14

Adrien.

Samolot ojca miał być pod wieczór na lotnisku. Xanthe pół dnia się pakowała mimo, że mówiłem, że ma nie brać za dużo rzeczy bo tam kupimy nowe. Bez sensu było ciągle latać z walizkami, rozpakowywać się i znowu się pakować.

Siedzieliśmy już w prywatnym samolocie. Zaraz mieliśmy startować. Widziałem, że się denerwuje lotem. Siedziała na fotelu i bawiła się nerwowo palcami.

- Wcześniej leciałam tylko do Rosji i z powrotem.

Wymamrotała nerwowo pod nosem. Chwyciłem jej dłonie w swoją jedną i pogładziłem kciukiem jej skórę.

- Jak już wystartujemy, możesz iść do sypialni i przespać lot, skoro tak się denerwujesz.

Od razu na mnie spojrzała z poważną miną.

- Macie tu sypialnie?

Skinąłem głową.

- Wziąłeś prezerwatywy?

Zapytała cicho, a ja się zaśmiałem i znów przytaknąłem.

- Cudownie, bo już mnie nie boli, a mógłbyś odwrócić moją uwagę..

Ona jest niemożliwa.

- Zastanowię się.

Od razu ściągnęła brwi do środka, a ja próbowałem utrzymać powagę.

- Chyba sobie jaja robisz. Oboje wiemy, że wspomniałeś o tej sypialni wcale nie dlatego, bo chciałeś żebym poszła spać.

Rzuciła obrażona. Już miałem się odezwać jednak samolot ruszył, a ona zacisnęła oczy i wbiła paznokcie w moją dłoń. Chciałem się z nią jeszcze trochę podroczyć, ale zaczęła szybko i nerwowo oddychać, od razu się pochyliłem i pocałowałem jej skroń.

- Jesteś ze mną i nie pozwolę by stała ci się krzywda.. Spokojnie.

- Mhm..

Mruknęła tylko i zacisnęła usta w cienką linię.

- Mam skutecznie odwrócić twoją uwagę?

Zapytałem, a ona znów mruknęła.

- Mhm..

Pokręciłem rozbawiony głową na boki, przesunąłem dłoń po jej udzie w górę. Wsunąłem dłoń pod jej sukienkę i zacząłem masować kciukiem jej łechtaczkę przez materiał majtek. Byliśmy sami, więc nie miałem obaw, że ktoś nas zobaczy. Xanthe od razu zaczęła się powoli rozluźniać, jednak gdy samolot zaczął się wzbijać w powietrze znów się spięła. Odsunąłem już mokry materiał i wsunąłem palec do jej środka. Jęknęła cicho, zarumieniła się i otworzyła oczy. Wpiłem się w jej usta i zacząłem poruszać wolno palcem. Po dłuższej chwili gdy samolot wyrównał od razu wyciągnąłem z niej palec. Jęknęła żałośnie, a ja się zaśmiałem. Rozpiąłem swoje pasy bezpieczeństwa i zaraz jej. Podniosłem się, chwyciłem jej dłoń. Gdy i ona wstała ruszyłem w  stronę sypialni. Otworzyłem drzwi i zaraz za nami zamknąłem. Rudowłosa niemal od razu pozbyła się sukienki, chciała zabrać się za ściąganie bielizny, jednak się zawahała.

- To twój samolot?

Zapytała niepewnie.

- Mojego ojca.

Odpowiedziałem niemal od razu, a ona jęknęła zrezygnowana.

- Nie ma mowy, nie zrobię tego tutaj.. Zapewne twoi rodzice też to tutaj robili, a jakoś mnie to odrzuca.

Parsknąłem śmiechem na jej poważny ton. Skinąłem głową i przejechałem językiem po zębach.

- Więc w klubie czy w kasynie też tego nie zrobimy. Prawdopodobnie nie pieprzyli się w hotelach, ale z drugiej strony, z tego co wiem to matka tam pracowała jakiś czas więc..

Xanthe westchnęła dramatycznie i równie dramatycznie opadła na materac łóżka.

- Więc będziemy się kochać tylko u ciebie w mieszkaniu.

Zaśmiałem się i położyłem się obok od razu całując jej usta.

- Zgoda.

Uśmiechnęła się w odpowiedzi i wtuliła się w mój bok. Wziąłem głęboki oddech bo skoro już mowa o rodzicach..

- Jak dzwoniłem do ojca, że chce samolot, bo lecimy na jakiś czas do Vegas..

Zacząłem i zmarszczyłem lekko brwi.

- Chcą cię poznać.

Powiedziałem od razu bo nie chciałem owijać w bawełnę. Xanthe odsunęła się i spojrzała w moje oczy.

- No nie wiem..

Udawała zmieszaną, ale widziałem w jej oczach jak próbuje powstrzymać powagę. Uniosłem brew do góry i czekałem aż będzie mówić dalej.

- No wiesz.. Mam poznać twoich rodziców, za kilka dni twoją siostrę i jej rodzinę..

Zmarszczyłem brwi nie mając pojęcia o co jej chodzi.

