Niezrozumienie i dumka na dwa serca
Perspektywa Judy
Powoli otwierałam oczy. Słońce raziło mnie niemiłosiernie więc chciałam zakryć oczy ręką. Po kilku sekundach moja ręka, w końcu rzuciła cień na moją twarz. Słyszałam czyjeś głosy. Wpierw przytłumione lecz z czasem coraz wyraźniejsze. Tak samo było ze wzrokiem. Ktoś coś mówił i chyba kierował swoje słowa do mnie, bo zobaczyłam kogoś przed sobą oraz usłyszałam Judy.
Gdy coraz lepiej widziałam i słyszałam, zauważyłam, że siedzę na chodniku, oparta o budynek. Wszystko robiłam powoli, jakby moje mięśnie i mózg nie pracowały od dłuższego czasu. Czułam jakby były autem z manualną skrzynią biegów. Nieśpiesznie wchodziły na coraz wyższy bieg. Aktualnie chyba byłam na trzecim biegu ale czyjeś pstryknięcie mi przed twarzą, włączyło czwórkę.
??? : "Halo ? Co się stało ?" zapytał jakiś mężczyzna.
Odwróciłam wzrok w jego stronę. Pomarańczowy strój z białym logo na piersi, na którym był czerwony krzyż. Na pewno sanitariusz. Tylko po co ?
Ja : "Co się stało" wypowiedziałam jakby od niechcenia próbując się podnosić lecz z mizernym skutkiem.
Sanitariusz : "Zemdlała pani. Pamięta pani co się działo wcześniej ?" zapytał w tym czasie świecąc mi latarką, raz do jednego oka a potem do drugiego.
Ja : "Byłam w kawiarence. Pokłóciłam się z jakimś królikiem i wyszłam stamtąd wściekła. Potem zrobiło mi się słabo i... teraz pan chce wypalić mi oczy latarką." odparłam uśmiechając pod koniec.
Zaczęłam przy pomocy ściany wstawać. Czułam się jakbym zapomniała jak się stoi o chodzeniu nie wspominając. Ratownika rozbawił mój żart.
Sanitariusz : "Piła i jadła pani coś niedawno ?" zapytał.
Ja : "Ciasto marchewkowe i zieloną herbatę. A co ?"
Sanitariusz : "Pytam by wykluczyć lub potwierdzić pewne możliwości. Odwodnienie i brak glukozy odpada więc zostaje stres. Miała pani dzisiaj ciężki dzień ?" zapytał z lekkim uśmieszkiem.
Ja : "Dorośli zachowujący się jak pięciolatki i kłótnia z nieznajomym o moje preferencje miłosne." odpowiedziałam w taki sposób by brzmiało jak najbardziej śmiesznie.
Już zaczynałam stać bez pomocy ściany a ratownik znów się zaśmiał na mój żart. Poczucie humoru zaczyna mi się udzielać od Nick'a. Ciekawe czy on przejmuje coś ode mnie ?
Sanitariusz : "Zdecydowanie ciekawy ten dzień. Dobrze. Następnym razem radzę się nie stresować tak bardzo." odrzekł pakując wszystko do swojej torby.
Ja : "Będąc policjantem ? Może być ciężko." powiedziałam chichocząc.
Zamieniłam jeszcze parę słów z ratownikiem a potem każde ruszyło w swoją stronę. On do karetki i w kierunku szpitala a ja na komisariat. Dzieciaki pewnie za mną płaczą.
Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyła tylko napis : numer nieznany. Pomyślałam "Omega" aby wyłączyć nadajnik bo nie lubię jak ktoś podsłuchuje moje rozmowy. Kliknęłam na zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
Ja : "Słucham ?" zapytałam.
??? : "Dzień dobry. Dzwonię ze Zwierzogrodzkiego Urzędu Statystycznego. ( w skrócie ZUS. Pozdrawiam z podłogi XD - Kilokero1) Prowadzę ankietę o poczuciu bezpieczeństwa w Zwierzogrodzie. Mogę zadać kilka pytań ?" zapytał męski głos.
Ja : "Oczywiście."
Ankieter : "Czy czuje się pani pewnie i bezpiecznie w Zwierzogrodzie ?"
Ja : "Tak. To jest jedno z najbezpieczniejszych miast jakie znam."
Ankieter : "Jak ocenia pani pracę policji ?"
Ja : "Bardzo dobrze." odpowiedziałam dumnie.
Ankieter : "Dobrze. To wszystko. Teraz proszę podać mi adres zamieszkania byśmy mogli pani przysyłać kolejne ankiety drogą pocztową."
Ja : "Okej. Wiatrowa 25 (Poprawcie mnie jeśli jest źle ale nie mogę znaleźć adresu w poprzednich rozdziałach - Kilokero1) Sawanna." powiedziałam.
Ankieter pożegnał się ze mną a ja w tym czasie dochodziłam na miejsce.
