40
Perspektywa Dylana:
- To na pewno tu?- zapytałem Mike'a gdy staliśmy przed sporą posiadłością- przecież to wygląda jak fabryka słodyczy
- Pewnie dla przykrywki - wyszeptał James klękając obok mnie
- I jak? Sprawdziliście tyły?- zapytał Mike klękając obok nas
- Tak, i wydaje mi się, że jest tam mniej straży, reszta już tam na nas czeka.... chodźmy bo czas ucieka- powiedział, a my od razu kiwneliśmy głową
Ruszyliśmy za Jamesem, a już po chwili byliśmy obok reszty. Kucnąłem obok Liama, a ten od razu kiwnął w jakimś kierunku. Spojrzałem w tamtą stronę, a moim oczom ukazało się dwaj strażnicy. W sumie dam sobie radę dwóm alfą, a nawet jeśli nie to przecież są ze mną inni. Miałem już wstać aby ruszyć na nich, jednak w tej samej chwili poczułem szarpnięcie za ramię. Spojrzałem zdezorientowany na Liam po czym na miejsce gdzie wskazuję placem
Ku*wa....kamery...w sumie jak mogłem je zobaczyć....jest noc
Kiwnąłem głową gdzieś w tył, aby się naradzić, a ci od razu ruszyli w tamtą stronę
- I co teraz?- wyszeptał Niall- musimy ich jakoś ominąć i wedrzeć się do środka
- Tylko jak?- zaczął Liam- w tych hełmach na sto procent mają mikrofony, jak tylko zobaczą, że się tu kręcimy od razu to zgłoszą
- W takim razie musimy ich jakoś zwabić i zabrać im te skafandry
- Ale jak?- zapytał Zayn, a my od razu zaczęliśmy nad tym myśleć
A może by tak wspiąć się na gałąź i...nie, to głupie....kurwa czemu ja nie potrafię nic wymyślić
- Wiem- powiedział Brad więc od razu na niego spojrzeliśmy- ja ich tu zwabie - wyjaśnił i bez chwili namysłu ruszył w stronę dwóch strażników
Ruszyliśmy za Bradem i w bezpiecznej odległości schowaliśmy się w krzakach. Brunet chwycił garść ziemi i ku naszemu zdziwieniu zaczął ją wcierać w swoje ciuchy i lekko na twarz....
....ah....czyli chcę grać zabłąkanego wilka
Chłopak zabrał parę większych wdechów i lekko kulejącym krokiem opuścił las. Na początku strażnicy byli zdezorientowani dlatego od razu wyciągnęli w jego stronę broń, jednak nie trwało to długo bo po sekundzie schowali ją
- Co tutaj robisz słodziaku?- zapytał jeden ze strażników
- Ja...ja nie wiem- zaczął Brad lekko przestaszonym głosem po czym zakrył twarz w dłoniach- ja nie wiem jak się tu znalazłem...nawet nie wiem kim jestem- dodał już łkając
No proszę....nie sądziłem, że z niego taki dobry aktor
- Oj....spokojnie mały- powiedział drugi jednak w jego głosie nie wyczułem ani kszty współczucia
- Jak mam być spokojny.....od wczoraj błąkam się po lesie, nie wiem kim jestem, a na dodatek zgubiłem bransoletkę- powiedział wskazując na nadgarstek
Mężczyźni spojrzeli po sobie po czym znów na chłopaka, nie trwało to długo bo już po chwili ruszyli w jego stronę
- Chodź mały- zaczął pierwszy obracając Brada w stronę lasu
- My pomożemy ci znaleźć tą bransoletkę- dodał drugi kładąc dłoń na ramię bruneta
- To bardzo miło z waszej strony, że chcecie mi pomóc- powiedział wprowadzając ich do lasu
Brad wyprzedził mężczyzn po czym "wesoło" zaczął im opowiadać jak mniej więcej wyglądała bransoletka. Teraz tylko się modlić aby wiatr nie zawiał i nie poniósł naszego zapachu.
- Kochaniutki - zaczął mężczyzna a Brad od razu obrócił się w ich stronę- tylko wiesz....taka akcja poszukiwawcza kosztuje- dodał po czym pchnął lekko Brada aby ten oparł się o drzewo
- Ale ja nic nie mam- powiedział "zmartwionym" głosem po czym posłał im łobuziarski uśmiech- no prawie nic...- dodał rozpinając swoją jasno różową koszulę
- Chyba się dogadamy- powiedział drugi, a ci od razu zaciągnęli hełmy
No po prostu idealnie. Nie dość, że tyłem do nas to jeszcze to, teraz tylko polecieć do nich od tyłu i
- Zabije!- usłyszałem znajomy krzyk i nim zdążyłem co kolejek zrobić obaj mężczyźni leżeli nieprzytomni na ziemi- wszystko okey aniołku?