- Zwykle w filmach i książkach to oznaczało wejście na poziom wyżej.

Ściągnąłem brwi jeszcze bardziej, na co przewróciła oczami.

- A jak coś się pochrzani? Wtedy nie złamie jednego serca tylko kilka.

Zacząłem się śmiać. Rudowłosa uśmiechnęła się pod nosem. Nie wątpię w to, że ją pokochają, ale w to, że coś mogłoby się pochrzanić.. Ciężko było mi w to uwierzyć skoro ciągnęło nas do siebie jak muchy do lepa.

- Sama powiedziałaś, że jestem twoim bezpiecznym miejscem, więc co miałoby się pochrzanić? Ja nie mam zamiaru cię skrzywdzić w żaden sposób, znudzić też się nie znudzę bo dlaczego miałbym?

Zapytałem będąc już poważnym. Xanthe wzruszyła lekko ramionami i wtuliła się w mój tors.

- Wiesz, że tylko żartowałam prawda?

Wyszeptała, a ja się uśmiechnąłem i pocałowałem czubek jej głowy.

- Wiem.

***

Xanthe przespała cały lot. Przeniosłem ją do mojego samochodu który cały czas czekał na mój powrót na parkingu lotniska. Spała jak zabita. Przespała też całą drogę do mojego domu. Wjechałem na podjazd, zatrzymałem się, spojrzałem na nią i wziąłem głęboki oddech. Nie miałem serca żeby ją budzić. Wyszedłem z samochodu, otworzyłem drzwi od strony pasażera, wsunąłem jedną rękę pod jej nogi, a drugą ułożyłem na plecach i podniosłem ją. Ruszyłem w stronę drzwi wejściowych.

- Gdzie jesteśmy?

Wymamrotała pod nosem.

- Śpij.

Pocałowałem jej czoło. Wpisałem na panelu kod i wszedłem do środka. Od razu udałem się w stronę sypialni. Otworzyłem drzwi, podszedłem do łóżka i położyłem ją na materacu. Ściągnąłem jej buty i spojrzałem na twarz. Zmarszczyłem brwi próbując sobie przypomnieć czy nakładała makijaż przed lotem, ale jej piegi na nosie i policzkach były widoczne więc zapewne pomalowała tylko rzęsy tym czarnym czymś. Xanthe odwróciła się na bok i spała dalej. Wróciłem do samochodu i wyciągnąłem walizki. Mimo, że był środek nocy wiedziałem, że nie zasnę. Mało kiedy potrafiłem spać po locie. Nim wróciłem z walizkami wypaliłem jeszcze dwa papierosy. Zostawiłem walizki w garderobie i poszedłem pod prysznic. Rozebrałem się, włączyłem natrysk i wszedłem do kabiny prysznicowej.

Xanthe.. Zdecydowanie zawróciła mi w głowie. Nie myślałem, że gdy dowiem się prawdy i znienawidze się jeszcze bardziej.. Ona od razu to zmieni. Nie myślałem, że mimo tylu krzywd jakie wyrządziłem, będę mógł spojrzeć w lustro. Ale ona.. Ona jest inna. Jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju..

Delikatne kobiece dłonie przejechały po moich plecach i zatrzymały się na brzuchu. Xanthe objęła mnie od tyłu, a jej policzek poczułem gdzieś pod łopatką.

- Już się wyspałaś?

Zapytałem cicho.

- Mhm..

Wymruczała sennie, a ja się zaśmiałem. Odwróciłem się do niej przodem i odgarnąłem mokre już kosmyki włosów z jej czoła.

- Mogłaś spać.. Zaraz bym do ciebie dołączył..

Wzruszyła lekko ramionami, stanęła na palcach i objęła dłońmi moją szyję. Musnęła delikatnie moje usta i uśmiechnęła się pod nosem.

- Nie chcę spać.. Wydaje mi się, że ty też nie jesteś zmęczony, więc może.. Teraz.. Tutaj..

Przywarła jeszcze bardziej swoim ciałem do mojego. Ułożyłem dłonie na jej biodrach i przesunąłem na pośladki.

- Prezerwatywy mam w walizce, a walizka w garderobie..

Jęknęła.

- A nie możemy raz bez?

Wziąłem głęboki oddech.

- A jeśli..

Zawahałem się bo nie byłem pewien czy jestem już gotowy na dziecko. Tym bardziej, że dopiero z Xanthe się odnaleźliśmy w jakiś sposób na nowo. Od razu na jej twarz wszedł lekki grymas.

- Masz dwadzieścia lat, ja mam dwadzieścia trzy, dopiero się docieramy tak naprawdę, a nie chciałbym zaliczyć wpadki pod wpływem impulsu.. Wiem, że dziecko dużo zmienia w związku.. Nie raz słyszałem jak Sofia rozmawiała z mamą i mówiła, że brakuje jej chwil samotności z Alekseiem bo dziecko ich pochłania.

Wytłumaczyłem, a Xanthe skinęła lekko głową, grymas zszedł z jej twarzy i na nowo wtuliła się w moją klatkę piersiową.

- Pochowam prezerwatywy w każdym pomieszczeniu w tym domu.