Sala narad
Godz. 13:00
Perspektywa trzecioosobowa
Judy weszła do pokoju i powitała się z misiami.
Judy : "Dzieci były grzeczne panowie ?" zażartowała.
Misie kiwnęły twierdząco głowami.
Judy : "Wspaniale. Dziękuje bardzo. Możecie już wracać do siebie." powiedziała na co ochroniarze znów kiwnęli głowami i opuścili pomieszczenie.
Judy : "Chcecie mi coś powiedzieć ?" zapytała na głos.
Nick/Tomek/Natasha : "Przepraszamy." odrzekli wspólnie w tym samym czasie jak dzieci które coś przeskrobały i teraz żałują.
Judy : "No to wracajmy do sprawy." rzekła zapraszając wszystkich do stołu.
Usiedli przy stole i wrócili do rozmyślań nad sprawą. Znów urządzili burzę mózgów, pochylając się nad zeznaniami Matt'a. Powyciągali najważniejsze wnioski i zastanawiali się co dalej robić. Gdy nie mogli już nic więcej wycisnąć, postanowili rozszerzyć swoje działania. Zmobilizowali Finnick'a do poszukiwania informacji przez łącze myślowe.
Judy : "Dobra. Działają ukrycie więc trzeba się do nich jakoś dostać. Ja z Nick'iem odpadamy. Z Tomkiem nie ma pewności. Zostajesz tylko ty Natasha. Wiesz co robić ?"
Natasha : "Robić wszystko by mnie zauważyli ci werbownicy." odparła z uśmiechem i założonymi rękami.
Nick : "Dokładnie. Ja wypytam moich znajomych i się będę do ciebie odzywać." rzekł w stronę Wdowy.
Tomek : "A to my nie mamy nic do roboty ?" zapytał Judy.
Judy : "Jak to nie mamy. Zostaje nam pilnowanie Zwierzogrodu." powiedziała żartobliwie.
Nick : "Dobra. My z Natashą lecimy robić swoje. Do zobaczenia w domu słoneczko." powiedział dając jej całusa po czym on i Romanoff opuścili salę.
Natasha ruszyła do swojego mieszkania by się przebrać w normalne ciuchy i nie wzbudzać podejrzeń. Następnie wyszła na miasto i myślała jak zwrócić uwagę Smugi. Nick udał się do garażu, wsiadł na motor i pojechał w siną dal, w tylko sobie znanym kierunku. Tomek z Judy zaś próbowali zabić nudę.
Tomek : "To może patrol ?" zapytał bawiąc się z nudów długopisem.
Judy : "Tak bo zaraz dostanę tutaj bzika." odparła szybko zeskakując na ziemię, zupełnie jak Wilczur.
Skierowali się do garażu i wsiedli do wozu pościgowego. Kabriolet był idealnym wyborem na ten piękny słoneczny dzień. Krążyli po ulicach Sawanny wypatrując wszelkich nikczemnych działań. Tomek kierował zaś Judy początkowo kręcąca głową na lewo i prawo, teraz siedziała z głową opartą o szybę. Próbowała połączyć ze sobą jak najwięcej wątków sprawy. Liczyła, że wpadnie na coś co mogli pominąć. Z rozmyślań wyrwał ją kierowca.
Tomek : "Przypomniało mi się coś. Wyłączyłaś nam nadajniki. Nie wiem jak ale czy możesz je włączyć z powrotem ?" zapytał, na chwilę zerkając na nią.
Judy : "Oj sorry. Już się za to biorę. Genesis. Laufer. Wieża. Klepsydra. Genesis." odpowiedziała po czym pomyślała o sekwencji aktywującej.
Judy : "Już gotowe."
Tomek : "Alfa. Furia. Judy odblokowała nadajniki. Wszystko działa okej ?"
Natasha : "Alfa. Furia. Słychać głośno i wyraźnie." odrzekła myślą.
Nick : "Alfa. Furia. W końcu. Ta cisza i brak rozmów mnie dobijały." dodał od siebie.
Judy : "Alfa. Furia. Nie ma za co kochani." odrzekła przez łącze z uśmiechem na twarzy.
Tomek : "Oj przestań żartownisiu." powiedział delikatnie uderzając ją w ramię.
Judy nie pozostała mu dłużna i oddała cios ale mocniej. Wilka zabolało i zmierzył ją szybko wzrokiem który wrócił do pilnowania toru jazdy. Judy tylko wzruszyła ramionami i miała ubaw z miny Tomka.
Dzielnica mieszkaniowa Sawanny
W tym samym czasie
Wszędzie panowała cisza i spokój. Ani żywej duszy na chodniku, ulicy czy w domach lub przed nimi. W środku dnia, nie było to jakimś niezwykłym widokiem. Dzisiaj jednak tą rutynę zaburzyła jedna postać, która powolnym lecz pewnym krokiem przemierzała chodnik. Miała ze sobą torebkę prezentową w kolorze czerwonym z srebrnymi pasami idącymi na ukos. W pewnym momencie skręciła w stronę jednego z domów.
