Miłość i Sprawiedliwość. Łatwe w teorii, ciężkie w praktyce.

"WSZYSCY GŁOWY NISKO"
<wybuch>
"WSZYSCY CALI ?"
<wybuch>
"...zawieźcie ją do szpitala..."
<wybuch>
"BŁAGAM"
<wybuch>

Judy : "NICK !"

Obudziła się z wrzaskiem podnosząc się do pionu z grymasem bólu. Nie pamiętała nic po tym jak zadała pytanie czy wszyscy są w jednym kawałku. Głowa i plecy bolały ją jak diabli. Nagle do sali wbiegła pielęgniarka gazela.

Gazela : "Co się stało ?" 

Judy : "Zły sen. Przepraszam." rzekła łapiąc się za bolącą głowę.

Gazela : "To normalne po uderzeniu w głowę i to jeszcze w takim wypadku samochodowym. Poza tym tyle szkła w plecach jeszcze nie widziałam. Dobrze że nie poprzebijały pani płuc. A przy okazji ma pani gości" powiedziała ze spokojem po czym wyszła.

Drzwi nawet się nie zamknęły a znów zostały otwarte. Do sali wbiegli jej rodzice.

Bonnie : "Oh Judy. Tak się baliśmy gdy nie wróciłaś do domu. Na dodatek Nick przepadł jak kamień w wodę. Potem zadzwonili do nas z kliniki że tutaj leżysz po jakimś wypadku samochodowym i... o boże." mówiła na jednym wdechu, będąc trzymana za bark przez Stu.

Judy : "Na noc ? Jest już nowy dzień ?"

Stu : "Tak, córcia. Teraz trzeba zawiadomić policję i znaleźć Nick'a. Ach. Czy ten szaleniec mógłby się zamknąć ?" rzekł obracając głowę w stronę "środka" kliniki.

Judy : "Szaleniec ?"  pomyślała po czym uniosła uszy i zaczęła nasłuchiwać.

Nikt tego nie słyszał ale oni z racji tego że byli królikami i mieli doskonały słuch to słyszeli co się dzieje w całej klinice. Każdego pacjenta, lekarza a nawet każdą działającą maszynę. Judy słyszała to wszystko ale powoli w głowie wyciszała zbędne dźwięki aż wyizolowała głos "szaleńca" jak to nazwał jej ojciec. 

??? : "Rozwiążcie mnie do jasnej cholery ! Chcę ją zobaczyć !" krzyczał.

Judy słyszała pobrzękiwanie kajdanek i skrzypienie skórzanych pasów. Znała ten głos ale ból nie pozwalał jej skojarzyć głosu z osobą do której należał. Wtedy usłyszała te pięć słów które ominęły tę blokadę i dopiero pojęła do kogo należy ten głos.

Nick : "Chcę wiedzieć co z Judy !"

Judy : "Nick ?! Już idę." powiedziała wstając z łóżka ale jak tylko postawiła nogi na ziemie od razu złapała się łóżka na które upadła i się oparła.

Bonnie : "Córeczko, powinnaś leżeć." powiedziała zmartwiona brakiem równowagi córki.

Judy : "Mamo ! Ten szaleniec to Nick ! JA. MUSZĘ . SIĘ Z NIM. ZOBACZYĆ." rzekła z powagą łapiąc za stojak z kroplówką którą miała podłączoną i zaczęła zmierzać ku drzwiom a Bonnie i Stu za nią pomagając jej w chodzeniu.

Mijali sale idąc korytarzem. Skręcili w prawo i zobaczyli dwóch uzbrojonych policjantów. Wszyscy wiedzieli że to własnie tam leży Nick. Słyszeli go z wrzeszczącego i szarpiącego się z tamtej sali ale nie rozumieli tej "ochrony" dla policjanta. Podeszli do funkcjonariuszy którzy natychmiast wystawili ręce w przód na znak zakazu wejścia.

Policjant 1 : "Przepraszamy ale nie można wchodzić."

