22. Być może
Anna obudziła się rano w swoim łóżku. Noc była na tyle gorąca, że młoda kobieta przepociła całą koszulę nocną, w której zasnęła. Obok niej nie było już Michaliny, kobieta unikała swojej młodszej siostry i odkąd Anna wróciła do mieszkania, nie zamieniła z nią ani jednego słowa. Śpiewaczce nie przeszkadzał ten fakt, ona też nie chciała konfrontacji ze swoją siostrą. Czuła, że nie jest na to gotowa, a skoro i Michalina woli odwlec to w czasie, uszanuje tą decyzję. Można było nazwać ją tchórzem, ale Anna nie miała zamiaru udawać i zgrywać pewnej siebie, gdy ta sytuacja przerastała ją psychicznie i fizycznie.
Odpędziła nieprzyjemne myśli ze swojej głowy i powoli podniosła się z łóżka. Sierpień był gorący tego roku w Warszawie, a słońce wdzierało się do przestronnego pokoju przez wielkie okna. Lasocka pomyślała, że wypadałoby umyć okna i będzie musiała zrobić to w wolnej chwili. Zegarek stojący przy toaletce wskazywał godzinę siódmą rano, co oznaczało, że większość domowników albo była w pracy, albo już się do niej szykowała. Nie inaczej musiało, więc stać się z Anną, choć jej dzisiejszy "zapał" ograniczał się do minimum. Przemknęła do łazienki i wzięła zimny prysznic, aby zmyć z siebie pot. Ubrała letnią, błękitną sukienkę z białymi kwiatkami. Krótki rękawek był owocem pracy Heleny Lasockiej, która przerobiła wiosenną sukienkę, na letnią. Młoda kobieta z wielką wprawą podpięła swoje ciemne włosy i wykonała delikatny makijaż.
Głosy dobiegające z salony, w końcu wywabiły ją z pokoju. Helena żywo dyskutowała z Antonim, którego obecność w mieszkaniu wzbudziła niemałe poruszenie. Mężczyzna dojrzał swoją siostrę kątem oka i zmienił ton.
– Ania, dobrze cię widzieć, musimy porozmawiać. – brat wydał jej się jakiś poddenerwowany, bardziej niż zawsze. Wyglądał jakby obawiał się czegoś, lecz nie można było wydedukować czego.
– Antek, tak cieszę się, że znów cię widzę. – przytuliła mężczyznę, który ochoczo odwzajemnił ten gest.
– Też bardzo się cieszę, ale naprawdę musimy porozmawiać.
– Odprowadź Anie do pracy, nie może się spóźniać – Helena zrezygnowana usiadła na sofie i wzięła do rąk materiał kolejnej sukienki. Dziś koleżanka zastąpiła ją w sklepie, więc mogła spędzić czas z przeziębionym Dawidkiem.
– Mama ma rację, jeśli chcesz porozmawiać teraz, chodź ze mną. – rodzeństwo powędrowało razem do korytarza, gdzie zabrali najpotrzebniejsze rzeczy i wyszli z mieszkania.
– Długo cię nie było.
– Wiem, przepraszam, że nie dałem wam znać, lecz sama wiesz jak czasem bywa.
– Szukało cię Gestapo. – młoda kobieta przypomniała sobie o kontroli, którą pomógł ukrócić Brandt.
– Dlatego musiałem zniknąć na pewien czas, lecz w tym wszystkim chodzi o coś innego. – pokonywali trasę sprawnie choć, aby być na czas powinni już dobre parę minut temu złapać tramwaj. Ich rozmowa była jednak bardziej bezpieczna teraz niż gdyby znajdowali się w tłumie ludzi.
– Mów wprost Antek, nie domyślę się.
– Janka trzymają i przesłuchują. Trwa to zbyt długo, dowództwo uważa, że Jasiek musi mówić cały czas coś wartościowego. Przecież nie trzymaliby go tam tak długo. – Anna chwilę zastanowiła się nad słowami brata. To wszystko miało przecież wielki sens. Kontrola w ich domu to jedno, ale ostrzelanie auta Schultza, w którym jechał Kapitan Gestapo to drugie. Gdyby pozbyli się Stefana, cała organizacja byłaby przez chwilę osłabiona bez swojego dowódcy, a oni mieli by dogodność, aby pomóc Janowi.
