Na skraju śmierci i pożogi
Nick : "Sprawa rabunku w banku na Wojskowej 36."
Finnick : "Aha. Ciekawa sprawa. Żadnych śladów ani nic z tych rzeczy. Obroża została zabrana po rabunku, kimkolwiek była ta dwójka nie kiwnęła nawet palcem więc na odciski nie ma co liczyć. Włosy czy naskórek z ubrań kierownika nie pomogą bo wylądował później w śmietniku a tam tego pełno więc badania DNA nie pomogą. Została nam jedynie ich rozmowa o raju." powiedział wyliczając na palcach wszystkie możliwości.
Judy : "Czyli jesteśmy w dupie. To czekamy na Tomka z zeznaniami i nagraniami z monitoringu banku." powiedziała obracając się do Nick'a.
Nick : "A chociaż jakiś profil sprawców mamy ?" zapytał łapiąc się palcami między oczy słysząc tą słabą sytuację.
Finnick : "Ten bank nie ma zewnętrznych kamer więc dużo nie zobaczycie a kamery miejskie akurat w tym miejscu i w tym czasie się wyłączyły."
Tomek : "Wracam z zeznaniami a co do monitoringu to bank ma tylko jedną kamerę na zewnątrz a ona obserwuje wejście. Jak wrócę to zerknę na monitoring miejski." odezwał się przez krótkofalówkę.'
Judy : "Okej. Z monitoringiem się nie wysilaj. Przyjeżdżaj prosto do sali narad." odpowiedziała mu.
Tomek : "Przyjąłem."
Nick : "Więc monitoring miejski też leży. Dalej wróżbito Macieju, dobij nas." rzekł do Finnick'a.
Finnick : "Mówiłem. Wracając, są wykwalifikowanymi informatykami bo do systemu kamer nie jest łatwo się dostać, posiadają wyszkolenie pirotechniczne zważając na wybuchową obrożę. Póki co nic więcej nie dam rady wam powiedzieć."
Judy : "To idziemy stąd. Dzięki Finnick za informacje i pracuj dalej nad ta sprawą."
Finnick : "Okej ale mam jeszcze sprawę waszego "bombowego" urlopu. Trzeba tamtą dwójkę schwytać. Chyba chcecie ich dorwać, co nie?"
Nick : "Oj nawet nie wiesz jak bardzo." powiedział z zemstą w oczach po czym razem z Judy wrócili do siebie.
Sala narad
15 minut później
Tomek : "Zeznania nie różnią się za bardzo od tych co mamy w aktach. Powiedział że pieniądze odebrała para koni i potem nie pamięta. Założyli mu jakąś srebrną obrożę, która została aktywowana przez jedno z nich pilotem. Nie mógł nic zrobić ani powiedzieć bo by wiedzieli więc była wyposażona w jakiś mikrofon. Strażnicy powiedzieli jedynie że szef był nieco zdenerwowany co ich zaniepokoiło ale nic więcej. Weszli do sejfu i obudzili się w nim zamknięci. Na monitoringu nie ma żadnych koni."
Judy : "Nic o co można by się zahaczyć. AAAAH." rzekła zdenerwowana swoją niemocą.
Nick : "Nie złość się. Nawet najwięksi popełniają błędy. Poczekajmy na nich i ich dorwiemy. W sumie mamy dwie sprawy. Zbiegłych bombermanów z Szarakówka i kolejnych na miejscu. Robi się ciekawie w tym spokojnym mieście."
Nagle z głośników rozbrzmiał głos Bogo.
Bogo : "Oddział G.N.I.E.W.W. . Dostaliśmy właśnie trzy telefony o bombach na terenie Zwierzogrodu."
Wszyscy : "Bombach ?!"
Bogo : "Wszystkie trzy zgłoszenia przyszły jeden po drugim. Pierwsza jest w holu Szpitala Centralnego im. Zimnolubnego w Tundrówce."
Tomek : "To drugi koniec miasta. Biorę śmigłowiec i lecę tam." powiedział łapiąc kluczyki ze specjalnej szafki i wybiegając z pokoju.
Bogo : "Druga na pokładzie luksusowego liniowca S.S. Nautilus płynącego na Bahamy. Obecne położenie : 20 km od Zwierzogrodu na morzu."
Judy : "Biorę łódź i płynę tam. Ty bierz trzecie zgłoszenie." powiedziała do Nick'a w biegu gdy brała kluczyki i również wyleciała z pokoju narad.
Bogo : "Trzecia znajduje się w Centrum Handlowym "Artemida" w Las Padas."
Nick : "Będzie ślisko więc najlepszym wyborem będzie terenówka." rzekł po czym również wziął kluczyki i wyleciał z sali.
