11. Kawa, herbata i Juliuszki
W tym samym czasie, kiedy nasze niszczycielskie trio, [t/i] i poturbowany bohater odpoczywali na tureckich i perskich dywanach, na podobny pomysł wpadli Toga, Twice i Chrono. Ta trójka jednak za punkt obozowy wybrała dział ogrodowy.
Dział ogrodowy charakteryzuje się dużą ilością sprzętu ogrodowego, stolików i krzeseł tarasowych oraz dużych drewnianych huśtawek.
Nasi złoczyńcy obrali sobie za cel najdalszy kont tego miejsca, aby ukryć się przed obsługą i natrętnymi klientami donosicielami.
- Twice, schowaj ten wózek tam za winklem, aby go nie widzieli — poprosiła Toga i zdjęła swój mały różowy plecaczek z wyszytymi postaciami creepypasty.
- Się wie księżniczko! Nie rozkazuj mi szczeniaku!! - powiedział troskliwie kopiujący złoczyńca.
- To co, siadamy i się zajadamy! Co macie do jedzenia? - rozanielony Chrono otworzył swój plecak, z którego wyciągnął termos z herbatą zieloną, paluszki solone oraz bento, zrobione przez [t/i] i Kurogiriego bardzo wczesnym rankiem. Uśmiechnął się do siebie i spojrzał na resztę.
- Ja mam żelki od Compressa, bento i kawusie moją cudowną, napój życia, ambrozję bogów, zbawienie urzędników skarbówki — psychopatka wyłożyła swój zapas żywnościowy i wychwalała kawę, którą miała w termosie.
Trudno się z nią nie zgodzić, kawa jest wspaniałym napojem, który nie raz pomógł wielu uczniom, studentom oraz pracownikom, aby nie zasnąć w nocy podczas wypełniania papierów, raportów i nauce do egzaminu.
- Mam tak — Twice zaczął wywalać całą zawartość swojego plecaka — zupki z paczki, chrupki, wodę mineralną.
- Na co ci zupki z paczki, jak nie masz wrzątku? - Zapytała Toga swoje kochane utrapienie i spojrzała na niego jak na debila, ale takiego uroczego debila.
- Mam wrzątek w termosie — Powiedział złoczyńca z rozdwojeniem jaźni, jak gdyby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- No, chyba że tak. Sprytny mój chłopczyk — posłodziła mu Toga.
Chrono w tym momencie pochłaniał bento i gapił się na nich z małym uśmiechem na twarzy. Nie ukrywał, kibicował tym dwóm psychopatom, aby się im udało i byli razem. Tak. Twice i Toga tworzyli naprawdę piękną i dość kontrowersyjną parkę, ale mu to nie przeszkadzało.
Z rozmyślań wybudziło go szturchnięcie Togi, która z wyciągniętą ręką z paczką żelków, chciała go poczęstować, choć nie mogła tego powiedzieć, bo usta miała zawalone tym słodkim i gumowym przysmakiem.
Zastępca dowódcy Yakuzy chętne się dołączył, w końcu nie należy łamać tej jakże ważnej zasady. Mowa tutaj o zasadzie "Jak dają to brać, jak nie dają to brać i uciekać". Do dziś pamięta, jak jego dziadek lubił żartować z tego zdania i straszył go, że jak nie weźmie chociaż jednego cukierka, to się na małego Kurono obrazi, a ten z grzeczności, nie chcąc zrobić przykrości dziadkowi, brał te cukierki, swoją drogą, bardzo dobre.
I tutaj bym mogła zakończyć ten rozdział, ale kim by byli nasi przestępcy, gdyby czegoś nie odpierdolili.
Nasi rycerze zła i chaosu toczyli w tym momencie bardzo ważną rozmowę na temat kawy i herbaty.
- No mówię ci, że zielona herbata jest zdrowsza i pomoże ci przedłużyć życie — argumentował Chrono.
- Na co mi długie życie, skoro nie wiem, czy jak spotkam All Mighta lub Hawksa to przeżyje — odbiła piłeczkę Toga — A więc kawusia jest lepsza.
- Ale herbat jest więcej rodzajów — nie poddawał się szaro włosy.
- Ale kawa daje kopa do działania — Toga nadal swoje.
- Herbata ma działanie uspokajające i pozwalające się zrelaksować — kontynuował Kuroko i wsadził kolejną garść żelkowych zwierzątek do ust.
