Zwierzogród budzi w sobie G.N.I.E.W.W.

Dom Nick'a i Judy

Godz. 5:00

Gdy wybiła 5:00, rozbrzmiał budzik na całą sypialnię. Oboje spali zwróceni w swoją stronę w miłosnym objęciu. Judy jako pierwsza otworzyła oczy a zaraz po niej to samo zrobił Nick.

Nick : "Witaj słoneczko." powiedział sięgając do szafki Judy i wyłączając jej budzik z szerokim uśmiechem.

Judy : "Ja również witam mojego Misia-Pysia." odrzekła prezentując równie szeroki uśmiech.

Nick : "Trzeba wstać i za robotę się brać moja kochana." rzekł po czym wręczył jej buziaka.

Judy : "Jak pan uważa, komendancie." zaśmiała się i się odwdzięczyła Nick'owi buziakiem pięknym za nadobne.

Nick : "Chciałbym nim być, pani komendant."

Wstali z łóżka i ruszyli z lekkim zaspaniem do łazienki. Ubrali świeżą bieliznę, umyli zęby i wyczesali futerka by były gładkie a nie pełne kędziorów. Założyli mundury i zeszli na dół do kuchni. Judy wzięła się za robienie śniadania i jedzenia do pracy choć wolno jej szło z racji tego że nowe mieszkanie więc nie wiedziała gdzie znajdują się noże czy deska do krojenia a Nick zabrał się za robienie kaw do śniadania.

Judy : " Ale wiesz że króliki nie piją kawy. Serducho mi może być nawet 150 razy na minutę. Po kawie to skoczyło by mi pewnie do 250 i rozerwało by się na pół i to dosłownie."

Nick : "W jakich czasach żyjesz. Badania mówią ,że kawa nie wpływa na pracę serca. Co najwyżej podniesie ci o 2-3 kreski ciśnienie i to tyle ale jak uważasz. Mam też 100% bezkofeinową. A jak robisz kanapki to na moje dołóż trochę pasikoników dla smaku. Są w lodówce na dolnej półce."

Judy : "Muszę zobaczyć czy to prawda a na razie zrób bezkofeinową. Pasikoniki ? Jak możesz to jeść ale proszę bardzo zrobię Ci z nimi." powiedziała po czym poszła do lodówki i wyjęła pudełeczko z owadami, otworzyła i położyła parę na kanapkach Nicka.

Nick : "A próbowałaś kiedyś ? Smakują trochę jak ryba ale są chrupkie jak czipsy."

Judy : "No nie wiem. Dobra, dla posmakowania." powiedziała po czym wzięła jednego i lekko się wzdrygając ugryzła go.

Nie były takie złe a nawet jej zasmakowały bo wzięła włożyła resztę pasikonika do buzi i zjadła oblizując językiem usta. Były takie jak mówił Nick czyli chrupiące jak czipsy ale o smaku ryby której kawałeczek kiedyś zjadła.

Judy : "Zwracam honor i cofam swoje słowa. Dobre są." po czym wzięła kolejnego i zjadła.

Nick : "Widzisz głupiutki króliczku, a nie mówiłem ale zostaw trochę dla mnie na później." rzekł z dumnym uśmiechem.

Usiedli przy stole na którym Judy położyła talerz z kanapkami a Nick postawił kawy. Zaczęli jeść i sączyć kawę aż Judy zapytała się NIck'a.

Judy : "Nick ?"

Nick : "Tak słonko ?"

Judy : "Chcę się Ciebie coś zapytać bo to ważne dla mnie i naszej miłości."

Nick : "Słucham ?" powiedział z niepokojem w glosie.

Judy : "Czy przejmujesz się tym co powiedzą inni jeśli zobaczą nas razem ? No wiesz trzymających się za ręce, całujących itd."

Nick spojrzał na nią z oburzeniem za to pytanie ale widząc poważną minę Karotki, wziął głębszy oddech który go uspokoił po czym odrzekł.

Nick : "Słoneczko ty moje. Kto Ciebie kocha ?"

