15

Perspektywa Bretta:

- Tylko ubierz się ciepło, nie zapomnij o obroży, pamiętaj aby nie biegać po kałużach a jak zacznie padać to od razu wracaj do domu. Nie jedz też czerwonych grzybów z białymi kropkami, one są trujące. Pamiętaj aby trzymać się daleko od alf, a jak jakąś spotkasz to uciekaj i zawyj, od razu do ciebie przybiegne. A i pamiętaj też

- Mike!- przerwał mu Liam- dobrze....rozumiem, nie musisz mnie przed wszystkim chronić. Dam sobie radę- powiedział już spokojnie

- Wiem wiem- odparł z uśmiechem na twarzy po czym przytulił do siebie blondyna- po prostu nie chcę cię znowu stracić

- Ja ciebie też- wyszeptał Liam

- My tylko jedziemy do sklepu po zakupy- odparłem przewracając oczami- Nawet do lasu nie będziemy wchodzić- dodałem a ten kiwnął głową

- Chodź- powiedział Liam zakładając buty po czym opuściliśmy dom

- Pisz co pięć minut- usłyszeliśmy krzyk Mike'a za drzwiami

Liam przewrócił rozbawiony oczami po czym wsiedliśmy do mojego auta

- Pasy- powiedziałem wyjeżdżając z posesji

- Już dobrze dobrze drugi bracie- powiedział zapinając pasy

- Możesz tak nie mówić- zacząłem zmieniając bieg- trochę to dziwnie brzmi....w końcu w bliskiej przyszłości będziemy razem chodzić do łóżka....rozumiesz- dokończyłem a chłopak zaczął się dławić śliną

- Co będziemy?....- zapytał z lekkim wkurzeniem i niedowierzaniem

- No wiesz....jak w końcu zorientujesz się, że jestem twoim przeznaczonym to inaczej na to spojrzysz- wyjaśniłem spoglądając na niego po czym znów na jezdnię

- To, że jestem twoim przeznaczonym jeszcze o niczym nie świadczy- powiedział a ja przewróciłem oczami- Ej....- zaczął po chwili

- Hmm..

- Bo czemu ja mam mieć pasy skoro ty ich nie masz- powiedział, a ja odruchowo spojrzałem na swoją klatkę

- Rzeczywiście.... weź zapnij go- powiedziałem wracając wzrokiem na jezdnię

- Sam to zrób

- Kieruję- odparłem a ten głośno westchnął. Chłopak sięgnął do mojego pasa poczym zapiął go- nie wygodnie. Poprawisz dolną część?- zapytałem, a ten od razu zaczął go poprawiać i pewnie wszystko było by dobrze gdyby nie jeden mały szkopół- Liam...to nie pas

- Kurwaaaa- krzyknął zabierając szybko rękę- ja....zapomnij o tym- Dodał, a ja zetknąłem na niego

Tak jak myślałem zarumienił się

A może by go tak podrażnić

Zjechałem na pobocze w jedną z polnych dróg po czym zgasiłem silnik

- A ty co robisz?- zapytał niepewnie

- Muszę opanować moje ciało. Przecież nie wejdę tak do sklepu- wyjaśniłem unosząc bluzkę aby odsłonić moje wybrzuszenie w spodniach

Chłopak zetknął w dół po czym zalał się jeszcze większymi rumieńcami. Szybko odwrócił głowę w bok.

Tak naprawdę to nie jest erekcja ale jako alfa mogę pochwalić się bardzo dużym.....eh sami wiecie

- Mamy dwa wyjścia- powiedziałem a ten od razu spojrzał na mnie- Pierwsza opcja to taka, że jedziemy dalej, a do sklepu wchodzę z mocnym wybrzuszeniem

- A drugą?- zapytał gdy zrobiłem chwilę przerwy

Uniosłem jeden kącik ust w górę po czym zarzucając swoją rękę przez jego ramię, przybliżyłem się do chłopaka

- A druga opcja jest taka, że mi w tym pomożesz- wyszeptałem zalotnym tonem

- Zapomnij!- krzyknął odpychając mnie od siebie a ja wybuchłem głośnym śmiechem- Co cię tak bawi?!

- Nic nic- powiedziałem odpalając silnik

- A twoja....no wiesz- zapytał niepewnie gdy wyjeżdżałem

- Żartowałem- powiedziałem unosząc bluzkę- aktualnie jest w stanie spoczynku- dodałem po czym opuściłem bluzkę

- To nie było zabawne- powiedział wkurzonym głosem

- Dla mnie tak- odparłem zmieniając bieg

*********

Po dziesięciu minutach dojechaliśmy na miejsce, a Liam od razu zajął się zbieraniem najpotrzebniejszych produktów do wózka. Znaczy według niego najpotrzebniejszych. Dobrze, że zabrałem drugi wózek.

- Ja pójdę po makaron- powiedziałem jednak ten mnie zignorował

Przewróciłem oczami po czym ruszyłem w drugą stronę. Zacząłem szukać produktu a po chwili miałem już go w zasięgu ręki. Wyciągnąłem dłoń a w momencie gdy miałem za niego chwytać, ktoś mnie uprzedził. Moja dłoń wylądowała na czyjejś, a ja z wrażenia zabrałem ją szybko

- Przepraszam- powiedziałem spoglądając w bok

- Nic się nie stało- odparł chłopak w kręconych włosach i z tego co czuje jest omegą- Jesteś tu nowy?- dopytał posyłając mi uśmiech

- Tak, aż tak widać- zapytałem drapiąc się po głowę

- Znam każdego przystojniaka w okolicy. A skoro ciebie nie znam to znaczy, że albo jesteś przejezdnym albo nowym- wyjaśnił posyłając mi łobuziarski uśmiech

Czy on mnie właśnie podrywa?

Okey, jest ładny, ale to nie znaczy, że może podbijać do każdego

Poza tym ja mam Liam

Moją słodką omegę. Co z tego że on mnie nie chcę. To minie a niedługo nie będzie mógł beze mnie żyć. Ja już bez niego wariuje

- Dasz się zaprosić na kawę?- dopytał

- Niestety muszę odmówić. Mam już swojego przeznaczonego i tylko on się dla mnie liczy- odparłem dumnie

- Ah to przepraszam. Nie miałem pojęcia, że...

- Brett mam już wszystko- przerwał Liam wjeżdżając w moje nogi wózkiem- A ty to kto?- zapytał wychylając głowę zza moich pleców

- Jestem Harry- powiedział podchodząc do chłopaka po czym wyciągnął w jego stronę dłoń

- Liam- rzucił krótko ściskając jego dłoń po czym spojrzał na mnie- Idziemy?- zapytał, a w jego głosie mogłem wyczuć nutkę irytacji

- To on?- zapytał brunet, a ja tylko kiwnąłem

- Dalej bo głodny jestem- pospieszył Liam po czym ruszył wózkiem do kasy

- A temu co?- zapytałem sam siebie

- Jego omega bierze mnie za wroga- wyjaśnił Harry a ja posłałem mu zdziwione spojrzenie

- Liam? Mało prawdopodobne, może i jesteśmy przeznaczonymi, ale on nie dopuszcza do siebie tej myśli- powiedziałem a ten rozbawiony pokręcił głową

- Zobaczysz. Jeszcze sam przyjdzie- odparł po czym ruszył w głąb sklepu

Zmarszczyłem brwi po czym pokierowałem się w stronę kasy, a po drodze pozbierałem jeszcze parę najpotrzebniejszych produktów

**********

- Jesteśmy!- krzyknąłem wchodząc do kuchni

- No nareszcie!- powiedział Mike po czym przytulił do siebie chłopaka- Nawet nie wiesz jak ja się martwiłem. Czemu nie pisałeś

- Byłem zajęty pakowaniem produktów- wyjaśnił odwzajemniając uścisk- Pomożesz?- zapytał podnosząc siatkę, a ten od razu ją przejął

Weszliśmy do kuchni a w momencie gdy miałem chować rzeczy do lodówki poczułem jak ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu

- Pomożesz mi w przeniesieniu szafy?- zapytał Mike- jest za daleko od mojego łóżka - dodał, a ja od razu kiwnąłem głową

Udaliśmy się na górę a gdy wszedłem do pokoju chłopaka zmarszczyłem brwi widząc, a raczej nie widząc szafy. Moment, przecież garderoba jest oddzielona drzwiami

Obróciłem się w stronę Mike'a a w momencie gdy miałem się odezwać ten zamknął drzwi. Zmarszczyłem brwi, a ten zrobił kilka kroków w przód

- Musimy porozmawiać- zaczął po czym schował dłonie w kieszenie spodni

- O czym?- zapytałem nie ukrywając zdziwienia jego zachowaniem

Ja z Mikem mam dobry kontakt więc nie wiem czym mogłem zawinić

- Chodzi mi o ciebie i mojego brata- powiedział a moje serce przyspieszyło- Myślałeś, że tego nie zauważe? Widze jak na niego patrzysz i dobrze wiem jakie masz względem niego zamiary. Może i wcześniej przymykałem oko na to jak traktujesz omegi, jednak nie pozwolę ci na to abyś zabawił się moim bratem i jego uczuciami

- Mike- przerwałem mu- wiem jakie możesz mieć o mnie zdanie, jednak z ręką na sercu mogę cię zapewnić, że nie zrobię mu krzywdy....obiecuje

- Weź mi tu nie pierdol!- krzyknął, a moje mięśnie spięły się- Dobrze wiem jak traktujesz omegi

- Ty razem jest inaczej! Naprawdę!

- Skąd niby mam mieć taką pewność?- zapytał zaplatając dłonie na piersi

- Bo Liam......Liam to mój przeznaczony- wyjaśniłem łącząc usta w wąską linię, a między nami zapadła cisza. Mike zaczął nad czymś myśleć po czym głośno westchnął

- Nadal ci nie ufam

- W takim razie daj mi czas. Sam Liam jeszcze w to nie wierzy mimo, że wie o naszym przeznaczeniu. Obiecuje, że nie zrobię mu krzywdy. Nawet palcem go nie dotkne - odparłem unosząc dłonie na znak poddania się

- Dobrze.....ale to nie znaczy, że nie będę mieć cię na oku.....jasne?

- Jak słońce- odparłem z uśmiechem na twarzy- poza tym. Ty nie jesteś lepszy. Sam przecież nie masz dobrej przeszło

- Ciiiiiiii- przerwał mi zakrywając moje usta ręką- oni mają o tym nie wiedzieć- dodał, a ja polowałem głową. Mike zabrał rękę, a w tym samym momencie drzwi otworzyły się

- Mike! Brett!- krzyknął Brad wbiegając do pokoju- chodźcie, obiad już gotowy

- Już idziemy- powiedział szatyn po czym ruszył w stronę drzwi- ej ty też bierzesz tabl

- Ciiiii, nic nie wiesz nic nie słyszałeś- powiedział grożąc mu pałacem

Chłopak opuścił pokój, a my posyłając sobie pytające spojrzenie ruszyliśmy za Bradem

~~~~~~~~~~~~

Dziś trochę później bo byłam w Lesznie na zakupach XD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top