Plaża oraz ECHO

Nick i Judy wrócili do domu z wizyty u Todd'a. Przebrali się i usiedli na kanapie. Obejrzeli jakiś serial w telewizji, wiadomości, a także jakiś teleturniej. W pewnym momencie Judy wstała, aby posprzątać w domu. Odkurzyła cały dom i pozmywała podłogi, więżąc tym samym Nick'a w salonie. Zbliżał się już wieczór, więc zapalili światła. Zjedli kolację po której Nick poszedł się umyć. Zaraz za nim poszła Judy.

Nick udał się do sypialni, podczas gdy Judy pozbierała brudne ubrania i wybrała się wrzucić je do pralki. Zeszła z koszem na pranie do piwnicy. Tam w jednym z pomieszczeń stała pralka i była też suszarnia. Nastawiła program i wtedy nastąpiła ciemność. Przerwa w dostawie prądu pogrążyła miasto we mroku.

Nick czytał książkę. Lampka na stoliczku, obok łóżka, była zapalona. W tym samym czasie, w sypialni zrobiło się ciemno. Przez okno, wpadały słabe promienie księżyca. Lisowi to nie przeszkadzało, bo włączył noktowizję w oczach. Pomyślał jednak o Judy, która poinformowała go, że idzie do piwnicy. Odłożył książkę i wstał z łóżka. Poszedł po nią. Zszedł na dół i zobaczył ją szukającą czegoś w salonie.

Nick : "Wszystko okej ? Najwyraźniej ktoś nie zapłacił rachunku za prąd. Podpowiem. Ten ktoś ma ametystowe oczy." rzekł prześmiewczo.

Judy : "Haha. Boki zrywać lisiu. Rachunki są opłacone. Jak już to Jasiu nie płacił, bo całe miasto nie ma prądu." powiedziała.

Zamknęła szufladę i udała się do kuchni. Lis szedł za nią i zdziwiony był jej świetną orientacją. Omijała przeszkody. Nie wpadała na ściany. Szła jakby widziała w ciemnościach.

Nick : "Jak ty to robisz ?" zapytał wciąż doszukując czegoś u króliczki.

Judy : "Ale o czym mówisz ?" powiedziała, dając mu buziaka zanim skierowała się w inną część kuchni.

Nick : "No nie wiem. Jest ciemno. A ty sobie wróciłaś z piwnicy. Łaziłaś po salonie, a teraz chodzisz po kuchni jak gdyby niby nic. Ja umiem widzieć po ciemku, ale króliki chyba nie. Czy się mylę ?"

Judy : "Nie. Nie potrafimy widzieć w nocy, ale nie ja. Po drugie. Dlaczego tylko ty masz widzieć to co niedostrzegalne. Wracając. Szukałam świeczek. Nie mamy ich więc musimy iść spać. Nic już nie porobimy, a pranie wstawię jutro." powiedziała idąc na górę.

Nick ciągle się dziwił. Jak? O czym ona mówi? To właśnie myślał, ale jak prosił ją o wytłumaczenie, ta tylko chichotała. Tak zamyślonego go zostawiła i wygodnie położyła się w łóżku. Nie musiała czekać długo na lisa, który ułożył się chwilę później obok niej.


Następnego dnia

Rano


Nick wstał przed Judy. Spojrzał na nią i nie miał serca jej budzić. Miał jednak problem. Chciał zrobić jej śniadanie, ale ona skutecznie mu to uniemożliwiała. Gdy tylko się od niej odsuwał, jej mina mówiła by tego nie robił. Spryciarz wpadł na pomysł. Podmienił siebie na poduszkę, na której spał. Judy nawet nie poczuła różnicy. Dalej spała smacznie.

Lis wstał z łóżka i udał się do kuchni, zostawiając wcześniej na ścianie bota. Miał jej pilnować i przekazać mu czy się obudziła. W telefonie znalazł przepis na naleśniki. Wyjął składniki i po kilkunastu minutach, leżały na talerzu. Polane truskawkowym sosem. Miały w środku konfiturę od jej rodziców, którą przywieźli, gdy ostatnio u nich byli i pewien tajemniczy składnik. Nick uśmiechnął się chytrze na samo wspomnienie z nim związane.

