18
Xanthe.
Niewiele pamiętam z powrotu do domu Adriena. Pamiętam jak wyszliśmy z klubu, jak wsiadłam do samochodu i to by było właściwie tyle. Nie wiem kiedy zasnęłam. A gdy się obudziłam potwornie bolała mnie głowa, a promienie słoneczne przebijające się przez okno wcale nie pomagały. Jęknęłam żałośnie. Odwróciłam się na drugi bok i zakryłam głowę poduszką. To był cholernie duży błąd, bo przez nagły ruch, dosłownie cała zawartość żołądka podeszła mi do gardła. Wystrzeliłam jak z procy do łazienki. Od razu otworzyłam muszlę klozetową i zaczęłam wymiotować. Nie trwało długo gdy poczułam męskie dłonie które przytrzymują moje włosy.
- Mówiłem, żebyś odpuściła sobie mieszanie drinków, skoro to twój pierwszy alkohol.
Mówił. Owszem mówił, ale nie miałam ochoty teraz tego słuchać. Zaczęłam zwracać dalej i na koniec zakaszlałam kilka razy.
- Zostaw mnie. Pozwól mi tu umrzeć w samotności.
Wymamrotałam, a Adrien się zaśmiał.
- Nie ma mowy, kasztanie. Umrzesz za kilkanaście lat, obejmując mnie, a nie kibel. I umrzesz ze starości, a nie z powodu kaca.
Prychnęłam na jego słowa. Podniosłam się, Adrien puścił moje włosy. Nacisnęłam spłuczkę. Podeszłam do umywalki, opukałam buzię i zaraz umyłam zęby chcąc pozbyć się tego okropnego posmaku z ust. Związałam włosy w niesfornego koka i spojrzałam w lustro. Zmarszczyłam lekko brwi. Dopiero teraz zorientowałam się, że mam zmyty makijaż i jestem ubrana w koszulkę mężczyzny. Spojrzałam na Adriena pytająco, a on w odpowiedzi wzruszył ramionami.
- Przebrałem cię i zmyłem makijaż. Trochę mi to zajęło, ale wolałem go zmyć niż później słuchać, że wyszedł ci pryszcz.
Byłam w niemałym szoku. Skąd wiedział takie rzeczy? Już miałam o to zapytać jednak on odezwał się pierwszy.
- Mam starszą siostrę, pamiętasz?
Przytaknęłam, bo to wiele wyjaśniało. Czułam się okropnie.
- Następnym razem, jak będę chciała mieszać albo w ogóle napić się alkoholu.. Przypomnij mi dzisiejszy dzień, od razu mi się odechce.
Rzuciłam całkiem poważnie. Draycone się uśmiechnął i pocałował moje czoło.
- Nie ma sprawy. Połóż się i odpoczywaj. Przyniosę ci leki przeciwbólowe i wodę, bo podejrzewam, że nic nie przełkniesz.
Kiwnęłam głową, wyszłam z łazienki i od razu położyłam się na łóżku.
- A ty co będziesz robił?
Zapytałam.
- Miałem zamiar jechać do kasyno zobaczyć jak się sprawy mają, ale skoro źle się czujesz to zostanę z tobą.
Westchnęłam.
- Nie umieram.. To kac i tak pewnie to prześpię, więc możesz jechać skoro masz coś do załatwienia, nie będę zła.
Zmarszczył czoło i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Jesteś pewna? Nie chce później słuchać, że cię zostawiłem.
Nie mogłam obrażać się o coś takiego.
- Jedź, a w razie co będę dzwonić.
Przejechał dłonią po twarzy jednak w końcu kiwnął głową.
- Zgoda, obiecuję wrócić jak najszybciej.
Podszedł do brzegu łóżka i raz jeszcze pocałował moje czoło. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Przyniosę te tabletki i wodę.
- Dziękuję.
