31


Perspektywa Thomasa:

- Może dokończymy to co zaczęliśmy?- wyszeptał centymetry przed moją twarzą, a ja od razu kiwnąłem głową na tak

Może uda mi się odkochać w Dylanie

Przymknąłem oczy i z niecierpliwością czekałem aż jego usta zetkną się z moimi. Rozchyliłem lekko wargi, a już po chwili mogłem poczuć delikatną sierść na moich ustach

Moment..... sierść!?

~ Drugi raz zostawiam cię samego, a ty znów chcesz się całować z tą wywłoką?

- Dylan?!- krzyknąłem odsuwając się w tył po czym spojrzałem na wilka siedzącego obok mnie na łóżku

~ Na dodatek będę musiał odkazić łapę od jego ust- dodał po czym zeskoczył z łóżka i udawał się w stronę łazienki- idę się tylko przebrać. Niczego nie kombinuj....Scott

Wilk zniknął za drzwiami, a pomiędzy mną a Scottem zapadła cisza. Nie wiem jak dla niego, ale dla mnie ta cisza jest strasznie krępująca

- To ja....- zaczął wstając-.....ja chyba pójdę. I tak muszę jeszcze poukładać moje rzeczy- dodał kierując się tyłem do drzwi

- Tak....Yyyy....to do później?- powiedziałem drapiąc się nerwowo po karku

- Tak ......do później- odparł posyłając mi ciepły uśmiech po czym zniknął za drzwiami

Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, a twarz zakryłem dłońmi. Boże co się ze mną dzieje, zachowuje się jak nastolatka z hormonami, ale w sumie...może naprawdę uda mi się odkochać w Dylanie? Przecież on i tak ma swojego przeznaczonego a Scott to bardzo ułożona alfa

- Już sobie poszedł?- zapytał Dylan wchodząc do pokoju przez co od razu na niego spojrzałem

- O kur....- wyszeptałem widząc chłopaka w samych bokserkach. Po jego umięśnionym ciele spływały kropelki wody, a z zarzuconym białym ręcznikiem na syi wyglądał po prostu cudnie

- Coś nie tak?- zapytał podchodząc do mnie po czym przykucnął- jesteś cały czerwony, może się rozchorowałeś?

- Nie nie. Wszystko jest Okey- odparłem spoglądając gdzieś w bok oby tylko nie na jego ciało

- No nie wiem....daj, sprawdzę to- odparł po czym chwycił moją twarz w dłonie. Spojrzałem na niego zdezorientowany i nim zdążyłem zareagować Dylan przyłożył swoje usta do mojego czoło- nie..... temperatura wydaje się być normalna

- No widzisz- odparłem próbując wstać jednak bezskutecznie- Dylan! Co ty robisz?!- krzyknąłem gdy ten rzucił mnie na łóżko

- Nie wiem czy to czasem nie jest stan podgorączkowy. Lepiej zapobiegać niż leczyć- wyjaśnił po czym przykrył nas kocem- a najlepiej jak to wypocisz

- Co? Ale to głupie- odparłem spoglądając na niego w górę

- Ale skuteczne- powiedział po czym przytulił mnie do swojego ciała- a teraz cicho i leż grzecznie

- Bo?- zapytałem z lekkim rozbawieniem

- Bo ja ci tak każe- odparł z cwanym uśmiechem

- A co jak nie będę się ciebie słuchać?- zapytałem unosząc jeden kącik ust w górę

- To chyba oczywiste. Za nieposłuszeństwo jest kara

- Proszę cię....nie masz na tyle odwagi

- Powiedziała osoba która bała się mi dać całusa pod wodą- odparł przewracając oczami, a mnie na samo wspomnienie zaszczypały policzki

- Ja?....to ty nie miałeś odwagi. Ostatni ruch zostawia się alfie. Taki żeś dominujący, a zwykłego pocałunku nie umiesz dokończyć- odparłem zaplatając dłonie na piersi przez co dłonią otarłem się o jego umięśniony brzuch

Ja chcę go dotknąć

- Nie dokończyłem pocałunku bo byłem ciekawy co ty zrobisz

- Jasne jasne- powiedziałem przewracając oczami- teraz po prostu szukasz wymówki

- Ach tak?

- Tak

- No to zaraz zobaczymy- odparł podnosząc się na łokciu- jesteś tego pewny?- zapytał przybliżając nasze twarzy

Kiwnąłem głową na tak, a na twarzy chłopaka momentalnie zagościł uśmiech. Dylan przybliżył nasze usta, a już po chwili mogłem poczuć jak nasze wargi ocierają się o siebie. Szatyn przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp i chyba nie muszę mówić, że od razu uzyskał zgodę

Moje usta rozchyliły się bardziej a szatyn od razu połączył nasze usta w jedność. Zaczęliśmy się powoli całować, a w pokoju było można usłyszeć tylko ciche mlaskania i głośnie posapywania. Dylan położył swoją dłoń na moim brzuchu, a ja w odpowiedzi zarzuciłem mu dłonie na szyję

Perspektywa Dylana:

- Dylan- chłopak wysapał moje imię w momencie gdy zjechałem z ust na jego szyję

Nie powinienem tego robić

Nie powinienem go dotykać

Nie powinienem go całować

Nie powinienem nawet myśleć o nim w ten sposób

Tylko, że ja nie potrafię o nim zapomnieć

Próbowałem dziś to wybiegać wraz z Liamem i poszukać mojej przeznaczonej omegi. Tylko, że za każdym razem moje myśli schodziły na blondyna.