– Co ja mogę z tym zrobić?
– Musisz go wyciągnąć.
– Słucham? – omal nie wykrzyczała tych słów. Jej brat tak po prostu rozkazał jej odbić ich znajomego z miejsca, którego nie dało się opuścić.
– Znasz się dobrze z Brandtem, jesteś najlepszą osobą do tego zadania. On nie może zostać tam dłużej, bo wyda nas wszystkich. – Antoni był pewien, że to kwestia dni, jeśli nie godzin, gdy wszyscy z jego oddziału skończą obok Janka.
– Jak ty sobie to wyobrażasz? Myślisz, że Brandt tak po prostu zaprosi mnie do swojego gabinetu i pozwoli uwolnić jednego więźnia?
– Wiem, że już raz tam byłaś, więc może udać ci się i kolejny raz. Anka, to jak to zrobisz musi pojawić się w twojej głowie, ty znasz go najlepiej. – Lasocka pomyślała, że to dobrze, że jej brat nie wie z jakich stron jego młodsza siostra zna Stefana.
– Nigdy nie wymyśliłam ani nie prowadziłam akcji. Zrobienie paru zdjęć to co innego niż wyciągnięcie więźnia i to chyba dosyć ważnego.
– Porozmawiam o tym z twoim dowództwem, Witold już raz robił coś podobnego. Proszę cię, pomyśl o tym, wiesz, że pójdzie rozkaz z góry. – Anna o tym wiedziała, a gdy przyjdzie to nie będzie już żadnego odwrotu. Teraz jednak, gdy jej relacja ze Stefanem uległa jakiejś zmianie, cała ta sytuacja mogła być albo bardzo prosta, albo doprowadzić ją do zguby.
– Przemyślę wszystko, ale będziecie musieli mnie jakoś przeszkolić, nie pójdę tam na pewną śmierć. – miała jeszcze resztki oleju w głowie i zbytni heroizm był w tym wypadku pewną śmiercią. Choć i zadawanie się z Brandtem było nią w pewien sposób.
– Wprowadź w to wszystko Igłę, pomoże ci. Moi dowódcy są zdecydowani, spodziewaj się, że twoi zaraz się do was odezwą.
***
– Zwariowali. – Igła wyszeptała te słowa do ucha Anny. Kobiety przerzucały na zapleczu skrzynki z owocami, bo tylko tu mogły porozmawiać w pewnym odosobnieniu.
– Ja wiem, ale sama jesteś świadoma, że gdy przyślą kogoś z góry nie będziemy miały wyjścia. – Lasocka czuła jak po jej plecach spływa pot. Była tak zestresowana tą całą sytuacją, że gdyby mogła zwróciła by wczorajszą kolację.
– Anka, czy ufasz mu? – pytanie było nieprecyzyjne, ale Anna od razu zrozumiała o co, a raczej o kogo, chodzi jej koleżance.
– Raczej tak, tylko, że ta sprawa jest bardziej delikatna. – Stefan mógł przymykać oczy na jej siostrzeńca, na wybryki jej brata, ale obawiała się, że raczej nie byłby wyrozumiały gdyby dowiedział się, że kobieta, którą darzy uczuciem wykrada mu więźniów.
– Nie nastawiajmy się negatywnie. Izabela na pewno coś wymyśli. Igła wierzyła w doświadczenie swojej przełożonej i chciała ufać jej organizacji.
– Co tak szepczecie? – Maria weszła do pomieszczenia z uśmiechem na twarzy. Strasznie tęskniła za spędzaniem czasu ze swoją przyjaciółką, lecz wiedziała, że teraz obie spędzają "wolny czas" na innych zadaniach.
– O pani Irenie, jeśli jeszcze raz zacznie mnie poganiać, rzucę w nią talerzem. – Leokadia płynnie skłamała, w co blondynka od razu uwierzyła. Nie miała przecież podstaw by tego nie robić. Maria zauważyła, że Anna i Lodzia szybko złapały wspólny język jakby znały się już wcześniej. Sama jednak bardzo szybko polubiła nową kelnerkę, co szybko pozbawiło ją jakichkolwiek podejrzeń.
– Daj spokój, nienawidzę jej dzisiaj bardziej niż zwykle. – Zawadzka zaczęła wkładać owoce do miski, którą przyniosła ze sobą.
