Słowem wstępu..
Jeszcze raz. Jestem Korin, mam 17 lat i mieszkam w Beacon Hills w Kalifornii. Mieszkam tylko z mamą w niewielkim, jednopiętrowym, nowoczesnym, ale uroczym domku jednorodzinnym. Dla jasności, taty nie znam, ale z opowiadań mamy wiem że był zabójczo przystojnym, buntownikiem i rockmen'em. Podobno po nim mam oczy i pełne usta.
Mama również jest drobną, niską kobietki o czarnych, kręconych włosach. Pracuje w szpitalu w naszym mieście i przyjaźni się z Melissą i szeryfem Stilińskim. Wszystko przez to że ja, Scott i Stilesem przyjaźnimy się od piaskownicy. DOSŁOWNIE. Chłopcy rzucali we mnie piaskiem. Książkowy przykład zawiązywania przyjaźni w przedszkolu.
No i tak właśnie wyszło że przyjaźnimy się już 14 lat. Dużo osób mi mówiło że przyjaźń między dwoma chłopakami i laską nie ma sensu, bo prędzej czy później i tak powstaje tak zwany frendzone. Ale w naszym przypadku nie będzie czegoś takiego, ponieważ mam chłopaka-Evana.
Jest buntownikiem, podobnie jak ja, ale nie przepada za moimi kumplami.
Aha. I jest jeszcze moja przyjaciółka Lydia. Rudowłosa piękność, szkolna gwiazda i dziewczyna Jacksona. Jackson podobnie jak Evan gra w lacross. Taki lokalny sport.
No i jeszcze jedna rzecz odnośnie Lydii. Stiles jest w niej zakochany jak głupi już z 10 lat. Tylko nie jestem pewna czy mi to pasuje...
Mamy ostatni dzień wakacji, niestety musiałam go podzielić pomiędzy moich BFFF i mojego chłopaka.
Z Evanem spędziłam bardzo przyjemny dzień w lesie na kamiennej płycie gdzie się poznaliśmy. Chyba wiadomo że 90% naszego czasu zajęły pocałunki różnego kalibru i docinanie sobie nawzajem. Wiadomo Evan, jak to chłopak nie bardzo ma wyczucie i parę razy trochę przegiął, i zrobił mi przykrość. Ale jakby mu nie zależało to chyba by mnie nie przepraszał. No nie?
Z Scott'em i Stilesem spotkaliśmy się dopiero koło 18. W sensie najpierw pojechałam do Stilesa, który opowiedział mi o dziwnym wezwaniu Wujka Szeryfa. Oczywiście jak to my, stwierdziliśmy że musimy tak pojechać i po swojemu zbadać sprawę. No to dawaj, jazda do Jeepa, oczywiście jeszcze się cofnęłam po kij.
Ponieważ po drodze Scott nie był łaskaw odebrać telefonu, stwierdziłam że najwyżej wyrwiemy go spod prysznica. Yyy, znaczy Stiles wyrwie, bo ja nie mam ochoty go oglądać w negliżu.
Na szczęście obyło się bez scen erotucznych, natomiast mało nie zabiłem kochanego Scotta kijem baseboll'owym. Ale to jego wina! Po cholere się tak skradał?
SC-ŁAAAAA!!!!!!
K-Zamknij się młotku, bo ściągniesz sąsiadów!
Sc-Co wy tu robicie? Wiecie która godzina?
S-19-stwierdził beztrosko
Sc-Co właśnie! Jutro pierwszy dzień szkoły, a rano mamy trening, chciałem się wyspać.
K-Przynudzasz słoneczko! Mamy coś ciekawszego niż szkoła i trening lacross!-paplałam szczęśliwa
S-Dokładnie, mój tata dostał ciekawe wezwanie-podzielal mój entuzjazm chłopak
Sc-A precyzyjniej? Każde wezwanie twojego taty jest ciekawe..
K-Morderstwo!-krzyknęłam trochę za głośno-Znaleziono połowę ciała dziewczyny w wieku około 24 lat.
Sc-Co sobie dzisiaj nie pośpie...
I właśnie wtedy na tarasie Scotta wszystko zaczęło się pieprzyć, chociaż może właśnie wszystko wróciło do normy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top