***
Wzięłam tabletki które przyniósł mi Adrien i zasnęłam niemal od razu. Nie jestem pewna ile spałam, ale obudził mnie dzwonek do drzwi. Jeden, drugi.. Trzeci, czwarty i piąty. Daje słowo, że zatłukłę osobę która stoi po drugiej stronie. Przetarłam leniwie oczy i podniosłam się z łóżka. Wyszłam z sypialni i na wpół śpiąc, ruszyłam w stronę drzwi frontowych. Otworzyłam i nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć bądź nawet zobaczyć kto to, usłyszałam:
- Jesteś dupkiem, jak mogłeś..
Zmarszczyłam czoło i dopiero teraz spojrzałam na brunetkę. Siostra Adriena stała przede mną i była w takim samym szoku co ja.
- Zostałaś z nim.
Nie wiem czy to było pytanie czy stwierdzenie, trudno było wyczuć.
- Mieliście przyjechać za tydzień..
Zauważyłam i odsunęłam się z przejścia by mogła wejść do środka.
- Mieliśmy, ale matka zadzwoniła do mnie wczoraj, że Adrien nawywijał i prawdopodobnie kopniesz go w dupę, więc przylecieliśmy od razu, żebym mogła mu nawrzucać.
Odpowiedziała jakby to było oczywiste i weszła do mieszkania. Zaśmiałam się cicho, ale też na sercu zrobiło mi się jakoś cieplej.
- Adriena nie ma, pojechał do kasyna, a ja..
- Wyglądasz fatalnie.
I tak też się czułam. Zamknęłam drzwi i zaczęłam tłumaczyć.
- Pojechaliśmy wczoraj do klubu.. Piłam swój pierwszy alkohol w życiu.. Najpierw wypiłam dwa drinki, oczywiście każdy inny, a później chyba butelkę mojito i o ile utrzymywałam wczoraj fason, to dziś czuję się jak gówno.
Sofia zaczęła się śmiać, a ja w duchu dziękowałam Adrienowi za tabletki które pozbyły się bólu głowy.
- Zrobię ci zupę którą nauczyła mnie robić Polina. Powinna postawić cię na nogi.
Przytaknęłam i obie ruszyłyśmy w stronę kuchni.
- Siadaj.
Zarządziła i zaczęła przeglądać szafy. Usiadłam przy wyspie kuchennej i obserwowałam jej poczynania. Wzięła głęboki oddech, wyciągnęła z kieszeni spodni telefon, wybrała numer i przyłożyła urządzenie do ucha.
- Wyśle ci listę co masz kupić w drodze powrotnej... Jestem w Vegas, przyjechaliśmy szybciej żebym mogła ci do dupy nakopać, ale Xanthe nie uciekła, więc tego nie zrobię... Ma kaca więc zrobię jej specyfik Poliny, ale nie mam z czego więc rusz dupę, zrób te zakupy i przyjeżdżaj.
Rozłączyła się nawet nie czekając na odpowiedź jak się domyśliłam - Adriena. Zaczęła stukać w ekran komórki i w końcu przeniosła na mnie wzrok.
- Ta akcja w kuchni w Nowym Yorku była naprawdę niezła.
Powiedziała całkiem poważnie. Krótki śmiech wydobył się z moich ust, ale szybko ucichł, bo przypomniałam sobie, że Adrien powiedział o wszystkim Sofii. Otworzyłam usta by się odezwać, ale ona mnie wyprzedziła.
- Wiem o tym co stało się w Rosji i wiem, że ty wiesz do czego Dimitrij zmusił Adriena by zrobił mnie.. Właściwie to ja go zmusiłam.
Zaczęła, utrzymując ze mną kontakt wzrokowy i oparła się o blat kuchenny.
- Dimitrij był bestią.. Nie miał żadnych hamulców i wiem, że to zabrzmi bestialsko, ale cieszę się, że te kilka lat temu podjęłaś taką, a nie inną decyzję i usunęłaś ciążę.
Od razu po moim ciele przeszedł dreszcz. Nie myślałam, że o tym Adrien też jej wspomniał..
- Ja..