Wróciła jednak myśl o jej rodzicach. Pomyślał, że skoro mają jeszcze kilka dni urlopu to można by ich odwiedzić. Zwłaszcza po tym całym porwaniu. Judy, co prawda, gdy wróciła to dzwoniła do nich codziennie. Jednak to nie to samo. Wtedy ujrzał obraz z bota. Ustawił w nim funkcję wykrywania ruchu. Nowa funkcja którą sam ustawił.

Postawił talerze i sztućce na specjalnym stoliczku i ruszył z nim do sypialni. Po drodze wezwał bota, który już szedł w jego stronę. Wdrapał się po nim i schował się na swoim miejscu akurat, gdy przekraczał próg sypialni. Judy siedziała na łóżku, przeciągała się i przecierała oczy.

Nick : "Zamawiała pani śniadanie do łóżka ?" zapytał iście po kelnersku.

Judy : "Najwyraźniej. Przystawkę z bota już miałam." zaśmiała się.

Postawił przed nią na łóżku stoliczek i zabrał swój talerz. Judy spojrzała na niego czule, dziękczynnym wzrokiem. Ukroiła sobie pierwszy kawałeczek zwiniętego w rulonik naleśnika. Poczuła nagle coś chrupkiego. Znała ten smak. W niej również obudziły się te same wspomnienia co u Nick'a.

Judy : "Pasikoniki i konfitura. Ciekawe połączenie. Myślałeś aby pójść do Masterchefa ?" zapytała żartobliwie.

Nick : "Nie chce mi się. Poza tym, ten szef kuchni gotuje tylko dla VIP-ów." powiedział, wskazując najpierw na siebie, a potem na Judy.

Judy : "Czuje się zaszczycona." kiwała palcem, aby się nachylił, po czym dała mu buziaka.

Zjedli ze smakiem po czym każde wstało i ruszyło do swoich zajęć. Judy dokończyła zostawiony z wczoraj obowiązek. Nick zabrał się za mycie po śniadaniu. Gdy każde zrobiło co musiało, a zegar pokazywał trochę po jedenastej, pomyśleli, aby się przejść. Szli ulicami. Judy w sumie była wiedziona przez Nick'a niosącego torbę.

Lis wytrzasnął ją skądś zanim wyszli z domu. Nic jej nie mówił. Trzymał gębę na kłódkę. Próbowała wszystkich sztuczek i używała całego swojego uroku, ale on niewzruszenie milczał na temat zawartości torby. Doszli nad brzeg zatoki, a dokładniej przyszli na plażę. Judy już miała pewne podejrzenia, które szybko zostały potwierdzone.

Idąc po cieplutkim piaseczku, lis szukał czegoś. Miejsca idealnego. Mijali inne ssaki, aż znaleźli miejsce niedaleko wody. Kilka metrów od niego. Nick wyciągnął z torby duży koc, który położył na piasku. Judy była mile zaskoczona, gestem i pomyślunkiem lisa. Położyli się obok siebie na kocu. Nick wyjął dla nich okularki przeciwsłoneczne. Założyli je.

Judy : "Kiedy wpadłeś na ten pomysł ?" zapytała, łapiąc go za rękę i splatając swoje palce z jego.

Nick : "A tak jakoś dzisiaj rano. Orzeźwiająca kąpiel w wodzie, nie jest zła." odparł obracając głowę w jej stronę i dając jej całusa w policzek.

Judy : "Czyli ma się rozumieć, że zabrałeś dla nas stroje."

Nick : "Oczywiście. Proszę oto twój." powiedział, wyciągając i dając jej bikini.

Judy wzięła od lisa strój i udała się przebrać. Gdy wróciła, Nick poszedł do przebieralni. Judy siadła na kocu i czekała na niego, patrząc się na błękit zatoki. Inni się kąpali lub cieszyli słoneczkiem. Dzieci tworzyły zamki z piasku albo też się taplały w wodzie. Gdy tak się patrzyła, podeszły do niej dwa króliki. Typ cwaniaka i maczo w jednym.

Królik 1 : "Hejka. Co taka samotna dziewczyna robi na plaży."

Królik 2 : "Jaka samotna. Ma nas." dopowiedział drugi po czym oboje się rozsiedli obok niej.

