Złe i dobre wspomnienia
Dom Nick'a
Południe
Cała czwórka siedziała przy stole wcinając śniadanie, jajecznica z pomidorem i szczypiorkiem i popijając herbatą z cytryną. Nick'owi i Judy szło to strasznie mozolnie, Tomaszowi niewiele lepiej zaś Jasiu jadł jakby nic się nie stało wczorajszej nocy.
Jasiu : "Co jest kochani ? Co wy tacy zamuleni ?"
Nick : "No nie wiem. To nie Ciebie łeb napierdala jakby przejechał po nim TIR." rzekł łapiąc się za czoło i mrużąc oczy.
Judy : "Łatwo Ci mówić. Płynie w tobie słowiańska krew a dwa jesteś rosłym żubrem więc nie dziw się że my w porównaniu do ciebie wyglądamy jak siedem nieszczęść." powiedziała wykonując to samo co Nick.
Tomasz : "Maja rację. Sam mógłbyś wychylić te dwie butelki i nawet wtedy ledwo co by Cię trafiło." rzekł przecierając rękami twarz jakby to miało pomóc w jego stanie.
Jasiu : "Oj przestańcie. To również lata praktyki sprawiły że mnie to nie rusza. Ale na początku jak zaczynałem to uwierzcie mi ale 5 kielichów i już miałem taką banię że świat wirował jakbym był przywiązany do śmigła pracującego helikoptera. A teraz spróbuj tak zasnąć. To jest sztuka."
Judy : "A o tym to ty nawet nie wspominaj. Takiej karuzeli nikomu nie życzę."
Nick : "To witam w klubie. To była najgorsza część zasypiania."
Tomasz : "Zdarzało mi się podczas lotu że śmigło ogonowe wysiadało a śmigłowiec zaczynał się niekontrolowanie kręcić ale dzisiejsza noc była gorsza od tego."
Jasiu : "Jeszcze się wyrobicie."
Po całej tej imprezie wszyscy się dokładniej poznali i ze sobą zżyli. Jakiś czas później Tomasz był już w dość dobrej formie aby wrócić do domu. Wyszedł razem z Jasiem a Judy i Nick jeszcze dochodzili do normalności.
Godz. 14:00
Oboje doszli już do siebie i mogli już funkcjonować bez łapania się za bolącą głowę.
Nick : "Hej. Pamiętasz co mówiłem podczas naszej kolacji ? O odwiedzinach u mojej mamy ?"
Judy : "Pamiętam. A o co chodzi ?"
Nick : "Mamy tydzień wolnego. Może tak wybierzemy się do naszych rodziców ? Na pociąg do Szarakówka w sobotę to już za późno ale moja mama mieszka tutaj w Zwierzogrodzie więc może do niej jako pierwszej wyruszymy ?"
Judy : "W sumie możemy się wybrać. I tak nie ma nic do roboty a ty wiesz jak ja nie lubię się nudzić. Daj mi tylko chwilę na przebranie i możemy wychodzić. Ty też mógłbyś się ubrać trochę ładniej." rzekła z uśmiechem.
Nick : "A co źle wyglądam ?" zapytał ubrany w czarne spodnie i szarą bluzkę.
Judy : "Trochę a poza tym lubię kolor twojego futerka." powiedziała po czym puściła do Nick'a oczko.
Nick : "Racja. Rudy to piękny kolor, tak samo jak szary." mrugnął do Judy z uśmiechem na twarzy.
Judy : "No to dawaj na górę."
Poszli i się przebrali. Judy ubrała jeansy i jasnoróżową damską koszulę zaś Nick ubrał oliwkowe spodnie do połowy łydki i czarny T-Shirt z białym napisem ROAR z tyłu. Wyszli z domu i ruszyli w stronę gdzie mieszkała mama Nicka.
Dom mamy Nicka
Wiosenna 10
Godz. 14:30
Nick i Judy przyszli pod dom mamy Nick'a jak zawsze od czasu jak zostali parą, trzymając się za ręce. Był to drewniany parterowy budynek na przedmieściach Sawanny. Było widać po Nick'u że długo go tutaj nie było.
Judy : "To co ? Idziemy ?"
