nie miałam sumienia, powiedzieć jej, że mnie obudziła, więc wzruszyłam ramionami.
- Nie, jakoś nie za bardzo. Ale skoro już wstałam, to może ci pomogę.
Uśmiechnęła się z ulgą. Widziałam, że ciężko jej się skupić. W dodatku chyba nie za bardzo orientowała się, gdzie co leży. To był skutek tego, że to ja z tatą pakowaliśmy żywność do kartonów.
Szykowałyśmy razem kiełbaski na ciepło, kiedy do kuchni wszedł Marcin z tatą.
Przywitali nas ciepło i zaczęli nakrywać do stołu. Normalny niedzielny poranak. Było miło, chociaż przez chwilę poczuć, że świat nie stanął na głowie, a życie toczy się dalej. I istonie toczyło się, tylko nie tak, jakbyśmy chcieli.
Usiedliśmy razem w salonie i od razu zaczęliśmy jeść. Dzisiaj z apetytem pochłonęłam całą swoją porcję. Z cichym westchnieniem oparłam się o krzesło. Poczekałam, aż reszta rodziny zje, a później spytałam.
- Co będziemy robić ?
Wszyscy przenieśli wzrok na mnie.
- A co mamy robić ? - spytał tata. - Ustaliliśmy plan. Prawda ?
- No tak, ale cały dzień będziemy leżeć i nic nie robić ?
- A masz jakiś inny pomysł ?
- Mam. - odparłam i tajemniczo się uśmiechnęłam.
- Mów. - powiedział Marcin.
- Skoro nie możemy wyjść poza blok, to może przejdziemy się po sąsiadach ?
- Myślisz, że ktoś został ?
- Nie mam pojęcia, ale jak mamy się tego dowiedzieć siedząc tu.
Tata spojrzał na mnie z zaskoczeniem, ale i chęcią do zrealizowania mojej propozycji. Mama wyraźnie nie miała ochoty nigdzie wychodzić. Była przestraszona, jednak się nie odezwała. Chyba w głębi duszy wiedziała, że i tak jej nie posłuchamy.
- No to na co czekamy ? - spytał tata.
Marcin i ja uśmiechnęliśmy się. Od razu zaczęliśmy przygotowania, do naszej małej akcji.
Nareszcie mieliśmy coś do zrobienia.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top