- Minho?- zapytał zdezorientowany Brad- Yyyyy tak.... wszystko okey
- Ło stary- zaczął Zayn wychodząc z krzaków co i my od razu uczyniliśmy- co bierzesz, że jednym strzałem położyłeś dwóch?
- Tak jakoś się nawinęli- odparł mu niewzruszony po czym zaczął zapinać koszule Brada- gotowe- dodał spoglądając na już czerwoną zarumienionego chłopaka
Coś mi tu nie gra pomiędzy tą dwójką, ale ty później się zajmę.
Wraz z Brettem Mike'em Minho i Jamesem ściągnęliśmy skafandry z mężczyzn, a ich samych przywiązaliśmy do drzewa
- Kto wskakuje w kombinezony?- zapytał Brett- ja się na pewno nie zmieszczę....a na Liamie będzie wisieć
- Kretyn- odparł mu niższy po czym łokciem uderzył go w brzuch
Spojrzałem na jeden z czarnych Kombinezonów i w sumie.....to jest chyba mój rozmiar
- Ja się mieszczę- powiedział Zayn przez co od razu na niego spojrzałem.
O.... już się ubrał
- Ja przymierze ten- powiedziałem po czym zacząłem się ubierać- idealny- powiedziałem zapinając do końca zamek- tylko co teraz?
- Teraz robimy tak- zaczął James spoglądając na zegarek- mamy po prostu idealny moment ponieważ jest prawie dwudziesta druga, więc niedługo ktoś inny przyjdzie na zmianę warty więc bez problemu wejdziecie do środka
Czekaj.... skąd on to wie, że o tych godzinach jest zmiana
- A co z wami?- zapytał Zayn wyrywając mnie z zamyślenia
- Spróbujemy znaleźć inną drogę- powiedział Mike a ja od razu kiwnąłem w geście zrozumienia
*******
- Kurwa- wyszeptał Zayn
- Co jest?- zapytałem spoglądając na niego
- W dupę wchodzi mi ten skafander - powiedział poprawiając materiał na co ja przewróciłem oczami
Po wdarciu się do środka jakimś cudem znaleźliśmy miejsce spoczynku straży, z tego co wiem od Mike'a straż tu mieszka więc nawet po skończonej warcie nikt nas stąd nie wyrzuci. Swoją drogą jestem ciekawy skąd Mike i James mają o tym miejscu takie informacje
- Ej wy tam- usłyszałem nie znajomy głos więc od razu się odwróciłem
- Tak?- zapytałem gdy szatyn w lekkim zaroście podszedł do nas
- Co ja wam mówiłem przez nadajnik! Macie po warcie iść pilnować omegi- powiedział nie ukrywając irytacji
Omegi? Może chodzi o Thomasa!
- Yyyy....tak tak- zaczął Zayn- po prostu zapomnieliśmy drogi- powiedział, a ja cudem powstrzymałem się od strzelenia sobie w głowę
No co za kretyn. Przecież oni na pewno tu już długo pracują a wszystkie miejsca muszą mieć w małym palcu
- Pokażcie mi swoje legitymację - powiedział wskazując na mój brat bark
Spojrzałem w dół po czym od razu wyciągnąłem plastikową odznakę z kieszeni. Mężczyzna przejął ją od nas posyłając nam nie ufne spojrzenie po czym głośno westchnął
- I wszystko jasne- odparł oddając nam plastiki- jesteście nowi. Dobra zaprowadzę was, ale później macie poprosić kogoś o oprowadzenie- dodał po czym ruszył z miejsca
Ruszyliśmy za chłopakiem, a już po chwili znaleźliśmy się w dużym pokoju....bardzo dziwnym pokoju
....Ku*wa to wygląda jak pokój erotyczny. Duże łoże a do okoła na ścianach gadżety dla dorosłych
- Zaraz służące przyprowadzą tu omegę i macie ją pilnować aby nie uciekła. Jasne?- zapytał, a my od razu kiwneliśmy głową. Mężczyzna westchnąłem po czym ruszył w stronę drzwi- a i jeszcze jedno- jest strasznie chaotyczny....dlatego też uważajcie z nim- dodał po czym opuścił pokój
"Z nim"? To musi być Thomas
~~~~~~~~~~~~
Normalnie muszę się pochwalić. Niedawno byłam szczepić się drugą dawką przeciw covid i jestem z siebie dumna bo nie uciekłam przed igłą
Sorry za błędy w rozdziale
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top