Nick : "Tak, tak. Panie przodem." powiedział wskazując wyprostowaną ręką na ścieżkę prowadzącą do drzwi wyłożoną kostką brukową.
Podeszli do drzwi a Judy nacisnęła dzwonek co nie było łatwe bo musiała do niego podskoczyć co leciutko rozbawiło Nick'a ale nie okazywał tego bo bał się reakcji Judy.
Drzwi leciutko zaskrzypiały a w nich stanęła lisica w wieku około 50 lat. Gdy otwierała drzwi zaczęła mówić
??? : "Dzień dobry. W czym mogę..." głos jej się na chwilę zatrzymał gdy zobaczyła Nicka, "...pomóc ?". Patrzyła na niego a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy.
Nick : "Cześć mamo." powiedział z uśmiechem i łamiącym się głosem.
Zaraz jak skończył jego mama rzuciła się mu na szyję z takim impetem że aż puścił dłoń Judy i cofnął się o dwa kroki do tyłu. On również ją przytulił i zaczął uspokajać.
Mama Nick'a : "Gdzie się podziewałeś te przez te 18 lat ? Wiesz jak ja się martwiłam gdy nie wróciłeś do domu ?" mówiła ze łzami w oczach.
Nick : "Spokojnie mamo. Wszystko wyjaśnię w środku a na razie chcę Ci kogoś przedstawić." rzekł wskazując na Judy która uśmiechnęła się do lisicy i pomachała delikatnie ręką.
Mama Nick'a spojrzała na króliczkę, otarła łzy i powiedziała.
Mama Nick'a : "Przepraszam że Cię nie zauważyłam. Gdzie moje maniery ? Jestem Laverne Bajer, mama Nick'a."
Judy : "To już wiem że pani jest jego matką. A ja jestem co zabawne Judith Laverne Hopps, w skrócie Judy Hopps ale pani może mówić po prostu Judy."
Laverne : "Widzę, że mam imienniczkę a to nie jest jakoś bardzo popularne imię. Zapraszam do środka na herbatę i ciasto. Jestem ciekawa gdzie był mój syn oraz tego z kim dzisiaj przyszedł."
Weszli wszyscy do środka. Judy nie wiedzieć czemu czuła się tutaj jak u siebie, dom wewnątrz wyglądał jak połączenie jej rodzinnego domu i apartamentu Nick'a w jedno ale na jednym piętrze. Laverne poszła do kuchni a Nick'a i Judy wysłała do salonu w którym stała skórzana kanapa i pasujący do niej fotel a między nimi drewniany stolik do kawy ze szklanym blatem.
Usiedli razem na kanapie ale w lekkim odstępie od siebie. Nie chcieli aby mama Nick'a zauważyła że coś ich łączy. Chcieli ją wprowadzać delikatni i małymi krokami szczególnie po doświadczeniu z Tomaszem.
Laverne przyniosła sernik ze świerszczami i rodzynkami oraz herbatę owocową.
Judy : "Dziekuję bardzo."
Laverne : "Nie ma za co tylko co do przekąski do herbaty to będę miała tylko troszkę zleżałe ciasteczka bo sernik ma w sobie świerszcze a z tego co mi wiadomo wy króliki jesteście roślinożerne."
Judy : "Nie proszę się nie wysilać. Sernik na pewno jest przepyszny a świerszcze tylko dodadzą smaku." powiedziała z uśmiechem i machnięciem ręki.
Laverne : "To zaskakujące. Jeszcze nie słyszałam o króliku który jadłby i do tego lubił owady."
Judy : "Wszystko dzięki Nick'owi." rzekła trącając Nick'a który był nieobecny oglądając dom.
Laverne : "Dzięki Nick'owi ? A właśnie. Nick gdzie zniknąłeś po inicjacji do skautów. Wiesz jak ja się zamartwiałam ?"
Nick : "Wybacz mi mamo. To zbyt traumatyczne by o tym mówić." Patrzył w ziemię i mówił to smutnym głosem po czym zaczął płakać. Słowa mamy obudziły w nim złe wspomnienia. Judy natychmiast się przysunęła i przytuliła go do swojego ramienia. Laverne była zdziwiona. Tym że Nick nagle zaczął szlochać oraz również tym że króliczka którą ledwo poznała tak zareagowała ale uznała, że uderzyła w czułą strunę u Nicka a Judy jest po prostu niezwykle empatyczna. Wstała z fotela i usiadła obok Nick'a po drugiej stronie.