Perspektywa Nick'a
Wybiegłem z sali i skierowałem się do garażu w którym stały pojazdy. Wpadłem do terenówki i odpaliłem silnik. Włączyłem koguty i wyleciałem z garażu omal nie wpadając na kilku przechodniów. Dobrze że do garażu się zjeżdżało w dół. Wyjazd wybił mnie nad przechodniami. Był koniec godzin szczytu ale i tak ruch był duży. Musiałem się przeciskać między autami a czasami przejeżdżać zamkniętymi dla ruchu deptakami. Musiałem pewnie dziwnie wyglądać jadąc terenówką która miała na pace działko ale kabrioletem mimo że jest szybszy to pewnie bym wypadł na pierwszym lepszym zakręcie w Las Padas. Minęło z 10 minut gdy w końcu wjechałem do tej strefy. A do molocha było kolejne pięć ale krętymi drogami śliskimi od wiecznie padającego tam deszczu. Wreszcie dojechałem do centrum które było największe w tej strefie bo było długie aż na kilometr. Bez namysłu ruszyłem po schodach i przebiłem się przez szklane wejście. Trąbiłem jak porąbany aby ludzie zeszli mi z drogi. Nie wiedziałem za ile bomba wybuchnie więc nie mogłem sobie pozwolić na opóźnienia spowodowane tym że tam biegnę.
Ludzie odskakiwali na boki czasem upuszczając torby z zakupami po których przejeżdżałem. Szkoda ale są priorytety. Nareszcie dojechałem do miejsca centralnego galerii. Nawet autem zajęło mi to 2 minuty a co dopiero biegiem. Wysiadłem z auta i zobaczyłem dziesięć zwierząt stojących pośrodku wokół drewnianej skrzyni na której stał komputer odliczający czas a przed nim 5 guzików. Pokazywał 13 minut i ciągle leciał w dół. Jedna piątka stojąca bliżej bomby tworzyła mniejszy pięciokąt a druga stojąca dalej formowała większy. Każdy stał na jakiejś świecącej się na zielono szklanej płycie. Zewnętrzna piątka trzymała jakieś koperty.
"Uciekajcie stąd !"krzyknąłem ale jakaś kuguarzyca się odezwała ze strachem w oczach.
Kuguarzyca : "Nie możemy ! Jeśli którekolwiek z nas zejdzie to bomba wybuchnie. Inni w galerii też nie mogą bo koniec będzie taki sam. Obserwują nas." powiedziała wskazując na kamerę.
Obróciłem się w kierunku w którym pokazywała i spojrzałem na kamerę zamontowaną na wysięgniku. I wyobraźcie sobie moje zdziwienie gdy kamera zaczęła się pochylać w górę i w dół jak by się zgadzała z kuguarzycą.
??? : "Nie radzę oszukiwać." rozbrzmiał zniekształcony głos z głośników.
Skupiłem się i podbiegłem do komputera na którym widniał zegar odliczający 15 minut a pod spodem napis : "Oczekiwanie na pozostałych graczy..."
"Czy to jest dla Ciebie jakaś popieprzona gra ?!" krzyknąłem do kamery.
??? : "Uwielbiam takie bombowe gry." odrzekł głos.
"Jakich graczy ? Chyba nie chodzi jej o... Judy i Tomek. Te trzy bomby nie mogły być przypadkiem." odrzekłem wściekły na to że jestem sam, a właściwie to Judy jest sama i Tomek też.
Perspektywa Judy
Poleciałam w tę samą stronę co Tomasz. Do klatki schodowej, tylko że ja poleciałam na dół do podziemnego hangaru w którym stał poduszkowiec i szybka łódź pościgowa. Zeskoczyłam do niej i wsadziłam kluczyki do stacyjki. Dwa potężne silniki zawyły a ja popchnęłam dźwignię od gazu. Łódź ruszyła z impetem. Płynęłam specjalnym kanałem prowadzącym do zatoki w środku której był Zwierzogród. Kanał był głównie prosty lecz musiałam czasami szybko reagować i skręcać aby nie wpaść na ściany. Był on szeroki na 20 metrów ale gdy się pędzi z prędkością 55 węzłów (ciutek ponad 100 km/h) to wrażenie jest jakby się parkowało w garażu. Niby auto się zmieści we wjeździe ale z zapasem 15 centymetrów po każdej stronie. Na otwarte wody prowadził już prosty kawałek tunelu, na końcu którego przebłyskiwało światło słoneczne. Włączyłam koguty aby w nikogo nie walnąć przy wypływaniu z niego. Wypłynęłam i skierowałam się do kanału łączącego zatokę z otwartym morzem. Po 12 minutach byłam już niedaleko ogromnego liniowca. Na jednej z burt ujrzałam dwóch pracowników statku rozwijających drabinkę sznurową. Zwolniłam i delikatnie do niej podpłynęłam. Na jej końcu wisiała gruba lina więc złapałam ją i przywiązałam swoją łódź aby nie odpłynęła w siną dal. Zaczęłam się wspinać. 50 metrów w górę a licznik bomby pewnie leciał nieubłaganie. Gdy w końcu weszłam, dwóch pracowników skierowali mnie w głąb statku do sali balowej. Gdy do niej wpadłam zobaczyłam pięć zwierząt stojących przed sceną w szyku : klin. Pod każdym świeciło się zielone światło przebijające przez dywan a każde z nich ściskało kopertę. Między trójką najbliżej sceny była wielka drewniana skrzynia z laptopem i pięcioma guzikami przed nim która wystawała z dziury w podłodze jakby na jakimś podnośniku.