Policjant 2 : "Leży tutaj agresywny i niebezpieczny przestępca. Wstęp dozwolony tylko dla policjantów."

Judy : "Oficer Judy Hopps a teraz zabierać mi te grabie sprzed mojej twarzy. Idę zobaczyć się z chłopakiem." rzekła ze wzrokiem typu "wykonać albo pożałujecie" na który natychmiastowo zabrali ręce i ja wpuścili lecz zatrzymali jej rodziców.

Judy : "Zostańcie tutaj.Muszę sobie z nim pogadać na osobności. I nie próbujcie podsłuchiwać." po czym powoli wtoczyła się do sali trzymając stojaka.

W przejściu minęła pielęgniarkę która była tam wcześniej by podać Nick'owi środek uspokajający bo darł się całą noc. Przez lek jego mowa była ospała zupełnie jak on sam. Zachowywał się jakby był na zwolnionych obrotach ale był trzeźwy na umyśle.

Nick : "Słooneczkoo." wymamrotał na jej widok z kagańcem na pysku.

Judy : "Oj to nie czas na słoneczko Nicholasie." powiedziała lekceważąco na jego zdrobnienie wobec niej.

Nick : "Pełne imięę. Nie doobrzee." rzekł ospale wiedząc że Judy nie jest pocieszona widząc go w takim stanie. Przypiętym do łózka pasami, kajdankami,kagańcem i ze strażą przed drzwiami.

Judy : "Może zechciałbyś mi wyjaśnić jak to się stało że znalazłeś się w ! TAKIEJ ! sytuacji." powiedziała wskazując wyprostowaną ręką na całe łózko i na drzwi wejściowe. Była zła, nawet gorzej, bo przeczuwała że nabroił porządnie skoro przedsięwzięto przeciwko niemu takie środki ostrożności.

Nick : "Boo Cię kochaam." powiedział powoli się uśmiechając.

Judy : "Przestań Nick i mów dlaczego jesteś jesteś przypięty do łóżka i na dodatek przykuty do  niego. 4 pary kajdanek ? Coś ty nawyczyniał ?!"

Nick : "Walczyyyłem o ciebieee." rzekł próbując ruszyć ręką jakby chciał wyciągnąć do niej rękę.

Judy : "Słuchaj. Rozumiem że przez środek uspokajający ciężko kontaktujesz ale teraz się skup. Zaczynasz przeginać pałę nie mówiąc mi co się wydarzyło że doprowadziłeś do tego stanu rzeczy więc radzę zacząć mówić od momentu jak odleciałam. TERAZ." rzekła gniewnym wzrokiem i głosem. 

Jej cierpliwość się kończyła mimo miłości do niego. Miała już powoli dosyć wszystkiego. Zniosła jego śmierć i zmartwychwstanie, okej. Wytrzymała jego dziczenie i świrowanie, jako tako. On z kamizelką z przyczepioną bombą którą cudem wywieźli i nie zginęli, trochę zajmie oswojenie się z tym ale da radę lecz to że Nick wrzeszczał jak pojebany, jest przypięty pasami, każdą kończynę ma przykutą do poręczy łóżka i jest pilnowany przez dwóch uzbrojonych policjantów. To już była wyższa półka nienormalności w tym sklepie zwanym "Życie i miłość".

Nick : "Pilnoowałem twojeego pierściooonka alee..." tu mu Judy przerwała.

Judy : "KONIEC ! ZATRZYMAJ GO SOBIE ! JAK NIE CHCESZ MI POWIEDZIEĆ TO NIE LICZ NA MOJĄ POMOC... I ... MIŁOŚĆ." wykrzyczała. Konćowka z trudem przeszła jej przez gardło.

Nick : "Słoneeeczko, niee " powtarzał zaczynając się miotać jakby lek zaczął powoli przestawać działać.

