11

Xanthe.

Spaliśmy razem w jednym łóżku. Tej nocy znów nie miałam koszmarów i tym razem przed snem Adrien nie groził mi zrzuceniem z łóżka.

Wtulona w jego klatke piersiową, otworzyłam leniwie oczy i uśmiechnęłam się delikatnie. Wiedziałam, że nie śpi. Opuszkami palców jeździł wolno po mojej skórze na plecach. Wydawał się być zamyślony bo jego ruchy były płynne i cały czas gładził to samo miejsce. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam na jego twarz.

- O czym myślisz?

Zapytałam, a on dopiero teraz na mnie spojrzał. Pocałował delikatnie moje czoło.

- Myślę, że długa droga przed nami..

Zmarszczyłam lekko brwi bo myślałam, że mamy wszystko wyjaśnione. Jak tylko zobaczył grymas na mojej twarzy od razu zaczął wyjaśniać.

- Nie mam wątpliwości co do twoich słów i zapewnień.. Ale jednak gdzieś tam z tyłu głowy zawsze będzie myśl, że zrobiłem ci krzywdę.. Nie ważne, że to było pod wpływem narkotyków i Dimitrija, nie ważne, że o to prosiłaś by mnie uratować. Zrobiłem to, Xanthe.. Myślę, że nigdy się z tym nie pogodzę, ale nauczę się z tym żyć i starać się nie wracać do tego..

Wziął głęboki oddech.

- Ale wiem, że bez ciebie sobie nie poradzę.. Skoro ty mi wybaczyłaś, może uda ci się sprawić, że i ja sobie wybaczę? Myślę, że jesteś moim światełkiem w ciemnym tunelu bo mimo wszystko, mimo tego co zrobiłem.. Twoje wczorajsze słowa i czyny dały mi nadzieję, że wyjdę z otchłani, że uda mi się całkowicie zostawić wydarzenia z Rosji za sobą, że będę mógł normalnie funkcjonować.. Ale uda mi się to tylko z tobą u boku..

Uśmiechnęłam się, uniosłam lekko na łokciach i pocałowałam delikatnie jego usta.

- Myślę, że po moich wczorajszych słowach i czynach.. Zdajesz sobie sprawę, że się nigdzie nie wybieram.

Wyszeptałam. Adrien skinął lekko głową i znów pocałował moje czoło.

- Wiem o tym.

Powiedział równie cicho. Na nowo ułożyłam głowę na jego torsie, a on cały czas miział moje plecy. Milczeliśmy dłuższą chwilę, aż w końcu wziął głęboki oddech i się odezwał.

- Poznasz dziś Maksa. Jest dość specyficzny, ale..

Odchrząknął.

- Ale to fajny gość. Powiedzmy, że wzajemnie się pilnujemy by żadne z nas nie sięgnęło po działkę czy strzykawkę..

Ostatnie zdanie powiedział trochę niepewnie jakby bał się mojej reakcji. Nie powiedziałam nic, nie wiedziałam co powiedzieć, ale miałam cichą nadzieję, że ten dzień nie nadejdzie gdy znów zacznie brać bo zdawałam sobie sprawę jak pobyt w Rosji i narkotyki w tym czasie mogły na niego wpłynąć.

- Nie biorę od detoksu jaki zafundował mi Dimitrij, ale są też słabsze dni w których mam ochotę odpłynąć.. Wtedy zwykle palę jednego papierosa za drugim by jakoś stłumić chęć sięgnięcia po prochy.. Do tej pory działało i mam nadzieję, że tak już zostanie..

Pocałowałam jego klatkę piersiową, a on mówił dalej.

- Chociaż myślę, że gdyby Dimitrij wypuścił mnie od razu po detoksie.. Znów bym ćpał..

Wziął głęboki oddech i przejechał dłonią po twarzy.