"Dlaczego nie uciekacie ?" zapytałam wskazując wyjście.
Kapitan : "Bo nie mogą, zupełnie jak my." odrzekł zakładając kapitańską czapkę.
"Dlaczego ?" zapytałam nie znając powodów.
"Widzisz te światło ? Jak zejdą z miejsca gdzie się świeci to bomba eksploduje. A inni pasażerowie nie mogą opuścić statku gdyż ktoś zaatakował nasz system opuszczania szalup. Jesteśmy odcięci od drogi ucieczki." odrzekł ze spokojem.
"Niech to szlag. Kurwa." zaklęłam pod nosem podchodząc do laptopa na którym zegar pokazywał 12 minut i odliczał w dół. Pod licznikiem widniał napis : "Oczekiwanie na pozostałych graczy...".
"Jakich graczy ?" powiedziałam.
??? : "Zagrajmy w grę oficer Judy Hopps. Nie radzę oszukiwać bo będziemy o tym wiedzieć oraz to zobaczymy. Oczekujemy teraz na gracza numer trzy." rzekł zniekształcony głos.
Perspektywa Tomka
Pobiegłem czym prędzej na lądowisko na dachu na którym stał śmigłowiec. Piękna maszyna. Otworzyłem drzwi do kabiny, wsiadłem, założyłem specjalne słuchawki i wystartowałem. Śmigła całkiem szybko się rozpędzały ale mnie to nie satysfakcjonowało z uwagi na sytuację.
"Dawaj, dawaj. No szybciej do cholery." warczałem na śmigłowiec.
W końcu zaczął się odrywać od lądowiska. Po drodze klikałem guziki, przekręcałem pokrętła, przesuwałem dźwignię przepustnicy do przodu i inne takie rzeczy ważne podczas lotu. Ostatnie włączyłem koguty. Odchyliłem drążek w prawo i nacisnąłem prawy pedał. Śmigłowiec zaczął odlatywać w prawo i w tą samą stronę się obracać aż do momentu gdy byłem na wprost Tundrówki. Następnie pochyliłem drążek do przodu i maszyna zaczęła lecieć w stronę najzimniejszej strefy Zwierzogrodu. Mimo że mnie nic nie blokowało to i tak zanim dotarłem nad szpital minęło 15 minut. Posadziłem maszynę na lądowisku na dachu szpitala i ją wyłączyłem a potem pobiegłem w stronę drzwi do klatki schodowej. Zleciałem po schodach jakieś trzynaście pięter zanim dotarłem na parter. Wyszedłem a na środku korytarza stała drewniana skrzynia na której stał laptop a przed nim 5 guzików. Na laptopie zegar odliczał czas. Pokazywał wtedy 11 minut ale tylko na chwilę. Od skrzyni odchodziło 5 kabli. Dwa do ssaków na końcach korytarza ale jeden z nich był bliżej. Jeden stał za skrzynią a pozostałych dwóch w salach szpitalnych znajdujących się po bokach od skrzyni. Każde miało kopertę ze sobą co wydało mi się dziwne.
"Czemu nie uciekacie ?"
Lekarz : "Obserwują nas. Jeśli się ruszymy to po nas." powiedziała puma stojąca za skrzynią
??? : "Trafna diagnoza doktorze. Co pan zaleca naszemu niebieskiemu pacjentowi ?"
Lekarz : "Nie oszukiwać." powiedział głośno.
??? : "Dokładnie. Nikt nie wyjdzie stąd o ile na to nie pozwolimy albo jakimś cudem rozbroisz tę bombkę. A teraz przepraszam. Czas rozpocząć grę." powiedział głos po czym ucichł by za chwilę znów się odezwać.
Lokalizacja : nieznana
Czas : po słowach "czas rozpocząć grę"
??? : "Pięknie wpadli co nie chmureczko ?"