Judy : "Już nie słoneczko, Bajer. Mam już tego potąd że od czasu jak jesteśmy nic nie jest z tobą normalnie. Najpierw umarłeś i zmartwychwstałeś, następnie dziczałeś i Ci zaczęło odwalać, potem ta akcja z bombą która omal nas nie zabiła a teraz ODJEBAŁEŚ coś niesamowicie debilnego i nie masz jaj by mi powiedzieć bez kręcenia, co. Ja przy tobie zaczynam padać na głowę. Mam nadzieję że kiedy wrócisz do siebie, ochłoniesz i przestaniesz zachowywać się jak najgorszy oraz najniebezpieczniejszy kryminalista to przemyślisz swoje czyny i się opamiętasz. Do zobaczenia za dwa dni w pracy w Zwierzogrodzie chociaż sądząc po tym co tu zauważyłam uważam że prędzej odwiedzę Cię w więzieniu. Wracam do swojej sali. Żegnaj Bajer... na zawsze." po czym się obróciła i wyszła z sali nie reagując na miotającego się Nick'a, wrzeszczącego by wróciła.

Gdy wyszła z sali skierowała się na swoją salę nie odzywając się do swoich rodziców których zdziwiło zachowanie córki. Nie odzywała się do nikogo. Chciała zostać sama ze sobą. Położyła się na łóżku a jej rodzice wciąż chcieli znać powód takiego zachowania córki.

Bonnie : "I co z Nick'iem."

Judy : "Nie chcę więcej słyszeć jego imienia." rzekła obracając się na bok ale Stu poszedł z drugiej strony łóżka.

Stu : "Ale co się stało ?"

Judy : "Nie chcę o tym gadać a teraz WYNOCHA !" wrzasnęła na nich.

Bonnie : "Ale córeczko.." nie zdążyła dokończyć.

Judy : "WON. ZOSTAWCIE MNIE SAMĄ W SPOKOJU !" wrzasnęła ponownie tym razem szlochając.

Bonnie i Stu niechętnie uszanowali wolę córki i opuścili salę a Judy wtuliła twarz w poduszkę. Jej serce biło jak młotem. Przez płacz z ledwością oddychała. Była o krok od załamania nerwowego. Jej ręce potwornie się trzęsły. Kochała Nick'a ale on coraz bardziej przestawał być tym któremu wyznała miłość, tym któremu powiedziała TAK. W miłości nie powinno być żadnych tajemnic. ŻADNYCH.  A tym bardziej tak ważnych. Wiedziała że z Nick'iem jest teraz jak jest z jakiegoś ważnego powodu. Takich środków bezpieczeństwa nie stosuje się wobec kogoś kto wyrzucił papierek po cukierku na chodnik. Jego zdawkowe i wymijające odpowiedzi przelały czarę goryczy która wylała na Judy. Wtedy usłyszała kliknięcie zamka w drzwiach i zobaczyła Gideona ze szwami na całej głowie.

Gideon : "Można wejść ?" zapytał nieśmiało.

Judy : "To nie najlepszy moment na rozmowę Gryz" powiedziała obracając się do niego ukazując mu zalaną w łzach twarz.

Gideon : "Oho. Oficjalnie i z dystansem. Już ja znam ten ton. Teraz to najlepszy moment na rozmowę. Co się stało ?" zapytał siadając przy niej.

Judy : "Zerwałam z Nick'iem." rzekła wracając do szlochu.

Gideon : "Słucham ? Jak to ?" zapytał z niedowierzaniem.

Judy : "Ja już nie mogłam tak wytrzymać. Za każdym razem gdy coś się działo, był tam Nick i było coraz gorzej. Po tej bombie ja tu przechodzę już załamanie nerwowe że coś mu się mogło stać a tu takie... COŚ. Coś strasznego nawywijał i nie mówi mi co. Tak się nie postępuje w miłości. Jak kogoś kochasz to jesteś z nim szczery. Ja byłam u niego by mu ewentualnie pomóc ale on mnie olewał. Kręcił na lewo i prawo ale nie wyjaśnił ani trochę swojej sytuacji."

Gideon : "Nie skreślaj go tak szybko. Znalazł się w takim położeniu dla CIEBIE." powiedział wskazując na nią palcem.