Laverne : "Co się stało synku ?" zapytała z przejęciem w głosie.
Nick odkleił się od ramienia Judy i ponownie patrzył w ziemię. Teraz czuł na swoich barkach ręce dwóch najważniejszych osób w jego życiu. jego matki i jego miłości. To dodało mu trochę pewności.
Nick : "Kiedy poszedłem na inicjację i już miałem zostać skautem..." rzekł zaczynając zaciskać pięści, "...te zdradzieckie skurwysyny uznały że ich wszystkich zjem jak tylko dołączę do nich." powiedział ze złością w oczach i zaczął pięściami uderzać w swoje kolana.
Laverne : "Nick ! Wiem że to było cięzkie dla ciebie ale wyrażaj się w tym domu a tym bardziej przy gościu."
Judy : "Spokojnie pani Laverne. Bywa że czasem nie mamy lepszych słów aby wyrazić swoje emocje ale mimo że są nietaktowne i wulgarne, to tylko one pomagają w rozładowaniu nadmiaru emocji."
Laverne : "Może masz rację. I mów mi tylko Laverne bo coś czuję że nie jesteś tu przypadkowo a w jakimś z celu związanym z Nick'iem. Jesteś policjantką więc mogę się tylko domyślać powodu. Ale kontynuuj Nick."
Nick : "Założyli mi kaganiec i zaczęli się ze mnie wyśmiewać szyderczo. Zrobili wtedy ze mnie kogoś kim chciałem nigdy się nie stać. Chciałem być inny, chciałem być pierwszym lisem który miał szczere pokojowe zamiary i naturę bycia. Sama mnie takiego wychowałaś. "Bądź kim tylko zechcesz i nie pokazuj im że Cię mają" mówiłaś wielokrotnie. To oraz moje dzieciństwo były moimi najpiękniejszymi wspomnieniami które w tamtym momencie prysnęły jak bańka mydlana. Po tym wszystkim uciekłem stamtąd i biegłem przed siebie ile tylko miałem sił. Znalazłem schronienie pod mostem. Pod tym samym co mnie wtedy znalazłaś słoneczko." obrócił głowę w stronę Judy wypowiadając ostatnie słowa. Kontynuował.
Nick : "Zerwałem ten kaganiec i zacząłem szlochać. W głowie miałem tylko ich śmiech oraz ich słowa. "Jesteś lisem, przy pierwszej okazji pewnie byś nas oszukał, okradł a potem pewnie zjadł." Odbijały mi się po głowie do tego stopnia że zrezygnowałem. Kompletnie odpuściłem staranie się o bycie lepszym niż inni oraz byciem innym niż jak to mówią stereotypy. Uznałem że skoro tak mnie widzą, nieważne jak będę stawał na głowie aby było inaczej, to takim będę i nie będę się siłował. Postanowiłem wtedy że ucieknę i nigdy nie wrócę do domu. Chciałem być sam i tylko sam ze swym bólem. To była dziwna i impulsywna decyzja i nie rozumiem czemu przez ten cały czas wydawała mi się uzasadniona, tylko nie wiedziałem czym ją uzasadniam."
Judy patrzyła na Nicka ze zdziwieniem. Nie myślała że on tak bardzo cierpiał przez durne stereotypy, którym uległa nawet ona pod naciskiem ojca. Z drugiej strony mogła sobie tylko wyobrażać co czuje bo sama była szykanowana z powodu tego że jest królikiem i nie jest możliwe aby była policjantem. Wróżono jej co najwyżej rolę farmera.
Laverne : "No dobrze syneczku, w miarę rozumiem twój powód zniknięcia ale aż na 18 lat ? Co wtedy robiłeś ? Mam nadzieję że nic złego."
Nick : "Nie mamo. Nic takiego nie robiłem." posmutniał jeszcze bardziej.