– Mam już ochotę wyjść z tej pracy, może macie ochotę się dzisiaj spotkać? – Anna potrzebowała oderwania od rzeczywistości, która ją otaczała. Musiała też odświeżyć umysł przed intensywną pracą, bo przecież właśnie taka ją czekała.
– Podobno Aniela organizuje dzisiaj małe spotkanie u siebie. Spytam się czy nie możemy wpaść.
– Byłoby cudownie. – Lasocka ucieszyła się na tą propozycję. Bardzo lubiła córkę restauracyjnego kucharza, a Aniela słynęła z przygotowania wyśmienitych przyjęć.
– W takim razie popytam i dam wam znać. – Igła wyszła z pomieszczenia i od razu zaczęła szukać Anielki.
'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''
Stefan siedział dzisiejszego wieczoru w innej knajpie, w której spotykał się z "kolegami z pracy". Ciążyła mu myśl, że nie może znów zobaczyć Anny. Od ich wspólnej nocy nie mieli okazji dłużej porozmawiać, choć tak naprawdę żadne z nich od tego nie uciekało. Zaczęło docierać do niego, że niestety pochodzili z innych światów i nie zawsze mogli je dopasować. Niemniej jednak postanowił sobie, że spróbuje jak najszybciej spotkać się z kobietą sam na sam. Mógł przecież wszystko, a przynajmniej tak wmawiała mu propaganda i choć raz zamierzał jej posłuchać.
– Stefan?! Jesteś tutaj z nami? – Karl pomachał dłonią przed jego twarzą.
– Jestem, oczywiście, że jestem.
– Więc wypijmy! – mężczyzna uniósł szklankę wypełnioną alkoholem do góry i wypił jej zawartość duszkiem. Reszta kolegów poszła w jego ślady. – I jak z Anną? – kiedy reszta panów pogrążyła się w rozmowach, Karl zbliżył się do Stefana i podjął rozmowę na nurtujący go temat.
– A jak ma być? – Brandt niezbyt wiedział jakiej odpowiedzi oczekuję jego kolega. Engel przez pewien czas przebywał na zwolnieniu, ponieważ przez jeden, dosyć niewielki, incydent złamał swoją rękę. Krótka nieobecność sprawiła, że był niedoinformowany w kwestii romansu swojego przyjaciela.
– Nie udawaj, przecież wiem, że nie odpuściłeś. – lekki uśmiech pojawił się na ustach Stefana, a Karl już wiedział, że ma rację.
– To niesamowita kobieta, ale to wszystko nie jest wcale łatwe.
– A czego oczekiwałeś? Sprzeciwiasz się woli samego Führera. – Karl szydził sobie z tych całych podziałów rasowych. Wiedział, że zapewne jego rodzina się im podda i wyjdzie za blondwłosą Niemkę, lecz sam uganiał się za każdą ładną kobietą, a narodowość nie miała dla niego znaczenia.
– Gdyby Fuhrer ją usłyszał, sam chciałby ją mieć. – sakralizował jej osobę, ale był tego świadomy. Ona była przeciwieństwem Lisy, nie tylko z wyglądu, bo i charakter miała zupełnie inny. Czasem zastanawiał się jak mógł pokochać tak dwie skrajne kobiety.
– Wpadłeś po uszu, ale to dobrze. Lubię czytać poezję, moja siostra uwielbia przesyłać mi w paczkach jakieś tomiki. Tam miłość jest właśnie taka, trochę nad wyrost, trochę przesadzona, ale daje tyle emocji, że chciałbym ją przeżyć. Zazdroszczę ci Stefan. – Engel swoim monologiem zaskoczył blondyna. Nie myślał, że młody Niemiec jest tak wrażliwy na sztukę. – A jej koleżanka, nadal śpiewa? Może i mnie się poszczęści. – zaśmiał się, a Stefan znów zobaczył Karla w Karlu.
– Przejdź się ze mną tam jutro, sam się przekonasz.
– Stefan, poza pracą jesteś naprawdę świetnym facetem. Musisz mniej się spinać, bo Ingrid zejdzie na zawał. – Brandt zaśmiał się, bo jego sekretarka rzeczywiście panicznie się go bała. Sam nie wiedział czemu, nigdy nie zrobił niczego aż tak złego.
