Jeszcze nie czas... wracaj z powrotem

Perspektywa Judy

Byłam tak bardzo przerażona. Próbowałam uciskać ranę swoimi rękami aby powstrzymać krwawienie które w przeciągu parunastu sekund były już całe pokryte w jego krwi.
"Nie zasypiaj Nick" mówiłam do niego za każdym razem gdy zamykał oczy. Nie byłam na to przygotowana. Z historii innych policjantów słyszałam że Zwierzogród zawsze był spokojnym miastem. Może nie idealnym ale przestępcy nigdy nie uciekali się do używania broni palnej a do ich powstrzymania wystarczył pistolet ze strzałkami usypiającymi. "Czyżby to przez sprawę z Nocnymi Wyjcami, tak się rozbrykali w tak niebezpiecznym kierunku ?" pomyślałam. Ich mentalność zaczynała pokrywać się ze starą jak świat mądrością : zabij lub zostań zabity. Czułam że Zwierzogród się zaczyna zmieniać ale niekoniecznie na lepsze; do tego jeszcze daleko.

Perspektywa Nicka

"Zimno mi Karotka" wydusiłem z siebie z wielkim trudem. Ból był nie do zniesienia, oprócz tego czułem się jakby mnie wrzucono do chłodni. Przestawałem powoli czuć swoje łapy a potem było mi coraz zimniej w korpus. Nie wiedziałem również dlaczego ale byłem coraz bardziej senny mimo że nie miałem ochoty spać i to w takim momencie ale zaczynałem tego chcieć, ból wtedy przemijał. Powoli traciłem kontakt ze światem a Karotka znikała gdzieś w  w ogarniającym wszystko mroku. Co chwilę słyszałem Judy która błagała mnie bym został z nią i nie zasypiał. Budziło to mnie i mój ból z powrotem, rozjaśniało widok ale to tylko na moment. Po każdej "pobudce" to co mnie dotykało, uderzało jeszcze mocniej, coraz większa senność i coraz szybciej nadchodzący mrok.
"Kanciarz okantowany przez życie" wydusiłem z siebie z grymasem ogromnego bólu przez który z trudem przebijał delikatnie mój firmowy uśmieszek. Wtedy jak za pstryknięciem znalazłem się po środku pustki. Wisiałem w przestrzeni, w kompletnej ciszy która mącona była tylko przez mój oddech, słyszałem nawet swoje serce które biło szybciej niż normalnie gdy nagle zaczęło zwalniać. Biło coraz wolniej i wolniej wtem CISZA, ta niepokojąca cisza.

Perspektywa Judy

"Kanciarz okantowany przez życie na życie*" po tych słowach Nick przestał reagować na moje wołania a jego ręce  opadły bezwiednie. Przystawiłam ucho do jego buzi by sprawdzić czy oddycha. Strasznie szybko i płytko ale jeszcze oddychał. W końcu nadjechała karetka i radiowóz z którego wysiedli Trąbalski i Grzywa. Skończyli ze swoją sprawą kradzieży i zostali wysłani do nas.
"Zabrać tych trzech skutych, ja zostanę i pojadę z Nickiem do szpitala." krzyknęłam do nich na co oni kiwnęli głową na znak zrozumienia rozkazu. W tym samym momencie podbiegło do mnie i Nick'a dwóch ratowników medycznych którzy widząc go w kałuży krwi wydobywającej sie z jego boku, od razu wsadzili go na nosze i zabrali do karetki a ja za nimi wsiadłam. Nick z miejsca został zaintubowany, podłączony do EKG i opatrzony. Był w rękach profesjonalistów ale ich twarze mówiły : "On jest jedną nogą w grobie". Siedziałam w ciszy,  wpatrzona w swoje zakrwawione ręce. Pomimo tylu dźwięków słyszałam tylko monitor EKG.
"Pierwszy dzień. Jak to mogło się tak skończyć ? Czemu spotkało go takie nieszczęście ? Wierzę w niego, przeżyje. Nie może umrzeć. Ja... coś do niego czuję ale już nie dam rady mu powiedzieć co tak naprawdę." myślałam w tym czasie wycierając ręce w papier który dostałam od ratownika. Minęły może ze trzy minuty i nagle zamiast powolnego i miarowego "pipczenia" EKG usłyszałam TEN dźwięk. TEN którego nikt nie chce słyszeć kiedykolwiek, przeraźliwy i jednostajny ton aparatury.
"Nie,nie,nie,nie,nie,nie. Nick, nie odchodź ode mnie." krzyczałam na całą karetkę po czym złapałam go za rękę i patrzyłam na jego twarz. Usłyszałam ratownika mówiącego do mnie bym się odsunęła ale słyszałam go jak by mówił zza jakieś grubej ściany takim mocno przytłumionym głosem. Złapał za defibrylator a elektrody przyłożył mu do ciała.**
"Strzał" krzyknął po czym korpus Nicka się uniósł na parę centymetrów a potem spadł z powrotem na nosze. Nic.
"Ładuj mocniej" krzyknął do drugiego ratownika. Gdy wszystko było gotowe znowu poraził jego ciało prądem. Ciągle nic. Zaczęłam płakać że on odejdzie i już nie wróci. Będzie w lepszym miejscu. Sytuacja się powtórzyła. Kolejne mocniejsze od poprzedniego wyładowanie trafiło w ciało Nick'a. Długie "pip" które rozbrzmiewało, nagle ustało. Jego puls wrócił, słaby ale wystarczający aby dożył dojazdu do szpitala.

