4. Telefon o 2AM

-D-Dann.

-Tak, też to słyszałem. - z przerażeniem spoglądaliśmy na siebie.

Dann chwycił za tablet, a ja za latarkę i wyjrzałam na lewy korytarz. Światło latarki nie docierało zbyt daleko, ale pozwalało więcej zobaczyć niż światło przy drzwiach. Dynamicznie rozglądałam się po korytarzu zwracając uwagę na każdy mały szczegół. Z jednej z szafek spadła kartka papieru powoli opadająca na podłogę. Uniosłam brew do góry, nic tam nie było. Ostatni raz spojrzałam na korytarz.

-Carl, wchodź tu i zamykaj drzwi! - odwróciłam się w stronę przerażonego kuzyna, wciąż trzymałam w ręku włączoną latarkę.

-Ale...

-Zamykaj te pieprzone drzwi! - odwróciłam się spowrotem w stronę drzwi i wcisnęłam przycisk zamykający drzwi po lewej stronie. Dann przetarł czoło, teraz wydawał się niespokojny.

-Nie uwierzysz, ale widziałem jednego z animatronów na lewym korytarzu, w dodatku brakuje go na scenie. - w tej samej chwili zamarłam, przecież tam nic nie było.

Wyrwałam chłopakowi tablet i zaczęłam przeglądać kamery. Rzeczywiście, na scenie brakowało jednego animatrona, którym był Bonnie. Zmieniłam podgląd kamery na 1C - Pirate Cove. Zbliżyłam tablet do twarzy i zamrugałam kilkakrotnie, czy ta kurtyna się nie poruszyła? Serce zaczęło bić mi coraz szybciej. Skoro animatrony nie mogą poruszać się po pizzerii to zaczęły się buntować?

-Dann, wiesz co się tu dzieje? - odłożyłam tablet na biurko i spojrzałam na kuzyna. Dann stał przy lewych drzwiach.

-Szczerze? Nie, nikt nie wspominał o tym, że animatrony są włączone na noc! - był jednocześnie wściekły, jak i wystraszony.

Usłyszeliśmy dźwięk telefonu, który dobiegał z prawego korytarza. Spojrzałam na Dann'a.

-T-telefon?

-Jest na ścianie wychodzącej z prawego korytarza. Zdawało mi się, że to zabytek pozostawiony na pamiątkę pierwszego otwarcia pizzerii z animatronami w Ameryce.. Pójdę tam. - spojrzałam na Dann'a jak na debila.

-Chyba Cię coś boli.. Nie idź! - chłopak złapał mnie za ramiona.

-Posłuchaj... Może to szef dzwoni i chce to wyjaśnić? - na pewno szef dzwoniłby o drugiej rano.

-Ale.. Co z animatronami?

-To.. To tylko animatrony dla dzieci, nic mi nie zrobią. - cofnął ręce, wziął latarkę i zniknął w cieniu korytarza.

Zostałam sama. Spojrzałam na zegarek - właśnie minęło półgodziny od kiedy Dann postanowił odebrać telefon na korytarzu.
Spojrzałam na tablet leżący na biurku i poprawiłam czapkę na mojej głowie, gdy usłyszałam stukanie w szybę.

-To tylko Ci się wydaje.. Spokojnie. - próbowałam się uspokoić mówiąc sama do siebie i wstałam z krzesła podchodząc do szyby po lewej stronie. Nic nie było widoczne, więc wcisnęłam przycisk zapalający światło przy drzwiach na korytarzu i podeszłam bliżej szyby. Trzeba było chwilkę zaczekać, aby światło się zapaliło.
Stałam i czekałam, az w końcu, gdy światło się zapaliło zobaczyłam stojącego przy szybie animatrona. Szybko odskoczyłam o mało nie przewracając się przez krzesło stojące obok. Bonnie stał przy szybie i wpatrywał się we mnie z zaciekawieniem. Szybko łapałam oddech, gdy królikopodobny animatron przyłożył otwartą łapę do szyby. Trochę się uspokoiłam, wstałam i podeszłam powoli do szyby wykonując ten sam gest - przyłożyłam dłoń do szyby. Światło zamrugało, jakby żarówka miała za chwilę się wyłączyć, usłyszałam cichy śmiech. Bonnie zniknął.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top