EPILOG
Adrien.
Cztery lata później.
Od niecałych czterech lat Xanthe jest właścicielką firmy transportowej, a jej ojciec siedzi w więzieniu za to co robił jej i jej matce. Od tamtego feralnego wieczoru w Nowym Yorku, więcej nie wziąłem narkotyków. Zamieszkaliśmy w Rzymie i tam też trzy lata temu wzięliśmy ślub. Gdy zamknęli Reeda w pierdlu, i przeprowadziliśmy się do Rzymu, zaczęliśmy starać się o dziecko. W końcu nic nie mogło się już wydarzyć, mieliśmy spokój i ciszę, więc to wspaniały moment by zacząć tworzyć rodzinę. Oboje tego chcieliśmy, więc dlaczego mieliśmy czekać? Po kilku miesiącach starań, w końcu zdecydowaliśmy się iść do lekarza. Nie było możliwym, by przez te kilka miesięcy nie wyszło nam ani razu. Xanthe była zdrowa jak ryba, z nią było wszystko w porządku.. Ale ja.. Nie do końca. Przez ilość narkotyków, jaką mnie faszerowano w Rosji, było małe, naprawdę, kurwa, małe prawdopodobieństwo, że zostanę ojcem. Myślałem, że Xanthe gorzej to przyjmie, ale wydawała się być spokojna, jakby już z tym pogodzona. Dopiero po kilku dniach przyznała, że trochę poczytała i właśnie doszukała się właśnie takiej informacji, ale nie chciała nic mówić. Wolała znać fakty, a nie prawdopodobieństwo które powiedziało jej Google. Ja.. Nie potrafiłem się z tym pogodzić do tej pory. Wiedziałem jak bardzo Xanthe chce mieć dziecko, a ja nie mogę jej go dać. To nie tak, że byłem całkiem bezpłodny, ale jednak szansę były naprawdę małe. Nie udało się przez cztery lata. Chyba każde z nas marzenie o dziecku włożyło gdzieś na dno szafy, do której nikt nie zagląda.
Teraz siedzieliśmy wszyscy w Rosji, dokładniej w ogrodzie Alekseia i Sofii. Charles miał pięć lat. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że zostaliśmy zmuszeni do założenia pierdolonych kostiumów niedźwiedzi. Młody oglądał Meride z Xanthe jak tylko się widzieliśmy. Więc stwierdził, że chce właśnie takie urodziny. Ja, Aleksei i Charles byliśmy przebrani za niedźwiadki - to małe rodzeństwo z bajki. Sofia była przebrana za mamę niedźwiedzicę i wszystko się zgadzało, bo będąc w ósmym miesiącu ciąży, naprawdę chodziła jak niedźwiedź i tak samo stękała. Matka robiła za tę czarownicę, a ojciec za króla. I Xanthe.. Xanthe oczywiście była Meridą i wyglądała obłędnie. Było też kilka dzieciaków, ale oni nie było przebrani jakoś specjalnie fajnie. Charles stwierdził, że mogą przyjść na jego urodziny, ale pod warunkiem, że będą przebrani za niebieskie światełka, ewentualnie kamień. No i też tak było.
Siedziałem na tarasowych schodkach i paliłem papierosa. Wpatrywałem się w dzieciaki i bawiąca się z nimi rudowłosą. Widziałem, że jest szczęśliwa. Rozkwitła kilka dni temu. Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się szeroko i ruszyła w moją stronę gdy skończyłem palić papierosa. Usiadła obok mnie na schodku i dalej szczerzyła się jak mysz do sera.
- Powiesz mi o co chodzi? Zawsze jesteś wesoła, ale.. Ostatnio masz ochotę skakać do sufitu, a mnie to trochę przeraża bo nie wiem co się dzieje..
Zacząłem wymyślać najczarniejsze scenariusze. Może poznała kogoś? Może jest szczęśliwa z innym? Nie takim wybrakowanym jak ja.. Ale to by się nie zgadzało, bo z naszym życiem seksualnym i cała zresztą jest wszystko w porządku.
Milczała dłuższą chwilę, a ja wpatrywałem się w jej bok. Wyciągnęła z kieszeni sukienki jakiś papierek i podała mi go. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to jest zdjęcie USG. Spojrzałem na nią zszokowany, zaraz znowu na zdjęcie i na nią. Widziałem łzy w jej oczach.
- Żartujesz?
Zapytałem zdziwiony. Jeszcze to do mnie nie docierało. Pokręciła głową na boki.
- Udało się, jestem w ciąży, Adr..
Nie pozwoliłem jej dokończyć. Pod wpływem emocji wstałem i dosłownie zacząłem skakać jak dziecko ze zdjęciem w ręku.
- Strzeliłem! Strzeliłem, kurwa!
Wydałem się. Chciało mi się płakać, krzyczeć i śmiać. Będę tatą. Zatrzymałem się. Klęknąłem przed Xanthe która wciąż siedziała na schodkach. Położyłem dłonie na jej policzkach i wpiłem się w jej usta.
- Przysięgam, będę najlepszym tatą pod słońcem, a ty będziesz najlepszą mamą.. Nawet nie wiesz jak się cieszę. Będę spełniał twoje, zachcianki ciążowe i nawet trzymał twoje włosy gdy będziesz rzygać.. A gdy już się urodzi to będę o was dbał, tak jak najlepiej potrafię.
Rudowłosa się zaśmiała i rzuciła się na moją szyję.
- Wystarczy, że będziesz nas kochał..
Wyszeptała. Czułem jak moje ramię zaczyna robić się mokre od jej łez. I może zachowywałem się jak cipa, ale sam też zacząłem płakać.
- Kocham.. Całym sobą kocham, Ciebie i tą fasolkę..
Pocałowałem czubek jej głowy i przytuliłem ją do siebie bardziej.
Mam rodzinę, która wiem, że zawsze mi pomoże, nawet jakby miała wskoczyć za mną w ogień.
Mam cudowną żonę i będę tatą..
Xanthe jest najcenniejszym co mam, i z nią u boku moja wartość ciągle rośnie. A gdy urodzi nasze dziecko, moja wartość wywali poza skalę.
Nie jestem nic niewart i już nigdy nie będę.
Koniec.
To już koniec przygód rodziny Draycone.. Nie będzie kolejnej części, ale mam nadzieję, że wszystkie trzy historie polubiliście tak samo jak ja.❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top