Judy : "TY"

Nick : "A kto mnie kocha ?"

Judy : "JA"

Nick : " A, kto kocha pewną króliczkę o ametystowych oczach i kto kocha lisa o oczach w kolorze szmaragdu ?"

Judy : "MY ?" zapytała z nie pewnością i zdziwieniem bo nie rozumiała do czego dąży Nick.

Nick : "Już rozumiesz ? W naszej miłości jesteśmy TY, JA i MY. Nie ma słów ON, ONA czy ONI. A skoro nie ma ich w naszej miłości to co mnie interesuje ich zdanie i opinia o nas. Dla mnie i naszej miłości liczymy się tylko MY czyli JA i TY oraz twoje zdanie i twoja opinia dla mnie i moja opinia i moje zdanie dla Ciebie."

Judy : "Cieszę się niezmiernie że mamy to ustalone. MY to MY a w sumie ich opinia nie jest nam do szczęścia potrzebna bo my jesteśmy dla siebie całym szczęściem."

Nick : "Mądre słowa moje słońce."

Judy : "Twoje bardziej. Nie myślałam nawet że umiesz mówić aż TAKIE mądre rzeczy."

Nick : "Nie oceniaj książki po okładce. Żeby być kanciarzem jak jeszcze nim byłem to nie liczył się fart a rozum. Jak odpoczywałem po dniu pracy to rozmyślałem i czytałem książki więc umiem też mądrze prawić." dorzucił uśmiech na koniec.

Judy : "Zapamiętam. O już 5:40. Ale ten czas leci, musimy się zbierać. Bierz kanapki na drogę i lecimy do pracy."

Nick zrobił jak powiedziała Judy i wyszli z domu zamykając drzwi na klucz. Złapali się za ręce i ruszyli Malwową która prowadziła prosto na komisariat. Nick szedł z prawej strony a Judy z lewej. Idąc słyszeli szepty niektórych zwierząt i jednogatunkowych par których najwyraźniej drażnił ten widok ale Nick i Judy mieli to głęboko w dupie zgodnie z ustaleniami ze śniadania.

Komisariat ZDP

Godz. 5:50

Para weszła przez obrotowe drzwi i natychmiastowo usłyszeli Clawhauser'a.

Pazurian : "O MÓÓÓÓJ BOZIUUU..." po czym zakrył buzię ręką. "Mam to trzymać w sekrecie ?" zapytał szepcząc.

Nick i Judy spojrzeli na siebie, pocałowali się, zwrócili się ponownie w stronę Pazuriana i odpowiedzieli wspólnie z uśmiechem.

Nick i Judy : "Nie musisz. Droga wolna."  

Pazurian : "Dobra. Ależ wy słodko wyglądacie razem."

Nick : "Coś ciekawego się działo jak mnie nie było ?"

Pazurian : "Wybrali nowego burmistrza który podobno ma dzisiaj do nas wpaść."

Nick : "Dzisiaj ? Kim on jest ?"

Pazurian : "Jan Żubrowski. Około 40 lat i pochodzi z Polski. Był tam najbogatszym przedsiębiorcą mającym 7 firm i tysiące filii w każdej w każdym zakątku globu. Przyleciał do Zoolandii jakieś 2 lata temu a do Zwierzogrodu około roku temu. Wszedł w politykę i trochę zasłynął swoim umysłem,sprytem i "mocą" ulepszania wszystkiego czego dotknął. Idealny kandydat."

Judy : "Wiedziałam że go wybiorą. Na pewno będzie lepszy niż ten zadufany w sobie i w swojej dumie Lewin Grzywalski." zaczęła tupać nogą pod koniec wypowiedzi ze zdenerwowania.

Nick : "Spokojnie Karotka." po czym wręczył jej buziaka w czoło.

Judy się uspokoiła i razem z Nick'iem pożegnali Pazuriana i udali się na salę odpraw. Byli z jednymi z pierwszych w sali oprócz oficera Wilczura. Jako że do odprawy było jeszcze 5 minut uznali że z nim pogadają.