Wymamrotała pod nosem, a ja się zaśmiałem.

- Zgoda.

Pocałowałem jej czubek głowy i wyłączyłem wodę. Od razu wyszła z kabiny prysznicowej i owinęła się ręcznikiem.

-  Gdzie dokładnie są?

Zapytała, a ja się zaśmiałem bo myślałem, że napięcie jej już zeszło.

- W bocznej przeg..

Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo wyszła z łazienki. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wytarłem się i wszedłem do sypialni w momencie gdy Xanthe wychodziła z garderoby z paczką prezerwatyw.

- Kładź się.

Zarządziła, a ja uniosłem brew. Nie protestowałem, od razu położyłem się na środku materaca. Xanthe klęknęła obok mnie, wypieła się w moją stronę i pochyliła do stojącego już penisa. Zassała się lekko na żołędzi i zaraz wsunęła do ust. Ja pierdole. Chwyciłem ją w talii i pociągnąłem w swoją stronę tak, by klęczała nad moją głową. Zadrżała i wyciągnęła penisa z ust.

- Adr..

Nie dokończyła. Zacząłem całować jej mokrą cipkę, zajęczała cicho i na nowo zaczęła ssać mojego członka. Wsunąłem palec do jej środka, jednak zaraz wyciągnąłem i zacząłem masować wejście do jej drugiej dziurki. Od razu uciekła biodrami i klęknęła na materacu tym razem przodem do mnie.

- Ufasz mi?

Zapytałem.

- Ale..

Powiedziała cicho, a rumieniec oblał jej policzki. Podniosłem się i pocałowałem jej usta.

- Jeśli ci się nie spodoba, powiedz to przestanę.

Przytaknęła lekko głową. Stanąłem przy brzegu łóżka tym samym klęczała już odwrócona do mnie tyłem, ułożyłem dłoń na jej plecach i nacisnąłem lekko dając do zrozumienia, by się wypieła. Zrobiła to od razu. Przejechałem dłonią po jej pośladkach, zacisnąłem lekko palce. Pochyliłem się i przejechałem językiem po jej rowku. Wsunąłem koniuszek języka do jej cipki i zacząłem zataczać nim kółeczka chcąc by się rozluźniła. Zajęczała cicho, a ja się wyprostowałem. Wsunąłem dwa palce do jej cipki, środkowy i serdeczny. Zgiąłem i zacząłem nimi wolno poruszać, a kciukiem masować jej drugie wejście.

- Proszę..

Wyjęczała cicho, uśmiechnąłem się pod nosem. Splunąłem na jej drugą dziurkę i zacząłem powoli wsuwać kciuk. Wbiła paznokcie w pościel, wiedziałem, że przygryza wargę bo żaden dźwięk nie wypłynął z jej ust.

- Chcę cię słyszeć, Xanthe.

I usłyszałem, jak bierze urywany oddech. Nawilżyłem językiem usta. Wolną dłonią chwyciłem za prezerwatywę którą zostawiła na brzegu łóżka. Otworzyłem opakowanie zębami i wyciągnąłem gumkę. Nasunąłem prezerwatywę na penisa, wyciągnąłem palce z jej cipki i zacząłem się w nią wsuwać.

- Myślałam, że..

Wszedłem w nią do końca. Zajęczała głośno.

- Naprawdę jesteś niecierpliwa.

Wyciągnąłem kciuk, wyszedłem z niej. Chwyciłem penisa u trzonu i nakierowałem na jej drugie wejście.

- Wypnij się bardziej.

Zrobiła tak jak chciałem. Wypieła bardziej pośladki, policzkiem przywarła do materaca. Chwyciłem ją wolną dłonią w talii i zacząłem powoli się w nią wsuwać. Patrzyłem na jej zaczerwienioną twarz.

- Nie, nie, nie...

Próbowała uciec biodrami jednak przytrzymałem ją i wszedłem nieco dalej.

- Błagam.

Wyjęczała ze łzami w oczach. Od razu się zatrzymałem.

- Mam przestać?

Zapytałem chcąc się upewnić.

- Nie.

Odpowiedziała od razu. Ułożyłem obie dłonie na jej biodrach i wszedłem w nią cały. Głośny jęk  wydobył się z jej ust. Nawilżyłem językiem usta. Nie poruszyłem się, chciałem by się przyzwyczaiła i dyskomfort minął. Po dłuższej chwili zaczęła niepewnie poruszać biodrami. Zacisnąłem palce na jej skórze i sam również wprowadziłem biodra w ruch. Wolne, ale pełne pchnięcia. Stopniowo przyspieszałem. Przyciągnąłem ją do siebie, przywarła plecami do mojej klatki piersiowej. Od razu zaczęła się poruszać. Wsunąłem dłoń między jej uda i zacząłem masować łechtaczkę. Palce drugiej dłoni zacisnąłem na jej krągłej piersi. Całowałem jej ramię, kark.

- Adrien..

Wyjęczała docisnęła pośladki do mojego penisa, jej ciało zadrżało, a moja dłoń zrobiła się mokra. Doszedłem zaraz po niej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top