Perspektywa Nicka

Czułem że moje dni zostały już policzone i skończyło się moje życie na ziemii. Przemyślałem swoje życie : pełne bólu, niezrozumienia, potępienia do mojego gatunku i ten moment. Kiedy wyznałem Karotce że coś do niej czuję a ona odpowiedziała że coś czuje do mnie. Ale zrozumiałem że nie będzie już możliwości wyznać co tak naprawdę czuję. Pogodziłem się z faktem że odchodzę. Nagle ciszę wypełnił cichy pisk a w mroku ujrzałem postać zbliżającą się do mnie, rozświetloną od tyłu. Zbliżyła się do mnie na dystans z którego mogłem rozpoznać jej twarz. Była to Judy ze wspaniałymi anielskimi skrzydłami i ubrana w zwiewną togę z delikatnego jedwabnego materiału. Pisk na sekundę stał się głośniejszy po czym znowu stał się cichy.
"Rozumiem że czas wybrać się w lepsze miejsce" zapytałem się anioła który odrzekł głosem Judy.
"Byłeś, jesteś i będziesz dobrym lisem z wielkim sercem ale..." wypowiedź anioła została przerwana przez nagły głośny pisk który znów stał się cichy.
"Ale ? Ale co ?" zapytałem, a w odpowiedzi dostałem : "Musisz dokończyć co zacząłeś. Jeszcze nie czas... wracaj z powrotem."
Wtem znów usłyszałem głośny pisk który potem zniknął, zupełnie jak anioł i światło a zamiast niego znów słyszałem powolne bicie serca... mojego serca.

Perspektywa trzecioosobowa

Karetka w końcu dotarła do szpitala w którym Nicka przejęli zawiadomieni wcześniej chirurdzy którzy musieli zapanować nad krwotokiem na dobre i zaszyć jego ranę. Judy chciała iść za lekarzami lecz została zatrzymana i polecono jej poczekać w poczekalni na udany koniec zabiegu. Po trzech godzinach z sali operacyjnej wyszedł chirurg a za nim Nick wyjechał na szpitalnym łóżku pchanym przez pielęgniarki. Chirurg wszedł do poczekalni i pytał się kto przyjechał z rannym policjantem. Judy podniosła się z krzesła i podbiegła do chirurga.
"Co z Nickiem ?" zapytała Judy.
"Został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną a rana postrzałowa została zaszyta.Szczerze mówiąc to pierwszy raz słyszę o takim poszkodowanym który był ranny przez 10 minut, tracił tyle krwi,  miał zatrzymanie krążenia a wrócił do żywych i wytrzymał kolejne 10. Nie wiem co go tak trzyma przy życiu ale to na pewno nie ma związku z jego ciałem a jego duszą." powiedział po czym się pożegnał.
Judy pobiegła szybko za pielęgniarkami wiozącymi Nick'a do sali numer 145. Była to sala jednoosobowa w kolorze niebieskim jak niebo oraz gumolitem z wzorem kafelek. Siadła na krześle obok jego łóżka i patrzyła na lisa który spał zaintubowany i podłączony pod kroplówkę oraz worek z krwią żeby uzupełnić braki. Około godziny 18 do szpitala przyszedł Bogo.
"Co z nim ?" zapytał Judy.
"Stracił dużo krwi od postrzału i jego serce stanęło a teraz został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną" odrzekła nie spuszczając wzroku z Nicka
"Najważniejsze że żyje. Jak tylko wyjdzie ze szpitala to oboje przyjdźcie do mnie do biura na chwilę" dorzucił wychodząc i żegnając się.
"Tak zrobimy, do widzenia komendancie." wymamrotała po czym złapała Nicka za łapę i usnęła na krześle z głową na jego łóżku. Następnego dnia po południu lekarz podłączył ostatnią kroplówkę która utrzymywała śpiączkę i łagodziła ból Nicka. Judy ponownie nie chciała opuszczać Nick'a po to aby po pobudce zobaczył znajomą twarz. Przypomniała sobie słowa chirurga : "...Nie wiem co go tak trzyma przy życiu ale to na pewno nie ma związku z jego ciałem a jego duszą."
"Czy on żyje bo nie chciał z miłości mnie opuścić ? Jeśli tak to ja również nie chcę go opuścić. Szkoda tylko że tak późno przyznałam się do prawdy. A więc nawet najbardziej prawdomówni nie mówią prawdy, co za ironia." powiedziała. Znowu zasnęła na krześle ale tym razem z głową na jego dłoni.
"Fajnie że już się będziesz budził." powiedziała po czym zasnęła.