Otworzył furtkę i ruszył w kierunku drzwi. Gdy był na schodach usłyszał za sobą dźwięk bramki która kilka razy się odbiła od miejsca docelowego zatrzymania. Nie zraziło go to jednak by sięgnąć ręką do dzwonka. Nacisnął go dwa razy lecz nikt mu nie otworzył. Ucieszył go ten fakt po czym wybrał się na tyły domu. Podszedł do drzwi tarasowych i delikatnie je pchnął gdyż nie miały one zewnętrznej klamki.
Drzwi początkowo z lekkim oporem, w końcu się otworzyły. Wnętrze domu stało przed jego niezapowiedzianym gościem otworem. Postać weszła i przymknęła drzwi. Rozejrzał się dokładnie po jadalni i kuchni. Wyjęła z torby aparat i zaczęła robić szczegółowe zdjęcia wszystkiego dookoła.
Taka sama akcja powtarzała się w każdym pomieszczeniu. Tajemniczy gość pomierzył również każdy pokój i pospisywał jego wymiary. Nie śpieszył się ani trochę choć właściciele mogli wrócić w każdej chwili i to z błahego powodu. Gdy skończył fotografować, mierzyć i badać każdy kącik budynku, sięgnął jeszcze raz do torby.
Zaczął z niej wyjmować małe kamerki i mikrofony. Poumieszczał je w miejscach w które nikt się nie patrzy i ukrył je dobrze, by nawet gdyby kogoś pokusiło do obejrzenia się w tamtą stronę to nic nie przykuje jego uwagi. Kiedy skończył, czuł że jego plan czeka teraz tylko na wykonanie ostatniego punktu czyli skoku na tę posiadłość i zabranie najcenniejszego skarbu lub nawet kilku dodatkowo.
??? : "Będą zaskoczeni jak pewnego dnia się obudzą lub obudzi." powiedział do siebie w myślach.
Sprawdził jeszcze raz czy jego wtargnięcie zostanie niezauważone i wycofał się tą samą drogą która przyszedł. Skierował się ku frontowi domu i przekroczył próg posesji. Jak gdyby niby nic, szedł chodnikiem w kierunku najbliższego skrzyżowania. Był dumny z siebie i z uśmiechem na ustach zmierzał w sobie tylko znanym kierunku przy akompaniamencie furtki uderzającej o płytkę która zatrzymywała ją w miejscu.
Zachodnie Las Padas
40 minut po naradach
Perspektywa Nick'a
Jechałem krętymi uliczkami do mojego starego przyjaciela. Mike był moim przyjacielem z dzieciństwa. Jego ojciec pracował w warsztacie specjalizującym się w naprawie i modyfikowaniu aut. Niestety kilkanaście lat temu doszły mnie słuchy, że umarł przez pęknięty wyrostek robaczkowy. Siedemnastoletni wtedy Mike przejął jego warsztat i dalej go prowadził.
Znał się na rzeczy gdyż kiedy nie bawił się ze mną to siedział z ojcem w kanale i poznawał auta od podszewki. Ojciec zdradzał mu wszystkie tajniki które znał i których nauczył się od swojego ojca. Dawno się z nim nie widziałem bo wyjdzie jakieś 8 lat. Pokłóciliśmy się wtedy o jakieś bzdety których już nawet nie pamiętam.
W końcu dotarłem do celu czyli do całkiem dużego warsztatu. Dwa budynki z sześcioma bramami wjazdowymi. Spojrzałem zdziwiony bo ostatnio jak u niego byłem to był tutaj mały garaż z dwiema parami wrót z czego jedne ledwo się trzymały i nigdy nie były otwierane. Mike miał smykałkę do interesów, czego innego można się spodziewać po lisie ale nie przypuszczałem, że aż taką.
Zsiadłem z motoru który postawiłem przed jedną z bram. Z kaskiem w ręce ruszyłem w stronę drzwi wbudowanych w jedną połówkę bramy. Wewnątrz ściany były patrząc od dołu, do połowy niebieskie a potem białe. Trzy podnośniki i kanały. Wszystkie stanowiska były zajęte.
Ja : "Widzę, że masz dużo klientów Mike ! " krzyknąłem na cały warsztat nie widząc nikogo w pobliżu.
Po chwili usłyszałem coś jakby otwieranie szafki. Po warsztacie rozszedł się dźwięk metalicznego uderzenia. Wtedy odezwał się mój przyjaciel Mike.
Mike : "NIE ŻYJESZ NICK !" wrzasnął wkurzony po czym za moment wyłonił się zza drzwi, w rogu pomieszczenia.
Czyli jednak nie zapomniał.
Ja : "Hej. Jak tam życie ?" zapytałem z miną jakbym nie wiedział o co chodzi.