### : "Na nich mi zależy najbardziej a wilk. No cóż. Jak chcesz mieć Jackpot to musisz trafić trzy razy to samo."
@@@ : "Radzę poczekać na finałowy etap gry. Wtedy będziemy mieli ogromnego Jackpota. Czyń honory"
Perspektywa trzecioosobowa
(Nie pogubcie się. Trzy postacie w trzech miejscach ale gadają ze sobą przez krótkofalówki)
U każdego nagle rozbrzmiał zniekształcony głos.
??? : "Nareszcie wszyscy gracze zasiedli do gry. Ale co to za gra bez zasad. Pierwszą znacie. HAHA. Nie oszukiwać bo BUM. Radzę wam spojrzeć na monitor. Celem gry jest uratowanie ich marnych żyć. A co do was marne istotki, możecie już otworzyć koperty. Powodzenia niebiescy."
Nick/Judy/Tomek : "Trzy złe istoty nie z tej ziemi zaczęły rozmowę. Pierwszy będący Alfą rzekł : Bogini Eris rzuciła jabłko niezgody. Drugi był gwiazdą i odrzekł : Trybiki zostały wprawione w ruch. Trzeci w kształcie krzyża odpowiedział z radością : To napięcie jest istną ANARCHIĄ." ujrzeli na ekranach laptopów.
Judy : "Chłopaki ? Rozumiecie cokolwiek ?"
Tomek : "Z ledwością."
Nick : "Mam deja vu czytając to."
Tomek : "Od początku musimy to rozgryźć. Zostało 10 minut. U was też ?"
NIck/Judy : "Tak."
Judy : "Trzy istoty. Nas jest trzech. Trzy bomby."
Tomek : "Więc zagadka tyczy się nas i bomb ale o co chodzi z kształtami i alfą."
Nick : "EEee. U was też stoją tak jakoś dziwnie. Chodzi mi o ich pozycje." powiedział zauważając coś w ich ustawieniu że aż poszedł na taras powyżej by zobaczyć to z góry.
Tak samo zrobiła Judy zaś Tomasz wyobraził sobie położenie zwierząt u niego. Judy weszła na jeden z balkonów okalających salę i krzywiła głowę raz w lewo, raz w prawo. Nick również próbował dojrzeć coś w ich ustawieniu. Wszyscy mieli z tyłu głowy zagadkę aż ich oświeciło.
Nick : "Gwiazda !"
Judy : "Alfa czyli A !"
Tomek : "Krzyż !"
Judy : "Oni są odpowiednio ustawieni więc pewnie każde z nas musi się skupić na odpowiedniej wypowiedzi." powiedziała biegnąc z powrotem do bomby zupełnie jak Nick.
Tomek : "Zostało 8 minut !"
Judy była już przy bombie ale zaciekawiły ją kartki które teraz zakładnicy trzymali a na nich słowa i pod nimi cyfry.
Judy : "Czy wasi zakładnicy też mają kartki z jednym słowem i cyferką."
Nick : "Wypowiedzi mają po pięć słów ale u mnie nie ma wszystkich które są dla mnie ważne."
Kilokero 1 : "Dajcie mi order Paint'a. Niestety dostajecie coś takiego bo siedzę na laptopie na którym nie mam PS6 :( To jest jak wygląda rozmieszczenie zakładników u każdego oraz kto jakie słowo i jaką cyferkę ma na kartce."
Tomek : "Ale co robią te guziki przed laptopem ? Chyba też je macie ?"
Judy : "Tak."
Nick : "Również i powtórzę to ale mam naprawdę okropne deja vu."
Judy : "Musimy je pewnie kliknąć w odpowiedniej kolejności."
Tomek : "Jakie macie słowa ? Ja mam : Eris i to z dużej litery, anarchia drukowanymi oraz ruch i wprawione z małych."
Judy : "W, niezgody, jest, rzuciła i zostały. Wszystko z małych."
Nick : "U mnie są takie słowa : Bogini i Trybiki z dużej oraz jabłko, napięcie i istną z małych."
Judy : "Moment. U mnie stoją w kształt A i mam rzuciła oraz niezgody... Rozumiecie co to znaczy ?"
Tomek : "Każde z nas ma urywki przypisanej do niego wypowiedzi istoty."
Nick : "Zostało 5 minut. Dobra. Po kolei. Zacznijmy ode mnie. Zróbmy sekwencję z cyfr z moich słów. Mam trybiki czyli 2."
Judy : "Zostały mają numer 5."
Tomek : "Wprawione, numer 4."
Judy : "W, numer 1."
Tomek : "Ruch, cyfra 3."
Nick : "25413" powiedział klikając guziki z odpowiednimi numerami.
Nick : "U mnie zegar stoi. Twoja kolej Tomek."