Laverne : "Nick, proszę Cię abyś mnie nie okłamywał. Wiem kiedy kłamiesz. Pamiętasz kiedy raz robiłam ciasteczka i kilka ewidentnie zniknęło z blachy. Pytałam się Ciebie wtedy gdzie się podziały a ty odpowiedziałeś że nie wiesz. I wtedy i teraz też Ci się trzęsło prawe ucho. Po tym wiem że nie mówisz mi całej prawdy."
Judy zerknęła na uszy Nick'a. Rzeczywiście, podczas gdy jego lewe ucho było nieruchome to prawe wyglądało jakby dostało zaawansowanego Parkinsona.
Judy : "Misiu, powiedz nam prawdę."
Laverne skinęła głową na znak akceptacji z tym co powiedziała Judy.
Nick : "Nie miałem się gdzie podziać więc tułałem się po całym Zwierzogrodzie. Żebrałem od ludzi a czasem próbowałem im coś... wykraść. Albo z talerza albo z kieszeni. Nie udawało mi się ani to ani to. Pewnego dnia przywiało mnie aż na Tundrówkę. Głodny, zmarznięty, zmęczony i ogólnie zmizerniały, w pewnym momencie zemdlałem przed domem Pana Be. Musieli mnie zobaczyć na kamerach bo przebudziłem się w bogato wystrojonym pokoju wyjętym rodem z pałacu. Na krześle niedaleko łóżka siedział wielki ubrany w garnitur i w okularach miś polarny. Na szyi miał obrożę, coś co dla mnie wtedy wyglądało na pasek z małym pudełeczkiem z zielonym mrugającym światełkiem".
Retrospekcja Nick'a z kontynuacją jego zwierzeń swojej mamie i Judy
(dla rozróżnienia Nick się zwierza a Mały Nick jest częścią retrospekcji)
Mały Nick : "Gdzie ja jestem i kim ty jesteś oraz dlaczego mam na sobie inne ciuchy ?"
Koslov : "Witam w posiadłości Pana Be, nazywam się Wladimir Koslov ale mów mi Koslov. Więcej informacji nie mogę udzielić. Na wszelkie pytania odpowie Pan Be. Pójdę mu powiedzieć że się obudziłeś."
Nick : "Koslov wstał i wyszedł za drzwi. Nie byłem pocieszony że świat od którego chciałem uciec i tak wchłonął mnie z powrotem. Rozejrzałem się i zwęszyłem okazję na zyskanie pieniędzy by później spokojnie żyć na własną rękę. Wstałem szybko z łóżka i podbiegłem do pięknej toaletki, otworzyłem szuflady i zobaczyłem złotą i srebrną biżuterię. Niektóre z pierścionków, naszyjników i kolczyków miały nawet diamenty. Nie wiedziałem wtedy co to dokładnie jest ale wiedziałem że kosztuje mnóstwo pieniędzy. Pakowałem do kieszeni ile tylko mogłem do czasu aż usłyszałem kliknięcie zamku w drzwiach. Zamknąłem wszystko a do pokoju wszedł Koslov."
Koslov : "Pan Be oczekuje. Chodź za mną."
Nick : "Poszedłem za nim. Szliśmy pięknym korytarzem z różnymi obrazami, wazami na stoliczkach itd. Doszliśmy do wielkich dębowych drzwi które misiek otworzył. Za nimi była ogromna sala z równie dużym mahoniowym stołem i takimi samymi krzesłami. Usłyszałem wtedy pewien głos ale nie wiedziałem skąd dochodzi."
Pan Be : "Chodź tutaj. Do końca stołu."
Nick : "Poszedłem i usiadłem na pierwszym miejscu od rogu przy najdłuższej stronie stołu. Na środku niego przede mną stał mały skórzany fotel który obrócił się w moją stronę a na nim Pan Be."
Pan Be : "Witaj w moich progach. Pozwól że się przedstawię. Jestem Pan Be, właściciel tej posiadłości. A ty jak masz na imię ?"
Mały Nick : "Mam na imię Nicholas a na nazwisko Bajer ale wszyscy mówią mi Nick. Mam pytanie. Dlaczego mam na sobie inne ubrania ? Gdzie jest mój mundurek skauta ?"
Pan Be : "Tamte ubrania wyrzuciliśmy bo były zniszczone, brudne i śmierdziały. A co do ubrań, to wyjmij to co chowasz w kieszeniach."