Judy próbowała bronić się przed ich zalotami, ale nie dawali za wygraną.

Judy : "Nie jestem samotna i to nie dzięki wam. Jestem tutaj z chłopakiem, a wam radzę spływać."

Królik 1 : "Oj nie bądź taka niedostępna. Na pewno nie jest taki jak my." rzekł po czym obaj zaczęli prężyć muskuły.

Całą akcję widział inny królik, który do nich podszedł od strony wody.

??? : "Ja bym się jej posłuchał. Spływać stąd."

Judy : "Cześć Matthew." odparła z radością.

Królik 2 : "To jest ten twój chłopaczyna ?" zadrwił sobie.

Stanęli przed nim, a tyłem do Judy. Wtedy też wrócił Nick. Zostawił ciuchy na kocu, ucałował króliczkę i dyskretnie stanął za natarczywą dwójką.

Judy : "To nie jest mój chłopak. To mój brat. Mój chłopak właśnie was wytarmosi za uszy." powiedziała do dwójki.

Nick zrozumiał o czym mówiła Judy. Złapał oboje za uszy zanim zdołali zrozumieć co do nich rzekła. Uniósł ich w górę na co jęknęli z bólem. Zdziwili się widząc lisa. Ten bez namysłu ruszył ku wodzie. Wszedł po kolana do niej i rzucił najmocniej jak mógł, tym którego trzymał w prawej ręce. Drugi nie musiał długo czekać bo poleciał zaraz za kolegą. Polecieli tak na oko jakieś pięć lub sześć metrów.

Nick : "Zostawić moją dziewczynę w spokoju. Żebym was więcej na oczy nie widział." krzyknął do nich gdy się wynurzyli.

Wrócił do niej. Rozmawiała z tym trzecim królikiem. Śmiała się w najlepsze podczas ich rozmowy.

Nick : "Temu też mam zafundować lot ?" zapytał przerywając im rozmowę.

Judy : "Nie. Poznaj mojego brata. Matthew. Matthew, to jest mój chłopak Nick." powiedziała.

Nastrój Nick'a zmienił się na przyjacielski. Uścisnął dłoń królika.

Judy : "A tak w ogóle, to co ty tu robisz braciszku ?" zapytała z zaciekawieniem, a Nick usiadł przed nimi.

Matthew : "Starszy braciszku, tak dla ścisłości. Mieszkam sobie i pracuje. Uczę matmy w szkole."

Nick : "No, a jakby inaczej. Przecież wy króliki znacie się na liczeniu jak mało kto." rzekł żartobliwie.

Żart zadziałał. Matthew się zaśmiał. Nie był typowym królikiem. Nie patrzył na stereotypy.

Matthew : "Jak ty się trzymasz po tym..." zamilczał gdy miał już ruszyć ten temat.

Judy : "Porwaniu ? Nie bójmy się tego powiedzieć. Stało się i już nic z tym nie zrobimy, a omijanie tematu nic nie da." powiedziała, kładąc mu dłoń na ramieniu.

Zrozumiał przekaz.

Judy : "Trzymam się dobrze. Nick mi bardzo pomaga i ogromnie we mnie wierzy." oparła się plecami o lisa.

Judy : "Chodzę do psychologa i te sprawy. Najgorsze, że za to wszystko jest odpowiedzialny jeden z naszego gatunku. Ubzdurał sobie miłość do mnie." śmiała się, przypominając zabawę w dentystę.

Nick : "Właśnie. Rano dzwonił Bogo. Pytał się o postępy. Powiedziałem, że jak dla mnie to zachowujesz się jak dawna ty. Załatwił ci wieczorem wizytę. Wyniki pokażą czy wrócimy za trzy dni do służby." przerwał im.

Matthew : "To ja spadam i wam nie przeszkadzam. Wszystko będzie dobrze. Wpadnij do rodziców, jak będziesz miała wolne. Znasz ich. Tobie tego nie powiedzą, ale innym już tak, że tęsknią. Trzymaj się siostrunia." powiedział po czym poszedł wzdłuż plaży.

Pożegnali się z nim. Nick wtedy zdjął okularki i to samo zrobił z jej. Podniósł ją do góry i usadowił na swoich barkach. Judy złapała się jego głowy i próbowała się domyślić planów lisa, który kierował się w stronę wody.