- A Maks.. Wiem tylko tyle, że w jego życiu stało się coś przez co zaczął ćpać. Nie wiem co, ale dopiero po dwóch latach zdecydował się to rzucić. Spotkaliśmy się półtora roku temu gdy stwierdziłem, że może pójdę na kilka spotkań dla uzależnionych bo może tam pomogą mi wyciszyć mój umysł.. Ale jak się okazało, to była banda debili, ale Maks okazał się być całkiem w porządku.

Zaśmiałam się na określenie "banda debili".

- Chętnie go poznam.

***

Wzięliśmy prysznic razem z Adrienem i zjedliśmy śniadanie. Maks miał przyjść godzinę po śniadaniu bym mogła na spokojnie doprowadzić się do porządku. Mieliśmy iść zwiedzać trochę Nowego Yorku bo mimo, że mieszkałam tutaj całe życie to nie znałam właściwie nic poza szpitalem, drogi do niego czy ewentualnej drogi do szkoły gdy jeszcze do niej chodziłam.

Nałożyłam delikatny makijaż, włosy zostawiłam rozpuszczone i naturalnie pofalowane. Było ciepło, nie miałam siniaków więc po namyśle zdecydowałam się założyć krótkie spodenki i czarną koszulkę na ramiączkach jednak wiedziałam, że będę się czuć zbyt "nago" więc na ramiona nasunęłam szary, rozpinany, oversizowy sweterek. Założyłam czarne adidasy bo w planach mieliśmy naprawdę dużo chodzenia. Wyszłam z garderoby, a zaraz z sypialni i ruszyłam do salonu gdzie zapewne już czekał Adrien ze swoim znajomym.

Weszłam do salonu z który był połączony z kuchnią. Adrien stał oparty o blat kuchenny, a Maks siedział przy wyspie kuchennej i grzebał coś w telefonie.

Adrien od razu się uśmiechnął na moi widok. Jak zwykle był ubrany w jeansy i t-shirt co kompletnie nie pasowało do typowych "biznesmenów", a poniekąd nim był skoro mógł ot tak oddać firmę mojemu ojcu.

- Zjadłbym coś słodkiego..

Wymamrotał pod nosem Maks nie zdając sobie sprawy o mojej obecności. Uśmiechnęłam się pod nosem, a Adrien zaczął mówić.

- Xanthe zna świetną cukiernię, więc możemy iść najpierw tam..

Na te słowa jego przyjaciel od razu uniósł głowę i spojrzał w jego kierunku. Adrien kiwnął głową w moją stronę, a Maks odwrócił głowę w moim kierunku. Od razu zobaczyłam dziwny błysk w jego oku, przez co uśmiech z mojej twarzy niemal zszedł, ale starałam się go utrzymać by nie wyjść gbura. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nigdy nie oceniałam książki po okładce, ale daje słowo.. Miałam co do niego złe przeczucia i wiedziałam, że powinnam być czujna.

Mój ojciec ćpał od czasu do czasu razem ze swoimi znajomymi. Wiedziałam kiedy jest pod wpływem. Adrien również w Rosji był naćpany. Znałam doskonale wzrok narkomana który jest w trakcie ciągu, a narkomana który jest czysty. Nauczyłam się rozróżniać, musiałam się nauczyć by móc przetrwać bo ojciec pod wpływem robił się jeszcze gorszy niż normalnie.. Adrien był czysty, nie miałam co do tego wątpliwości. Ale Maks.. Tutaj naprawdę ciężko było mi uwierzyć, że faktycznie jest tak jak mówił Adrien. Ale on sam chyba tego nie zauważył..

Chłopak podniósł się z krzesła i ruszył w moim kierunku. Zatrzymał się przede mną i wyciągnął dłoń w moją stronę.

- Maksymilian Woods.

Przedstawił się. Podałam mu dłoń.

- Xanthe Reed.

Odpowiedziałam i niemal od razu zabrałam dłoń. Spojrzałam na Adriena który przyglądał mi się z dziwną miną, chyba zauważył, że coś jest nie tak. Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w stronę drzwi chcąc jak najszybciej wyjść.

- