12
Perspektywa Thomasa:
-No nareszcie- powiedziałem gdy Theo wyswobodził nasze dłonie
Przez cały dzień byliśmy skazani na siebie i mimo, że na ogół jestem bardzo wybuchowy tak teraz próbowałem się opanować i jak to mówią, być oazą spokoju
Normalnie miał bym to gdzieś i wybuchał bym przy pierwszej lepszej sprzeczce jednak nie tym razem. Theo obiecał nam, że za dobre sprawowanie będzie nas codziennie wyswobadzać pół godziny wcześniej
Ja byłbym szczęśliwy gdyby nas uwalniał pięć minut wcześniej a gdy usłyszałem, że pół godziny to od razu spiąłem dupę zacisnąłem zęby i udawałem miłego. Właściwie to czasem nie musiałem udawać. Jak się później okazało z tym kretynem da się pogadać. Oczywiście nie zmienia to mojego nastawienia względem niego.
Wiem, że nienawidzi omega i traktuje nas przedmiotowo więc z jakiej racji ja mam być dla niego miły
- I bez kłótni mi tu- powiedział po czym opuścił pokój
Spojrzałem na Dylana po czym pokazałem palcem w kierunku drzwi, aby dać mu znak by sobie poszedł
- Daj mi się tylko wykąpać- powiedział unosząc dłonie na znak rezygnacji
- Przecież mamy łazienki na dole...
- Ale tu mam ciuchy- wyjaśniał po czym pokierował się w stronę łazienki
Przewróciłem oczami po czym walnąłem się na wielki łóżko. Wyciągnąłem telefon i od razu napisałem do Brada i Liama czy przyjdą pogadać. Często tak robimy a raz na jakiś czas uda nam się zaciągnąć Theo.
- Hej.... możemy?- usłyszałem głos Brada
- Jasne! Właśnie miałem do was pisać- krzyknąłem widząc obu w drzwiach- Liam co mówiłem o jedzeniu chrupek serowych w pokoju- dodałem widząc chłopaka wpychającego sobie garść chrupek do buzi
- Niby sam jesz w pokoju!- usłyszałem krzyk Dylana z łazienki
- A ty się tam kąp!- odparłem a w tym samym momencie chłopacy usiedli na łóżku
- Mieliście się nie kłócić- powiedział rozbawionym głosem Brad
- A ty miałeś być moją słodką omegą w różowych ciuszkach- odparłem i nie widzieć czemu ten nagle zakrył mi usta
- Ciiiii. Bo jeszcze ktoś usłyszy- powiedział a my posłaliśmy mu pytające spojrzenie
- Czemu to ukrywasz? Przecież widać, że jesteś omegą
- Bo.. później wam powiem- powiedział kiwając w stronę drzwi od łazienki
Przytakneliśmy po czym zajęliśmy się gadaniem o głupotach. Bardzo lubię spadać z nimi czas. W końcu wychowaliśmy się razem i bez najmniejszego zawahania, powierzył bym im swoje życie.
Po jakiś dwudziestu minutach woda przestała lecieć a poczułem jak moje mięsie spinają się na myśl, że ten kretyn może wyjść znów w samym ręczniku
Całe szczęście tak nie było i po jakiś pięciu minutach chłopak opuścił łazienkę w ciuchach....nie w przysłowiową "piżamę" ale w zwykłych ciuchach na wyjście
- Thomas mogę cię prosić na sekundę- powiedział podchodząc do okna balkonowego
Zmarszczyłem brwi jedna ostatecznie wstałem ruszając w jego stronę. Chłopak wyszedł na balkon a ja od razu za nim. Teraz dopiero zdałem sobie sprawę z tego jaki ten balkon jest duży. Tu można zrobić małą imprezę z grillem
- O co chodzi?- zapytałem gdy stanęliśmy w oddali od drzwi
- Idę teraz na spotkanie.....no wiesz z kim- powiedział a ja od razu kiwnąłem głową na tak. Wiem, że chodzi o Teresę - I mam do ciebie prośbę...chcę abyś mnie krył
- No przecież taką mamy umowę. Ty nie śpisz w moim pokoju a ja cię kryję- odparłem zaplatając dłonie na piersi- ale wiesz co.....nie podoba mi się ta umowa
- Jak to?....- zapytał marszcząc brwi
- Chcę czegoś jeszcze- odparłem z cwanym uśmiechem- Tak naprawdę nie wystarczy mi pokój. Ja chcę czegoś co zaspokoi moją wewnętrzną omegę
Chłopak zrobił wielkie oczy po czym podrapał się nerwowo po karku i co najdziwniejsze, jego twarz zrobiła się czerwona. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z dwuznaczności moich słów i tym razem to na mojej twarzy zagościł uśmiech
- Znaczy źle mnie zrozumiałeś- powiedziałem piskliwym głosem- chodziło mi o bieganie po lesie. Chcę też raz na jakiś czas wyjść
- Jezu nie strasz mnie- powiedział kładąc sobie dłoń na piersi- znaczy nie zrozum mnie źle..... jesteś ładny ale....no sam rozumiesz- dodał a ja przewróciłem oczami
- Tak wiem. A więc jak będzie?- zapytałem wyciągając dłoń w jego stronę a chłopak zaczął się nad czymś zastanawiać
- Okey ale wracam do pokoju- rzucił i nim zdążyłem zabrać rękę on ją ścisnął
- Ej!- krzyknąłem gdy ten przeskoczył przez poręcz. Podbiegłem do barierki po czym spojrzałem w dół
- Nie zapomnij zostawić uchylonych drzwi balkonowych. Za dwie godziny wrócę!- krzyknął po czym zniknął w ciemnym lecie
- Śpisz na balkonie!- odparłem jednak odpowiedziała mi cisza- kretyn- rzuciłem po czym ruszyłem w stronę drzwi
Wszedłem do pokoju zostawiając przymknięte drzwi po czym usiadłem obok chłopaków
- Gdzie masz swojego męża?- zapytał niewyraźnie Liam
- Po pierwsze nie "męża" tylko osobę z którą muszę się męczyć, a po drugie to wyszedł pobiegać- wyjaśniłem a ten zrobił głuche "aaaa"
- Na pewno powinien wychodzić tak późno?- zapytał lekko przejęty Brad- a co jak ktoś go napadnie
Mam nadzieję
- Wiesz co Brad- zaczął Liam- może zmieniłeś swój styl ubierania się....ale dalej masz ten swój słodki instynkt- dodał a ja zaśmiałem się cicho
- Ej właśnie- zacząłem przypominając sobie coś- czemu w ogóle tak się ubierasz. Czarny ci nie pasuje, wróć do twoich wcześniejszych ciuchów- dodałem a jego wzrok od razu zjechał na dłonie
Chłopak zaczął nerwowo bawić się palcami a ja od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. To jego odruch gdy chce coś ukryć aby się czymś stresuje
Spojrzałem na Liam a gdy posłaliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia znów obróciliśmy głowy w stronę bruneta
- Brad....- zacząłem a ten wzdrygnął się- a więc...?- pospieszyłem
- Nie będziecie się śmiać?- zapytał niepewnie a my od razu kiwneliśmy na tak- bo....jest taka alfa co mi się strasznie podoba tylko, że on nie lubi jak omegi chodzą na różowo. Odrzuca go to
Moment. Z tego co wiem Brad podkochuje się w Minho....tylko, że on nie wygląda na osobę której by coś takiego przeszkadzało
- To co się nim przejmujesz- wtrącił Liam- po co się zmieniać dla kogoś. Nie lepiej będzie ci znaleźć kogoś kto zaakceptuje cię takiego jakim jesteś?
- Liam ma racje. Będzie ci ciężko jeśli będziesz udawać kogoś kim nie jesteś- powiedziałem a ten nagle posmutniał
- Tylko jest jeden problem- zaczął łamliwym głosem a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza- To mój przeznaczony- dodał a moje oczy od razu się rozszerzyły
Teraz już rozumiem.....to musi być dla niego naprawdę bolesne
- Kim on jest?- zapytał Liam wycierając mu mokre policzki
- To Minho- rzucił niepewnie po czym zakrył twarz dłońmi- wyczułem to od razu...to na pewno mój przeznaczony. Moja omega przy nim wariuje
Spojrzałem się na Liama a on na mnie. Położyliśmy się całą trójką na łóżku a już po chwili mogliśmy usłyszeć donośny płacz Brada. Nie przeszkadzało to nam. Właściwie to cieszę się, że to właśnie nam się żali. I co najważniejsze nie dusi tego w sobie
*********
- Na pewno dasz radę?- zapytałem otwierając drzwi Liamowi
- Spokojnie, lekki jest- powiedział a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech widząc jak słodko śpi Brad- dobranoc
- Dobranoc - rzuciłem po czym zamknąłem drzwi od pokoju
Po około godzinę pocieszania Brada chłopak usnął z wycieczenia, stwierdziliśmy, że nie będziemy go budzić i Liam po prostu go przeniesie
Udałem się pod prysznic a po wykonaniu wszystkich czynności wskoczyłem do łóżka. Zacząłem się wiercić jednak nie potrafiłem znaleźć wygodnej pozycji do spania
- Kurwa- warknąłem zrezygnowany
Wstałem po czym zarzuciłem na siebie biały jedwabny szlafrok. Pokierowałem się do drzwi balkonowych a gdy otworzyłem je, na moją twarz padł zimny powiew wieczornego powietrza. Może jak nawdycham sie świeżego powietrza to szybciej usnę
Odparłem łokcie o barierki po czym uniosłem głowę w górę, zaciągając się zapachem
- No weeeź- usłyszałem zalotny głos jakiejś dziewczyny- jeszcze jeden
~~~~~~~~
Z okazji dnia dziecka wstawiam drugi
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top