Judy : "A nie możemy jeszcze chwilę napawać się widokami ?" zapytała nachylając się aby spojrzeć mu w oczy.

Nick : "Jedyny widok jaki chce widzieć to ciebie..." mówił wchodząc coraz dalej w wodę.

Nick : "PŁYWAJĄCĄ." krzyknął wyrzucając ją mocno w górę.

Tego się nie spodziewała. Po kilku sekundach lotu, zanurzyła się z pluskiem w wodzie. Była rozbawiona i zła jego wybrykiem. Płynęła ku powierzchni. Gdy wypłynęła, nigdzie go nie widziała. Zajrzała pod wodę, ale nic nie widziała. Obraz był za bardzo rozmazany i sama woda uniemożliwiała dalekie rozglądanie się. Czuła, że on coś kombinuje

Wpadła na pomysł. Zanurzyła się w wodzie. Skupiła się i otworzyła usta. Patrzyła dookoła. Zobaczyła go... tak jakby. Kontur jej lisa zbliżał się coraz bardziej. Gdy był blisko, dotknęła jego nosa. Po tym oboje szybko się wynurzyli. Ona potrzebowała nabrać powietrza, którego bardzo potrzebowała. On wynurzył się przez jej akcję. Oboje unosili się. Judy się uśmiechała zwycięsko. Nie pozwoliła Nick'owi dać się podejść. Nick był zaskoczony. Starał się ją wystraszyć. Chciał się wynurzyć tuż przed nią.

Króliczka zmyła z jego twarzy ten wyraz. I to dosłownie, bo chlupnęła mu wodą w twarz. Nick nie pozostał dłużny. Bawili się jak małe dzieci do momentu pocałunku. Zmęczeni i zziajani, wrócili na koc. Walnęli się na niego, leżąc na boku, zwróceni w swoją stronę. Nick wyciągnął z torby po kanapce. Zaskakiwał na każdym kroku. Miał jednak wiele pytań.

Nick : "Jak mnie widziałaś ?"

Judy : "Nie widziałam ciebie. Widziałam twój kontur." powiedziała, biorąc gryza.

Nick : "Okej. Wytłumacz mi to wszystko. Widzisz w nocy. Widzisz pod wodą. Też podmieniłaś sobie oczy ?" zapytał z lekko zdenerwowaną miną.

Ciągle dostawał wymijające albo niejasne odpowiedzi.

Judy : "Nie. To nie to. Echolokacja. Ot co." dała mu buziaka na ukojenie nerwów.

Westchnął głęboko. Uspokoiło go to, ale wciąż żądał odpowiedzi. Tak więc Judy zaczęła historię, która wyjaśniła wszystko.


17 dni wcześniej

Instytut Ewolucja

Godz. 16:00


Judy zaszła do doktor Alicji. Również cieszyła się, że jej kochany odzyska wzrok. Chciała wiedzieć co takiego planuje dla niego największy mózg w całym budynku. Znalazła ją w jednej z hal na niższych piętrach. Stała koło jakiegoś urządzenia i konsultowała coś z innymi naukowcami. Podeszła do niej i zagadała.

Judy : "Dzień dobry."

Alicja : "Witaj, Judy. Wszystko dobrze?"

Judy : "Tak jest okej. Jutro mam się wybrać do psychologa w związku z ostatnimi wydarzeniami. A pani co tam kombinuje dla Nick'a, jeśli można uchylić rąbka tajemnicy?"

Alicja : "Nie mogę ci powiedzieć. Sam nie wie co dostanie więc poprosił mnie, abym tobie również nie mówiła. Chciał razem z tobą mieć niespodziankę." odpowiedziała z uśmiechem.

Judy : "Naprawdę ? Ani odrobinki informacji pani nie zdradzi?"

Alicja : "Niestety. Obietnica to obietnica." powiedziała wystawiając mały paluszek dłoni.

Judy : "A to skubaniec. Okej. Nad czym pani pracuje?" zapytała wskazując na maszynę wielkości tostera.

Wcale go nie przypominało, bo z jednej strony miało głośnik, ale to pierwsze co jej przyszło na myśl.

