17. Fischer
— Nie potrafię zrozumieć czasem tego nadmiernego wypychania watą barków w sukienkach — Müller mogła rozmawiać o strojach godzinami. I to właśnie one były głównym tematem od dobrych trzydziestu minut.
— Mi się podobają choć chętniej ubrałabym parę dobrze skrojonych spodni — Anna widziała takie we francuskim magazynie, który przyniosła pewnej nocy Michalina.
— Och ja mam ich już dosyć. Anton zakupił mi ich tyle, że nie mam już do nich sił — zachichotała. Lasocka poczuła się tak ukłuta tymi słowami, że zamilkła na parę sekund.
— Ilse często nie mówi czego chce. Muszę się domyślać — z ratunkiem przybył Stefan. Usiadł na fotelu obok Anny i śpiącego Dawidka.
— Po prostu pozwalam ci na niespodzianki, Brandt — uśmiechnęła się uroczo czym znów skradła jego serce.
— Uwielbiam cię zaskakiwać, Ilse.
— A ja wolę wiedzieć wszytsko od razu, szkoda czasu na podchody — Anton usiadł w drugim fotelu i rozłożył nogi przed siebie.
— Romantyzm jest potrzebny — Anna puściła w jego stronę oczko a on zarechotał.
— Ilse, uważaj, bo zrobisz jeszcze ze mnie ideał — upił łyk alkoholu z kieliszka.
— Chyba wasz maluch usnął — Lisa nie miała ochoty na żadne romantyczności. Była zmęczona obecnością nowej narzeczonej Stefana. Chciała pozbyć się ich z domu.
— Powinniśmy już go położyć, ale niestety nikt nie odbiera gdy telefonuje do kwatery Franza — Brandt uważał, że czas już na nich, nie chciał wzbudzić niczym podejrzeń. Był wściekły, że młody Niemiec nie jest na jego wezwanie.
— Przecież możemy was odwieźć — Anton wstał powoli i odłożył szklankę na miejsce.
— Oj nie ma co się fatygować — Anna wiedziała, że wtedy Niemiec będzie musiał odwieźć ich co mieszkania Kapitana. Nie uśmiechało jej się to.
— To żadna fatyga, trzeba dopilnować aby goście wrócili do domu. Lisa, jedziesz?
— Oczywiście mój miły — blondynka wstała z sofy u zaczęła szukać swojej torebki.
— Weźmiesz Maxa? — Brandt nic nie odpowiadając Lasockiej wziął ostrożnie chłopca na ręce. Anna pozbierała ich rzeczy i ubrała swój kapelusz oraz płaszcz.
Gdy jechali ciemnym autem Antona świat wydawał się taki prosty. Wyglądali jak rodzina, mama, tata i syn. Anton i Lisa to ich znajomi, którzy ich odwożą. Wszyscy dobrze się bawili. Atmosfera wcale nie była aż taka napięta. Anna opowiedziała nawet jakiś żart, który rozbawił poważną Niemkę. To wszystko było jak piękny sen o normalności. Do momentu aż nie usłyszeli strzałów, a ich auto zostało zatrzymane.
— Pieprzone Polaczki — Anton prychnął pod nosem i chwycił z broń — Załatwmy to szybko — mówiąc to zetknął na Brandta.
— Schyl głowę i zakryj uszka małemu — nie miał ochoty psuć tego wieczoru strzelaniną. Nie uśmiechało mu się też zabijać bądź co bądź młodych patriotów. Teraz jednak poczuł, że musi chronić Anne i Dawida.
— Stefan, proszę cię — nie wiedział o co ona go prosi. Czy aby nie zabijał jej rodaków, czy żeby uważał. Nie wiedział o co mogło chodzić szatynce, ale po prostu ucałował jej wargi. Ciepłe i słodkie jak zawsze.
— Lisa, uważaj kwiatuszku — Schulz cmoknął Niemkę w nos i wyszedł z auta.
Wszystko działo się naprawdę szybko. Mężczyźni wysiedli z pojazdu, a Anna zrobiła tak jak mówił Stefan. Przytulała do siebie chłopca, który już lekko rozbudził się hałasami. Lisa również schyliła się tak, aby przypadkiem nie oberwać jakimś pociskiem. Cisza wokół była przerywana wystrzałami i krzykami. Kobiety nie wiedziały kto krzyczy, nie chciały wiedzieć.
— Ilse? W porządku? — blondynka miała w sobie empatię. Było jej żal ciemnowłosej. Bała się nie tylko o siebie, ale i o chłopca, którego powierzono jej w opiekę.
— Tak, a u ciebie?
— Martwię się, jest za cicho — to nie była jej pierwsza sytuacja. Anton miał wrogów w innych miastach Guberni. Wiedziała jednak, że nie jest nieśmiertelny.
— Zaraz wrócą, zobaczysz — Anna nigdy nie myślała, że będzie pocieszać Niemkę, która boi się o swojego ukochanego nazistę. Świat był pełen przewrotów.