Nick : "Hej. My się nie znamy. Jestem Nick Bajer a Judy pewnie znasz."

Wilczur : "Miło mi poznać Nick. Tomasz Wilczur a oficer Hopps każdy zna."

Judy : "Wystarczy Judy. Fajna broszka." wskazała na srebrną brochę w kształcie śmigłowca Chinook.

Wilczur : "Dzięki. Dostałem ją jak odchodziłem z II Eskadry Lotniczej Śmigłowców. To były piękne czasy." rzekł melancholijnym tonem.

Nick : "Byłeś w wojsku ? A służba nie jest czasem obowiązkowa i nie za bardzo da się wypisać ?"

Wilczur : "Ja zapracowałem na możliwość opuszczenia wojska bez żadnej odpowiedzialności karnej. Parę lat temu służyłem w Afganistanie. To miał być rutynowy lot po żołnierzy i z powrotem do bazy. W drodze powrotnej nad miastem Al-Kabal mój Chinook z dziesięciorgiem chłopa na pokładzie został ostrzelany. Kule trafiły w przewody ciśnieniowe odpowiedzialne za zamknięcie tylnej klapy. Do tego doszedł ostrzał rakietowy przed którym wykonywałem manewry unikowe. Wszystko działo się tak szybko ,że nie wszyscy dali radę na czas się przypiąć i wylecieli ze śmigłowca. Sześciu naszych zostało rozrzuconych po całym mieście. Bez namysłu zawróciłem śmigłowiec i leciałem po nich. Dwóch wylądowało na dachu trzypiętrowego domu z którego łatwo było ich podjąć. Jeden spadł koło meczetu do którego wszedł, skierował się na górny balkon minaretu by kłaść stamtąd ogień osłonowy. Dach minaretu był dość rozłożysty więc mogłem się zbliżyć co najwyżej na dwa metry a uwierzcie mi że na 15 metrach wysokości nawet 0,5 metra w poziomie wydaje się jak przepaść. Wywołałem go przez radio i kazałem mu skakać, musiał mi zaufać że tak wymanewruje śmigłowcem, że go złapię. Wziął rozbieg i udało się ale zostało jeszcze trzech. Kolejna dwójka wylądowała pod ostrzałem na ulicy. Przez radio przekazałem im plan który opierał się na tym że zadymią ulicę, ja podlatując przedmucham dym w stronę wrogich pozycji a oni w tym czasie wsiądą na pokład. Śmigłowiec z ledwością się mieścił w tej wąskiej ulicy więc cała akcja musiała zostać przeprowadzona z chirurgiczną precyzją. 0,5 metra w lewo lub w prawo a wirnik zostałby rozwalony w drobny mak o budynki a my bylibyśmy głęboko w dupie. Jak ustaliśmy tak zrobiliśmy ze szczęśliwym zakończeniem i po paru minutach w śmigłowcu brakowało już tylko jednego kompana : Szalonego Iwana. Nie był z Rosji a z Iowa, lecz nie wiedział kiedy przestać walczyć więc ta ksywka już została. Narobił takiej rozróby że terroryści skupili się tylko na nim. Okopał się w fontannie na środku miejskiego rynku. Nie mogłem wylądować w środku tej strzelaniny ale zostawić swojego też nie mogłem. Musiałem myśleć szybko bo nawet Iwan nie dawał sobie rady z taką hordą. Nagle zauważyłem niedaleko dużą klatkę używaną jako publiczne więzienie gdzie każdy mógł rzucić zgniłym owocem w więźnia. Poleciałem do niej opuszczając liny na wyciągarkach zamontowanych pod maszyną a chłopaki przymocowali haki do niej. Chinook to silna maszyna, uniesie 10 ton bez zawahania więc z 500 kg klateczką da radę. Odcięliśmy palnikami jeden bok przez który Iwan miał "wlecieć" do środka. Plan polegał na tym że przelecę nad placem z klatką opuszczoną jak najniżej tak by Iwan wskoczył i żebyśmy natychmiastowo odlecieli. Skierowaliśmy się w stronę placu, informując Iwana że tą podwózkę to musi złapać w biegu. Lecąc z pełną prędkością obniżyłem lot nad placem. Iwan ruszył w stronę klatki która szurała po kostce brukowej do której wskoczył w momencie gdy już podciągałem śmigłowiec do góry by klatka nie uderzyła o budynek. Z ledwością się udało na co Iwan jak to Iwan zaczął wrzeszczeć z radości dyndając tam na dole razem z tą klatką. Gdy dotarliśmy do bazy wszyscy zdali raport. Jednogłośnie stwierdzili że takiego stratega i pilota jeszcze nigdy nie widzieli. Dowództwo wręczyło mi te broszkę i powiedzieli że spełnią jedną moją prośbę. Po tej akcji chciałem wrócić do domu, na zawsze, bo mogłem tam zginąć a żona zostałaby sama na pastwę losu. Jak obiecali tak zrobili. Zwolnili mnie ze obowiązkowej służby wojskowej ale dorzucili że zawsze mogę wrócić. Chciałem spokojniejszego życia ale jednak ta ciągła chęć adrenaliny wymusiła na mnie wstąpienie do policji. Komendant po zobaczeniu moich akt z wojska wziął mnie przyjął bez żadnego ale. Taka oto jest historia tej broszki. Pewnie trochę przynudziłem, przepraszam." powiedział uśmiechając się pod koniec.