Mały Nick : "Co ? Ale ja nic..."
Pan Be : "Przestań Nick. Za długo jestem szefem mafii żeby nie wiedzieć że zabrałeś coś co do mnie należy."
Nick : "Czułem się wtedy tak podle że chciałem okraść kogoś kto się mną zaopiekował kiedy tego najbardziej potrzebowałem. Zacząłem wyjmować wszystko z kieszeni szlochając w niebo głosy."
Mały Nick : "Przepraszam bardzo... Ja... Nie wiem... dlaczego... zrobiłem... Ja... Ja..." płacz stał się tak silny że nie mógł nic powiedzieć.
Pan Be : "Już nie płacz Nick, jesteś dopiero młodym lisem a młodzi zawsze robią głupie błędy, ważne żeby umieć się do nich przyznać. Rodzice nie nauczyli cię pewnych nadrzędnych zasad ?"
Mały Nick : "Taty nie ma w ogóle. Mama mówiła mi że zostawił mnie jak jeszcze byłem małym szczeniakiem*. A mama... dbała o mnie i pewnie czeka na mnie w domu."
Pan Be : "To dlaczego nie jesteś w domu a znalazłeś się tutaj ?"
Mały Nick : "Ja... nie mogę wrócić, nie wiem dlaczego nie chcę wrócić ale po prostu nie. Bynajmniej nie teraz."
Pan Be : "Rozumiem. Potrzebny jest Ci ktoś kto zastąpi Ci ojca który powinien nauczyć Cię pewnych rzeczy i zasad. Zostaniesz tutaj na dłużej pod moją opieką i wychowam Cię na porządnego lisa i wtedy z czystym sumieniem będę mógł Cię puścić. A przy okazji to ile masz lat ?"
Mały Nick : "Parę dni temu skończyłem 8 lat."
Pan Be : "A gdzie masz obrożę w takim razie. Każdy drapieżnik który ukończył 8 lat musi mieć taką obrożę." rzekł wskazując na szyję Koslova.
Mały Nick : "A miałem coś takiego dostać ? Co to jest i jak działa ?"
Pan Be : "Tak, powinieneś. To jest specjalna obroża na klucz która ma powstrzymać drapieżniki przed ewentualną chrapką na ofiary. Normalnie świeci się na zielono ale gdy się denerwujesz albo gniewasz, obroża zmienia kolor na żółty, kiedy to trwa dłużej albo emocje są mocniejsze to obroża świeci się na czerwono i wysyła impuls elektryczny w twoja szyję co trochę boli z wiadomością że masz przestać. Koslov przynieś obrożę dla lisa."
Koslov wyszedł i za chwilę wrócił z obrożą.
Pan Be : "Zaraz Ci ją założę ale najpierw musisz powtórzyć za mną. Z tą obrożą, Zwierzogród Cię wita. Z tą obrożą, Zwierzogród świętuje z tobą. Z tą obrożą, Zwierzogród Cię akceptuje."
Mały Nick : "Z tą obrożą, Zwierzogród mnie wita. Z tą obrożą, Zwierzogród świętuje ze mną. Z tą obrożą, Zwierzogród mnie akceptuje." mówił z dumą.
Nick : "Koslov założył mi obrożę która natychmiastowo włączyła się i zaczęła świecić na zielono."
Mały Nick : "Dziękuję bardzo. Tak się cieszę. To nie to samo co inicjacja do skautów ale wejście do społeczeństwa Zwierzogrodu też jest super." zaczął się cieszyć niezmiernie i skakać z radości.
Nick : "Byłem taki szczęśliwy. Że mnie w końcu ktoś przyjął. Pan Be i Zwierzogród zrobili dla mnie więcej niż te durne skauty. I wtedy stało się TO. Efekt uboczny obroży. Obroża popieściła mnie prądem."
Mały Nick : "AUUUU. To bolało. Ale ja się tylko cieszyłem."
Pan Be : "Niestety nasz świat nie jest idealny. Tej obroży też to dotyczy. Reaguje ona na każde większe emocje, również na szczęście i radość."