– Kapitanie, czekam na moją premię. Ostatnio przyprowadziłem trzech nowych więźniów w ciągu dnia. – niebieskooki Ernest Meyer dosiadł się do Karla i Stefana. Kapitan uświadomił sobie, że przecież życie nie zaczęło się od nowa, a on nadal tkwi w czasach wojny.
– A powiedzieli coś istotnego? – na jego twarzy zagościła powaga, musiał przecież budować autorytet, a skoro mężczyzna nie był z jego bliskiego otoczenia, z którym wybrał się do restauracji, nie mógł pokazywać mu się z innej strony.
– Nie, ale to dlatego, że jeszcze ich nie przesłuchano. – Meyer był pewny siebie i nowy, a to wiązało się z jego wielkimi ambicjami, żeby zostać kimś w Warszawie.
– Więc nie widzę powodów premii.
– To niemożliwe, Engel dostaje premię po znajomości? Również nikogo ostatnio nie przesłuchał!
– Engel był na zwolnieniu, ale zanim się na nie udał, jego przesłuchania przyniosły nam dwadzieścia nowych nazwisk. Ile przyniosły twoje?
– Kapitanie, to jest niesprawiedliwe, ja...
– Pytałem się ile. – podniósł głos, ale niezbyt mocno, aby rozmowa nie przerodziła się w awanturę. Ta sytuacja nie była niczym, z czym sobie nie poradzi.
– Trzy, kapitanie. – jego entuzjazm i awanturniczość opadły.
– Więc dla twojego dobra zakończmy tą niepotrzebną rozmowę. – Ernest odszedł, a Karl zaklaskał.
– Nie przesadzaj Karl, nalej nam lepiej kolejną kolejkę.
***
Godzina była już całkiem późna, a całe towarzystwo bawiło się wyśmienicie. Męskie przepychanki, rozmowy aż w końcu doszło do zakładów i siłowania się na rękę. Stefan czuł się jak ryba w wodzie, bo sam miał znaleźć się w finale pojedynku i czekał aż zostanie wyłoniony jego przeciwnik. Całe oczekiwanie przerwał pisk młodej kobiety, który dolatywał z rogu sali. Jego wyostrzony słuch w końcu na coś się przydał i zwrócił swoje spojrzenie w stronę hałasu. Od razu rozpoznał w kobiecie Michalinę Lasocką, którą napastował lekarz z jej szpitala. Tadeusz nie należał do agresywnych lub okropnych mężczyzn, lecz duża dawka alkoholu i ciągłe odmowy Michaliny wzbudziły w nim furię.
Brandt nie zastanawiając się długo ruszył w stronę pary. Ręce Tadeusza zostawiły na nadgarstkach Lasockiej siniaki, a jej sukienka powędrowała o parę centymetrów do góry. Blondyn uznał więc, że jego interwencja jest konieczna, bo w jego mieście nikt nie może gwałcić kobiet.
– Pan się chyba zapomniał, to nie jest burdel, a ta pani nie jest dziwką. – jego głos był chłodny i stanowczy. Lekarz nie uraczył go jednak spojrzeniem, a oczy miał wlepione w pokaźny biust blondwłosej kobiety.
– Nie wtrącaj się.
– Chyba się zapominasz. – Stefan nienawidził odmowy, więc bez uprzedzenia złapał mężczyznę za marynarkę. Ten pijackim wzrokiem przyjrzał się twarzy "napastnika"
– Jestem lekarzem, człowiekiem wysoko postawionym, lepiej puść mnie zanim zawołam policję. – Brandt zaśmiał się mu w twarz i to w tym momencie Tadeusz zrozumiał swoje położenie.
– To ja jestem prawem. – każde z tych słów powiedział osobno, każde brzmiało majestatycznie i groźnie. – Nigdy już nie dotkniesz stetoskopu.
I w ten sposób Tadeusz Lipiński już nigdy nie zawitał w szpitalu, w którym pracowała Michalina. Na jego miejsce przyjęto kogoś innego, a sam Tadeusz wylądował na osobistym spotkaniu z Kapitanem.
– Czy wszystko dobrze? Nic ci nie jest?
