20
Xanthe.
Nie miałam pojęcia, że utwór do którego chce tańczyć, będzie właśnie tym. Mówił, że jest to utwór który był w jego rodzinie od lat, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłby być to sam Elvis Presley. Może nie chciałam być zawiedziona, gdybym nastawiła się na ten konkretny, a on puściłby inny? Może dlatego mój umysł odrzucił tą myśl, że mogłaby to być właśnie ta piosenka? Mimo wszystko, nigdy przez myśl mi nie przeszło, że mógłby chcieć ze mną zatańczyć do tej piosenki. Tym bardziej, że nie raz zapewniał, że nie tańczy. Ale zrobiliśmy to. Zatańczyliśmy. Teraz patrzyłam na klęczącego Adriena, a jego słowa odbijały się echem w mojej głowie.
- Jestem zepsuty, ale to ty naprawiasz mnie każdego dnia.. Jestem narkomanem, ale to ciebie chcę mieć na okrągło przy sobie. Przez ponad trzy lata męczyłem się myślą, że nie jestem nic wart, ale to ty sprawiasz każdego dnia, że moja wartość rośnie.. Nie musisz nic robić, wystarczy, że jesteś i będziesz obok mnie..
Wpatrywałam się w jego oczy, do moich zaczęła napływać kolejna porcja łez. Chciałam się odezwać, ale jak tylko otworzyłam usta, on mówił dalej.
- Tak naprawdę jesteśmy jeszcze gówniarzami, tak naprawdę znamy się zaledwie kilka dni.. Ja cię znam zaledwie kilka dni, będąc w pełni świadomym, ale... Ale te kilka dni, wystarczyło bym naprawdę zapragnął mieć cię za żonę.. I nie mam pieprzonego pierścionka, bo nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, ale ja nigdy nic nie planuje, bo wiem, że nie warto..
Zaraz zemdleje. Daje słowo, zaraz padnę jak długa. Przez te kilka lat zastanawiałam się, jakby to było gdyby los dał nam szansę.. Czy by nam się udało? Czy zaręczyny byłyby takie same jak w książkach, filmach czy były by znacznie lepsze? Ale to.. To zdecydowanie wybiło ponad skalę.
- Chcę zbudować z tobą dom. Chcę stworzyć z tobą rodzinę. Chcę byś nosiła moje nazwisko, Xanthe.. I chcę tańczyć z tobą do tego utworu, nawet jeśli miałabyś płakać za każdym razem ze wzruszenia.. Jeśli chcesz tego samego.. Nie chcę słów.. Po prostu mnie pocałuj.. A jeśli...
Nie pozwoliłam mu dokończyć. Od razu się na niego rzuciłam i zaczęłam całować jego usta. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach i łączyć się z jego, bo i on pozwolił sobie na płacz.
- To znaczy tak?
Zapytał między pocałunkami. Zaśmiałam się przy jego ustach.
- Ponoć nie chciałeś słów.
Zauważyłam i spojrzałam w jego oczy. Uśmiechnął się, zaczepił czubkiem nosa o mój czubek nosa i delikatnie pocałował moje wargi.
- Tylko się upewniam..
- To znaczy tak.
Zapewniłam, a jego uśmiech się poszerzył. Wpił się w moje usta, objął mnie i podniósł się razem ze mną w ramionach. Od razu ruszył w stronę łóżka.
***
Prawie całą noc uprawialiśmy seks. Zasnęliśmy dopiero nad ranem. Obudził mnie delikatny dotyk po policzku. Pokręciłam nosem gdy mężczyzna sunął opuszkami palców w stronę moich ust.
- To łaskocze..
Powiedziałam cicho i otworzyłam leniwie oczy. Wpatrywałam się w jego ciemne tęczówki. Uśmiechnął się kącikiem i musnął wargami moje czoło.
- Skoro mamy jechać dzisiaj do rodziców na rodzinną posiadówkę.. Pomyślałem, że może skoczymy do sklepu i kupimy coś dla Charlesa.. Ale ty śpisz i śpisz, jest południe i..
Otworzyłam szerzej oczy i podniosłam się do siadu. Jak to południe? Adrien się zaśmiał i również usiadł.
- Dlaczego mnie nie obudziłeś wcześniej?
Zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- Tak słodko spałaś.. Poza tym też nie chciało mi się wstawać, więc po prostu leżałem i na ciebie patrzyłem.. Próbowałem też policzyć twoje piegi, ale się zgubiłem już przy piętnastu i nie wiedziałem, które policzyłem, a które nie.
Powiedział jakby to było oczywiste. Zaśmiałam się na jego słowa, a przyjemne ciepło rozlało się w moim wnętrzu. Nie myślałam, że z nudów będzie chciał policzyć moje piegi na nosie.
- Która jest godzina?
Zapytałam, bo nie potrafiłam namierzyć swojego telefonu.
- Zaraz dwunasta.
Zamrugałam kilka razy i przełknęłam ślinę. Zdecydowanie nie mogę spać tak długo.
- O której mamy być u twoich rodziców?
- Między piętnastą, a szesnastą.
Od razu wyskoczyłam z łóżka. Przecież muszę się ogarnąć, a skoro mamy jeszcze wjechać do sklepu..
- Nic się nie stanie jak się spóźnimy.
Zauważył, a ja spojrzałam na niego jak na czubka.
- Ostatnie spotkanie z twoimi rodzicami nie skończyło się najlepiej. Poza tym, ma być też twoja siostra z rodziną, więc wolałabym się nie spóźnić i muszę się ogarnąć do porządku i..
Śmiech Adriena przerwał mi mój monolog.
- Co?
Zmarszczyłam brwi.
- Robimy zwykłego grilla, Xanthe, więc nie panikuj.
Przewróciłam oczami i od razu poszłam do łazienki by wziąć szybki prysznic. Rozebrałam się i weszłam do kabiny, włączyłam natrysk i nie trwało długo, gdy Adrien do mnie dołączył.
- Szczerze mówiąc.. Trochę się denerwuje.
Wyszeptał, objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Westchnął i pocałował czubek mojego nosa.
- Alekseia praktycznie nie znam. Charlesa tym bardziej, widziałem kilka razy tego brzdąca na kamerce.. I to by było na tyle. Nie wiem jak się zachować.. Poza tym od czasu Rosji, to będzie pierwszy raz gdy spotkamy się wszyscy i..
Widziałam w jego oczach obawę. Uśmiechnęłam się delikatnie i pocałowałam jego usta. Nie powinien się denerwować spotkaniem z rodziną.
- Jeśli będziesz chciał wrócić, wrócimy.. Ale myślę, że niepotrzebnie się denerwujesz.. To twoja rodzina, Adrien.. Wiem, że rodziny się nie wybiera, ale zdążyłam zauważyć, że twoja jest naprawdę świetna i na pewno spędzimy ten dzień w miłej atmosferze.
Kiwnął głową w geście zrozumienia i przytulił mnie do siebie. Milczeliśmy dłuższą chwilę.
- Masz pomysł co kupić Charlesowi? Ja nie mam zielonego pojęcia, czym bawią się takie maluchy.
Jęknął zrezygnowany.
- Coś wymyślimy.
***
Adrien stwierdził, że skoro to grill to ubieramy się tak jak na grilla przystało. Założył jeansy i koszulkę, a bluzę przewiesił przez ramię. Ubrałam dokładnie to samo, a rude gęste włosy związałam w luźnego koka na czubku głowy, by nie przeszkadzały przy zabawie z Charlesem. O ile w ogóle mnie polubi. Zjedliśmy szybkie, późne śniadanie i pojechaliśmy do sklepu dziecięcego by wybrać coś dla malucha. Chodziliśmy między regałami. Daje słowo, miałam ochotę kupić połowę tych zabawek. Były świetne.
- Kupię mu samochód.
Zadecydował Adrien. Próbowałam się nie roześmiać. Wiedziałam, że to powie, bo jak tylko zobaczył małe czarne auto, jego oczy się zaświeciły.
- Wydaje mi się, że jest jeszcze za mały..
Zauważyłam, a on w odpowiedzi machnął dłonią. Skoro Charles miał rok, to faktycznie taka bryka mogła go nie interesować.
- Na pewno mu się spodoba.
Powiedział pewny swoich słów. Nie miałam zamiaru się z nim kłócić. Sama sięgnęłam po króliczka Smart bunny i pokazałam mężczyźnie.
- Wydaje się być fajny. Idealny do małych rączek i ma dużo funkcji, więc..
Wytłumaczyłam.
- Zgoda, ja wezmę auto, a ty dasz mu króliczka i zobaczymy czym się bardziej zainteresuje.