Mały Nick : "No ale tak nie może być. Co za głupie i źle działające obroże." zaczął wściekle próbować zerwać obrożę ale ta znów popieściła go prądem. Takie małe ciało nie wytrzymało dwóch tak silnych impulsów w tak krótkim okresie czasu i zemdlał.
Koniec retrospekcji
Nick : "Pan Be może i nie jest najbardziej prawym obywatelem ale jako ojciec był najlepszym co mnie spotkało. Dzięki niemu dorosłem i zmężniałem. Nie wciągał mnie w żadne swoje interesy bo uznał że tak się nie godzi a po drugie sam czuł ze musi być dobrym ojcem, a ojciec nie będzie uczył swoich dzieci niczego złego. Gdy miałem 16 lat opuściłem go i znowu żyłem na własna rękę ale teraz będąc mądrzejszy zacząłem wykorzystywać swój spryt i mądrość. Grałem na ulicach z innymi zwierzętami w znajdź kulkę pod jednym z trzech kubków która znikała.
(Trochę za młody tu jest Nick ale obrazek pasuje idealnie :D )
Zarabiałem ale również byłem przez innych ścigany za oszukiwanie.Gdy miałem 18 lat weszło nowe prawo które znosiło nakaz noszenia obróż. Raz uciekając wpadłem na pewnego lisa pustynnego. Finnick też miał podobny plan na życie. Połączyliśmy siły i wykombinowaliśmy plan z Łapko-lizakami które przynosiły nam większy zysk. Aż do pewnego dnia. Kontynuujesz Judy ?"
Judy : "Gdy zaczynałam pracę w policji to wysłali mnie do parkometrów. Gdy wyrobiłam normę to poszłam do jednej lodziarni dla słoniów by coś zjeść. Tam spotkałam Nick i jego kumpla przebranego w słonia. Chcieli kupić lody aby potem je przetopić, przerobić na Łapko-lizaki, sprzedać, zebrać patyczki po nich i sprzedać jako drewno budowlane. Przyznać trzeba było że plan był genialny. Potem się nie widzieliśmy ale gdy ruszyłam ze sprawą dziczenia drapieżników musiałam znaleźć Nick'a który mi pomógł ją rozwiązać. Nick był naprawdę pomocny i dzięki niemu udało mi się tę sprawę rozwiązać. Tak sobie zasłużył że trafił do policji jako oficer. Możesz być z niego bardzo dumna Laverne."
Laverne : "Oj synku. Nie mogę sobie wyobrazić tej huśtawki. Raz jest świetnie a za chwilę jest tak że aż nie chce się żyć. Pamiętaj jednak że nie jesteś sam. Zwierzę przez całe swoje życie nigdy nie będzie samo. Spójrz, najpierw byliśmy ja twój tata, potem ja, dalej Pan Be a teraz masz mnie i swoją dziewczynę." powiedziała z uśmiechem.
Judy oraz Nick który miał łzy w oczach spojrzeli na Laverne ze zdziwieniem. Nie wiedzieli co odpowiedzieć. Mieli ten temat poruszyć trochę później a tu się okazało że ona wie o tym. Ale kiedy i skąd ?
Laverne : "Nie patrzcie tak. Głupia nie jestem. Judy Cię wspierała jak nikt inny. Nie robiła by tego tak mocno gdyby coś was nie łączyło. Po drugie wyrwało się wam obu : słoneczko i misiu. Jacy przyjaciele mówią tak do siebie. To jest zarezerwowane tylko dla bliższej relacji typu chłopak-dziewczyna. Po trzecie. Judy, masz na palcu pierścionek który jest zbyt piękny by kupić go sobie ot tak. Musiałaś go dostać na jakąś okazję. Czyżby Nick poprosił Cię o bycie jego dziewczyną ? Cały synek. Uczuciowy jak diabli."
Nick i Judy : "eeeeeeeeeeeeee" dalej nie mogli uwierzyć.
Laverne : "Oh no już weźcie się złapcie za ręce i dajcie sobie ogromnego buziaka. Miłość to piękna rzecz i nie trzeba się jej wstydzić."
Nick i Judy odetchnęli z ulgą bo dostali błogosławieństwo. Zrobili jak powiedziała jego mama która na ten widok nie mogła powstrzymać łez radości. Jak to zobaczyli to przytulili się do niej. Na zegarze wybijała już 20 a Laverne wstała i zniknęła na 10 minut po czym wróciła.