Alicja : "Pracujemy nad pomniejszeniem urządzenia do emisji ultradźwięków. Jeszcze nie mamy pomysłów na jego zastosowaniem, ale się zobaczy jak bardzo będziemy mogli je zmniejszyć. Wtedy się znajdzie jakiś pomysł. Przy okazji. Zbadaliśmy twój wszczep komunikacyjny. Był usmażony, a na dodatek wykryliśmy na tobie promieniowanie. Wytłumaczysz trochę co się działo ?"

Judy chciała jej pomóc. Myślała nad możliwościami. Głowę zaprzątał jej jednak Todd. Szczególnie tamta noc. Zasnęła przy Nick'u, a obudziła się przy Todd'zie. Jak to możliwe, że go nie słyszała. Nie skupiła się na końcu zdania. Wyszła z zamyślenia, gdy potrząsnęła nią Alicja. Poszła z nią do biura i tam zwierzyła się ze wszystkiego co wiedziała. Alicja była zafascynowana.

Teraz rozumiała powody braku łączności. Badali wprawdzie czy promieniowanie będzie przeszkadzało w nadawaniu i odbieraniu sygnału. Jednak nie testowali tej możliwości z takimi ilościami promieniowania jakie musiały być w tamtej kopalni. Wstrząsy elektryczne z obroży zaś przysmażyły obwody. Trzeba było to poprawić. Nick i Judy mieli to już z głowy. Nowsze i lepsze wszczepy. Wytrzymalsze.

Judy : "Mam pomysł na ultradźwięki." powiedziała znienacka.

Alicja : "Jaki?" patrzyła na króliczkę z błyskiem w oczach.

Judy : "Jesteśmy akurat w ważnym momencie w naszym życiu. Porwano mnie bo nic nie słyszałam. Nick będzie miał lepszy wzrok, a ja chciałabym mieć lepszy słuch. Wiedzieć gdzie jest wróg zanim na niego trafię." mówiła intensywnie.

Alicja : "Aha. Już widzę pomysł. I mam plan. Pomniejszymy emiter, który wcześniej widziałaś i... Zacznijmy od tego czy chcesz tego. Nie znam cię tak długo jak inni, ale czuję, że się zmieniłaś."

Judy : "Życie nieprzerwanie się zmienia. Może i jesteśmy cywilizowani, ale ciągle panuje jedna zasada. Zjedz albo bądź zjedzony. Mnie prawie pożarto. Takie wydarzenia zmieniają ssaka. Zmieniłam się wraz z tym porwaniem. Muszę być lepsza od nich, abym to ja pożerała ich, a nie oni mnie. Reasumując. Tak, jestem gotowa na kolejne zmiany. Takie, które ja zatwierdzam."

Alicja : "Dobrze. Zadzwonię do ciebie gdy będziemy gotowi."

Judy pokiwała głową i wyszła.


12 dni wcześniej

Instytut Ewolucja

Południe


Judy obudziła się w jednej z sal placówki. Czuła się całkiem dobrze. Trochę bolało ją gardło, które było suche jak Sahara. Na stoliczku obok stał kubek z wodą. Napiła się. Suchość zniknęła, ale nie boleści. Czuła jakby miała tarkę w gardle. Bolały ją również leciutko uszy, które zwisały jej z tyłu. Wstała i przebrała się ze szpitalnej piżamy w rzeczy które wczoraj wzięła ze sobą. Różowa, przez zagubioną czerwoną bluzkę, koszula i białe spodenki za kolana. Wtedy odwiedziła ją pani doktor.

Alicja : "Cześć Judy. Jak się czujemy ?"

Judy : "Dobrze... No oprócz tego i uszu." wychrypiała.

