30
Perspektywa Thomasa:
- Bożeeeeee- powiedziałem przeciągle odchylając głowę w tył- ile jeszcze?
- Cierpliwości, za niedługo będą- odparł Brad kładąc sałatkę na stole- Liaaam....widzę cię- dodał gdy chłopak chciał zabrać talerz z mięsem na swoje kolana. Liam przewrócił tylko oczami po czym odłożył talerz.
Czekaliśmy właśnie na naszych rodziców w części jadalnianej. Każdy był czymś zajęty, a ja jedyny siedziałem i nic nie robiłem. No prawie nic nie robiłem....z trudem powstrzymuje łzy. Co chwili oczywiście muszę szybciej mrugać, aby jakaś nie wyleciała. To naprawdę ciężkie zważając na to, że musimy spędzać razem czas i udawać narzeczonych..... niestety tylko udawać
- Ej- zaczął Minho rozkładająca sztuczce- My plus wasi rodzice to dwanaście osób....więc czemu mam rozłożyć jedenaście? Jednego z waszych rodziców nie będzie?
- Tak właściwe to będą tylko ich mamy- powiedział Brad
- To chyba dziesięć powinno być.....a nie jedenaście......no chyba że jestem głupi
- Przyjadą z jakimś gościem- wyjaśnił Brad przez co od razu zmarszczyłem brwi- uprzedzam twoje pytanie Tommy, nie wiem kto to jest- powiedział widząc, że chce się odezwać- Okey, wszystko gotowe, teraz tylko czekać
Usiedliśmy razem przy stole po czy zaczęliśmy gadać o głupotach. Nikt na szczęście nie wspominał o wydarzeniach z mojego upicia, jednak ja nadal miałem w głowie to co powiedziałem Dylanowi. Chcę się wyprzeć tego, jednak wiem, że czasem słowa pijanego to myśli trzeźwego
- Są- powiedziałem wyczuwając zapach alfy i omegi, a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi
Brad poszedł otworzyć drzwi, a po chwili w salonie zjawiły się nasze mamy. Od razu wstaliśmy witając się z nimi, po czym zaprosiliśmy ich do stołu
- A nie miało być jeszcze jednego gościa?- zapytał Dylan uprzedzając mnie
- Za niedługo będzie- zaczęła moja mama po czym położyła łokcie na stole i splotła ze sobą dłonie- a teraz obgadajmy ważniejszą kwestię- dodała a w tym samym momencie mama Dylana położyła na swoje kolana teczkę
- Pamiętacie obrady odnośnie handlarzy omeg?- zapytała druga, a my od razu kiwneliśmy- był tam reporter z bardzo znanej gazety plotkarskiej.....i zrobił dwa bardzo ciekawe zdjęcia- powiedziała po czym podała nam dwie kartki
Chwyciłem za obie, a to co tam zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Na jednym ze zdjęć byłem ja i Dylan jak trzymamy się za ręce w sali obrad, natomiast na drugim już nie za ciekawa scena. Ktoś zrobił zdjęcie w chwili gdy ja i Scott mieliśmy się pocałować
Na szczęście Dylan uratował sytuację
- Jeśli te zdjęcia wypłyną będzie skandal - powiedział Dylan zaglądając w kartki
Miał rację, wszyscy myślą, że nasze zaręczyny są pewne i jeśli drugie zdjęcie wypłynie media zaczną wypisywać o naszym związku. Może gdyby chodziło tylko o mnie to zlał bym to, ale tu chodzi firmy naszych rodziców
- Pokaż- powiedział Brad, a ja od razu podałem mu je- O kurcze- zaczął zakrywając usta ręką po czym z cwanym uśmiechem spojrzał na mnie. Boże jaki wstyd, on będzie mi to później wypominać- Dylan ma racje....jeśli te zdjęcia wypłyną, będzie skandal
- Tak....na to liczymy- powiedziała moja mama a my od razu posłaliśmy jej pytające spojrzenie
Po co robić skandal
- Przepraszam ale chyba nie rozumiem- powiedziałem drapiąc się nerwowo po karku
- Zaraz zrozumiesz- odparła mama Dylana a w tym samym momencie zadzwonił dzwonek
Kobieta od razu wstała informując nas, że to na pewno nasz ostatni gość, po czym udała się do drzwi. Wszyscy posłaliśmy sobie zdziwione spojrzenie, jednak mimika naszych twarz szybko się zmieniła, gdy w progu stanął ostatni gość
- Scott?- zapytałem wstając po czym ruszyłem w jego stronę - co ty tu robisz? I czemu masz walizkę?