Uniosłam brew. Chyba nie zdawał sobie sprawy, że jednak ja wygram.
- Okej.
Ruszyliśmy do kasy. Adrien zapłacił za zabawki i zaraz pakował je do bagażnika. Wsiedliśmy do samochodu, uruchomił silnik i dołączył do ruchu drogowego.
Jechaliśmy prosto do domu jego rodziców. Co chwilę na niego zerkałam. Widziałam, że mimo moich wcześniejszych słów się denerwuje. I mnie zaczęło się udzielać, gdy przypomniałam sobie, że mam spotkać Alekseia. Wiem, że nie powinnam wkładać go do jednego worka z Dimitrijem. W końcu był mężem Sofii i zapewne był cudownym mężczyzną, ale i tak miałam gdzieś obawy.. W końcu był Rosjaninem i to mi wystarczyło, by czuć nutkę niepokoju.
Jechaliśmy w ciszy przez całą drogę. Po kilku długich minutach minęliśmy bramę wjazdową i zatrzymaliśmy się na podjeździe jego rodzinnego domu. Adrien zgasił silnik i odwrócił głowę w moją stronę.
- Damy radę. Dziś nie ucieknę, ty też postaraj się nie uciekać, zgoda?
Wypaliłam, zanim on zdążył cokolwiek powiedzieć. Westchnął.
- Zgoda, kasztanie.
Pochylił się i pocałował moje czoło, a zaraz usta. Uśmiechnęłam się i wyszliśmy z samochodu. Adrien od razu wyciągnął z bagażnika samochód, a ja chwyciłam zapakowanego króliczka. Już miałam ruszyć w kierunku drzwi wejściowych, jednak mężczyzna kiwnął w stronę przejścia na tyły domu.
- Pewnie już siedzą w ogrodzie.
Rzucił i zaraz oboje szliśmy w stronę ogrodu. Czułam jak z każdym kolejnym krokiem moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Stresowałam się jak cholera, spotkaniem z Alekseiem. Dodatkowo nie pomagał fakt, że ostatnim razem, gdy tutaj byłam, wybiegłam z tego domu z płaczem. Adrien zatrzymał się, gdy już mieliśmy wyjść zza ściany. Spojrzałam na niego pytająco.
- Nie uciekamy.
Powtórzył moje słowa.
- Nie uciekamy.
Ostatnie dwa kroki. Od razu w oczy rzuciło mi się dwóch mężczyzn ubranych w garnitur. Garnitur. Na grilla. W słoneczny dzień. Jednym z nich był Henry. Drugi Rosjanin. Jak tylko zobaczyłam jego twarz, zrozumiałam co Sofia miała na myśli. Nie rozumiałam, jak ojciec mógł skrzywdzić tak własne dziecko.
- To jest grill, kurwa, a nie stypa! Po cholerę wam garniaki?
Krzyknął Adrien i ruszyliśmy dalej. Dopiero po chwili zobaczyłam matkę Adriena wraz z jego siostrą, i małym chłopcem którego trzymała na rękach. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Cześć.
Odezwałam się gdy byliśmy bliżej. Wszyscy odpowiedzieli, a Aleksei ruszył w moim kierunku. Zesztywniałam od razu. Przełknęłam ślinę i uniosłam głowę by spojrzeć na jego twarz, gdy zatrzymał się tuż przede mną.
- Aleksei, jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać.
Wyciągnął dłoń w moją stronę. Uścisnęłam ją od razu.
- Xanthe.
Uśmiechnął się lekko. Widziałam, że też nie bardzo wie jak ma się zachować. Zapewne Sofia trochę mu powiedziała, o tym co powiedział jej Adrien. Widziałam w oczach Rosjanina żal i współczucie. Widziałam też, że jest dobry i różni się od ojca, mimo, że na pierwszy rzut oka nie wyglądał na przyjemniaczka. Puściłam w końcu jego dłoń bo trzymałam ją zbyt długo.
- Nie szkodzi.. Już jest wszystko w porządku.
Powiedziałam, chociaż tak naprawdę nie miałam pojęcia dlaczego to zrobiłam. Skinął niepewnie głową, a ja niewiele myśląc uniosłam zabawkę.
- Pójdę przywitać się z Charlesem.
I tak też zrobiłam. Ruszyłam w stronę kobiet i małego chłopca.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top