Perspektywa Nicka

Nie wiem ile czasu dryfowałem po tej pustce. Rozmyślałem nad słowami anioła : "Musisz dokończyć co zacząłeś. Jeszcze nie czas... wracaj z powrotem.". O co chodziło ? O pracę w policji ? Nie zbyt proste. Chyba że. Muszę to przeanalizować : anioł wyglądał jak Karotka, to ważne a ostatnio nie dokończyłem tylko... sprawy uczuć do Karotki. Czyżby dlatego mnie wykopano z powrotem abym ułożył sobie życie z nią ? Nagle poczułem jak moje ciało zaczęło układać się w jakąś leżącą pozycje, mrok zaczął się rozjaśniać aż poczułem że wróciłem do pełni świadomości. Poczułem delikatny ucisk na lewej dłoni, po czym lekko się podniosłem na łóżku i spojrzałem na swoją dłoń. Spała na niej Karotka. Czy ona tu przy mnie spała ? Niewiadomo czemu ale wydało mi się to naturalne że wziąłem ją z krzesła i położyłem koło siebie. Nie było to łatwe bo czułem się osłabiony i postrzał jeszcze dawał się trochę we znaki ale chciałem to zrobić. Zacząłem starać się o miłość Judy szczególnie po dostaniu drugiej szansy w życiu. Objąłem Judy ręką za barki na co ona przez sen obróciła się w moją stronę i położyła swoją rękę na mojej gołej klacie uśmiechając się lekko. Wtedy to zauważyłem że miałem na sobie tylko spodnie od munduru a brzuch obwinięty bandażem ale to nie miało znaczenia dla mnie. Liczyła się Judy która swoim słodkim uśmieszkiem pokazała że zna to futerko i cieszy się że jest blisko niego. Utwierdziło mnie to w przekonaniu że ją KOCHAM i mam nadzieję że ona mnie też. Byłem tak nabuzowany emocjami że już nie czułem bólu a na pewno nie chciało mi się spać mimo 6:00 rano

* Kanciarz okantowany przez życie na życie - czasem tak mi się dziwnie napisze bo wiem co napisać w głowie ale przy przelewaniu na papier to się mąci. Jakby co to chodziło mi o nawiązanie do angielskiej wersji filmu i słynnej frazy It's hustle ( To przekręt.) Gdy cię okantują to tracisz. Nick jak każdy grał z życiem w grę o swoje życie i przegrał dostając kulkę. Oto mi chodziło.
** Nie wierzę że jako przyszły ratownik medyczny napisałem całą tą akcję w karetce skoro nic takiego naprawdę się nie dzieje ale mogę również się mylić.  Nieważne. Dramatyzm musi być. :P

Hejka . Z tej strony Kilokero1.
Jak się podobają rozdziały ? Nie są za długie ? Dalej czekam z niecierpliwością na zwycięzców konkursu.
Bye bye.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top