- Wprowadzam się- wyjaśnił posyłając mi piękny uśmiech
- Co!- krzyknęła reszta jednak to głos Dylana przebił się najbardziej
- Usiądźcie - powiedział mama Dylana - wyjaśnię wam wszystko
- A więc?- zacząłem siadając przy stole
- To może ja wyjaśnię- powiedziała moja mama - niedawno obok domu Scotta zarejestrowano aktywność telefonu jednego z handlarzy omeg. Jako, że Scott jest jednym z lepszy łowców handlarzy nie możemy pozwolić na to, aby go dorwali dlatego też przeprowadzi się do was
- Czemu do nas?- wtrącił Dylan- nie mogliście go dać gdzieś do jakiegoś strzeżonego miejsca? Na przykład więzienie?- dodał a ja od razu klepałem go w ramię
- Dyl....- zaczęła jego mama- Dajemy go do was ponieważ gdy te zdjęcia trafią na światło dzienne- uniosła zdjęcia- to wasz dom będzie ostatnim miejscem gdzie handlarze będą chcieli go szukać
- Więzienie też dobra opcja - dodał po cichu Dylan przez co skarciłem go wzrokiem- a przez jaki okres czasu będzie tu mieszkać?
- Yyyy...tego jeszcze nie wiemy
- Spokojnie- zaczął Scott- niedługo znajdę szefa tej strasznej organizacji i położę temu kres- dodał po czym puścił mi dyskretnie oczko
Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech i nie wiedzieć czemu przegryzłem delikatnie dolną wargę. Moje policzki zaczęły szczypać a ja mój wzrok automatycznie zjechał na dłonie.
Co się ze mną dzieje? Raz Dylan teraz Scott. Czuje się jak w jakimś trójkącie miłosnym
- A gdzie Scott będzie miał pokój?- zapytał Minho
- W sumie stajnia też jest dobrym miejscem na nocleg. Tam na pewno nie będą go szukać- rzucił Dylan posyłając chłopakowi wrogie spojrzenie
- Ja ci zwolnię pokój- wtrącił Mike po czym spojrzał na Theo- my z Theo się pomieścimy w jednym łóżku- dodał a chłopak momentalnie zaczął się dławić sokiem
- Słucham?- zapytał zdezorientowany
- To pytanie zadasz mi wieczorem - powiedział unosząc teatralnie brwi
Nawet nie będę pytać o co mu chodziło
************
Obiadokolacja trwała dobre trzy godziny, a za oknem powoli zaczęło się ściemniać, przez co nasze mamy były zmuszone pojechać do domu. Mike że Scottem poszli przenosić rzeczy a ja od razu pokierowałem się do pokoju aby poukładać sobie wszystko w głowę. Dylan z Liamem udali się na patrol także mam cały pokój dla siebie. Całe szczęście bo nadal nie mogę spojrzeć Dylanowi w oczy
Okręciłem się na drugi bok w stronę drzwi, a w tym samym momencie drzwi do pokoju otworzyły się.
- Hej- powiedział Scott wchodząc po pokoju
- Część - podparłem cicho po czym przytuliłem do siebie poduszki
- Coś się stało?- zapytał siadając na skraju łóżka- chyba nie jesteś zły o moje zachowanie z bankietu prawda?- zapytał a ja od razu wstałem do siadu
- Nie!- krzyknąłem- to ja powinienem przeprosić, mogłem nie pić bo wtedy do głowy wpadają mi głupie pomysły- wyjaśniłem
- Nie musisz przepraszać.....to Dylan powinien przeprosić. Gdy nie on...- zaczęła po czym chwycił moją dłoń- skradł bym pocałunek najładniejszej omedze jaką widziałem- dodał po czym delikatnie musnął wargami moją dłoń
- Bez przesady- zaczął zabierając swoją dłoń po czym spojrzałem gdzieś w bok- nie jestem ładny, stwierdził bym nawet, że poniżej przeciętnej
- Uważam inaczej- powiedział przysuwając się w moją stronę- mogę się założyć, że wszystkie alfy i bety się za tobą oglądają
- Jestem mały, drony, i bez mięśni. Kto by się za mną oglądnął- odparłem przewracając oczami
- Jest taka jedna alfa- zacząłem po czym położył dłoń na moim kolanie
- Ciekawe gdzie?- przewróciłem oczami
- Tu....siedzi przed tobą- szepnął a jego kciuk zaczęła masować moje kolano.
Zabrałem głębszy wdech, a twarz chłopaka momentalnie zaczęła się do mnie zbliżać. Boże czy on chce zrobić to o czym myślę?
- Może dokończymy to co zaczęliśmy?- wyszeptał centymetry przed moją twarzą, a ja od razu kiwnąłem głową na tak
Może uda mi się odkochać w Dylanie
~~~~~~~~~~~~
Także no ten
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top