Judy : "Ale jak i dlaczego ? Wyjaśnij mi proszę !" powiedziała przez łzy.

Gideon : "Gdy wyszliśmy z auta, zaczęłaś się słaniać na nogach. On mimo własnych ran podbiegł do Ciebie i Cię złapał i trzymał Cie leżącą na brzuchu na swoich rękach bo straciłaś przytomność. Całe plecy miałaś naszpikowane szkłem. Wyglądałaś jak jeżozwierz ale taki z czerwonym grzbietem. Nieźle krwawiłaś. Podbiegł z tobą do jednego z policjantów, sam przedstawił się jako oficer ZDP i padł na kolana mimo obrażeń od których cierpiał, błagając  ich byś trafiła jak najszybciej do szpitala. Martwił się o twoje życie jak głupi."

Judy rozjaśniło to pierwsze dwie wypowiedzi Nick'a. "Boo Cię kochaam." , "Walczyyyłem o ciebieee."

Judy : "On z miłości do mnie zadawał sobie większy ból byle żeby mnie ratować." pomyślała.

Gideon : "Gdy zabrali Cię z jego rąk i zawieźli do szpitala, wstając i podchodząc do maski radiowozu, wyciągnął coś z kieszeni. Coś mamrotał pod nosem, usłyszałem tylko : "...pilnować...wróci po niego" i nagle walnął z całej siły w maskę auta. Odbił w niej swoją pięść a z ręki zaczęła mu lecieć krew. Policjantowi się to nie spodobało więc go skuł i uznał za Rudzielca. Zabrał mu to coś z ręki i włożył do jakiegoś worka ze słowami że to dowód w sprawie. Wtedy zobaczyłem że to co Nick trzymał to był pierścionek z marchewką na obwodzie. Cały we krwi od jego uderzenia."


Judy : ""Pilnoowałem twojeego pierściooonka alee..."  zabrali Ci go. Postanowiłeś spełnić moją prośbę. Próbowałeś kosztem swojej wolności." przypomniała sobie jego słowa.

Gideon : "Był wściekły za te fałszywe oskarżenia i zabranie tego pierścionka. Rzucał się jak tylko mógł więc uznali że założą mu kaganiec. Gdy go zobaczył to wpadł w furię nie wiadomo dlaczego. Policjant musiał uważać żeby Nick mu nie odgryzł ręki. Przytrzymali go mocniej i w końcu założyli mu go i pojechali tutaj."

Judy : "Jaka ja jestem durna !! Tyle robił dla mnie a ja go tak potraktowałam." powiedziała wyrzucając z siebie kolejną falę łez.

Gideon : "Nie płacz. Rozumiem że mieliście ciężko ostatnio i nie dajesz sobie rady. Życie nie jest musicalem gdzie zaśpiewa się piosenkę i wszystko jest pięknie i cacy. Ono zawsze wystawia najmocniejszą artylerię i strzela bez opamiętania. Bywa że za którymś trafieniem odechciewa nam się żyć ale wtedy pojawia się ktoś kto będzie walczył u naszego boku. Znajdujemy wtedy miłość. Osobę która nas uleczy, wesprze, zrozumie,zawalczy ramię w ramię i nie pozwoli nas tknąć przyjmując wszystko na siebie abyśmy my byli bezpieczni. Ty znalazłaś już tą osobę, Nick'a a on znalazł Ciebie. Życie was podzieliło ale na pewno nie waszą miłość.  Teraz czas abyś wróciła do walki u jego boku."

Judy : "Masz rację Gideon. Podjęłam pochopne wnioski i spotkała mnie gorzka prawda. Pomóż mi się do niego dostać." powiedziała wstając z łóżka.

