17
Perspektywa Thomasa:
- Ta?....- powiedział z cwanym uśmiechem po czym przysunął mnie za biodra do siebie- udowodnij- dodał zalotnym tonem
Na moje policzki wkradły się rumieńce, a serce przyspieszyło. Jeśli teraz tego nie zrobię to weźmie mnie za słabeusza i przy każdej okazji będzie mi wypominać, że speniałem. Ale z drugiej....
No kurcze!
Po co ja mam go całować? Przecież nie muszę tego robić i mogę wytłumaczyć się tym, że po prostu nie chcę. Poza tym nie oddam mu mojego drugiego pocałunku
On ma być dla mojego przeznaczonego
Spojrzałem w jego oczy, a w momencie gdy miałem mu odmówić ten wybuchł śmiechem. Zmarszczyłem brwi, a on zabrał dłonie z moich bioder
- Co cię tak bawi?- zapytałem gdy ten nie przestawał się śmiać
- Po prostu... wyglądałeś na mocno wystraszonego- wyjaśnił opanowując śmiech- Spokojnie.....żartowałem. chodź bo już się ciemno robi- dodał po czym ruszył w stronę wyjścia
Moment....
To ja się tu stresuje, a on sobie ze mnie żarty stroi. O nie nie nie nie nie. Tak nie będziemy się bawić
Szybko podpłynąłem do chłopaka po czym jednym zwinnym ruchem obróciłem go w swoją stronę. Dylan spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja wykonałem ostatni punkt swojego mało przemyślanego planu. Chwyciłem twarz Dylana w dłonie, a już po chwili nasze usta złączyły się w jedność
Pogłębiłem nasz pocałunek i ku mojemu zdziwieniu szatyn odwzajemnił go. Jego dłonie na powrót wylądowały na moich biodrach, a z moich ust wydobył się cichy jęk. Zarzuciłem nu dłonie na szyję po czym pochyliłem głowę lekko w bok.
Boże.....jak on bosko caluje
Nasz pocałunek stał się bardziej łapczywy i może jest to dziwne i nieodpowiednie, ale przecież nie dam za wygraną.
Położyłem mu dłoń na policzku, a w jaskini było można usłyszeć tylko nasze głośne oddechy i ciche pomlaskiwania. Moja omega zaczęła skakać z radości i tak szczerze, to bardzo podoba mi się ten pocałunek
Znaczy do momentu aż ten zboczeniec nie położył mi rąk na pośladkach
- Ej! Nie pozwalaj sobie- powiedziałem zabierając od siebie jego dłonie
- Sorry- odparł z cwanym uśmiechem- poniosło mnie
- Chyba trochę za bardzo- powiedziałem przewracając oczami po czym ruszyłem w stronę wyjścia
- A dziwisz się? Masz fajne ciało. Grzechem byłoby nie dotknąć- odparł zalotnym tonem, jednak zignorowałem to i ruszyłem na ścianie wody
Przedostałem się na drugą stronę po czym wydostałem na brzeg. Poczekałem chwilę na tego kretyna po czym ruszyłem w krzaki aby zmienić się w wilka
~ Gotowy?- zapytałem wychodząc zza krzaków
~ Tak- odparł podbiegając do wyjścia- panie przodem - dodał, a ja przewracając oczami ruszyłem
Dylan zasłonił przejście krzakami po czym ruszył przodem. Oczywiście nie obyło się bez jego "przypadkowego" szturchnięcia
~ Dylan!- krzyknąłem orientując się gdzie mniej więcej jesteśmy- ścigamy się?
~ Kto ostatni ten śpi na ziemi!- odparł po czym ruszył wyprzedził mnie
O nie mój kochany. W lesie to ja mam przewagę
Przyspieszyłem zwinnie omijać wszystkie przeszkody a już po chwili byłem na prowadzeniu
~ Pożyczę ci kocyk- krzyknąłem po czym jeszcze bardziej przyspieszyłem
Dobiegłem do balkonu po czym z rozpędu skoczyłem na niego. Oczywiście nie było to proste, jednak jakoś mi się to udało. Obróciłem się opierając łapy o barierki, a po niecałych dziecięciu sekundach duży czarny wilk wskoczył na barierki
~ Dałem ci fory- powiedział sapiąc
~ Jasne jasne- odparłem ruszając w stronę wejścia, a mój ogon "przypadkowo" wylądował na jego pysku
~ Ej! Uważaj sobie- powiedział w momencie gdy wchodziłem do pokoju
Miałem mu już odpowiedzieć, aby to on uważał, jednak przerwał mi kogoś wkurzony głos
- Gdzie wy byliście- powiedział Brad
Spojrzałem w przód i trochę się wzdrygnąłem widząc wkurzonego Brada, który z splecionymi dłońmi na piesi siedział na łóżku
- Za pięć minut na dole- dodał po czym ruszył do wyjścia
~ No to mamy przesrane - powiedział Dylan ustając obok mnie
**********
- Jesteśmy- powiedziałem wchodząc do kuchni w której czekali już wszyscy
Liam z Brettem Mike'em opierali się o wyspę kuchenną Minho i Theo siedzieli przy stole a Brad z założonymi dłoni stał dwa metry przed nami. Gdybym teraz powiedział, że Brad wygląda na złego skłamał bym, Brad wygląda teraz na naprawdę wkurwionego.
