5

Xanthe.

Adrien został bez słowa i też w milczeniu wskazał pokój który należał do mnie. Naprawdę nic nie pamiętał.. Nie chciałam zdradzać mu szczegółów z pobytu w Rosji bo padłoby pytanie jak tak właściwie się tam znalazłam, a ja nie byłam pewna czy potrafię mówić głośno o tym co stało się kilka godzin przed tym jak ojciec wpakował mnie do samolotu.

Chciałam go poznać, chciałam wiedzieć jaki jest  tak naprawdę.. Jaki jest bez narkotyków i presji Rosjanina.

Będąc w pokoju od razu poszłam do garderoby by się rozpakować. Może gdy zobaczy, że faktycznie chce z nim zostać, wybije sobie z głowy pomysł o kupnie mi mieszkania? Może już ten głupi pomysł wyszedł z jego głowy? Nie mam pojęcia w jakich przekonaniach żył przez te lata, ale.. Naprawdę mnie nie skrzywdził i to dzięki niemu udało mi się przetrwać w Rosji. Wydaje mi się, że też w jakiś sposób mu pomogłam, chociaż on nie zdaje sobie z tego sprawy.

Kończyłam rozpakowywać swoje rzeczy gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Od razu ruszyłam w ich kierunku, otworzyłam i spojrzałam na przebranego już w jeansy i koszulkę Adriena.

- Zrobiłem kolację.. Podejrzewam, że rogalik nie wystarczył, więc..

Powiedział lekko zmieszany, a ja poczułam przyjemne ciepło w klatce piersiowej.

- Nie jestem wybitnym kucharzem, więc są to zwykle kanapki, ale są zjadliwe. Jeśli chcesz przyniosę ci tutaj, a jeśli chcesz to możesz zjeść ze mną w kuchni.

Uśmiech cisnął mi się na usta, jednak przygryzłam delikatnie policzek od wewnętrznej strony i przytaknęłam lekko głową.

- Możemy zjeść razem.

Od razu na twarzy Adriena pojawił się szeroki uśmiech. Odsunął się z przejścia, wyszłam z pokoju i razem z nim ruszyłam w stronę kuchni. Faktycznie na wyspie kuchennej stał talerz z kanapkami i herbata.

- Herbata jest dla ciebie.. Pomyślałem, że może jesteś zmarzluchem skoro postawiłaś na jeansy i długi rękaw przy takiej temperaturze.

Automatycznie naciągnęłam rękawy sweterka na dłonie. Robiłam tak za każdym razem gdy słyszałam tego typu uwagę. Tak na wszelki wypadek gdyby jednak któryś z siniaków miałby się przemieścić na nadgarstki chociaż to nie było możliwe. Skinęłam tylko głową i usiadłam przy wyspie kuchennej.

- Dziękuję.

Powiedziałam cicho, a Adrien wpatrywał się we mnie, na moje chwilę za długo. Chwyciłam kanapkę i wgryzłam się w nią. Dopiero teraz dotarło do mnie jak głodna faktycznie byłam. Adrien milczał cały czas. Nie ruszył żadnej z kanapek. Wzięłam głęboki oddech gdy skończyłam drugą, spojrzałam na niego zdając sobie sprawę, że czeka aż skończę jeść by zadać kilka pytań.

- Mieliśmy zjeść razem, a jem tylko ja.

Zauważyłam, a on przejechał językiem po zębach i nic nie powiedział. Skinęłam głową, podniosłam się z krzesła, już chciałam odwrócić się na pięcie i wrócić do pokoju jednak ten w końcu przemówił.

- Wcale nie jesteś zmarzluchem, co?

- Nie.

Odpowiedziałam niemal od razu unosząc na niego wzrok. Zacisnął szczękę, a ja wzruszyłam lekko ramionami i delikatnie się uśmiechnęłam chociaż tak naprawdę miałam ochotę krzyczeć.

- Możesz się przebrać, nie skomentuje jeśli zobaczę..

Przerwałam mu od razu.

- Ojciec zadbał o tym bym była niskazitelna gdy już trafię w twoje ręce.. Ale nie mam zwyczajnie w co się przebrać. Nie mam sukienek, krótkich spodenek czy t-shirtów bo zawsze musiałam zakrywać siniaki..

Adrien od razu zmarszczył brwi.

- Jutro pojedziemy na zakupy. Teraz mogę dać ci moją koszulkę i jakieś spodenki, fakt faktem wszystko będzie luźne, ale na pewno znacznie lepsze niż to..

Tym razem to ja ściągnęłam brwi do środka.

- Ale..

