13

Xanthe.

Gdy obudziłam się rano byłam cała obolała. Bolały mnie nogi od całodniowej "wycieczki", bolała mnie cipka od mocnych pchnięć Adriena, ale nie żałuję. Gdybym mogła, wcale bym nie wstawała z łóżka, ale jego nie było obok. Co więcej, miejsce było już zimne. Zmarszczyłam lekko brwi, podniosłam się z łóżka. Nie chciało mi się iść do mojej sypialni i garderoby więc stwierdziłam, że Adrien nie zbiednieje o jedną koszulkę. Ruszyłam więc do garderoby i założyłam jego T-shirt który był na tyle duży, że zasłaniał to co trzeba. Poszłam do łazienki by wziąć poranną toaletę i umyć zęby. Związałam włosy w niesfornego koka, wyszłam z sypialni i ruszyłam w stronę salonu.

- Więc..

Usłyszałam kobiecy głos i od razu się zatrzymałam. Kto to jest?

- Wyjaśniliście sobie wszystko i już jest dobrze?

Zapytała kobieta, a ja byłam jeszcze bardziej zdezorientowana. Mówił jej o mnie?

- Przecież to przed chwilą powiedziałem.

Odezwał się Adrien.

- Jakim cudem jej się to udało tak szybko, hm? Ja musiałam przekonywać cię trzy lata żebyś zaczął normalnie ze mną rozmawiać i chociaż żebyś do mnie zadzwonił. A ona? Pstryk i już jesteś jej.

Prychnęła jednak nie wyczułam w jej głosie żadnych złośliwości. Miałam ochotę się zaśmiać. Po tym domyśliłam się, że rozmawiał z siostrą. Ruszyłam przed siebie, nie mając zamiaru dalej posłuchiwać bo to było trochę nie na miejscu. Adrien stał do mnie tyłem i robił śniadanie. Telefon miał postawiony na blacie i widziałam, że ma włączoną kamerkę.

- Mówiłem ci, że..

Zawahał się przez chwilę, a ja znów się zatrzymałam.

- Nie wiem kurwa.. Nie pamiętam nic z Rosji, ale myślę, że już wtedy miała mnie całego.. Wiesz, inaczej nie zapamiętał bym jej pięknych niebieskich oczu, jej rudych wlosow.. Wiem, że ją skrzywdziłem ale.. Ale nie zrobię tego więcej. A jeśli ona mi wybaczyła.. To ja też chcę sobie wybaczyć.

Ruszyłam wolno w jego kierunku z szerokim uśmiechem na ustach.

- Wiesz..

Zaczął, a ja znów się zatrzymałam. Spojrzałam na telefon bo w kamerce już zapewne było mnie widać. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem i mruknęła.

- Mhm?

Ewidentnie ciągnęła go za język co było na moją korzyść.

- To głupie, ale.. Nigdy nie myślałem o stworzeniu rodziny. Wiesz, ślub, dzieci.. I to jest cholernie głupie bo po zaledwie trzech dniach chciałbym spędzić z nią resztę życia.. Ale może gdzieś podświadomie wiem, że mimo wszystko byliśmy ze sobą blisko już w Rosji i..

Zaraz zemdleje. Daje słowo, zaraz zemdleje. Wycofałam się do korytarza nie chcąc by wiedział, że to słyszałam. Uśmiechnęłam się szeroko i na nowo ruszyłam w stronę kuchni już nie kryjąc się ze swoją obecnością.

- Co tak ładnie pachnie?

Zapytałam, a Adrien od razu odwrócił w moją stronę głowę i uśmiechnął się pod nosem. Sofia zaczęła się śmiać, na co mój uśmiech się poszerzył.

- Wstałem wcześniej więc zrobiłem jajecznicę, bekon i tosty. Przy okazji zadzwoniłem do Sofii, bo widziałem, że jest aktywna i już nie śpi.

Powiedział jak gdyby nigdy nic. Podeszłam bliżej, wtuliłam się w jego bok, a on pocałował moje czoło. Rozpłynę się.

- Za tydzień lecimy do Vegas, może też wpadniecie?

Zapytała jego siostra, a ja wiedziałam, że chcę ją poznać. Tym bardziej po tym co opowiedział mi Adrien i tym bardziej, że nie wydała mnie w postaci małego szpiega. Adrien od razu przytaknął jednak zaraz spojrzał na mnie.

- Wpadniemy.

Odpowiedziałam od razu, a oboje się uśmiechnęli. Zaraz usłyszałam płacz dziecka, a kobieta wzięła głęboki oddech.

- Kończę bo teraz moja kolej na zajęcie się Charlesem. Miło było i do zobaczenia.

Puściła oczko i się rozłączyła. Zdezorientowany Adrien uniósł brew.

- Co to było?

Zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.

- Ale co?

Odbiłam piłeczkę.

- Sofia chyba jeszcze nigdy nie puściła oczka, więc co to było?

Uśmiechnęłam się niewinnie, chwyciłam tost i wgryzłam się nie mając zamiaru odpowiadać.

- Xanthe..

Zaśmiałam się widząc jego poważną minę. Przecież nie powiem mu, że wszystko słyszałam, tak? Aż tak głupia nie jestem.

