Rozdział dwudziesty szósty: Boskie nowości

⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯

Oczami: Biała

⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯⎯⎯ ୨ ୧ ⎯⎯

To, co się wczoraj wydarzyło, było bardzo ciekawe. Po tym, jak zobaczyłam wybuch, zamknęłam oczy. Co ciekawe, w momencie, kiedy je otworzyłam, nie było ani zjawy, ani Ognia, ani rodzeństwa śmierci. Od razu chciałam jakoś go znaleźć; chciałam zamienić się w piorun i przenieść się do krainy. Gdzie oni mogą być? Takie pytanie powstało w mojej głowie. A co, gdy kowal potrzebuje pomocy? Nie mogę mu przecież w żaden sposób pomóc. Przecież po takiej bitwie jest tak osłabiony, że jego szanse na przeżycie są marne. Strasznie starałam się ich jakoś wyczuć swoimi mocami, ale nie mogłam wyłapać ich obecności w żadnej krainie, którą znam. Może są w jakiejś, której jeszcze nie poznałam.

Moje myślenie przerwało, gdy w momencie pojawił się portal. I to właśnie z niego wyszedł Ogień. Przynajmniej wyglądał bardzo podobnie. Coś, co różniło go od kowala, to to, że postać nie miała połowy twarzy. Jak to powiedzieć, ale pół jego twarzy to była czaszka. Było to naprawdę dziwne, a także lekko straszne. Porozmawialiśmy chwilę, i faktycznie był to Ogień. Po tym wszystkim chyba wystraszył się tego, gdy powiedzieliśmy mu, że coś jest nie tak z jego twarzą. Uciekł od nas, stworzył portal i zniknął. Postanowiliśmy, że nie będziemy go nawet szukać, bo skoro uciekł, to pewnie nie za bardzo chce z nami rozmawiać. Musi sam zrozumieć to wszystko, co się stało.

Nie powiem, bardzo zaciekawił mnie jego wygląd, więc wpadłam na pomysł. Jak mogę dowiedzieć się, co się mu tak naprawdę stało. Wszyscy wróciliśmy, do... no właśnie, nie bardzo mieliśmy gdzie wrócić, ponieważ dom Karczmarki i Ślepaka został zniszczony. Postanowiłam, że na razie przygarnę ich do siebie. Chyba każdy z nich może przebywać w chmurach. Więc bez większego problemu zabrałam ich do siebie do swojego królestwa. Gdy weszliśmy do mojego domu, Loea powiedziała:

— To, co idziemy spać?

— W sumie możemy iść spać, ponieważ jest ciemno już. — powiedziałam

Ponieważ widziałam po dziewczynkach, że nie mają siły. I w taki sposób poszliśmy spać. Ja wstałam rano i zaczęłam pisać w swoim pamiętniku to, co wczoraj się wydarzyło. Wszyscy spali na górze, bo tam miałam nieco więcej miejsca, gdzie mogli się przespać. Ja siedziałam na dole i pisałam. W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś schodził po schodach. Okazało się, że był to Długi. Nie spodziewałam się, że tak wcześnie wstanie. Odłożyłam pióro i zamknęłam zeszyt.

— Co tam, Długi, jak się spało? — zapytałam go.

— W sumie spało się nawet miło i przytulnie. Może tylko trochę zimno było, ale tak poza tym to było bardzo przyjemnie — powiedział mi.

— No to się cieszę. Nigdy tu nie miałam gości, więc nie wiedziałam, jak was tutaj ugościć — powiedziałam mu.

— Szczerze, to trochę mi kogoś brakuje w tej krainie. Nie mam z kim porozmawiać ani nic porobić, trochę czasami tu nudno, więc czytam dużo — dodałam po chwili.

Długi popatrzył na mnie, lekko się zamyślił, zaczął się rozglądać po pokoju, patrzył na książki i na to, ile ich jest.

— Wiesz, co, w sumie, jeśli ci to nie przeszkadza, to mogę tu z tobą zamieszkać — powiedział do mnie.

— Nie, no dam sobie jakoś radę. Już naprawdę długo tutaj sama przeżyłam i przywykłam do tego. Więc wiesz, w sumie to nie musisz — powiedziałam mu, lekko zestresowana.

— Nie, no na spokojnie, wiesz wszyscy wrócą, poza tym, wiesz, dziewczynki mają już swoje lata. Więc w sumie mogę naprawdę z tobą zostać, więc bez większego problemu — powiedział mi Długi.

— Dobrze, zobaczymy potem. A pomógłbyś mi teraz, ponieważ dziś przez całą noc nie mogłam spać, ponieważ zastanawiałam się nad jedną rzeczą. Czy mam książkę, która może powiedzieć nam, czemu Ogień wygląda tak, jak wygląda? — powiedziałam na głos.

— W sumie ciekawe pytanie, ale czy ty naprawdę możesz mieć taką książkę? — powiedział do mnie.

— No, zdaje mi się, że powinnam gdzieś coś mieć — powiedziałam do niego.

— Zacznijmy szukać w takim razie — powiedział do mnie.

Zaczęliśmy przeszukiwać masę książek.

— Mam, mam, znalazłem! — powiedział mi Długi.

Podeszłam do niego, a ten podał mi książkę. Przeczytałam to wszystko.

— Nie, nie, nie, to nie taki przypadek — powiedziałam do niego.

— Aj, myślałem, że to chodzi o to — powiedział do mnie.

— Niestety nie — powiedziałam do niego.

Po jakimś czasie usłyszałam kolejny szelest na schodach, tym razem były to dziewczynki.

— Co robicie? — zapytały nas.