Chwycił mnie za dłoń, jednak tam szybko jak to zrobił, tak szybko mnie puścił. Jakbym go parzyła.

- Chodź.

Ruszył w stronę swojej sypialni, a ja za nim bo wiedziałam, że nie ma sensu się z nim kłócić. Nie chciałam nic od niego, tym bardziej nie chciałam jego pieniędzy, bo jednak to z jego portfela musiałyby być zapłacone nowe ciuchy bo sama nie miałam kasy. Ojciec zawsze wyliczał mi każdy grosz, a jak już potrzebowałam coś nowego to musiałam się prosić, tłumaczyć po co i na co. Weszłam do jego pokoju zaraz za nim. Zatrzymał się przy jednej z szaf w garderobie i zaczął wyciągać kilka koszulek oraz dwie pary krótkich spodenek.

- To naprawdę nie jest konieczne..

Wymamrotałam pod nosem gdy podał mi kilka swoich ubrań.

- Zabiorę cię jutro na zakupy bo nie wyobrażam sobie byś chodziła w tym upale w długim rękawie.

Wzięłam głęboki oddech. I tak nie mam co się z nim kłócić bo nie wygram. Skinęłam w końcu głową.

- Okej, ale..

Westchnęłam czując jak moje zażenowanie rośnie.

- Nie mam pieniędzy, ale znajdę pracę i oddam ci co do grosza. Już i tak jesteś wystarczająco w plecy skoro oddałeś firmę mojemu ojcu.

Patrzył na mnie lekko zszokowany i zdezorientowany.

- Nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy, Xanthe. Zapłacę za wszystko i nie oczekuje niczego w zamian. Jestem nawet skłonny by założyć ci osobne konto i przelać trochę pieniędzy byś miała na swoje potrzeby bo ja zwyczajnie się nie znam na tym i nie wiem co tak naprawdę kobiety potrzebują w danym momencie..

Zwariował. On zwariował. Pokręciłam głową na boki w geście protestu.

- Nie chcę żadnego konta w banku i nie chcę twoich pieniędzy. Nauczyłam się do..

Od razu mi przerwał.

- Powtarzam, nie porównuj mnie do swojego ojca i nie wspominaj o tym czego się przy nim nauczyłaś bo domyślam się, że nie będę zadowolony z jego metod nauczania. Chcę żebyś czuła się tutaj w miarę komfortowo i zaczęła żyć tak jak naprawdę powinnaś żyć zawsze. Nawet jeśli mielibyśmy zacząć od zmiany twojej garderoby.

Zacisnęłam usta w cienką linię i spuściłam wzrok. Przytaknęłam ruchem głowy i uniosłam lekko dłoń z jego ubraniami.

- Dziękuję.

Ruszyłam w stronę wyjścia z garderoby by iść do swojego pokoju i faktycznie się przebrać.

- Chciałbym twój numer telefonu, tak na wszelki wypadek gdybym musiał wyjść, a ty chciałabyś zostać.. Nie jestem pewien czy twój ojciec faktycznie tak łatwo cię oddał skoro przez te lata byłaś traktowana jak worek treningowy. Zazwyczaj tacy ludzie nie wypuszczają swoich ofiar zbyt łatwo.

Zatrzymałam się przy jego pierwszym słowie.

- Nie mam telefonu. Ojciec uznał, że nie jest on potrzebny skoro i tak nie mam znajomych. Możesz mi wierzyć albo i nie, ale znam go na tyle by wiedzieć, że faktycznie odpuścił i nie opomni się o mnie. Ostatnio dawałam mu mniej powodów do uderzeń, więc przestał traktować to jako hobby..

Nie odpowiedział. Wyszłam z jego pokoju i weszłam do swojego. Zamknęłam drzwi, wzięłam głęboki oddech. Ruszyłam do garderoby, odłożyłam jego ciuchy na komodę. Wzięłam jedną z jego koszulek, świeżą bieliznę i udałam się do łazienki połączonej z pokojem. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic i puściłam zimną wodę.

"Mocny strumień lodowatej wody był skierowany w moją stronę. Nie czułam nic. Moja warga drżała, wszystko miałam skostniałe, a skóra piekła z zimna. Nie byłam w stanie nawet się poruszyć, nie miałam siły krzyczeć bo moje gardło zdarło się już w pierwszych minutach. Jeden z goryli Dimitrija zakręcił wodę, ruszył w moją stronę, pociągnął za włosy i poprowadził w stronę znajomych mi drzwi. Otworzył metal, a ja znowu zobaczyłam Adriena. Chodził w kółko i ciągnął się za włosy. Zostałam wepchnięta do jego celi.