– Nie... Chyba nie... – Michalina była zdzwiona interwencją Stefana, widzieli się przecież zaledwie raz i wtedy to on potrzebował jej pomocy. Nie darzyła go również szacunkiem i uwielbieniem, lecz Anna musiała milczeć na ten temat, skoro właśnie teraz jej pomógł.
– Zawiozę cię do szpitala, ktoś powinien cię obejrzeć. – obserwował jej ciało ze zmartwieniem. Była siostrą Anny i nie chciał aby stała się jej jakakolwiek krzywda. Wiedział jak bardzo Lasocka kochała swoją rodzinę i nie wybaczyłby sobie gdyby pozwolił skrzywdzić kogokolwiek z jej bliskich.
– Jestem pielęgniarką, naprawdę nie muszę jechać do szpitala – nie chciała żeby ktoś z personelu wiedział co się stało. Każdy szanował Tadeusza, a każda z pielęgniarek namawiała ją na spotkania z nim. Był przecież idealnym kandydatem i akceptował to, że Misia ma dziecko, a przecież to powinno być najważniejsze.
– To pozwól, że odwiozę cię do domu.
– Nie, naprawdę nie trzeba. – czuła się zakłopotana, bo sama zawsze myśli o nim jak najgorzej, a on okazuje jej dobroć.
– Nie mogę przyjąć odmowy, Anna nie wybaczy mi, jeśli nie odwiozę cię do domu. – Michalina nie miała wyboru i już po kilku chwilach siedziała na tylnej kanapie czarnego samochodu.
Brandt zajął miejsce obok niej, a za kółkiem usiadł Franz. Młody Niemiec znał już adres pod którym mieszkali Lasoccy i bez problemu poprowadził auto w znanym kierunku.
– Uwierz mi, że już nigdy się do ciebie nie zbliży. Bydle nie człowiek. – to zdanie wypowiedział w pełni świadomy tego, że Michalina może nie być chętna do rozmowy. Postanowił jednak zaryzykować.
– Nigdy mi się nie podobał, lecz wszyscy nakłaniali mnie do jego osoby. – blondynka westchnęła i poczuła, że gdzieś zniknęła jej młodzieńcza niezależność i asertywność.
– Nie zawsze to co jest pięknie zapakowane jest dobre. – pomyślał, że mają ze sobą choć trochę wspólnego. On także został zraniony przez piękne opakowanie.
– Nie baw się Anną, ona jest dobra. – mimo wszystko Misia kochała swoją siostrę i nie chciała dla niej krzywdy. Stefan nie wzbudzał w niej strachu, nie po tym jak ją uratował, więc pozwoliła sobie na tą śmiałość.
– Myślę o niej poważnie. Nie zamierzam jej krzywdzić. Jestem człowiekiem takim samym jak wy.
Rozmowa skończyła się tak szybko jak się zaczęła. Protesty Michaliny nic nie dały i Stefan odprowadził ją pod same drzwi. Wcześniej pozbył się nakrycia głowy, a na ramiona zarzucił zwykły, czarny płaszcz, który miał w samochodzie. Płaszcz w środku lata, mimo wszystko przyciągał mniej uwagi niż jego mundur, a przecież nie chciał narobić Lasockim problemów. Gdy zapukali do drzwi, zamiast twarzy słodkiej Ani, ujrzeli Antoniego.
– Michalina, wejdź do środka. – Lasocki patrzył w niebieskie tęczówki Niemca i nie wiedział co właśnie się wydarzyło.
– Zajmijcie się nią, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. – po tych słowach odszedł jakby nigdy nic, choć wiedział kim jest mężczyzna, który otworzył drzwi. I doskonale wiedział, że dzisiaj wieczorem to jego nazwisko wyjawił przesłuchiwany Jan Ryczkowski.
~~~~~~
Troszkę dłużej i mam nadzieję, że "zobaczymy" się jak najszybciej po nowym roku! Choć nie obiecuje Wam tego, że w styczniu pojawi się coś konkretniejszego, czeka mnie ciężka sesja na studiach i muszę się w końcu przygotować! Niemniej jednak, mam wielkie nadzieję! Kochani, cieszmy się z nadchodzącego nowego roku, bo to piękny symbol nowej, czystej karty! Ja od siebie życzę Wam wszystkiego co najlepsze i nie bójcie się stawiać sobie nowych wyzwań!
~ Ściskam, mikidallas
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top