Judy : "Wręcz odwrotnie. Zaciekawiłeś mnie i to bardzo."

Nick : "Teraz już wiem z kim nie zadzierać." uśmiechnął się Nick.

Po tych słowach przybyła reszta oficerów a za nimi Bogo. Rozdysponował obowiązki ale nic nie wspominał o Nick'u, Judy czy Wilczurze.

Bogo : "Dla was mam niespodziankę."

Nick : "Wydał pan w końcu ten tomik z mądrościami ?" zapytał cwaniakowatym głosem.

Bogo : "Jeszcze nie ale jak wyjdzie to ty dostaniesz pierwszy egzemplarz."

Nick : "Serio ?" podjuszał dalej komendanta do gniewu.

Bogo : "Tak, ale na ryj bo Ci nim przypierdolę jak będziesz tak cwaniakował a teraz zamknij się i słuchaj !!"

Nick : "Okej." odrzekł z przerażeniem bo nie spodziewał się aż takiej reakcji. Postanowił odpuścić na parę tygodni docinki.

Bogo : "Kontynuując. Razem z burmistrzem mamy co do waszej trójki pewne plany. Zjawi się on o 10:00 a dwa skoro ty Bajer jeszcze jesteś wyłączony z akcji a co za tym idzie również Hopps, a dla Ciebie nic nie ma Wilczur to cała trójka zostajecie tutaj i wypełniacie papiery. Pamiętajcie by o 10:00 zgłosić się do mojego biura. Odmaszerować."

Trójka : "Tak jest." i wyszli z sali ruszając do swoich biur. Nick i Judy sąsiadowali ze sobą biurami zaś biuro Wilczura było 20 metrów dalej. Nick i Judy pożegnali się z Tomaszem i weszli do swoich biur, każde do swojego. Była 6:00 więc zabrali się za robotę. Wypełnianie akt, spisywanie protokołów z akcji. Wszystko było takie nudne że Nick usnął a Judy doprowadzało to do szewskiej pasji. O 10:40 Judy skończyła wszystkie swoje papiery więc postanowiła pójść sprawdzić jak idzie Nick'owi. Zapukała do jego drzwi i weszła. W odpowiedzi usłyszała ciche mruknięcie. Nick spał w najlepsze, dodatkowo zalewając biurko śliną wydobywającą się z jego otwartej buzi. Weszła na jego biurko i krzyknęła łapiąc go za jego szpiczaste uszy.

Judy : "Budź się Nick albo zrobisz sobie z biura akwarium !"

Nick : "Au Au Au. Już nie śpię. Nie musiałaś tak robić, wiesz. Mam nadzieję że dostanę jakieś przeprosiny." rzekł po czym uniósł jedną brew i przysunął się do niej.