- Wiesz co masz robić.

Rzucił przydupas Dimitrija. Adrien od razu się zatrzymał i spojrzał w moim kierunku. Opuścił dłonie i w momencie gdy drzwi się zamknęły on ruszył w moją stronę.

- Jesteś cała zmarznięta..

Ściągnął swoją koszulkę i zaczął wycierać nią moje mokre włosy.

- Rozbierz się, musimy cię ogrzać..

Od razu pokręciłam głową na boki. Położył dłoń na moich policzkach i spojrzał w moją twarz. Jego wzrok wciąż był taki sam. Zamglone spojrzenie od narkotyków, ale wiedziałam, że nie chce źle.

- Po prostu cię przytulę, a to będzie na nic jeśli będziesz miała mokre ubrania na sobie.

Skinęłam głową i chwyciłam brzegi mokrej koszulki. Adrien odsunął się ode mnie. Pozbyłam się ubrań, a gdy zostałam już w samej bieliźnie Adrien pociągnął mnie w stronę materaca. Usiadł na nim pierwszy i rozłożył ręce na boki.

- Chodź..

Usiadłam przed nim przodem do niego. Przesunęłam się tak blisko jak było to możliwe. Objęłam nogami jego pas, a on po prostu mnie do siebie przytulił. Zaczął jeździć dłońmi po moim nagim ciele chcąc je ogrzać. Nic nie powiedział, ja też milczałam przynajmniej przez dłuższą chwilę.

- Oni coś podejrzewają, Adrien.. Do tej pory nie robili nic, po prostu przyprowadzali mnie do ciebie.. Zrób to następnym razem, zrób mi krzywdę albo oni zrobią to za ciebie.. Wiem to.

Powiedziałam słabo, a on pokręcił głową na boki i przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie.

- Powinnaś siedzieć teraz w szkolnej ławce i wzdychać do chłopaka który ci się podoba, a nie prosić mnie o takie rzeczy..

Wyszeptał przy moim uchu, a ja delikatnie się uśmiechnęłam.

- Świat jest brutalny, Adrien.. Nie zawsze mamy to czego chcemy."

Z wspomnienia wyrwało mnie lekkie szarpnięcie i głos Adriena.

- Normalna jesteś?! Cała się trzęsiesz, masz usta sine i..

Powiedział patrząc na moją twarz. Czułam jak moja dolna warga zaczyna drżeć z zimna. Co on tutaj robi?

- Dlaczego..

Zapytałam słabo, a on zakręcił wodę i od razu się odsunął, automatycznie wychodząc z kabiny prysznicowej.

- Czekałem aż się przebierzesz i wrócisz dokończyć kolację. Długo nie wychodziłaś, więc myślałem, że coś się stało i..

Wziął głęboki oddech, przejechał dłonią po twarzy zgarniając pojedyncze krople wody.

- Nieważne.

Chwycił ręcznik i rzucił go w moją stronę.

- Wytrzyj się, ubierz się i idź się połóż by się rozgrzać bo będziesz chora.

Odwrócił się na pięcie i już miał wyjść jednak nim zdążyłam pomyśleć z moich ust wypłynęło:

- W Rosji to ty zadbałeś o to by nie było mi zimno.

Chciałam by się odwrócił, podszedł i mnie przytulił. Chciałam by faktycznie sprawił, że mój umysł przestanie wracać do wspomnień.. By pozbył się moich nocnych koszmarów. Wspomnienia nachodziły mój umysł w ciągu dnia, to koszmary pojawiały się w nocy.

Zacisnął dłoń na klamce drzwi, odwrócił głowę w bok jednak nie spojrzał w moją stronę.

- Nie zrobię nic jeśli nie powiesz mi co tam się wydarzyło.

Zacisnęłam usta nie wypowiadając ani jednego słowa.

- Tak myślałem.

Wyszedł z łazienki, a ja miałam ochotę krzyczeć. Nie mogłam mu powiedzieć co tak naprawdę się stało, jeśli zacznę mówić, będę musiała powiedzieć wszystko od początku do końca. I wiem, że o ile będzie mógł przetrawić całą historię, to nie zniesie jednego rozdziału i to co wydarzyło się tamtego dnia złamie go.. I na nic będą moje tłumaczenia, że nie jestem zła, że nie gniewam się, że to było konieczne i nie wyobrażam sobie by zrobił to ktoś inny. A tamtego dnia nie miałam wyboru. To on musiał zdecydować o tym czy zrobi to sam, czy pozwoli by Dimitrij dotrzymał swojego słowa..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top