Gideon podszedł do niej wystawiając rękę której się złapała a drugą trzymała stojak z kroplówką i ruszyli do Nick'a. Doszli do jego sali i Judy jakimś cudem udało się przekonać ochronę by wpuścili również Gideona. Nick'owi powoli schodził efekt leku uspokajającego. Judy usiadła na krześle obok łóżka patrząc w ziemię, Nick patrzył na nią wzrokiem nie mogącym pogodzić się z ich rozstaniem a Gideon stanął z przodu łóżka opierając się o nie. Cisza była taka że można było ją kroić nożem.

Nick : "Przepraszam Cię za swoje zachowanie za to że musiałaś mnie widzieć i ciągle mnie widzisz w takim stanie. Kocham Cię ale zasługujesz na kogoś lepszego niż ja. Przyszły więzień."

Judy : "Nick, wybaczam Ci ale nie wiem czy ty mi wybaczysz. Gideon opowiedział mi wszystko co się wydarzyło i nie miałam pojęcia o tym że tak bardzo cenisz sobie naszą miłość ponad swoją wolność. Pytanie tylko czy wybaczysz mi, temu głupiemu królikowi opuszczenie Ciebie w momencie gdy najbardziej potrzebujesz pomocy."

Nick : "Wybaczam Ci Judy. Każdy popełnia błędy ale nikt nie jest idealny. Masz przykład po mnie. Właśnie zdradzam Cię z tym łóżkiem bo jestem bardziej przywiązany do niego niż do Ciebie." rzekł z typowym dla siebie uśmiechem na twarzy i żartobliwym tonem głosu.

Judy : "Mój ty kochany debilu. " powiedziała śmiejąc się, wchodząc na łóżko i dając mu buziaka.

Gideon : "Uwielbiam szczęśliwe zakończenia. Teraz trzeba jakoś to wszystko odkręcić."

Judy : "Masz rację. Nieźle się wkopałeś Nick. Może i jesteś policjantem ale byłeś w cywilu więc pewnie zostaniesz oskarżony o zniszczenie mienia policyjnego, stawianie oporu podczas aresztowania, próbę okaleczenia policjanta i czy coś jeszcze pominęłam ?" spojrzała na Nick'a podejrzliwym wzrokiem.

Nick : "Możesz dorzucić jeszcze obrazę funkcjonariusza gdy jechałem do szpitala." rzekł niewinnie.

Gideon : "Nie jest ciekawie. Słodkie oczka nic tu nie zdziałają ale chyba można wykorzystać fałszywe i bezpodstawne oskarżenia policjanta i nadużycie siły wobec Ciebie oraz że działałeś pod wpływem emocji wywołanych stresem i troską o partnerkę."

Nick : "Znasz się na prawie ?"

Gideon : " W wolnym czasie zasiadam w ławie przysięgłych więc na paru sprawach sądowych się było i liznęło co nieco z nich. Dwa, mam kuzyna w Zwierzogrodzie który jest genialnym prawnikiem i ceni sobie więzy rodzinne. Jeden telefon i w dwie godziny będzie stał przed wami jak go poproszę."

Judy : "Zrobisz to dla nas ?"

Gideon : "Jasne." po czym wyszedł i zadzwonił do niego.

Nick : "Dobrze bo wieczorem jest przesłuchanie a jutro z rana proces."

Judy : "Damy radę i przetrwamy to razem. Jeszcze raz mi wybacz co zrobiłam." powiedziała z smutną miną.

Nick : "Ale co bo zapomniałem." uśmieszek znów pojawił się na jego twarzy.

Judy : "Dziękuje Ci bardzo." i się do niego przytuliła.

Nick chciał ją objąć ale nie mógł z oczywistych względów. (:P)


Dwie godziny później


Przybył kuzyn Gideona który zebrał informacje o sprawie i pomógł Nick'owi wybronić się podczas przesłuchania. Nick już nie był Rudzielcem ale ciągle wisiało nad nim widmo sądu. Razem z prawnikiem i Gideonem ustalili co powiedzieć w sądzie i powiedział by resztę zostawić jemu.


