14

Poczułem nagle zimną ciecz na swojej twarzy. Momentalnie rozbudziłem się i ujrzałem ulgę w oczach Michaela.
Chciałem wstać ale nie byłem wstanie sam tego zrobić. Hayboeck zauważył to i pomógł mi usiąść na łóżku. 
– Stefan wszystko dobrze? 
– Yyy... Wydaje mi się ,że tak jedynie odrobinę boli mnie głowa. 
– Może połóż się ja zrobię ci herbaty.
– Dzięki nie trzeba. Proszę wytłumacz mi tylko co tu się stało?  Kim był ten facet? 
– To nie jest ważne. 
– Michi to jest bardzo ważne. On cię pobił, przysłał pogróżki do ciebie i włamał się do mieszkania, więc mów proszę kim on był? 
– To był Szrama. 
– Szrama? Co ty możesz mieć z nim wspólnego przecież każdy wie ,że  to diler ,a w dodatku kryminalista.
– Stefan proszę uspokój się.
– Jak mam być spokojny jak mój przyjaciel jest w niebezpieczeństwie i w dodatku ćpie?
- Ja? Ćpie? Nigdy w życiu nie wzięłam żadnej nielegalnej substancji.
– To powiedz mi za co ten typ chcę cię dorwać? 
– Ja...ja.... ja..
– Co ty? No mów! 
– Skrzywidziłem jego dziewczynę. Było to dokładnie sześć lat temu. Wracałem z imprezy. Byłem trzeźwy, ale było już bardzo późno i zmęczonie dawało mi się we znaki. Zostało mi może  jakieś cztery kilometry do domu ,gdy nagle pod koła mojego auta wpadła dziewczyna. Szczerze nadal nie wiem jak mogło do tego dojść. Wysiadłem z samochodu i wezwałem karetkę, a policja która sprawdziła miejsce wypadku stwierdiła ,że to ta dziewczyna znalazła się w nie właściwym miejscu na ulicy. Długo leżała w śpiączce. Walczyła o życie. Niestety nie przeżyła tego.
– Michi wypadki się zdarzają to nie twoja wina.
– Niby o tym wiem ,ale wyrzuty sumienia mnie wypalają od środka.
Mogłem nie wsiadać za to cholerne kółko. Mogłem wcześniej wrócić z tej imprezy.
–Proszę nie płacz.
– Szrama przyszedł dzisiaj, bo chciał abym zdechł tego samego dnia co jego dziewczyna. Gdybyś się nie pojawił mnie pewnie już by nie było.
– Już spokojnie. Ci..ci..
Przytuliłem go mocno i dałem wypłakać. Poczułem jak emocje z niego opadają. Próbowałem zakamuflować własne emocje ,które
w tym momencie we mnie buzowały.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top