Judy : "No nie wiem. Może." powiedziała z uśmieszkiem.

Nick : "Oż ty mała sadystko." krzyknął z uśmiechem po czym złapał ją przyciągając do siebie i sadzając ją na swoich nogach przodem do siebie. Przyciągnięcie było dość mocne że obróciło krzesło tyłem do drzwi. Nick zaczął łaskotać Judy do tego stopnia że ta ledwo mogła cokolwiek wypowiedzieć, nawet śmiać się nie mogła bo tak jej brakło tchu. Dukała jedynie "Nick.. przestań".

Oboje byli tak zajęci sobą że nawet nie usłyszeli otwierania drzwi do biura.

Wilczur : "Jest 10:50 i warto byłoby się zbier... Co tu się dzieje !" wykrzyknął widząc trzęsący się fotel i słysząc odgłosy które powinno się słyszeć TYLKO w sypialni.

Nick i Judy natychmiastowo zbladli i przerażonym wzrokiem patrzyli na siebie. Dotarło do nich jak to wygląda. Wyglądali jak rodzice którzy baraszkują w łóżku a do sypialni nagle wchodzi dziecko. Nie wiedzieli jak z tego wybrnąć więc uznali że powiedzą prawdę. Obrócili się w stronę Wilczura a Judy zeszła z kolan Nick'a i usiadła na biurku.

Nick : "Wejdź i zamknij drzwi."

Wilczur : "OK ?" powiedział niepewnie siadając na krześle przed biurkiem, naprzeciw Nick'a.

Judy : "Rozumiemy jak to wyglądało gdy tu wchodziłeś ale..."

Nick : "...jeszcze nie doszliśmy do tego stopnia..."

Judy : "...oraz na pewno nie robilibyśmy tego tutaj."

Wilczur : " (o_0) Okej, nieważne (o_0) Ale to nie wyjaśnia Ciebie siedzącej na jego kolanach."

Nick : "No to już wyjaśniam. (głęboki wdech) Judy to moja dziewczyna."

Judy : "A Nick jest moim chłopakiem."

Wilczura ten fakt zdziwił tak bardzo że aż wywrócił się na krześle do tyłu. Zaniepokojeni Nick i Judy podskoczyli do niego i pomogli mu wstać. Judy zapytała się go nieśmiało.

Judy : "Zbyt prosto z mostu ? Źle się czujesz z tym faktem ?"

Wilczur : "Wszystko w porządku. Nie mam nic do waszej miłości ani do Was ale tak masz rację. Bardziej prosto i nagle nie dało nie dało się tego ująć i tylko ta nagła informacja mnie zdziwiła. Rozumiecie, na pewno nie mnie  pierwszego zdziwił fakt pary lis-królik. Ale jeszcze raz mówię. Jestem na tak i mi to pasuje. Sam mam rodziców z różnych gatunków. Ojciec jest wilkiem a matka pumą więc rozumiem i cieszę się że to miłość was połączyła."

Nick : "To świetnie chłopie. A przy okazji co chciałeś powiedzieć jak tu wszedłeś ?"

Wilczur spojrzał na zegar nad drzwiami i rzekł.

Wilczur : "Że musimy się już zbierać do Bogo."

Wszyscy przytaknęli na znak zrozumienia. Wyszli z biura i weszli na piętro i podeszli do drzwi za którymi znajdował się gabinet komendanta. Zapukali i cała trójka weszła do biura i stanęła na baczność. Zazwyczaj tego nie robili ale teraz tak postanowili, w końcu obok komendanta stał sam burmistrz.

Żubrowski : "Witam panią Hopps i panów panie Bajer i Wilczur."

Nick : "Wystarczy po imieniu. Nie obrazimy się." rzekł z uśmiechem.

Judy spojrzała na niego wzrokiem typu "przestań" a potem na Żubrowskiego z miną która przepraszała za zachowanie Nicka.

Bogo : "Cicho bądź Baj..."

Żubrowski : "Spokojnie komendancie."