Jedyną odpowiedzią mojego kumpla był dziki okrzyk po czym zaczął lecieć z z ogromnym kluczem do kół w moim kierunku. Chciałem wyjąć broń ale ten znalazł się zaraz przede mną i już wykonywał zamach kluczem. Odsunąłem się do tyłu a klucz uderzył o betonową posadzkę. Nie myśląc długo, wymierzyłem mu prawy sierpowy w pysk.
Od uderzenia się okręcił ale pociągnął ze sobą klucz. Skubaniec wykorzystał okazję by wymierzyć kolejny zamach narzędziem które leciało z mojej prawej strony. Uchyliłem się a on walnął w chłodnicę naprawianego auta. Szybki cios w brzuch, sprowadził go do parteru przy okazji odbierając mu siły do dzierżenia broni która upadła na podłogę.
Ja : "Opanuj się." warknąłem gdy przekręcałem go na plecy i skuwając mu ręce za plecami.
Następnie go posadziłem na ziemi i przykucnąłem przy nim. Ciągle musiał czuć uderzenie w brzuch bo skulił się lekko.
Ja : "Hej, przyszedłem pogadać a nie roztrząsać stare dzieje." powiedziałem już spokojniejszy do niego i złapałem go za bark.
Usłyszałem tylko cichy śmiech.
Mike : "To masz problem, skurwysynie." oparł po czym zasadził mi z główki.
Cios tak mi zaburzył równowagę, że aż poleciałem do tyłu. W uszach mi dzwoniło a obraz się rozmazał. Złapałem się za uszy gdyż pisk był nie do wytrzymania ale to nic nie dawało. Mruganie oczami również nie polepszało mi widzenia. Zobaczyłem jak ruda plama będąca Mike'iem wstaje i robi jakiś skłon. Mrugnąłem a plama w tym czasie podeszła do auta.
Do wnerwiającego pisku dołączyło szuranie metalowego klucza po podłodze. Wzrok się powoli polepszał a piszczenie ustawało ale zaniepokoiło mnie bardziej to, że Mike stał nade mną i już zamierzał mi zmasakrować facjatę.
Ja : "Za co ?" zapytałem powoli wracając do normalności.
Mike : "Nie pamiętasz. Za to, że całowałeś się z Molly. Z moją dziewczyną ! Za moimi plecami !" wykrzyczał ostatnie słowa a klucz już leciał w moją stronę.
Ja : "TO NIE JA !" wykrzyczałem na cały głos z wyciągniętymi przed siebie rękami.
Miałem zamknięte oczy a gdy je otworzyłem zobaczyłem klucz kilka centymetrów przed twarzą a jakieś pół metra dalej twarz Mike'a. Cały dyszałem ze strachu o życie. Spojrzałem na swoje palce z których wysunęły mi się pazury. Szybko je schowałem by nie kusić losu i nie zdziczeć.
Mike : "Jak nie ty to kto ?" zapytał z gniewem w głosie.
Ja : "Wszystko jej wina !" krzyknąłem uderzając dłońmi w jego uszy za które się złapał.
Krok pierwszy : zdezorientować. Wstałem i walnąłem go w jego prawy bark. Zawył z bólu i upuścił broń. Niestety dla niego ale chyba uderzyłem go za mocno bo bark zwisał bezwiednie. Prawdopodobnie wypadł ze stawu. Krok drugi : rozbroić.Nie przejmowałem się tym jednak bo zaszarżował na mnie.
Odsunąłem się lekko na bok i położyłem mu ręce na plecach i pociągnąłem mu z kolanka w brzuch. Z ust poleciała mu strużka krwi i zaczął zwijać się z bólu na ziemi, z trudem łapiąc powietrze. Krok trzeci : obezwładnić. Gdy tak leżał na ziemi, ja wyjąłem z kieszonki kamizelki opaskę zaciskową. Założyłem mu na kostki by mieć pewność, że czegoś nowego nie wykręci.
Podniosłem go z ziemi co wywołało u niego więcej bólu i zacząłem go tachać do biura z którego przez trzy wielkie szyby był widok na warsztat. Wlokłem go zdenerwowany jak diabli. Wtachałem go do biura i rzuciłem go do tyłu a on wylądował na krześle z głośnym jękiem. Spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy.
Ja : "Co ci odjebało żeby rzucać się na funkcjonariusza policji ?!" krzyknąłem wściekły.
Mike : "Policjant ? Mała cena za zemstę." odrzekł z uśmiechem który nie trwał długo z powodu bolącego barku.
Popatrzyłem po biurze i zobaczyłem w nim jakiś kawał materiału. Szmatka poplamiona była olejem ale musiała się nadać. Zwinąłem ją w krótki rulonik tak aby czysta część była na zewnątrz.
Ja : "Radzę ci mocno ją zagryźć." powiedziałem wciskając mu ją do buzi i łapiąc za przemieszczony bark.