Sąd w Szarakówku

Następnego dnia 

Wszyscy zgromadzili się w sądzie. Po prawej był stół przy którym siedział obrońca Nick;a - kuzyn Gryza. Na lewo znajdowała się ława przysięgłych w której nie było Gideona. Miał być on świadkiem, zupełnie jak Judy, funkcjonariusze oraz sam Nick. Po środku znajdowało się miejsce sędziego a z jego lewej strony miejsca dla zeznających. Na samym środku sali było miejsce dla oskarżonego. Nick był skuty na rękach i nogach a to wszystko połączone łańcuchem z oczkiem w podłodze. 

Ochrona sądu : "Proszę wstać. Sąd idzie." powiedział po czym wszyscy wstali.

Sędzia : "Usiądźmy. Rozpoczynam rozprawę wobec lisa Nick'a Bajera. Oskarża się go o zniszczenie mienia policyjnego, stawianie oporu podczas aresztowania, próbę okaleczenia policjanta i obrazę funkcjonariusza. Wzywam na świadka oficer Judy Hopps."

Judy czuła się już trochę lepiej ale jeszcze była trochę osłabiona więc Gideon pomógł jej dojść na miejsce po czym wrócił.

Sędzia : "Przysięga pani zeznać tylko prawdę i całą prawdę, tak mi dopomóż Bóg."

Judy : "Przysięgam."

Sędzia : "Oskarżony jest również związany ze sprawą Rudzielca więc proszę zacząć od początku jego ingerencji w tą sprawę."

Judy przedstawiła całą sytuację, że Nick został porwany jak również i Gideon przez Ewę Pasiastą i jej męża. Zeznała że to oni stali za tymi pobiciami, kradzieżami i dewastacjami. Stanowią oni również spore zagrożenie z racji stworzenia bomby która mogłaby zabić wiele ssaków oraz ucieczki. Kontynuowała historię do momentu którego pamiętała. Po niej zasiedli Gideon, kilku funkcjonariuszy i na samym końcu ze swojego miejsca zeznawał Nick.

Sędzia : "Widzę że mamy tu kilka spraw. Fałszywe oskarżenia wobec oskarżonego, czyny oskarżonego i sprawę Rudzielca. Zacznijmy od fałszywych oskarżeń policjanta wobec pana. Czy wnosi pan oskarżenie do sądu aby owy policjant został ukarany ?" zapytał patrząc na Nick'a.

Nick : "Wysoki sądzie. Nie wnoszę oskarżenia. Wszyscy byliśmy poddenerwowani tą całą akcją z bombą i wcześniejszą sprawą Rudzielca więc wybaczam pomyłkę tego oficera."

Sędzia : "Rozumiem. Ogłaszam brak konsekwencji dla funkcjonariusza za fałszywe oskarżenie o winie oraz oczyszczam pana z zarzutów przypisywanym panu w związku ze sprawą Rudzielca." po czym stuknął młotkiem o kontuar.

Sędzia : "Wysłuchajmy teraz mowy końcowej obrońcy oskarżonego. Proszę panie Rudy."

Rudy : "Dziękuję. Wysoki sądzie i wy, ławo przysięgłych. Przed nami stoi niebezpieczny i agresywny wyrzutek marginesu społecznego, ot co."

Judy i Nick spojrzeli na niego z niedowierzaniem. To ma być ten najlepszy obrońca w Zwierzogrodzie, myśleli oboje i spojrzeli wtedy na Gideona który siedział spokojnie i wskazał na kuzyna a wzrokiem mówił im by byli spokojni i słuchali dalej.