Było wyczuć w jego głosie rozluźnienie, zupełnie jakby ta wymuszona powaga i elokwencja go dusiły. Poluzował delikatnie czerwony krawat i usiadł na biurku Bogo. Wszyscy patrzyli na niego jak na wariata ale czuli że wie co robi. Kontynuował dalej.

Żubrowski : "W końcu jeden co rozsądnie gada. Mam rację Nick czy nie ?"

Zdziwiony Nick : "Jak burmistrz uważa ?"

Żubrowski : "Przestań Nick. Po co te tytuły ? Mówcie mi Jan albo Jasiu. U mnie w Polsce każdy jest przyjacielem każdego o ile na to pozwoli. Po drugie wychowałem się na typowym polskim osiedlu a tam nikt nie miał czasu na konwenanse i tytuły. Wszystko się załatwiało od razu i bez o grudek." wystawił rękę do Nicka i reszty.

Nick : "Dobrze Jasiu" powiedział pełen spokoju i uznania dla Jasia za normalność mimo tego że pozycja wymusza na nim granie kogoś innego. Przypominał trochę jego. Również potrzebował impulsu by pokazać swoje prawdziwe ja.

Tomasz : "Okej Janie." po czym również uścisnął mu dłoń

Było widać że między Jasiem a Nick'iem wytworzyła się przyjaźń jak między kumplami do picia. Taka przyjaźń że mogli by się w środku nocy zgrać na picie wódki i żaden nie widział by w tym problemu mimo tego że mieliby następnego dnia pracę. Judy patrzyła na całe zdarzenie ze szczęką przy podłodze. Myślała : "Jak burmistrz może tak się zachowywać, być taki wyluzowany." ale jej również zaczęło się to podobać. Bardziej podobał jej się ten szczery do bolu burmistrz niż sztucznie szczerzący się Grzywalski.

Judy : "Jak uważasz Jasiu." i również uścisnęła dłoń żubra.

Nick był zdziwiony że tak pilnująca wszelkich zasad, nawet tych etykiety Judy też poszła w stronę którą on poszedł. Najbardziej zdumiony był jednak Bogo. Od momentu jak Żubrowski powiedział by mówić do niego Jasiu to się wyłączył. Sytuacja przerosła go i to potężnie.

Jasiu : "Bogo ? Jesteś tu jeszcze z nami ? A to dobre : komendantowi chyba ktoś świadomość ukradł." po czym zaczął się śmiać.

Jego śmiech był tak zaraźliwy że cała trójka zaczęła chichotać ale przestali gdy zobaczyli w oczach Bogo ruch. Już sobie wszystko uporządkował.

Bogo : "Możemy przejść do sedna burmistrzu ?"

Jasiu : "Okej."

Zwrócił się z powrotem do stojącej trojki.

Jasiu : "Zacznijmy od tego, że przestańcie się tak spinać jak guma w gaciach. Jak to mówicie : spocznij."

Nick, Judy i Tomasz spoczęli i słuchali Jasia dalej.