Samo złapanie wywołało u niego szczękościsk ale to co zamierzałem, miało być gorsze.
Ja : "To nie będzie miłe ale za to cholernie bolesne. Na trzy. Raz. Dwa."
Zacząłem odliczanie a ten spojrzał na mnie z wybałuszonymi oczami i zaczął kiwać przecząco ale było już za późno.
Ja : "TRZY !" wypowiedziałem głośniej po czym zdecydowanym ruchem pchnąłem jego ramię w górę.
Przesunęło się lekko na bok a potem odskoczyło w stronę ciała. Wtedy nagle się lekko poruszyło, zupełnie jakby zaczęło normalnie pracować. Przytłumione wycie Mike'a można było chyba usłyszeć nawet poza warsztatem. Wydarł się niemożliwie głośno, że nawet ja się zdziwiłem. Gdy skończył wypluł szmatkę i spuścił głowę i z lekkim grymasem bólu otarł sobie dwie łezki które poleciały podczas "zabiegu".
Mike : "Dziękuję i przepraszam."
Westchnąłem głośno i wziąłem drugie krzesło i usiadłem naprzeciw niego.
Ja : "Musimy sobie coś wyjaśnić. Po pierwsze ciesz się, że masz mnie za kolegę. Nie postawię ci żadnych zarzutów. Po drugie. Dlaczego dokładnie mnie zaatakowałeś ?"
Mike : "Dzięki i to przez gorycz która została mi po tym jak całowałeś moją Molly." spojrzał na mnie spode łba.
Ja : "Najwyraźniej nie znasz całej prawdy. Na pewno pamiętasz ten dzień ale nie wiesz co się stało jak poszedłeś na chwilę do kuchni."
Retrospekcja
Wciąż perspektywa Nick'a
Przyszedłem do domu Mike'a. Zapukałem do drzwi mojego siedemnastoletniego rówieśnika. Otworzył mi osobiście drzwi a na jego barku uwieszona była lisiczka.
Mike : "Hej Nick. Poznaj Molly, moją dziewczynę." powiedział wskazując na lisiczkę.
Ja : "Pięknego anioła sobie znalazłeś." odrzekłem żartobliwie ale po wzroku Molly widziałem, że nie odebrała tego jako żartu.
Mike : "Skradłem ją prosto z nieba." odrzekł również żartem.
Zaprosił mnie do środka i kazał usiąść na kanapie. Mieliśmy spędzić miły wieczór przed filmem akcji oraz pogadać, jak to się mówi o wszystkim i o niczym. Przyszedłem również z tego powodu, że za jakiś czas miałem urodziny i pragnąłem mieć auto. Mike naprawiał auta ale również potrafił tak wkręcić ssaki, że ich auta to tylko do kasacji, że mu je sprzedawali za bezcen. Stąd za warsztatem miał modele do wyboru, do koloru a ja sobie jedno upatrzyłem. Niebieski Lincoln Continental. Czterodrzwiowy krążownik szos.
Usiadłem na kanapie przy prawym oparciu. Obok mnie siadła Molly a potem Mike który wcześniej włączył film "Transformers". O kosmicznych ogromnych robo-ssakach które potrafiły zmieniać się w pojazdy. Ogółem fajny i pełen akcji film. Mike w pewnym momencie wstał i poszedł do kuchni aby zrobić popcorn i przynieść ciasto które zrobiła Molly.
Kiedy zniknął za ścianą poczułem nagle na szyi czyjeś ręce. To był Molly która nie zamierzała mnie puścić i zjadała mnie wzrokiem.
Molly : "Witaj piękny." powiedziała przygryzając wargę.
Ja : "Puść mnie. Co sobie pomyśli Mike ? Twój chłopak." podkreśliłem ostatnie słowo, próbując ją odepchnąć.
Molly : "Ta ciota i nieudacznik. Mnie kręcą bardziej męskie lisy. Takie jak ty." odpowiedział przejeżdżając palcem po mojej klatce piersiowej a potem siadając na moich nogach, przodem do mnie i łącząc nasze usta w pocałunku.
Oczywiście wpierw broniłem się jak mogłem ale jej usta były takie przyjemne, że przestałem i złapałem ją za szyję. Nie tak sobie wyobrażałem swój pierwszy pocałunek. U kumpla, w jego domu i z jego dziewczyną.
Mike : "Mówię ci Nick. Molly robi najlepsze..." zaczął wychodząc zza rogu z nożem w jednej a talerzem z ciastem w drugiej ręce.
Spojrzałem na niego wciąż połączony ustami z Molly a on jak mnie zobaczył tak stanął jak wryty. Upuścił wtedy talerz który roztrzaskał się na podłodze. Molly przestała i zeszła ze mnie i jak gdyby niby nic usiadła obok, plecami do mnie.