Rudy : "Tak sobie pewnie wszyscy pomyśleli patrząc na ten obrazek. A co jeżeli wam powiem że ten według was bezduszny lis postąpił jak postąpił z większych pobudek oraz z pewnych ukrytych motywów które są ciężkie dla mojego klienta. Otóż powiem wam że zrobił on to wszystko z miłości do kogoś, a mianowicie do Judy Hopps. Tak, do niej. Nie dziwcie się wcale tej miłości gdyż jest ona tak samo naturalna jak miłość do naszego kraju. On również jest inny. Nie jest osobą a jednak go kochamy mimo że jest zupełnie od nas inny. Taka dygresja ale wracając do sedna. Jego partnerka w pracy i w życiu słabła w oczach od obrażeń których doznała. Dodatkowo został mu zabrany jej pierścień który aby nie stracić dała mu wcześniej z prośbą pilnowania go jak oka w głowie. A on z miłości do niej i z porządności wyniesionej z domu zamierzał pilnować nie zważając na konsekwencje swoich czynów. Wtedy pod wpływem emocji uszkodził maskę radiowozu za co przeprasza posterunek policji w Szarakówku. Zobowiązał się pokryć szkody swojego czynu. Mój klient żałuje również wywołania jakiegokolwiek uszczerbku psychicznego u oficerów policji gdy chcieli mu założyć kaganiec. Gdy był młody chciał należeć do zuchów złożonych z samych ofiar lecz oni chłodno go przywitali co jest eufemizmem tego że go nie przyjęli i potraktowali go okropnie. Gdy miał kilka lat inne dzieci założyły mu kaganiec. Wspaniała chwila zmieniła się w koszmar. Niewinny lisek został naznaczony stereotypem. Wywołało to u mojego klienta tak silną traumę że aż go paraliżuje na sam widok kagańca. A taki został mu założony."

Rudy : "Jak się wtedy czułeś jeśli mogę zapytać ?" skierował swoje pytanie do Nicka ale spojrzał czy sędzia wyraża zgodę na odpowiedź. Wyraził.

Nick : "Jak by miał na pysku rozgrzane żelazo wysoki sądzie. Nie wiem nawet czy to jest idealne odwzorowanie tego co czułem." rzekł opuszczając głowę pod koniec.

Rudy : "Słyszeliście sami. Teraz połączmy wszystko razem. Rozgoryczenie mojego klienta w obliczu tracenia miłości swojego życia, niemożność dotrzymania prośby panny Hopps, trauma z dzieciństwa i fałszywe oskarżenia policjanta. Wszystko to złożyło się na takie agresywne i nieprzewidywalne zachowanie mojego klienta wobec sił policyjnych za co mój klient serdecznie żałuje i chciałby żeby się nie to wydarzyło lecz się stało. Liczę że wasz ławo przysięgłych i wasz wysoki sądzie, osąd będzie jak najłagodniejszy dla mojego klienta. Dziękuję." zakończył po czym wrócił na swoje miejsce wcześniej kładąc rękę na ramieniu Nick'a w geście "wszystko będzie dobrze".

Sędzia : "Czy oskarżony chce coś dodać od siebie ?"

Nick : "Mój obrońca powiedział wszystko co trzeba. Co najwyżej mogę jeszcze raz serdecznie przeprosić za moje zachowanie."

Sędzia  : "Zarządzam 10 minut przerwy a ławę przysięgłych wysyłam na narady nad werdyktem." stuknął młotkiem.

Zaczęło się długie dziesięć minut dla Nick'a i Judy. Rudy ich uspokajał gdyż sformował mowę tak by jak najbardziej poruszyć serca ławy bo może i mózg decyduje ale jak w państwie ma swoich doradców których się słucha, a tym doradcą jest serce. Oboje poczuli się już trochę lepiej ale wciąż niepewnie . Po 10 minutach wszyscy wrócili na swoje miejsca i rozpoczął się koniec procesu. Sędzia kiwnął głową do przewodniczącego ławy dając mu głos.

Przewodniczący : "Ława przysięgłych biorąc pod uwagę sytuację przed zdarzeniem związanym z zarzutami oraz wpływ emocji na zachowanie oskarżonego, uznaje go za... NIEWINNEGO. Działał pod wpływem emocji i tramy z dzieciństwa więc jego czyny nie były celowe. Dziękuję."

Sędzia : "A więc mocą nadaną mi przez prezydenta, ogłaszam lisa Nick'a Bajera niewinnym ale nakładam na niego obowiązek pokrycia szkód które wytworzył na masce policyjnego radiowozu zgodnie z deklaracją i pokrycia kosztów sądowych. Koniec procesu." stuknął młotkiem.