Leżały tak w zupełnej ciszy kolejne sekundy, które dla nich były godzinami. Dawidek zdążył usnąć drugi raz. Był zmęczony, nie słyszał już od dłuższego czasu hałasów, więc pogrążył się w śnie. Kobiety jednak czekały w napięciu na rozwój sytuacji. Doczekały się gdy mężczyźni wpadli do auta. Ruszyli szybko. Nic nie mówili, jedynie głośno sapali. Do mieszkania Stefana nie było daleko, gdy zaparkowali przed kamienicą wyszli z auta pospiesznie. Brandt wziął na ręce Dawida i osłaniał w drodze Anne swoim ciałem. W piątek weszli po schodach na górę.
— An... — Stefan chciał wypowiedzieć jej prawdziwe imię, lecz w ostatniej chwili ugryzł się w język — Antonie, wyjmij klucz z mojej kieszeni.
— Oczywiście — Niemiec pospiesznie to zrobił i otworzył drzwi. Ares od razu zaczął warczeć w drzwiach.
— Ares, to ja — Anna weszła pierwsza. Gdy pies zobaczył ją od razu złagodniał i powąchał jej drobną dłoń.
— Co tam się stało?? — Lisa nie wiedziała co robi tutaj i co stało się na dole.
— Zostaniemy tu na noc, nie możemy ryzykować powrotu — Anton zdjął odzież wierzchnią i pomógł rozebrać się ukochanej.
— Położę Maxa i zaraz przyjdę do salonu — Stefan wszedł do sypialni i zostawił Anne samą. Kobieta szybko jednak wzięła sprawy w swoje ręce. Bywała w tym mieszkaniu, miała zamiar udowodnić, że tu mieszka.
— Zapraszam — poprowadziła parę do salonu i zaproponowała coś do picia. Oboje chcieli alkohol. Wyjęła więc wybrane trunki i rozlała do naczyń.
— Piękne wnętrze, widać kobiecą rękę — Anton posłała komplement w stronę Anny. Byłoby jej miło gdyby naprawdę coś urządziła w tym mieszkaniu. Tak jednak nie było.
— Dziękuję, bardzo się starałam żeby było rodzinnie — wskazała dłonią na fotografię. Na jednej była ona i Brandt. Zostało zrobione tego pamiętnego wieczoru. W potrójnej ramce na środku było owe zdjęcie, po lewej stronie fotografia Stefana w mundurze, a po prawej zdjęcie Anny zrobione w sierpniu tysiąc dziewięćset trzydziestego dziewiątego gdy miała jeden z swych występów. Nie wiedziała skąd Kapitan je miał, ale podobała się na nim sobie.
— Max śpi — gospodarz wrócił do pomieszczenia i chwycił w rękę szklankę alkoholu.
— Co się stało? — Anna popatrzyła na niego zmartwiona, a ten wzrok go rozczulił.
— Polaczki się stały — Anton wyglądał na lekko wzburzonego.
— Zrobili jakąś zasadzkę. Było ich z sześciu. Nie mieliśmy szans. Oczywiście nie było żadnego patrolu. Jebana Warszawka — Brandt był również pełen emocji. Bał się o Anne i Dawida. Bał się, że któryś z tych wariatów mógł ich skrzywdzić.
— O Boże... — Lisa zasłoniła usta dłonią.
— Myślę, że czekali na kogoś innego, ale dostali nas. Trafiłem jednego, ale co ja mogłem tym — Anton pokazał na niewielką broń którą wyjął z kabury.
— Ważne, że nic wam się nie stało — Anna niespodziewanie dla niej i Stefana chwyciła jego rękę. On mocno ją zacisnął.
— Zostaniemy dzisiaj tutaj Lisa, nie ma sensu ryzykować kolejnej takiej sytuacji — Anton dawno nie bał się aż tak o swoje życie. Warszawa była dziwnym miejscem nawet jak dla niego. Było tu zbyt wielu buntowników.
— Zaraz przyniosę dla was pościel — Lasocka wypowiedziała te słowa bez przemyślenia. Przecież nie miała pojecia gdzie jest jakakolwiek pościel.
— Pomogę ci, a wy możecie się wykąpać — Stefan zaprowadził Anne do jego sypialni. Otworzył szafę a z górnej półki wyjął kołdrę i dwie poduszki.
— Mamy spać razem? — Polka wskazała ręką na łóżko.
— A jak inaczej sobie to wyobrażasz? Jesteśmy przecież narzeczeństwem.
— Nie chce z tobą spać — resztki asertywności i moralności jaką jej wpojono się obudziły. Niemiec był zdziwiony tymi słowami. Myślał, że zbliżyli się do siebie.
— Nie obchodzi mnie czy chcesz, musisz, nie masz wyjścia — patrzył na nią ze złością. Chciał żeby się go bała, wtedy była bardziej uległa.
— Przepraszam, że przeszkadzam, ale Lisa pyta czy możesz pożyczyć jej koszule nocną, Ilse — Anton w samym ręczniku przyglądał się Polce. Kobieta poczuła się skrępowana.
— Którą dać kochanie? Różową? — Stefan wyjął z szafy damską koszule nocną.