Chciałam coś powiedzieć, ale tak naprawdę nie wiedziałam co. Żadne sensowne zdanie nie chciało wyjść z moich ust.
- Mówię ci to, bo domyślam się, że gdzieś w środku masz poczucie winy.. Wyrzuty sumienia, że mogłaś zrobić coś inaczej, ale nie mogłaś.. Może jak zobaczysz mojego męża, jak zobaczysz co Dimitrij mu zrobił to pozbędziesz się tych głupich myśli.. Bo skoro był zdolny skrzywdzić swoje dziecko, to z takim maleństwem też by to zrobił.
Czy miałam wyrzuty sumienia? Nie wiem czy mogłam to tak nazwać. Czasami przychodziły wspomnienia z tamtego dnia w którym pozbyłam się dziecka i te wspomnienia nie należały do przyjemnych. Później zawsze czułam pustkę, a na koniec torturowałam się wyobrażeniami rodziny z Adrienem. Przełknęłam ślinę i spuściłam wzrok. Zaczęłam bawić się palcami. Wiedziałam, że Sofia jest żoną syna Dimitrija, ale nie wiedziałam co ma na myśli mówiąc, że gdy go zobaczę to zrozumiem.
- Jestem pewna, że gdy przyjdzie czas to będziesz świetną mamą, a Adrien świetnym tatą.
Zamrugałam kilka razy, chcąc pozbyć się łez które napłynęły do moich oczu. Normalnie czułabym się niekomfortowo gdyby ktoś inny zaczął z tak grubej rury rozmowę, ale przy niej nie czułam się źle. Może potrzebowałam właśnie takiej rozmowy. Adrien nie ruszał tego tematu, ale może właśnie chciał by Sofia ze mną porozmawiała? W końcu była kobietą, też była u Dimitrija i wiedziała o wszystkim.
- Wiem, że przyjechałam tutaj żeby mu nakopać i takie tam, ale.. Wierz mi, rozmawiałam z nim na twój temat i jeszcze nigdy nie mówił o kimś bądź o czymś w taki sposób jak o tobie..
Wiedziałam, że chciała jeszcze coś powiedzieć jednak usłyszałyśmy otwierane drzwi wejściowe. Od razu spojrzałyśmy w tamtym kierunku. Uśmiechnęłam się na widok Adriena z zakupami.
- Naprawdę? Przecież kurwa wiesz, że nie pozwolę jej odejść.
Rzucił poirytowany w stronę siostry. Moje serce zrobiło fikołka. Położył zakupy na blacie.
- Po trzech latach tak witasz siostrę?
Zapytała, a ja mało co nie zakrztusiłam się śliną. Adrien westchnął. Od razu do niej podszedł i ją przytulił.
- To ty chciałaś mi nakopać na dzień dobry.
Powiedział wciąż lekko obrażony. Sofia od razu się uśmiechnęła i skinęła głową.
- Ale w słusznej sprawie.
Dodała gdy mężczyzna wypuścił ją z ramion. Podszedł do mnie i pocałował moje czoło.
- Gdzie masz swoją ekipę?
Zapytał siostry, a ta zaczęła wyciągać zakupy.
- U rodziców. Matka nie chciała wypuścić Charlesa, więc przyjechałam sama, ale jak Xanthe dojdzie do siebie to może zrobimy jakiegoś grilla zapoznawczego. Oboje powinniście poznać Alekseia.
Ściągnęłam brwi. Jak to możliwe, że Adrien nie znał jej męża?
- Przecież go znam.
Sofia spojrzała na niego wymownie.
- Dobra, po prostu go widziałem i..
- I to by było na tyle.
Dokończyła za niego. Adrien westchnął, usiadł obok mnie i spojrzał na moją twarz.
- Jak się czujesz?
Wiedziałam, że chciał zmienić temat. Wzruszyłam lekko ramionami.
- Nie boli mnie już głowa, więc chyba trochę lepiej. O i już nie rzygałam.
Wyszczerzyłam się i oboje zaśmiali się na moje słowa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top