Laverne : "Zrobiłam wam już łóżko w twoim pokoju Nick."
Nick : "Nie trzeba było bo mieliśmy wracać już do siebie."
Laverne : "Zrobiłam to zrobiłam. Zostajecie na noc. Daj mi się to tobą jeszcze nacieszyć."
Judy : "Spokojnie Laverne. Nick się już nigdzie nie wybiera więc będziemy od czasu do czasu wpadać. No nic Nick. Do moich rodziców wybierzemy się pojutrze."
Zjedli wspólną kolację. Laverne zaczęła po niej sprzątać a Nick i Judy poszli się kąpać. Zachowywali się jak dzieci. Pluskali wodą na siebie, nacierali sobie twarze pianą i jeszcze inne głupie rzeczy. Judy się owinęła w ręcznik a Nick ubrał z powrotem krótkie spodnie które miał.
Wychodząc z łazienki trafili na Laverne która natychmiastowo zauważyła wygolone futro i wielką ranę na lewym boku Nick'a.
Laverne : "Jezu synu. Co ci się stało ?!" krzyknęła z przerażeniem.
Nick : "Uspokój się mamo. Taka praca policjanta. Na jednej akcji zostałem postrzelony. Niby małe draśnięcie ale dość poważne. Ale spokojnie już mnie pozszywali, rana się goi a Judy pilnuje aby tak zostało."
Judy : "Kurczę, a właśnie akurat pora na twoje leki. Laverne masz może jakieś antybiotyki w domu ? Podam Ci je Nick jutro."
Laverne : "Coś jeszcze powinno być. Jezu, Nick ja się o ciebie boję."
Nick : "Teraz i tak będzie już tylko niebezpieczniej ale nie dam się zabić. Właśnie nie mówiłem Ci. Razem z Judy dostaliśmy awans na dowódców specjalnego oddziału G.N.I.E.W.W. który będzie tropił i neutralizował najgroźniejsze zwierzęta które zagrożą Zwierzogrodowi." powiedział ze szczęściem w oczach.
Laverne : "Świetnie synku. Ale... Ech. Najwyraźniej nic nie poradzę na taką sytuację i takie niebezpieczeństwa. Obiecajcie mi tylko oboje że nie dacie się zabić. Nawet więcej przyrzeknijcie."
Nick i Judy : "Przyrzekamy."
Laverne : "Dobra dzieciaki. Idźcie spać." ruszyła do swojej sypialni i zanim zamknęła drzwi dorzuciła : "Dom ma grube ściany a ja mocny sen. Taka informacja na przyszłość." rzekła z uśmiechem na twarzy po czym zamknęła drzwi.
Judy : "Czy ona mówiła o tym o czym ja myślę ?" spojrzała z uniesioną brwią na Nick'a.
Nick : "Chyba tak." odrzekł i dorzucił : "Jakby co to ja jestem zawsze przygotowany." powiedział klepiąc ręką po kieszeni co Judy zauważyła.
Judy : "Oj ty niegrzeczny lisie." powiedziała i dała mu buziaka podskakując do jego twarzy.
Nick szybko zareagował i złapał ja na ręce a Judy owinęła się nogami dookoła niego i nie przerywając pocałunku poszli do starego pokoju Nick'a zamykając za sobą drzwi i kontynuowali go już w jego łóżku.
* - szczeniakiem - to nie jest obraźliwe słowo tylko po prostu młody lis nazywa się szczenięciem. Lisy są z rodziny psowatych więc pewnie stąd to określenie.
Hejo Hejo Z tej strony Kilokero1
Kolejny długi rozdział. Ja ich takich nie planuję, one same takie wychodzą. :P
Zapraszam was na moją facebookową stronę na której publikuje materiały z backstage'u. Możecie się na niej również swobodnie mnie pytać o książkę a nawet czasem będzie mogli pomóc co napisać głosując. Fajnie nie ? Łapcie linkacza :
https://web.facebook.com/Kilokero11/
Ciągle czekam na zwycięzców konkursu z początku książki.
Bye, Bye
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top