Jednak po ich połknięciu, tak jakby utracił połączenie z otoczeniem. Wpatrzony w jeden punkt zaczął się coraz szerzej uśmiechać, a jego źrenice się pomniejszyły. W ten z jego ust wydobył się niepokojący chichot, a ten, z kolei przerodził się w głośny i obłąkany śmiech. Wyglądał jak psychopata, w tym momencie Toga mogłaby się od niego uczyć. Chrono zaczął tarzać się po podłodze i śmiać jeszcze głośniej. Himiko i Twice nie wiedzieli, co się z ich przyjacielem dzieje.
- Chrono? - zapytała Toga — Czy wszystko dobrze?
Brak reakcji ze strony szarowłosego.
- Hej Chrono?! Co ci? - dołączył się Twice, jednak zapytany chłopak nie zwrócił uwagi na martwiących się znajomych.
- Twice, co mu się mogło stać? - Toga przejęła się stanem kolegi.
- hi hi hi haa ha ha ŻeLki! Ha ha ha — wydarł się głośniej Chrono.
- Toga daj mi paczkę po żelkach — Twice miał podejrzenia, co mogło się stać. Jeżeli się nie mylił, to mieli poważne problemy.
- Proszę, ale po co ci to?- dopytywała się blondynka.
Twice nie odpowiedział, tylko zaczął czytać opakowanie po żelkach. Już sama nazwa go przeraziła.
"Juliuszki" o smaku malinowym!
Jednak nie tego szukał, a miejsca wyprodukowania tych słodkości.
- Toga, wiesz może, z kąt są te żelki — zapytał partnerki japońska wersja deadpoola.
- Z Rosji? Coś mi [t/i] mówiła.
- A nie czasem z Francji? - dopytał Twice.
- Ta nazwa czasem nie jest polska? - zastanawiała się psychopatka.
- Jest polska, ale i litewska, bo Polska i Litwa mają spółkę — wytłumaczył Twice i go olśniło.
- Toguś, a [t/i] wspominała może, z jakiego kraju był ten przemytnik broni i leków, z którym ostatnio handlował Mr. Compress?
- Z Niemiec? Nie, nie, to była chyba Szwajcaria. - zamyśliła się Toga.
- Cholera! Austria! - krzykną Twice. - Przeklęty Schmetterling Hans!
- A kto to taki?
- Alchemik z Austrii, który do cukierków dodaje sproszkowany hel, wyprzedzę kolejne pytanie, tak, to jego dar, potrafi zmieniać stany skupienia wszystkich pierwiastków.
- A z kąt to mój dzióbasek wie? - zaciekawiła się Himiko.
- Rozmawiam z Compressem podczas grania w karty.
- I zawsze przegrywasz. - dodała uśmiechnięta dziewczyna. W tle Chrono nadal śmiej się jak opętany niczym po zażyciu za dużej ilości cukru w postaci słodyczy.
- To, co z nim robimy?
- Czekamy, aż mu przejdzie. - powiedział inżynier, magister, doktor, profesor (re)habilitowany Twice.
Kiedy tak siedzieli i czekali, aż Chrono dojdzie do stanu trzeźwego, w ich stronę skierował się niski, rudowłosy, niebieskooki chłopak z czarnym kapeluszem na głowie i równie czarnym płaszczem zarzuconym na ramiona. Odchrząkną, aby zwrócić uwagę złoczyńców, którzy go nie widzieli. Siedzieli do niego tyłem.
- Yhym. Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale mam pytanie — niezwykle kulturalnie zwrócił się nieznajomy.
- Tak, słucham? W czymś może pomóc? - odpowiedziała równie grzecznie Himiko.
- W sumie to tak, czy widzieliście może takiego wysokiego bruneta w beżowym płaszczu, całego owiniętego w bandażach? - Zapytał grzecznie mężczyzna, choć z tonu głosu można było wyczytać zdenerwowanie i zmęczenie. Chyba długo szukał tej osoby.
- Niestety nie, przykro mi. - odpowiedziała morderczyni. - Ale proszę zobaczyć na dziale z szafami albo łóżkami.
- Dziękuje bardzo — podziękował nieznajomy i odszedł w swoją stronę.
- Z kąt ja znam tego typa? - głośno wyraził swoje myśli Twice.
I z takimi myślami pozostało im zostać i pilnować nienadającego się do jakiegokolwiek użytku Chrono.
..............................................................................................................
Dzień dobry wieczór jeżyki moje drogie!
Co powiecie na kolejną grę?
Pytanie brzmi: Kim jest rudowłosy nieznajomy?
Dawno nie było gry, a więc czemu nie.
Zasady jak poprzednim razem.
Czekam na wasze odpowiedzi.
Tak, autorce się troszku nudzi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top