Molly : "On się na mnie rzucił i zaczął obmacywać." powiedziała bezpardonowo do przyjaciela.
Ja : "ŻE CO DO CHOLERY ?! To ty mnie zaczęłaś całować bez opamiętania." odparłem z oczami jak pięciozłotówki, widząc jak w Mike'u zbiera wściekłość a jego ręka coraz mocniej zaciska się na nożu.
Molly : "Widzisz kochanie. Jeszcze insynuuje, że jestem jakąś dziwką co rzuca się na każdego." powiedziała przez płacz który od razu wyczułem, że jest udawany ale dla Mike'a był jak najbardziej wiarygodny.
Miałem przejebane bo inaczej nie można było tego określić. Nóż coraz bardziej się unosił, jego ręka coraz bardziej się trzęsła a wzrok coraz bardziej świdrował, miejsce między moimi oczami.
Mike : "Wypierdalaj." powiedział szeptem.
Nick : "Słucham ?" zapytałem z prośbą w głosie aby powtórzył bo ledwo co go usłyszałem.
Mike : "WYPIERDALAJ Z MOJEGO DOMU !!!" wrzasnął po czym rzucił w moją stronę nożem którego z ledwością uniknąłem.
Obejrzałem się do tyłu a przyrząd kuchenny zagłębił się w drewnianej ścianie do połowy ostrza. Moje zdziwienie sięgało granic. Nie rozumiałem jak można było tak mocno rzucić by przebić się nożem przez drewno. Wiedziałem, że Mike trochę ćwiczył oraz, że pomaganie ojcu w warsztacie to nie jest lekka prac i trzeba się nadźwigać ale JAK ?Podziałało lepiej niż niejedna groźba bo już uciekałem w stronę drzwi jak poparzony.
Ja : "Daj mi to wytłumaczyć." odpowiedziałem zanim zamknąłem drzwi.
Mike : "ZAMKNIJ SIĘ ! ŻEBYM CIĘ WIĘCEJ NIE WIDZIAŁ NA OCZY BO NASTĘPNYM RAZEM ZOBACZYSZ SWÓJ MÓZG NA WIERZCHU !" wrzeszczał na całą okolicę.
Posłusznie zamknąłem drzwi i udałem się przed siebie.
Koniec retrospekcji
Ja : "Teraz znasz całą historię." powiedziałem ze spuszczoną głową.
Mike nic się nie odzywał. Siedział tak bardzo cicho że jedyny dźwięk jaki z siebie wydawał o świst wdychanego i wydychanego powietrza.
Mike : "Powinienem to wtedy zobaczyć. Kilka dni po tym rzuciła mnie dla innego a potem kolejnego i tak dalej. Suka zmieniała facetów szybciej niż oddychała." odrzekł wpatrując się w podłogę.
Ja : "Ale trzeba przyznać, że była seksi suką." odrzekłem by podnieść kumpla na duchu.
Udało się.
Mike : "Nie rozśmieszaj mnie bo po twoim kopniaku ciągle boli mnie brzuch." odrzekł śmiechem przeplatanym z pojękiwaniem.
Wstałem i go uwolniłem z kajdanek i opaski. Gdy rozmasowywał nadgarstki ja przeszedłem do sedna sprawy.
Ja : "Przeszłość, przeszłością ale jestem tu w innej sprawie. Prowadzę sprawę pewnej grupy organizującej wyścigi. Jeżdżą ulepszonymi autami a wiem, że ty coś takiego oferujesz. Wiesz, chodzi mi o nitro, lepsze komponenty i tym podobne. Wiesz coś o Smudze ?"
Mike : "Pierwsze słyszę ale wiem do czego zmierzasz. Czy robią to u mnie. Nie wiem bo nikt się nie chwali takimi rzeczami ale powiem ci jedno. Ostatnio coraz więcej zwierząt oddaje mi swoje auta i proszą o podkręcenie mocy silnika, usprawnienie działania skrzyni biegów, nitro i inne duperele które ogólnie mają sprawić, że ich bryka będzie najszybsza pod słońcem. Te auta obok też są tutaj z tego samego powodu. Może to ma jakiś związek z twoją sprawą."
Nick : "Możliwe. Dzięki za info." Powiedziałem wysuwając dłoń do uścisku.
Mike : "Wszystko dla najlepszego kumpla." odparł z uśmiechem uścisnąwszy moją dłoń.
Ja : "Kumpla który gdyby nie uniknął to miałby całe ostrze noża w głowie." powiedziałem przez śmiech.
Ja : "Jutro przyślę ludzi którzy przywiozą sprzęt namierzający. Umieścisz go w tych autach tak żeby nikt go nie znalazł." powiedziałem stając w progu biura.
Mike : "We mnie nie wierzysz ?" odparł wyrzucając ręce na boki.
Ja : "Wierzę. A przy okazji. Masz jeszcze tego czterodrzwiowego, niebieskiego Continentala ?"