— Ogólnie szukamy jednej książki, która pomoże nam zrozumieć, co stało się z twarzą Ognia. A może przy okazji jakoś mu to pomoże. I jego twarz wróci do tego jak kiedyś wyglądała — odpowiedziałam im.

— My bardzo chętnie pomożemy — powiedziała Heni.

W czwórkę zaczęliśmy przeszukiwać regały, książkę po książce, stronę po stronie, aby niczego nie przeoczyć. Zajęło nam to bardzo dużo czasu, ale niestety nadal bez skutku. Nasze poszukiwania w pewnym momencie przerwał ktoś, kto znowu schodził po schodach. Tym razem była to Karczmarka i Ślepak. Gdy tylko Karczmarka nas zobaczyła, powiedziała:

— O, a wy wszyscy jesteście już tutaj.

— Tak, od dawna na nogach — odpowiedziała Heni swojej mamie.

— Możemy wam w czymś pomóc? — zapytał nas Ślepak.

— Tak, musimy znaleźć książkę, w której może być coś o Ogniu i dlaczego wygląda tak, a nie inaczej — powiedziałam im.

Szukaliśmy, ale bez skutku. Wszystkie książki leżały już na podłodze, każda przeczytana, ale nadal niczego nie znaleźliśmy.

— Chyba nic tu nie znajdziemy — powiedział Ślepak.

— No, chyba tu nic nie ma — dodała Heni.

— Muszę zgodzić się z moją siostrą — powiedziała Wida.

— Pewnie nie ma takiej książki, ponieważ nikt nie spodziewał się, że ktoś pokona tę przeklętą bestię. Możemy powiedzieć, że Ogień pisze nową historię — powiedziała Loea.

— W sumie to ma sens — powiedziałam na głos.

— Czyli jednak nie dowiemy się, jak coś takiego mu się stało. Nie powiem, ciekawiło mnie to bardzo — powiedziała Karczmarka.

— No niestety, nie dowiemy się, jak to wszystko się stało — dodała bogini.

— Mimo wszystko, zdaje mi się, że Ogień wróci, ale musi wszystko zrozumieć, co się stało. Trzeba mu dać czas, może nawet będzie go potrzebował dużo, kto wie — powiedział Ślepak.

— My mimo wszystko powinniśmy dalej jakoś żyć — powiedziałam im.

— Czyli co, zostajemy razem? — zapytała się Heni.

— Niestety, nie możemy. Tylu bogów i półbogów w jednym miejscu. To niebezpieczne, musimy się rozdzielić. Ja pójdę z wami, a Długi może w sumie zostać ze znachorką — powiedziała.

Popatrzyłam na Długiego, a on spojrzał na mnie, po czym obydwoje popatrzyliśmy na Henię i Widę. Nie wyglądały na zbytnio zadowolone.

— Wujku, ale co my bez ciebie zrobimy? — powiedziały, lekko załamane.

— Spokojnie, dacie radę — odpowiedział im.

— Będziecie mieszkały ze mną w mojej krainie, nauczę was paru rzeczy — powiedziała bogini z nutką tajemnicy w głosie.

— W końcu najlepiej uczyć się pod okiem samej Bogini — dodał Długi.

— No dobrze, ale będziecie nas odwiedzać? — zapytała Heni.

— Oczywiście, że będziemy — odpowiedziałam im.

Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia.

— Chyba to jest ta chwila, gdzie na razie trzeba się pożegnać i rozejść w swoją stronę — powiedziała karczmarka.

Każdemu lekko zaszkliły się oczy.

— Jeszcze kiedyś wszyscy będziemy razem, i żadni bogowie nie będą nas za to ścigać — powiedziała Wida, po czym przytuliła się najpierw do mnie, a potem do Długiego.

— Nigdzie się nikt z nas nie wybiera, będzie dobrze, mówię wam — dodał Długi.

I tak właśnie rozdzieliliśmy się. Oni poszli do krainy Loei, gdzie będą się od niej uczyć swoich mocy, a ja zostałam z Długim w mojej krainie. Spotkamy się, jak wszyscy będą silniejsi, i wtedy bogowie nie będą nam tacy straszni.

— W ogóle mam takie pytanie, bo chyba nie do końca zrozumiałem. Dlaczego my nie mogliśmy z nimi zostać? Przecież to jest bez sensu. Co z tego, że bogowie patrzą? — zapytał mnie Długi.

— Od jakiegoś czasu nowi bogowie znowu próbują przejąć tron starych bogów. Tworzą oni kółka, gdzie spotykają się w pięciu albo więcej, i potem atakują starszyznę. Było już wiele ataków, i bogowie stworzyli... nie wiem, jak to nazwać. Zostali oni nazwani mistyrami, są to stworzenia, których zadaniem jest tropienie takich zgromadzeń i zabijanie ich — wyjaśniłam mu.

— No tak, ale skoro my nie jesteśmy nowymi bogami, to nas też by zaatakowały? — zapytał mnie.

— One nie atakują, tylko zabijają, a jak nie zabiją, to atakują do momentu kiedy najpierw cię wykończą i w ostateczności i tak zabiją. I zupełnie ich nie interesuje, kto jest jakim bogiem. Po prostu ich zadaniem jest zabijanie zgromadzeń, gdzie występuje duża ilość mocy — wyjaśniłam mu.

— No dobrze, rozumiem, choć jest to dla mnie zupełnie bez sensu — powiedział do mnie.

— Masz rację, nie ma to zbytnio sensu, ale jak widać, starzy bogowie ewidentnie boją się nowego pokolenia i tego, co może z nim zrobić — powiedziałam do niego.

— Może czegoś o nich poszukamy? — zaproponował Długi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top