- Nie byłam nigdy w Vegas.

Chciałam zmienić temat jednak on nie dawał za wygraną.

- Nie uda ci się to.

Stwierdził, a ja się zaśmiałam.

- Może moglibyśmy polecieć do Vegas wcześniej? Wiesz.. Pokazał byś mi trochę swojego prawdziwego świata..

Od razu uniósł brew i wydał się być lekko zaskoczony.

- Chciałabyś poznać mój świat?

Skinęłam głową bo przecież to było oczywiste.

- A dlaczego nie?

Wzruszył ramionami i położył dłonie na moich biodrach od razu mnie do siebie przyciągając.

- Firmy się pozbyłem.. O ile w hotelach jest spokojnie.. To w kasynie i w klubach często lubią się kręcić podejrzane typy więc nie wiem czy..

Zmarszczyłam lekko brwi.

- Jeśli się mnie wstydzisz to powiedz od razu, a nie kręcisz..

Wziął głęboki oddech i przejechał językiem po zębach.

- Nie wstydzę się tylko nie jestem pewien jak zareaguje gdy będą pożerać cię wzrokiem.. Nie jestem taki jak Aleksei czy mój ojciec.. Właściwie chyba nie jestem bo nigdy wcześniej nie byłem zazdrosny, czy nie miałem okazji być katem osoby która skrzywdziła kogoś mi bliskiego, więc..

Uśmiechnęłam się szeroko, stanęłam na palcach i musnęłam jego usta.

- Więc Las Vegas jest odpowiednim miejscem by ubrać tą cholernie cienką sukienkę.. Chyba jeszcze nie widziałam cię zazdrosnego, a może być ciekawie.

Chciałam się podrażnić i tym razem to on ściągnął brwi do środka.

- A więc będziesz próbowała wyprowadzić mnie z równowagi w Vegas..?

Dopytał, a ja zaprzeczyłam od razu.

- Ależ skąd..

Nawilżył językiem usta i uśmiechnął się kącikiem. Puścił mnie, chwycił tosta i zaczął jeść.

- Zgoda.

Powiedział gdy przełknął.

- Co zgoda?

Zapytałam zdezorientowana.

- Załatwię samolot i lecimy dzisiaj wieczorem do Vegas by mieć trochę czasu na zabawę bo jak przyleci Sofia to zapewne zostaniecie przyjaciółkami i nie będziesz miała dla mnie czasu przez kilka dni.. Więc tak, zabawimy się w Vegas. Rób co chcesz, próbuj wyprowadzić mnie z równowagi, ale...

Otworzyłam szerzej oczy bo nie myślałam, że coś takiego może wypłynąć z jego ust.

- Jeśli ci się to nie uda.. Zrobisz co zechce.

Pokręciłam głową na boki nie do końca rozumiejąc.

- Ale..

Zaczęłam trochę niepewnie. Chwycił za swój telefon i zaczął stukać. Zaraz odwrócił ekran w moją stronę i uniósł brew. Skok na bungee. Przełknęłam ślinę i wróciłam wzrokiem do jego oczu.

- Zgoda.

Powiedziałam pewnie nie chcąc dać po sobie poznać, że jestem przerażona. Adrien uśmiechnął się szeroko.

- Zawsze chciałem skoczyć, ale nigdy nie potrafiłem zrobić tego sam.. Więc może z tobą mi się uda.

Wzruszył ramionami i schował telefon do kieszeni spodni.  Chwyciłam talerze i położyłam wszystko na wyspie kuchennej by móc normalnie zjeść śniadanie.

- Pamiętaj podczas swojej zabawy w Vegas, że jesteś moja.

Od razu odwróciłam się do niego przodem i oparłam się bokiem o blat kuchenny. Splotłam ręce pod piersiami i uniosłam brew.

- Sądzisz, że mogłabym iść na bok z innym?

Zapytałam, a on od razu się zaśmiał.

- Akurat o mężczyzn się nie boję bo wiem, że nie pozwolisz się innemu dotknąć.. Ale nie mam pewności czy nie pozwoliła byś się dotknąć kobiecie bo przy każdym zbliżeniu zaskakujesz mnie coraz bardziej.

Powiedział poważnie i uniósł brew. Podeszłam do niego i przejechałam dłońmi po jego torsie.

- Jeśli spodoba mi się jakaś kobieta.. To zabawimy się we trójkę.. Ale to się nigdy nie wydarzy bo nie pozwolę by jakaś sucz cię dotykała.

Zaśmiał się i pocałował moje czoło.

- Nie chcę innej, z tobą mam wystarcząco dużo wrażeń.

Uśmiechnęłam się na jego słowa i pocałowałam jego usta, od razu pogłębił pocałunek, położył dłonie na moich biodrach, zsunął je i zacisnął palce na moich pośladkach.

- Chciałabym, ale mnie boli..

Jęknęłam żałośnie, a on uśmiechnął się pod nosem.

- Do wieczora przestanie.

Mruknął w moje usta, a ja od razu się odsunęłam i spojrzałam w jego oczy.

- Wieczorem ponoć chcesz lecieć do Vegas.

Skinął głową.

- I polecimy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top