Mike : "Stoi w specjalnym garażu za tym budynkiem. Widziałem jak na niego się zapatrywałeś za młodu więc go naprawiłem. Nie wiem czemu to zrobiłem. Weź go sobie za friko. Bynajmniej tak mogę się odpłacić za to nieporozumienie z młodych lat." powiedział wyjmując z kieszeni kluczyki i rzucając nimi w moją stronę.
Ja : "Serio ? Nie, nie mogę wziąć go bez zapłaty." odrzekłem.
Mike : "Bierz bo znowu w ciebie czymś rzucę ale teraz trafię." powiedział prze śmiech kładąc nacisk na ostatnie dwa słowa.
Ja : "Dobra, dobra. A masz pożyczyć jeszcze przyczepkę bo przyjechałem motorem."
Mike : "Stoi koło garażu. Spotkajmy się jeszcze kiedyś ale szybciej niż za kilka lat."
Ja : "Masz to jak w banku." odrzekłem i ruszyłem do wyjścia.
Po drodze podniosłem kask z ziemi. Gdy wyszedłem z budynku, ruszyłem na jego tyły. Był tam blaszak, w którym po otwarciu ujrzałem moje marzenie z młodzieńczych lat. Zasiadłem za kółko, wsadziłem kluczyki i przekręciłem. Widlasta ósemka uwolniła symfonię mruknięć i warknięć od których zjeżyła mi się sierść.
Pogłaskałem skórzaną kierownicę a potem przerzuciłem wajchę obok niej a na zegarach przede mną strzałka przesunęła się na literkę D. Puściłem hamulec a auto ruszyło ospale do przodu. Wyjeżdżając z garażu musiałem uważać aby nie otrzeć lusterkami o ścianę blaszaka ale udało się. Poszukałem przyczepki, cofnąłem do niej, podczepiłem i pojechałem przed budynek by załadować motor.
Gdy to zrobiłem zobaczyłem Mike'a, opartego o ścianę. Opuściłem szybę, by usłyszeć co mówi.
Mike : "I jak ? Fajna bryka ? Uważaj z gazem. Wszystko ulepszone przez moi." powiedział głośno.
Nick : "Nie słyszę cię ! Moje spełnione marzenie cię zagłusza !" krzyczałem i gazowałem w miejscu aby podkreślić żart.
Mike tylko się zaśmiał i pokręcił głową a ja ruszyłem na komisariat. Zegar w aucie pokazywał już prawie siedemnastą. Radio w aucie było nowoczesne ze zmieniarką płyt ale zrobione tak by wyglądem nie odbiegało od stylu retro panującego w aucie. Kliknąłem na ekranie przycisk z numerem jeden i rozbrzmiała muzyka z gry w którą kiedyś razem z Mike'iem graliśmy.
https://youtu.be/dKrk7qDNKuo
(Gra Rochard, Utwór : Rochard OST - Grinders Blues - Świetny beat - Kilokero1)
Ja : "Alfa. Skoczek. Jesteś jeszcze na komisariacie ?"
Judy : "Alfa. Laufer. Tak. Gdzie jesteś ? Martwię się trochę."
Ja : "Odwiedziłem starego kumpla z którym musiałem chwilę pogadać. Będę za jakieś pół godziny. Czekaj na mnie w garażu policyjnym słoneczko."
Judy : "Dobra. Tylko jedź bezpiecznie lisiu-pysiu. Nie wywróć i nie zabij się."
Ja : "Oj tym cacuszkiem nie da się wywrócić." powiedziałem klepiąc w górę deski rozdzielczej.
Podziemny parking policyjny
Pół godziny później
Perspektywa Judy
Czekałam na niego tak jak mnie poprosił. Liczyłam, że usłyszę dźwięk motoru i zobaczę jak wjeżdża nim. Tego jednak się nie spodziewałam. Na parking wjechało jakieś niebieskie długie auto z przyczepką na której był nasz policyjny motor. Początkowo wiodłam zdziwionym wzrokiem za autem bo coś było mocno nie tak. Wtedy auto stanęło obok mnie a z niego wysiadł Nick.
Ja : "Skąd żeś wytrzasnął to auto ?" zapytałam oglądając auto wewnątrz i na zewnątrz.
Nick : "Dostałem od kumpla. Dawne marzenie które w końcu się ziściło." odrzekł ze swoim typowym uśmieszkiem.
Nick : "Teraz jest nasze." powiedział całując mnie.
Ja : "Czemu czuję, że z tym autem wiąże się długa historia ?" zapytałam z uniesioną brwią.
Nick : "Bo tak jest ale opowiem ci ją w domu. Zdejmę tylko motor i zostawię tutaj przyczepkę i możemy ruszać do siebie." odrzekł wskazując na przyczepkę.