Tomek : "Mam słowo TO z numerem 5."
Nick : "Gdzie jesteś ?! MAM ! Napięcie, numer 1."
Judy : "JEST ma numer 3."
Nick : "Pod słowem ISTNĄ jest cyfra 4."
Tomek : "Mam anarchią. Numer 2 a więc 51342." powiedział również wprowadzając sekwencję.
Tomek : "Też się zatrzymał."
Judy : "To mi pomóżcie bo zostały mi dwie minuty !!" krzyknęła przerażona.
Nick : "JUŻ ! Bogini, numer 3."
Tomek : "Eris, numer 1."
Judy : "Mam RZUCIŁA z czwórką i NIEZGODY z dwójką więc..."
Nick/Tomek : "Klikaj nie gadaj !!" wrzasnęli jakby miała zaraz wybuchnąć i się nie pomylili bo zegar już odliczał od 20 w dół.
Judy : "31.. Ale jaki numer ma jabłko ?"
Oboje zaczęli szukać na kartach tego słowa. Nick ze stresu nie mógł go dostrzec.
Judy : "10 sekund !!! Szybciej."
Nick w końcu ujrzał słowo i numer.
Nick : "PIĘĆ !!" krzyknął i martwił się czy Judy odpowie, co gorsza czy przez niego i jego ślepotę nie było za późno dla niej.
W myślach odliczał 8 sekund. Gdy doliczył do zera nie było żadnej odpowiedzi. Morze było od niego o 30 km więc nie mógł nawet usłyszeć wybuchu. Wiedział co oznacza ta liczba.
Nick : "Judy ! JUDY ! JUDY !!!!" krzyczał do krótkofalówki z nadzieją na odpowiedź której nie otrzymywał.
Nick : "Judy" powiedział do siebie, załamanym glosem, patrząc przerażonym wzrokiem pełnym łez w przestrzeń.
Upadł na kolana i zaczął szlochać. Opadł podpierając się rękoma o posadzkę. Nie mógł sobie wybaczyć tego co się stało. Jakiś szaleniec zabrał mu jego ukochaną. Miał gdzieś ludzi na statku których przysięgał bronić i służyć. Liczyło się dla niego bezpieczeństwo Judy którą stracił.
Nick : "JUDY !!!!" wydarł się jak najgłośniej mógł wciąż nie mogąc powstrzymać łez.
Tomek : "Przykro mi, Nick." rzekł skruszonym głosem.
Nick : "Zostaw swoje przykrości kiedy dorwę tego SKURWYSYNA BOMBERMANA i jego wspólnika. Jak z nimi skończę to ich sam Stwórca w niebiosach nie pozna." odrzekł do Tomka.
??? : "Razem ich dorwiemy Lisiu-Pysiu." odezwał się głos, cichutko i spokojnie.
Nick nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Był w takiej rozpaczy że nie wiedział co się dzieje. Głos brzmiał jak Judy ale był jakiś dziwny. Spokojny i rozluźniony.
Nick : "Czy... ja... dobrze... słyszałem ?" rzekł takim tonem jakby bał się że mu zaczęło odbijać.
Tomek : "TAK !!" cieszył się niezmiernie.
Judy : "Jak chcesz to możemy po wszystkim pójść do laryngologa Lisiu-Pysiu." rzekła prześmiewczo.
Nick : "Jezu.. Judy ty żyjesz !!" zaczął skakać z radości i łzami w oczach lecz te były łzami radości.
Judy : "Musiałam chwilę odsapnąć. Szczególnie że guziki się zresetowały i musiałam wprowadzić sekwencję ponownie. Nawet nie wiecie jaka to jest ulga wcisnąć ostatni guzik sekundę przed wybuchem." rzekła śmiejąc się.
Nie było to jej typowym zachowaniem ale najwyraźniej pomagało jej rozładować cały stres. W centrum i na statku wyłączyły się zielone panele a na statku i w szpitalu odblokowały się odpowiednio szalupy i drzwi. Zakładnicy poczuli ulgę i podbiegli do swoich wybawców by im podziękować za ryzyko które podjęli by ich uratować. Wzruszająca chwila dla każdego z nich lecz niestety długo one nie trwają.
??? : "Brawo. Kapitaliści uzależnieni od bezsensownej konsumpcji... Złodzieje żerujący na zdrowiu... Bogacze, z nienawistnym spojrzeniem na biednych. Wszyscy uratowani przez naszych niebieskich wybawców. Lecz ja mam jedno pytanie. Kto uratuje innych rzekomo sprawiedliwych niebieskich bohaterów. Tik Tak Tik Tak . Zegarek mi mówi że macie 10 minut. HAHA. Ale nie bądźmy nieludzcy, co nie. Materiały wybuchowe ukryte są w kanałach pod komisariatem." odezwał się głos który cała trójka słyszała.