— Tak, tak — kobieta była tak zdziwiona, że nie wiedziała co powiedzieć. Podała po prostu ubranie Schulzowi. Gdy ten wyszedł, spojrzała zdezorientowana na mężczyznę.
— Co? Myślisz, że jestem głupi. Skoro mam narzeczoną to mam też jakieś jej rzeczy — Niemiec wszystko przemyślał. Zakupił dwie koszule nocne, trzy sukienki, parę spodni, dwie bluzeczki oraz dwa kapelusze. Darował sobie buty, bo nie znał rozmiaru stópki śpiewaczki.
— Mogę w tym chodzić?
— Oczywiście, dzisiaj zaśniesz w tej błękitnej koszuli, a jutro założysz jakąś sukienkę lub spodnie. To musi wyglądać realnie Fisher.
— Wiem — chwyciła skrawek jedwabiu w ręce i aż przymknęła oczy czując ten materiał.
— Zaniosę im pościel, a ty się wykąp — Stefan wyszedł, a ona zebrała wszystkie rzeczy i ruszyła do dużej łazienki.
Obmyła ciało ciepłą wodą, a nie zimną tak jak często miało to miejsce w domu. Poczuła taką rozkosz gdy ciepła woda łaskotała jej ciało. Owinęła się miękkim ręcznikiem i wytarła skórkę dokładnie. Ubierając koszule nocną poczuła się jak przed wojną. Jak szybko człowiek umie przymknąć na wiele rzeczy oko. Była w domu nazisty. Z przyjacielem nazisty i jego narzeczoną. Parę chwil temu raniono jej rodaka. Ona zaś skeczy w łazience Niemca i zachwyca się piżamą i ciepłą wodą. Zrobiło się jej wstyd.
— Ilse, wychodź. Teraz moja kolej — Stefan nie wiedział ile ta kąpiel dla niej znaczyła. Chciał już być w łóżku i nie musieć rozmawiać z Lisą i Antonem.
— Gdzie ci się tak spieszy? — otworzyła drzwi i wyszła z łazienki jak gdyby robiła to każdego dnia.
Położyła się w ciepłym łóżku obok Dawidka. Przytuliła chłopca do siebie. Wiedziała, że Misia ma nocny dyżur u nie zauważy, że nie wrócili na noc. Nie chciała się jej tłumaczyć. Wiedziała, że nie powinna wplątywać to siostrzeńca, w chłopiec zaznał w końcu jakiś luksusów. Miał pełen brzuszek, czyste i ładne ubranko oraz w końcu jakiś mężczyzna się z nim bawił. Na Antka nie było można liczyć, ciągle gdzieś znikał, a Józef... Cóż dziadek był więźniem obozu. Otuliła mocniej chłopca ciepłą pierzyną. Przymknęła oczy, była zmęczona. Gdy łóżko ugięło się, a ona poczuła czyjeś ciało, spięła się.
— Aniu — Stefan wyszeptał jej imię. Serce zabiło jej mocniej. Wolała je od mocnego i niemieckiego Ilse — Aniu, śpisz? — postanowiła nie odpowiadać. Nie wiedziała o czym miałaby rozmawiać z mężczyzną.
Stefan kręcił się w łóżku z boku na bok. Nie umiał spać w nocy. Nie chciał jednak się upić by zasnąć jak to mu się często zdarzało. To nie był dobry moment. W końcu Anna nie wytrzymała i obróciła się w jego stronę.
— Połóż się i łez — przykryła mężczyznę tak jak chłopca. Wyglądał tak bezbronnie. Cierpiał, widziała to. Zrobiło jej się go żal — Zaśpiewam ci.
*W górze tyle gwiazd,
W dole tyle miast,
Gwiazdy miastu dają znać,
Że dzieci muszą spać
Ach śpij, kochanie
Jeśli gwiazdkę z nieba chcesz - dostaniesz
Czego pragniesz, daj mi znać
Ja ci wszystko mogę dać
Więc dlaczego nie chcesz spać?
Ach śpij, bo nocą,
Kiedy gwiazdy się na niebie złocą,
Wszystkie dzieci, nawet złe,
Pogrążone są we śnie,
A ty jeden tylko nie
Nie musiała nawet kończyć swojej ulubionej kołysanki. Stefan pierwszy raz od dwóch lat usnął tak po prostu. Bez tabletki, alkoholu czy innych wspomagaczy. Po prostu spał wtulony w ramie kobiety. Ona nie mogła się oprzeć i poprawiła jego włosy. Spali w łóżku i Stefan, i Dawid. Anna jednak teraz stała się ofiarą bezsenności w domu nazisty.
~~~~~~
*Ach, śpij kochanie – jedna z najbardziej znanych polskich kołysanek. Została napisana w 1938 roku przez H. Warsa(muzyka) i L. Starskiego(tekst)[2].
Kołysanka została wykonana pierwszy raz przez Adolfa Dymsze i Eugeniusza Bodo w polskim filmie Paweł i Gaweł w 1938 roku
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top