Alicja : "Nie przejmuj się tym. Damy ci coś na chrypę, a ból uszu jest za słaby, aby dawać ci przeciwbólowe. Jeżeli jednak będzie nie do wytrzymania to coś ci przepiszemy. Tak jak ustalałyśmy. Na całej wewnętrznej powierzchni obu twoich małżowin, podskórnie, wszczepiliśmy sieć mikro czujników, reagujących na dźwięk, nawet o częstotliwości do stu tysięcy herców. One są podłączone do nerwu słuchowego. Na tylnej ścianie gardła masz emiter fal o podobnym zakresie. Emitujesz dźwięk, mówiąc nawet cichutko słowo ECHO, a technologia robi resztę. Emiter wysyła fale o częstotliwości stu tysięcy herców, a czujniki to wychwycą. Tajność zachowana. Nikt nie zauważy, że coś takiego masz. W związku z twoim pośpiechem, opanować wszystko musisz sama, ale znam kogoś kto ci pomoże. Przy okazji, będziesz musiała tak jak Nick brać neuropozynę, aby ciało nie odrzucało ulepszeń."

Judy wiedziała, że było warto. Prawo i porządek ponad wszystko. Poszła za panią doktor. Szli korytarzami, przez hale aż dotarli na miejsce. Sala była nowoczesna. Wyglądała jakby ściany i sufit zbudowane były z sześcianów. Zaraz za nimi do sali wleciał naukowiec. Nietoperz tak dokładniej.

Alicja : "Doktor Jeffrey Bat. Nauczy cię wszystkiego co potrzebujesz. Zostawiam cię w dobrych rękach." skierowała się ku wyjściu.

Judy : "Alicja? Jak tam ta sprawa o której gadałyśmy?" zatrzymała ją.

Alicja : "Dużo tego, ale dwa tygodnie i powinno być wszystko gotowe. Chyba. Zadzwonię." powiedziała po czym wyszła.

Bat : "Okej. Potrenujemy sobie. Najpierw sprawdźmy działanie czujników." rzekł, a potem wydał z siebie fale ultradźwięków.

Judy usłyszała to. Trochę piskliwy odgłos, ale dało się wytrzymać. Pokiwała mu głową, że wszystko działa. Następny krok. Test emitera. Powiedziała "echo", a tym razem doktor odebrał falę dźwiękową.

Bat : "Widzę, że wszystko działa. Teraz musimy cię nauczyć jak interpretować powracające do ciebie fale. W moim przypadku, jest to naturalne, że to potrafię. Genetycznie mam to zapisane. U ciebie, zgodnie z informacjami od doktor Noc, musimy to wyćwiczyć. Wszystko opiera się o matematykę i fizykę. Fala leci odbija się od obiektu i wraca. Można łatwo wyliczyć jak daleko od ciebie jest dany obiekt. Musisz wiedzieć jak szybko porusza się fala i ile zajął jej powrót."

Judy : "Matematyka to nie problem. Lecimy z tym koksem." odrzekła energicznie.

Bat : "Spokojnie. Jest dużo wyjątków. Im wyższa temperatura, tym większą prędkość ma fala dźwiękowa. Różne ośrodki też wpływają na prędkość. Na razie operujmy na takich danych jakie mamy tutaj w pomieszczeniu. Piętnaście stopni Celsjusza i powietrze. Prędkość w takich warunkach wynosi 340,3 m/s. Zamknij oczy. Wsłuchaj się w każdy dźwięk."

Wydał z siebie niesłyszalny dźwięk. Judy słyszała mnóstwo cichych, jednosekundowych pisków. Początkowo nic z tego nie rozumiała. Tak spędziła z doktorem kilka godzin.

Bat : "Dobrze. Staliśmy i słuchaliśmy. Zauważyłaś coś."

Judy : "Niestety nie wiem co miałam widzieć."

Bat : "Salę. Gdzie jest każda ściana. Ale spokojnie, twój mózg to widzi. Zawołaj." zachęcił ją.

Judy zrobiła wdech i wydech oraz zamknęła oczy. Słowo echo wydobyło się z jej ust. Fala leciała w każdą stronę. Gdy trafiła na ściany, Judy ujrzała je, ale tylko na ułamek sekundy.

Judy : "Coś widziałam." spojrzała na doktora.

Bat : "Świetnie."

Judy : "Tylko przez chwilę." zasmuciła się.

Bat : "Nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Nikt nie staje się w czymś mistrzem w parę godzin. Przychodź regularnie, a ja zawsze znajdę czas."