Myślałem, że to przejdzie, jednak teraz gdy na powrót poczułem delikatność jego ust stwierdzam, że będzie to bardzo trudne.

- Dylan! Thomas!- usłyszałem krzyk Brad z dołu- chodźcie, mamy parę spraw do objaśnienia

Oderwałem się niechętnie od szyli Thomas po czym spojrzałem na jego twarz. Chłopak był cały czerwony, a jego oddech stał się nierówny. Patrzyłem głęboko w jego świecące na niebiesko oczy i mogę się założyć, że moje oczy palą się teraz na czerwono

Oczy świecą się nam z różnych powodów między innymi strachu, złości oraz podczas podniecenia

A patrząc na to jak Tommy lubieżnie wygląda bez problemu mogę zgadnąć z jakiego powodu świecą mu oczy

- Dyl- wyszeptał kładąc dłoń na moim policzku - my nie..

- Ciiiii- przerwałem mu po czym położyłem czoło na jego barku- wiem, że nie powinniśmy

- Więc czemu to robimy?

Nie wiem....ale jeśli teraz tego nie skończymy to któreś z nas będzie cierpiało. Ja mam przeznaczonego i on też szuka swoją bratnią duszę.

Teraz widzę tylko jedno wyjście....będę musiał grać głupka

- I widzisz- zacząłem unosząc głowę w górę- wygrałem. Mówiłem, że nie przegram

Na twarzy chłopaka momentalnie zagościł szok i zdziwienie jednak szybko zniknął, a na jego miejsce wskoczyła mina pełna zrozumienia

Chyba zrozumiał aluzje

- Tak..... wygrałeś- odparł posyłając mi uśmiech- chyba musimy iść na dół- dodał a ja kiwnąłem na tak

- Idę się ubrać- powiedziałem, niechętnie schodząc z łóżka

***********

- Jestem- powiedziałem wchodząc do salonu w którym czekali już wszyscy

Szybko odszukałem wzrokiem blondyna po czym z uśmiechem na ustach ruszyłem w jego stronę. Usiadłem obok niego na kanapie i dopiero teraz zorientowałem się, że po drugiej stronie siedzi nie kto inni jak Scott.

Boże jak on mnie wkurza, nie dość, że za każdym razem zabiera moje pomysły to teraz chce mi zabrać moją omege

Moment co? O czym ja myślę. Przecież Tommy nie należy do mnie

- To po co się tu zebraliśmy?- zapytał Tommy

- Już wyjaśniam- powiedział Brad wstając- spotkałem dziś w sklepie alfe stada naszych sąsiadów i mam dla ciebie Tommy dobre wieści. Nie musisz już siedzieć w domu. Okazało się, że te podkopy robił Harry ponieważ niedaleko nas znajduje się niby jakiś wodospad. Nie wiem czy to prawda

- To prawda- powiedziałem równo z Thomasem przez co od razu na siebie spojrzeliśmy

- Serio?- zapytał posyłając nam pytające spojrzenie

- Tak....ja z Dylanem raz tam byliśmy....jest tam bardzo pięknie

- To dobrze, że mnie nie oszukiwał- odparł Brad i nie wiedzieć czemu jego wzrok zatrzymał się na Liamie

Spojrzałem na chłopaka i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że z zamyśleniem przygląda się Scott'owi

- Ja cię skądś znam- odezwał się nadal z tą swoją poważną miną

- Dziwne żebyś mnie nie znał. W końcu jestem znamy- odparł Scott i nie wiedzieć czemu jego głos stał się nerwowy

- Liam ma amnezję- wyjaśnił szybko Brett Scott'owi- może widziałeś go w jakiś gazetach?- zapytał Liama

- Nieeee.....mam takie dziwne uczucie, że znam cię z mojej przeszłości- odparł mrużąc oczy

W salonie zapanowała niezręczna cisza, a ja z zaciekawniem czekałem na rozwój wydarzeń

- A może serio mi się wydaje- dodał wstając po czym ruszył w stronę kuchni- jestem głodny

Pomiędzy nami nastała chwilową cisza jednak po chwili wszyscy zaczęli o czymś rozmawiać. A ja? Ja nadal patrzyłem na Scotta i jego przestraszoną minę

Coś mi tu nie gra

- A właśnie. Jest jeszcze jedna sprawa- powiedział Brad- w piątek ty i Dylan pojedziecie odebrać papiery ze szkoły. Normalnie wszystko załatwiają ludzie waszych rodziców ale tym razem musicie jechać i się osobiście podpisać- wyjaśnił a my od razu kiwneliśmy głowami

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top