Zabrał się za to co powiedział a ja wtedy wsiadłam na miejsce obok kierowcy i zaczęłam podziwiać wnętrze. Skórzana tapicerka, drewniane wykończenia i sam fakt że było w nim przestronnie. Ktoś musiał o niego nieźle dbać. Po chwili Nick wsiadł do auta i pojechaliśmy do domu.
Dom Nick'a i Judy
Dojazd zajął nam zaledwie pięć minut a już staliśmy na naszym podjeździe. Wysiedliśmy i weszliśmy do domu. Stwierdziłam, że auto bardzo ułatwi nam życie. Poszliśmy i usiedliśmy na kanapie w salonie.
Ja : "No to opowiadaj skąd masz auto i ile kosztowało ?" zapytałam z ciekawością wtulając się w jego bok.
Telewizor grał cichutko a Nick mówił o swoich dzisiejszych przeżyciach. Nie wiedziałam, że podczas mojego spokojnego patrolu on walczył o życie.
Nick : "W ramach przeprosin dał mi to auto na które tak bardzo się zapatrywałem." skończył opowieść.
Ja : "Ale teraz, wszystko między wami w porządku ?" uścisnęłam go mocniej .
Nick : "Tak słoneczko. Kiedyś go poznasz. Spoko lis i mechanik." odparł ze swoim uśmieszkiem, głaszcząc mnie po głowie.
Nick : "Teraz ty mów co się działo u ciebie jak sobie poszedłem."
Ja : "Nudziło nam się z Tomkiem więc pojechaliśmy na patrol. Dzisiaj zjeździliśmy chyba całą Sawannę. W pewnym momencie zadzwonił do mnie Jasio..." zaczęłam ale Nick mi przerwał.
Nick : "Jasio ? Co tam u niego ? Dawno się nie odzywał."
Ja : "Wiesz bycie burmistrzem i te sprawy. W skrócie, zarobiony facet. Ale wracając, kazał mi przyjechać do ratusza. Ja tu myślałam, że to coś poważnego a on mi wypala z filmem. Powiedział, ze musimy to obejrzeć. Ogniem i Mieczem." powiedziałam wyciągając pendrive'a.
Nick : "Co to za film ?" zapytał, zabierając mi pendrive'a i podłączając go do telewizora.
Ja : "Miłość, akcja i dawne dzieje. Polski film. Potem kazał nam posłuchać jednej piosenki na YourTube." oparłam.
Nick : "Okej. Zamówię pizzę a w tym czasie zaczniemy oglądać." powiedział po czym złapał za telefon i zamówił jedzenie.
Perspektywa trzecioosobowa
Film oglądali z wielką ciekawością i zapałem. Przeżywali go tak bardzo, że gdy była walka to skakali po kanapie, a gdy postacie się całowały to oni również. Nawet się nie spostrzegli gdy film się skończył. Była już prawie 20:40. Postanowili jednak obejrzeć ten filmik na YourTube, co im żubr polecał.
Nick włączył aplikację na telewizorze i wyszukał film według nazwy którą podała mu króliczka. Kliknął w pierwszy wynik i od razu, iż jest to muzyka do filmu. Zaprosił ją do tańca który od pierwszych sekund zapowiadał się na wolny.
https://youtu.be/wcXAKhwsl6o
(Radzę posłuchać do końca zanim będziecie czytać dalej. Wspaniała piosenka - Kilokero1)
Kolejny ciekawy i pełen emocji dzień sprawił, że przez cały czas piosenki nie mogli się od siebie odsunąć choć na chwilę a nawet coraz bardziej się ściskali. Uśmiechali się do siebie bo oboje wiedzieli, że ta piosenka pasuje do nich idealnie. Zakochani po uszy i "tak współcześni, aż do granic" zważając na ich wszczepy.
Gdy wybrzmiały ostatnie dźwięki, udali się do łazienki się umyć a potem do sypialni pójść spać. Schowali się pod kołdrą i zasnęli tak jak zawsze. Ona, zwinięta w kulkę i przytulona do jego piersi, kojona jego spokojnym biciem serca. On, trzymający ją w swych objęciach, z głową położoną na jej i kitą która dodatkowo ją okrywała.
Hejo, hejo Z tej strony Kilokero1
Jak się wam podobało coś innego. Patrol Judy i Tomka. Spokojnie, to dopiero początek. Będę tworzył więcej takich mieszanych patroli a nie zawsze Judy i Nick.
Hmm. Ciekawe kim była ta postać. Czyżby nowy przestępca grasujący w Zwierzogrodzie. Okradający ludzi. Może Robin Hood :P
Szybki news : Nowy rekord : 4642 słowa. DAMN 0_0
Przypominam też o kilku rzeczach :
1. Konkurs z rozdziału : "Akcja, wybuchy i... poranna rutyna"
2. Facebook'owa strona : https://web.facebook.com/Kilokero11/
3.Komentujcie bym miał jakiś feedback o tym co uważacie że okej a co nie za bardzo.
Bye bye
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top