Ochroniarz podszedł do Nick'a, rozkuł go a ten od razu rzucił się do Judy by z radości ją uściskać i ją pocałować. Podziękowali później Rudemu i pogratulowali mowy.

Nick : "Przyznam szczerze że na początku się bałem jak zacząłeś swoją mowę ale niezły jesteś i do tego prawnik. No no."

Rudy : "Nie poddawaj się i nie pokazuj innym że Cię mają. Dewizy wyniesione z domu." rzekł z uśmiechem.

Judy : "Wy chyba macie w genach tę maksymę." powiedziała żartobliwie do Nick'a.

Nick : "Najwyraźniej." powiedział obracając się do Judy. 

Wyszli trzymając się za ręce ale dopadli ich reporterzy.

Reporter 1 : "Oficer Hopps. Czy to jest niesławny rudzielec ?"

Judy : "Nie. To jest mój partner, oficer Nick Bajer. A te oskarżenia wobec niego są bezpodstawne. Prawdziwymi sprawcami ostatnich wydarzeń są dwie zebry : Ewa Pasiasta i jej mąż Adam Pasiasty."

Reporter 2 : "Czy zostali ujęci i postawieni przed sądem ?"

Nick : "Niestety z uwagi na zagrożenie bombowe które wywołali udało im się zbiec."

Reporter 3 : "Czy wiadomo gdzie się obecnie znajdują."

Nick : "Niestety nie wiemy. Na razie mamy przypuszczenia iż mogli zbiec do Zwierzogrodu. Zamierzamy ich dorwać nieważne gdzie się schowają."

Reporter 4 : "Co oznacza wasze trzymanie się za ręce ?" zapytał się inny który zwrócił uwagę innych na ten fakt a kamery natychmiast zrobiły zbliżenie na ich ręce a później na nich.

Judy i Nick po tej próbie jaką przeszła ich miłość tym bardziej uznali że nie ma czego ukrywać a nawet jeżeli spotka ich coś niemiłego z tego powodu to razem dadzą radę. Kiwnęli głowami i jedno głośnie powiedzieli.

Oboje : "Jesteśmy parą." powiedzieli podnosząc ręce.

Wtedy wyszedł Rudy i wręczył Nick'owi pierścionek.

Rudy : "Dotrzymajcie obietnic." powiedział i się odsunął.

Nick : "Zgodnie z obietnicą pilnowałem go a bynajmniej się starałem ale ci go nie oddam. Chciałbym ponownie ci go wręczyć z pytaniem." uklęknął na kolano i zapytał. "Zostaniesz moją dziewczyną ?"

Judy : "Tak Nick." odpowiedziała po czym wsunął go na jej palec i ją pocałował.

Reporterzy rozgorzali od pytań ale oni ich minęli jakby nie istnieli i ruszyli w długą drogę do domu jej rodziców.


Lokalizacja nieznana

W tym samym czasie


Adam : "Wielka szkoda. A tak się napracowaliśmy."

Ewa : "Nie ma się co martwić. Dorwiemy ich w swoim czasie."

Adam : "A on ?"

Ewa : "Priorytety się zmieniły. Większe miasto, większy rozmach." rzekła zaczynając swój maniakalny śmiech który udzielił się Adamowi.


Hejo hejo Z tej strony Kilokero1

Taki oto rozdział. Powiedzcie mi w komentarzach tutaj albo na mojej facebookowej stronie jak wam się podobało.

https://web.facebook.com/Kilokero11/

PS : Zawsze staram się wybrać najlepszy obrazek  do rozdziału ale do tego i poprzedniego są naciągane do kontekstu rozdziału ale lepszych nie znalazłem. Uwierzcie mi. Mówi to wam gość który wpisuje 10 różnych fraz i każdą przeszukuje przez 10 minut w poszukiwaniu idealnego obrazka. Nie linczujcie mnie za to T_T :P 

Bye bye 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top