Judy : "Centrala, odbiór. CENTRALA ODBIÓR !" krzyknęła do krótkofalówki.
??? : "Gra się jeszcze nie skończyła. Ciągle mamy zasadę żeby !! NIE OSZUKIWAĆ !! oficer Judy Hopps. Was to też się tyczy lisku i wilku. Nie ma ostrzegania. A przy okazji. Czemu ciągle nie jesteście w swoich pojazdach i nie lecicie ratować swoich ?" rzekł głos szyderczo.
Cała trójka natychmiastowo się opamiętała i poleciała do swoich pojazdów. Nick miał najbliżej i z piskiem opon ruszył na komisariat wszystkich ostrzec. Judy wyleciała na zewnątrz statku. Wiedziała że schodzenie po drabince zajmie wieczność więc zdecydowała że wyskoczy za burtę w pobliżu swojej łodzi. Przeskoczyła barierkę i już miała 1/4 drogi za sobą. Dwie sekundy później uderzyła o wodę, by chwilę później się wynurzyć i wsiadać na swoją łódź. Odcumowała się od liniowca i popchnęła dźwignię gazu do oporu i skierowała się do doku policyjnego. Tomek w tym czasie wdrapywał się na ostatnie piętro którym był dach. Pobiegł jak najszybciej do śmigłowca który odpalił i klnął na jego powolność mimo że to był najlepszy śmigłowiec na świecie i do tego podrasowany przez Instytut Ewolucja. W końcu wzbił się w powietrze i ruszy z pełnią mocy maszyny i swoich umiejętności by ratować komisariat. Z wojska wyciągnął jedną zasadę : nie zostawiać swoich.
Gdy zmierzali do celu, na wszystkich ekranach cyfrowych widniał zegar odliczający już niecałe sześć minut. Na każdej częstotliwości radiowej,z każdego głośnika w mieście a nawet z telewizorów i z komórek wydobywał się głos odliczający czas do wybuchu. Każdy to słyszał. Nawet nasi w swoich pojazdach co jeszcze bardziej ich przerażało bo wiedzieli że nie zdążą na czas a ni jak nie mogli przekazać ostrzeżenia. Każde z nich miało jeszcze dwa kilometry do pokonania a zostało już tylko 45 sekund mimo tego pędzili z nadzieją że zegar się myli choć szanse były znikome. Nagle odliczanie doszło do zera. Każde odpuściło już sobie pośpiech i oczekiwali wybuchu i pożogi... która nie nadeszła. Nie rozumieli dlaczego ptaki dalej świergotały a jedyne co szumiało to wiatr. Ocknęli się i ruszyli zostawiając maszyny z dala od zagrożonego terenu. Śmigłowiec w parku, zupełnie jak terenówka oraz łódź na plaży. Po minucie wciąż nic się nie działo.
Każde z nich znalazło właz kanalizacyjny i zeszło na dół. Zaczęli biec brodząc w szambie. Kierowali się w stronę gdzie na powierzchni był komisariat. Spotkali się w wielkim pomieszczeniu zbiorczym z zasłoniętym kratą wielkim odpływem po środku. Na środku komory stały cztery takie same skrzynie i z takim samym laptopem na nich jak u siebie widzieli.
Lecz tutaj było inaczej. W laptop było wbite z pięć dziwnych strzałek kształtem przypominających cylindry. Na ekranie przyklejona była zaś karteczka z napisem : "Nie zagrażaj Czarnej Wdowie bo ukąsi, a to będzie ostatnia rzecz którą zapamiętasz." i pod spodem symbol.
Nick : "Czyżbyśmy mieli jakiegoś Anioła Stróża ?"
Tomek : "Tylko skąd wiedział o bombie ? Tutaj ? I jak rozbroił tę bombę."
Judy : "Nikt tego nie wie ale kimkolwiek jest ten anioł to świetnie." powiedziała po czym wyjęła jeden "pocisk" z laptopa.
Judy : "Ale chciałabym go poznać." powiedziała oglądając cylinder.
Tomek : "Albo bynajmniej wiedzieć czy jest z nami czy przeciwko nam a ta bombka po prostu była przeszkodą dla niego."
Nick : "Zastanowimy się nad tym na górze. Wychodzimy stąd." powiedział wyganiając ich w jeden tunel odchodzący od komory.
Judy trzymała kartkę i ten cylinder i na zmianę zastanawiała się co oznacza symbol i co to za dziwny pocisk.
Komisariat ZDP
Godz. 14:30
Zmierzali do sali narad ale nie spodziewali się w niej tych których spotkali. Siedzieli tam Bogo i Jasiu.