Jasiu : "Wezwaliśmy was tutaj bo jesteście nam potrzebni. Wszyscy byliśmy świadkami sprawy Jagny Obłoczek i jej nowego narkotyku z Nocnych Wyjców powodującego dziczenie i wiemy jakie to było niebezpieczne dla miasta. A to czubek tej góry lodowej. Dochodzi do mnie coraz więcej słuchów o tym że przestępcy się rozkręcili i mają policję głęboko w dupie. Trzeba skurwysynom pokazać że to my tu rządzimy i nie pozwolimy sobie kurwa na odpierdalanie takich akcji pod naszym nosem. Razem ze współpracy z komendantem stworzyłem projekt nowego oddziału pościgowego który zajmował by się tymi najbardziej niebezpiecznymi przestępcami, maniakami i świrusami którzy zagrożą naszemu miastu. Wasza trójka oraz nowi rekruci których później dołączycie do ekipy, stworzycie Oddział G.N.I.E.W.W. To skrót od Grupa Neutralizująco Infiltrująca z Eksperymentalnym Wyposażeniem i Wyszkoleniem. A co do rekrutów których później przyjmiecie to daje wam wolną rękę. Mogą być kimkolwiek i skądkolwiek na świecie o ile dołączą do oddziału oraz będą chronić i służyć. Nick, Judy, was mianuje na dowódców tej grupy. Cenna będzie twoja znajomość miasta Nick oraz twoja determinacja Judy, a co do Ciebie Tomek to będziesz ich wsparciem lotniczym. Dostajecie pod swoją opiekę najnowsze skrzydło tego komisariatu. Znajduje się tam wasza własna sala odpraw, kuchnia, biura oraz osobny garaż z nowym wozem pościgowym typu sportowy kabriolet BMW Z8, Land Rover Defender 110 z obrotową obsadzaną wieżyczką na pace wyposażoną w 4 karabiny NSW, motocykl pościgowy Suzuki GSX 1100 S Katana oraz specjalny śmigłowiec policyjny z otwieranymi drzwiami po obu stronach oraz otwierana tylna klapa. Przy każdym wejściu zamontowane jest Działko M61 Vulcan. Do tego dochodzi jeszcze policyjna łódź pościgowa oraz policyjny poduszkowiec na bagniste tereny. Oba stoją w specjalnym podziemnym doku pod posterunkiem który biegnie pod miastem i uchodzi do zatoki.  Wszystkie maszyny były wybierane z myślą o szybkości, zwrotności i działań w każdym terenie. Zostały one odpowiednio zmodyfikowane by dały wam jak największe szanse na wygraną z przestępcami którzy nie będą się patyczkować. Oczywiście najważniejsza zasada : najpierw spróbować pojmać potem zabić aby uniknąć większych szkód. Dostajecie również wsparcie lokalnego Instytutu Ewolucja który będzie pracował nad ulepszaniem waszego arsenału pojazdów i broni. Skoro o broni mowa w nowym skrzydle macie również zbrojownię wyposażoną w każdą broń i gadżety które mogą się wam przydać. Zrozumieliście wszystko ?"

Trójka : "Tak jest Jasiu !"

Jasiu : "Waszym szefem dalej zostaje Bogo i to on wydaje rozkazy ale wy również możecie decydować a nawet sprzeciwić się rozkazowi. Skoro wszystko wyjaśnione to macie tygodniowe wolne, przetrawcie ten natłok informacji. Ty Nick, wróć do pełni sił i za tydzień zostanie skierowani na specjalne szkolenia z walki itd. Zastanówcie się również nad kandydatami na rekrutów. Ja również poszukam wam najlepszych z najlepszych z różnych dziedzin."

Trójka : "Tak jest."

Nick : "Moment. Jasiu ? Tomku ? Wpadniecie dzisiaj wieczorem o 19:00 do mnie napić się ? Skoro mamy Polaka za kolegę to proponuję wódkę. Co wy na to ?"

Tomek i Jasiu : "Dobra !"

Nick : "Przyjdźcie wtedy na Wiatrową 16"

Judy w myślach : "Faceci \ :) / . Co poradzisz ?"

Jasiu poprawił krawat i wyszedł tak jak reszta i poszedł do domu.

Dom Nicka 

Godz. 19:15


Nick, Tomasz i Jasiu siedzieli przy stole w jadalni na którym stały dwie butelki 0,7 Żołądkowej Gorzkiej prosto z Polski. Jasiu odwołał na następny dzień wszystkie spotkania i poprosił wiceburmistrza o popilnowanie urzędu przez jeden dzień. Nick wyjął trzy kieliszki i rozlał do nich wódkę. 

Jasiu : "O idealnie nalane. Widzę że to nie pierwszy raz polewasz."

Nick : "Tak właściwie to pierwszy bo zazwyczaj pijam piwo."

Już unieśli kieliszki gdy nagle usłyszeli damski głos.

Judy  : "A o mnie to zapomniałeś co Nick'uś ?"

Jasiu : "Nie wiedziałem że Nick też Cię zaprosił do siebie."

Judy : "Oj Jasiu, Jasiu. Nick nie musiał mnie zapraszać bo ja tu mieszkam."