Judy podziękowała i wyszła z sali. Kolejne dni, pomiędzy wizytami u Nick'a, psychologa, a później Todd'a, ćwiczyła. Okazało się też wtedy, że wzór ścian, sufitu i podłogi sali nie był przypadkowy. Wysuwały się z nich owe kwadraty, tworząc nowe układy pomieszczenia. Tak, Judy trenowała widzenie nawet za rogiem. Im więcej czasu mijało, tym lepiej władała nową umiejętnością i co raz lepiej oraz dłużej widziała "echo" obiektów. Potrafiła już nawet rozróżniać ułożenie palców ssaka, od którego odbiła się fala mimo że stał schowany za czymś. Czyniła naprawdę ogromne postępy.


Dzień obecny


Nick : "A więc to tak. Stąd ta chrypa gdy mnie odwiedzałaś. Teraz też rozumiem to delikatne wybrzuszenie na twoich uszach. Miejsce szycia." dał jej buziaka.

Judy : "Masz całkowitą rację." odwzajemniła uczucie.

Nick : "No to teraz jestem w domu. Nie lubię, nie wiedzieć na czym stoję i co się dookoła mnie dzieje. Mogłaś jednak powiedzieć mi co nieco." odparł z delikatnym naburmuszeniem.

Judy : "Ty też zabroniłeś Alicji mówić o twoich oczach. Jesteśmy kwita." uniosła brew i uśmiechnęła się.

Nick : "Okej. Jak zwykle zasłużyłem sobie sam."

Judy : "Tak. Jak najbardziej." zaśmiała się z miny poległego lisa.

Nick : "To co ? Jeszcze trochę się popluskamy, potem może poleżymy sobie na słonku i do domu. Musisz w końcu iść na, miejmy nadzieję, ostatnią wizytę u psychologa. Przy okazji. Matthew o tym wspomniał, ale sam o tym też myślałem. Trochę minęło jak ostatnio byliśmy u naszych rodziców. Może jutro odwiedzimy twoich, a pojutrze wpadniemy do mojej mamy. Moja matula zamartwiała się o ciebie jak o swoją własną córkę." uśmiechnął się pod koniec, co wpłynęło tym samym na Judy.

Judy : "Mam lepszy pomysł. Weźmy twoją mamę do Szarakówka. Wszyscy się poznają, poplotkują i tak dalej. Będzie fajnie."

Nick : "Zrobimy jak mówisz słońce. Zadzwonię dzisiaj do mamy się zapytać, ale powinna mieć czas wolny. A teraz dawaj lecimy." wyciągnął ją w kierunku wody.

Pokąpali się jeszcze jakiś czas, pogrzali się na słońcu, poczytali książkę po czym wybrali się do domu. Judy pod wieczór wybrała się na umówioną wizytę. Wyszła zadowolona z wyniku. Wsiadła do auta, którym podwiózł ją Nick. Czekał na wieści.

Judy : "Poszło świetnie. Powiedział, że poczyniłam ogromne postępy w terapii. Powiedział również, że zadzwoni do Bogo. Za trzy dni wracam, a ty ze mną."

Nick : "Tak to jest jak się jest parą. Bogo mi mówił, że jak mam wrócić to tylko z tobą." jechał ulicami do domu.

Nick umówił się ze swoją mamą, a potem oboje poszli szybciej spać aby z rana ruszyć do Szarakówka.


Hejo hejo Z tej strony Kilokero1

Judy cię widzi swoimi uszami. Widzi jak się cieszysz z powodu kolejnego rozdziału. A jakbyś widział bota w kształcie oka, to Nick zerka czy aby na pewno tak jest. XD Żarty sobie robię. W komentarzach możecie wymyślać rozszerzenie skrótu ECHO. Czekam na kreatywne pomysły. Chodzi mi coś na kształt pełnej nazwy G.N.I.E.W.W.'-u albo PIPI, które ma Nick.

Przypominam też o kilku rzeczach :

1. Konkurs z rozdziału : "Akcja, wybuchy i... poranna rutyna"

2. Facebook'owa strona : https://web.facebook.com/Kilokero11/

3.Komentujcie bym miał jakiś feedback o tym co uważacie, że jest okej, a co nie za bardzo.

4.Nie zapomnijcie wytknąć wszelkie błędy typu : literówki, ortografy czy interpunkcję lub nieścisłości (to tyczy się również innych rozdziałów) Będę je systematycznie naprawiał.

Bye bye

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top