Jasiu : "Wiedziałem że będzie gorzej ale nie spodziewałem się takiego startu, że tak to ujmę." powiedział do Bogo.
Bogo : "Nikt nie przewidział tego..." wtedy zauważył naszą trójkę.
Bogo : "...dlatego mamy naszych najlepszych z najlepszych." dokończył wskazując na nich.
Jasiu : "O witaj... Jezusie przenajświętszy. Nick ? Judy ? Aż takie było zagrożenie z tymi bombami ? Mam na myśli te wszystkie rany które macie."
Nick : "Zluzuj gacie Jasiek. To sobie zrobiliśmy na urlopie a bombki to był pikuś."
Judy : "Hej. Mów za siebie. Nie ty wyłączyłeś bombę sekundę przed wybuchem..." powiedziała szturchając Nick'a w ramię.
Judy : "...ale z urlopem to akurat racja." powiedziała do Jasia z niewinnym uśmiechem.
Jasio : "Jak niby można się tak pokiereszować na urlopie DO CHUJA." rzekł nierozumiejący nic z tego co mówili.
Nick : "Ja miałem walkę z dzikim sobą."
Judy : "Nie zapominaj o tej bombie którą wywoziliśmy."
Oboje mówili to z takim spokojem jakby nic się nie stało.
Jasio : "O jakiej bombie wy KURWA PIERDOLICIE ? Na urlopie ? I jaka niby dzika strona" mówił coraz bardziej wkurwiony ich spokojem.
Nick : "Jezu. Nie wkurwiaj się tak. Pogadamy o tym wieczorem przy wódce. Ja stawiam." rzekł machając najpierw ręką a potem wskazując na siebie.
Jasio : "Dobra. Dwa razy nie musisz mówić o wódce. 19:00 ?" zapytał ułaskawiony tym pomysłem.
Nick : "Pasi. Tomek ?"
Tomek : "A czemu nie."
Bogo : "Okej po dzisiejszych emocjach to zasłużyliście na dzień wolny i szybsze wyjście z pracy."
Judy : "A ! Niech komendant da wolne również Finnick'owi, wyśle kogoś po bomby oraz tą w kanałach pod komisariatem oraz niech Instytut i detektywi zbadają te dwie rzeczy." powiedziała kładąc kartkę i pocisk.
Bogo : "Okej. Hola, hola. Jaka bomba pod komisariatem ? Czemu nic nie wiedziałem ?"
Tomek : "Taka niespodzianka od BOMBERMANA. Ostrzeglibyśmy ale zakłócili jakąkolwiek łączność. Ważne że wszystko jest okej. Dzięki komuś związanym z tymi dwiema rzeczami." powiedział wskazując na stół.
Następnie wyszli z pokoju narad i po drodze wpadli do Finnick'a powiedzieć że ma już wolne i jutro też i zaprosili go na wieczór.
Dom Judy i Nick'a
Godz. 20:00
Balowali już od godziny. Finnick, Jasiu, Tomek, Nick i Judy. Dwie flaszki już były opróżnione, jedna była na stole a dwie kolejne się chłodziły.
Jasiu : "To co kolejna kolejka ? Chluśniem bo uśniem." powiedział śmiejąc się.
Finnick : "A komu niby Jasiu chce się spać." rzekł podnosząc kieliszek.
Judy : "Mi trochę ale są obowiązki wobec gości." powiedziała rozweselona (bo już lekko wstawiona) pochylając się po kieliszek ale z powrotem zatoczyło ja do tyłu na klatę Nick'a u którego siedziała na kolanach.
Nick : "Ohoho. Słonko, chyba starczy." rzekł rozbawiony zachowaniem Judy.
Judy : "Nie pierdziel tylko pomóż." powiedziała dając mu buziaka w usta.
Nick : "Oj jak ty na mnie działasz, kochana." powiedział podając jej kieliszek i biorąc swój.
Judy : "To się nazywa siła perswazji, kochany." po czym wychiliła trunek z kieliszka i stuknęła pustym o stół.
Judy : "No dalej cioty. Wychylać bo się obrażę." zaczęła wskazywać na chłopaków zadziwionych jej uporem.
Ich duma została urażona więc wypili swoje i uznali karniaka narzuconego przez Judy.
Finnick : "Dwa, jeden za drugim to nie jest dobry pomysł." powiedział krzywiąc twarz.
Tomek : "Jakbyś więcej pił z Jasiem to byś się przyzwyczaił."
### : "Witam zarazę tego świata i was zdrajcy."
Wszyscy się zdziwili.
Nick : "Coś mówiliście ?" powiedział patrząc na innych.
Finnick/Jasio/Tomek/Judy : "Nie." odrzekli kiwając przecząco głowami.