Opuścili wszyscy kieliszki a Nick poszedł w tym czasie po dodatkowy kieliszek.

Jasiu : "A Nick mówił że to jego dom."

Judy : "Tak właściwie to jest nasz wspólny dom."

Jasiu : "Współlokatorzy ?"

Judy : "Tak właściwie to para Jasiu."

Jasiowi otworzyły się oczy ze zdziwienia.

Jasiu : "Ty i Nick ? Drapieżnik i ofiara ? Że chłopak i dziewczyna ? Że wy razem jesteście ?"

Judy : "Aha złociutki" powiedziała z uśmiechem po czym wysłała buziaka w stronę nadchodzącego Nicka.

Nick złapał "lecącego" buziaka i takiego samego wręczył Karotce ale już prosto w usta.

Jasiu : "Robi się ciekawie. Ale mam jedno pytanie. Czy wasza miłość jest prawdziwa ?"

Judy i Nick : "Już bardziej prawdziwa być nie może."

Jasiu : "I to mi wystarczy. Pielęgnujcie tą miłość do samego końca i niech ten kwiat się rozwija i niech nigdy nie usycha."

Nick i Judy : "Dzięki wielkie."

Nick : "Na pewno chcesz pić z nami Słonko. To nie będzie jak jedno piwo. To ma 40% alkoholu i na jednym kielichu się nie skończy a ty jesteś mniejsza od nas i jeszcze jesteś kobietą."

 Judy : "Zamknij się Misiu i nalewaj bo się wódka ociepli."

Jasiu : "Gadasz jak rasowy Polak."

Judy : "Ma się rodzinkę w Polsce a oni potrafią uczyć picia."

Teraz gdy wszyscy mieli nalane, Jasiu wstał a za nim reszta i wzniósł toast.

Jasiu : "Wypijmy za nowy elitarny oddział walczący po stronie prawa i oczywiście za długowieczność waszej miłości więc jak to mówią : chlup w ten głupi dziób."

Po tych słowach wszyscy odchylili głowy do tyłu opróżniając zawartość kieliszka.

Nick : "Uhhh. Mocne draństwo. A ciebie to nie rusza Słoneczko ?"

Jasiu : "Spokojnie, dopiero zaczynasz więc Ci powiem że pierwszy jest najgorszy ale kolejne będą coraz bardziej smakować jak woda." rzekł z uśmiechem.

Judy : "A co do pytania do mnie to, nie. Chyba musiałam dostać jakieś polskie geny." rzekła z uśmiechem do Nicka oraz prześmiewczym tonem że ona wypiła na spokojnie a Nick'a zaczęło wykrzywiać.

Zabawa i opowieści trwały aż do północy bo wtedy skończyła im się wódka. Judy mimo swoje anatomii utrzymała tempo narzucone przez chłopaków. Ona i Nick byli najbardziej nabombani a co oczywiste Jasiu mógłby wychylić z kolejne 10 kieliszków. Nick z dobroci serca nie mógł puścić Tomasza i Jasia o tej porze i tak pijanych więc zaproponował im żeby się przespali u niego w pokojach gościnnych. Kumple nie oponowali i tak wszyscy o 1:00 poszli spać.


Hejo z tej strony Kilokero 1

(Nosorożec na obrazku na początku nie jest częścią oddziału. po prostu obrazek pasuje do tematyki :P)

Ja się chyba bawię w jakieś bicie rekordu Guinnessa. Robię coraz dłuższe rozdziały ten ma ich aż 3983. Jest pierwsza w nocy jak to TERAZ piszę wiec nie rozwodzę się długo. Fotki mają obrazować wygląd pojazdów a ich nazwy to nazwy prawdziwych aut na podstawie których zostały oparte.

Macie tutaj też stronę facebookowa na której będą wrzucał jakieś exclusivy z mojego życia, planów na ksiązkę lub odpowiadał na pytania albo sam je zadawał. Będzie tez łatwiej się komunikować. Oto ona : https://web.facebook.com/Kilokero11/

Bye bye

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top