- Czy wy jesteście normalni?- zapytał wściekły Brad
- Ale o co ci chodzi?- zapytałem marszcząc brwi- przecież nic złego nie zrobiliśmy- dodałem a w tym samym momencie przypomniał mi się pocałunek z Dylanem
Boże teraz będzie mnie to dręczyło
Czemu ja to zrobiłem
- Nie sprawdziliśmy jeszcze dobrze terenu a co jakby jakąś alfa cię zaatakowała?- zapytał wymachując dłońmi
- Spokojnie był ze mną- odparł Dylan ustając obok mnie- ochronił bym go
- Dał byś radę dwóm alfą?- zapytał Minho
- Zdecydowanie- odparł pewnie po czym położył mi dłoń na ramieniu, przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz i nie wiedzieć czemu
- Nie bądź taki pewny siebie- zaczął Minho- Brett wyczuł dziś zapach dwóch alf. Kręcą się tu i to nie jest przypadek bo przekopy są większe i co najciekawsze przechodzili na drugą stronę. Będziemy musieli ich spotkać i albo się dogadać albo wykurzyć.
- Może po prostu chcą pobiegać po tym lesie- odparłem- to bardzo malowniczy teren więc nie zdziwił bym się
- Tak czy siak nie możemy ryzykować- powiedział Mike odbijając się od blatu- najpierw to sprawdzimy a później możesz biegać
Słucham? Mam siedzieć w domu? Przecież ja na głowę dostanę
- Ale
- Żadnych ale- przerwał mi Brad- a teraz do pokoju, już wystarczająco mnie dziś wystraszyliście- dodał a ja przewracając oczami ruszyłem w stronę wyjścia
- Poczekajcie- rzucił Theo więc od razu się obróciłem- macie karę
- Co? jaką karę?- zapytałem i nim zdążyłem zareagować ten złączył moją dłoń z dłonią Dylana z pomocą kajdanek- Ej!- krzyknąłem niedowierzając- przecież obiecałeś, że na noc nas rozłączysz
Theo uniósł tylko jedną brew w górę po czym opuścił kuchnie. Spojrzałem zdezorientowany na wszystkich a ci po chwili ruszyli za chłopakiem
No to już jakaś kpina!
**********
Po dotarciu do pokoju przebrałem dolną część garderoby na spodenki po czym obaj położyliśmy się do łóżka. Oczywiście musieliśmy położyć się do siebie twarzami, bo inaczej nie dało rady. Po jakiejś godzinie usłyszałem ciche chrapanie Dylana a ja nadal byłem mocno rozbudzony.
Nawet nie wiem czemu. Od dobrej godziny próbuje zasnąć i nic. Liczyłem już nawet owce i nic to nie dało.
Spojrzałem na twarz Dylana i w tym samym momencie przypomniał mi się nasz pocałunek. Dobra niby było to pewnego rodzaju "wyzwanie" ale teraz mi głupio. Nie chodzi o to, że szatyn mnie jakoś obrzydza
Niestety wręcz przeciwnie
Teraz widzę jak bardzo jest przystojny
Abym się tylko w nim nie zakochał. Przecież on mnie teraz traktuje jak.....przyjaciela?
Spojrzałem na jego usta i muszę przyznać że w blasku księżyca wyglądają na miękkie.
Pocałujmy go- odezwała się moja omega
Chyba żeś zwariowała
Pocałuj
Po co?
Pocałuj
Westchnąłem cicho po czym na powrót spojrzałem na jego usta. Może jeden pocałunek nie zaszkodzi. Przysunąłem się lekko do chłopaka po czym zbliżyłem nasze wargi
To tylko ten jeden raz- pomyślałem po czym złączyłem na chwilę nasze usta
- Hmmm- wymruczał przez sen a ja od razu się od niego oderwałem
Jezu co ja robię!
Czemu ja go całuje
Czy ja mam jakieś rozdwojenie jaźni?
Boże Thomas idź już spać!
~~~~~~~~~~
Gif z filmu "tamte dni, tamte noce"
Następny rozdział we wtorek.nie mam po prostu czasu na pisanie rozdziałów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top