### : "Tutaj debile. W salonie."
Wszyscy ruszyli do salonu. I znieruchomieli na widok TEGO zwierzęcia w telewizorze. Nick i Judy złapali się ze strachu za ręce a ona nawet się do niego przytuliła, jakby czegoś się przestraszyła albo raczej kogoś.
### : "Proszę, proszę. To nie są pogłoski. Chcę mi się rzygać na wasz widok a szczególnie twój Judy. Zdradziłaś swoją rodzinę, gatunek i wszystkie ofiary. Z buntowniczki do SUKI drapieżnika. Nieźle. Przy okazji rudzielcu. Dzięki że zainwestowałeś w SmartTV z kamerką i mikrofonem. Miło z two..."
Judy poczuła silne ukłucie w serce. Nie wiedziała czemu ale strasznie ją to dotknęło.
Nick : "Zamknij się !!" warknął wyszczerzając kły.
### : "Nie rozkazuj mi PIERDOLONY kmiocie. Tak chcesz gadać ? To proszę bardzo. To jest ostrzeżenie za to co zrobiliście. MNIE SIĘ TAK NIE TRAKTUJE. BÓJCIE SIĘ BO MNIE SZCZERZE WKURWILIŚCIE. PO TRUPACH DO CELU AŻ ZABIJĘ WAS." i telewizor się wyłączył zostawiając ich oświetlanych światłem z jadalni do której wrócili
Jasiu : "Nie jest KURWA dobrze."
Nick : "Dzięki kapitanie oczywistość. Powiedz coś czego nie wiem." powiedział niosąc na rękach Judy.
Jasiu : "Nie radzę teraz do mnie podskakiwać." rzekł wściekły na Nick'a.
Nick : "Bo co ? Hę ?" rzekł równie wściekły.
Nagle dało się usłyszeć dwa plaśnięcia. Okazało się że to Finnick zasadził obu dwa soczyste liście w papy.
Finnick : "Ogarnąć się debile. Są ważniejsze rzeczy niż wasza bójka." powiedział siadając na stole.
Finnick : "Dwie zebry odpowiedzialne za bombę w Szarakówku gdzieś zbiegły, mamy niebezpiecznych przestępców z zapałem do wybuchów, nieznana pomoc oraz jeszcze to."
Tomek : "W skrócie, przez te sprawy nasz grafik jest już tak napięty że nie ma czasu na bójki."
Nick/Jasiu : "Dobra." rzekli dalej patrząc na siebie spode łba.
Nick : "Koniec balangi. Do łóżek. Tomek, pierwsze na lewo. Jasiu, drugie. Finnick, pierwsze na prawo. Dobranoc." powiedział obracając się na pięcie i kierując się do sypialni z już śpiącą Judy na rękach.
Nick : "Jak ta KURWA śmiała tak obrazić Judy ? Dorwę ją i pokażę prawdziwego dzikiego zwierza. OD. ŚRODKA."pomyślał.
Położył ją delikatnie. Zdjął z niej mundur a potem z siebie. Położył się obok niej, przybliżył do siebie i pocałował w czoło. Ona odruchowo przytuliła się do niego gdy tylko poczuła jego ciepłe futerko.
Nick : "Obronię Cię przed wszystkim i każdym." powiedział głaszcząc ją po głowie po czym objął ją czule i zasnął.
Hejo hejo, Z tej strony Kilokero1
Znalazł się pierwszy zwycięzca konkursu z pierwszego rozdziału.
<fanfary>
mosiaczek znalazła skąd wziąłem inspirację i już poniekąd stworzyła nową postać do tej książki. Póki co niech ma nazwę Anioł Stróż ale ona się zmieni. Konkurs dalej trwa, każdy wygrywa.
Podobała się akcja ? Kim może być Anioł Stróż ? Kto stoi za podłożeniem bomb ? Kto wyświetlił się w telewizorze ? Skąd się wytworzyło tyle pytań ? Czy znam na nie odpowiedzi ?
Na pierwsze cztery nie odpowiem :D Piąte : bo tak napisałem ten rozdział #KapitanOczywistość . Szóste : no jacha :P . Patrz wyżej XD
Łapcie linkacza do mojej facebookowej strony na którą wstawiam czasem podpowiedzi do następnego rozdziału albo backstage tworzenia rozdziału.
https://web.facebook.com/Kilokero11/
Przypominam również o możliwości zadawania mi pytań do Q&A. Termin do końca stycznia. W komentarzach pod rozdziałami.
Pytania mogą być o książkę, do mnie, do postaci itd.
Druga w nocy, jak to piszę więc nie czepiajcie się błędów ale wy i tak to zrobicie :P
Dobra, starczy pisania.
Bye Bye
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top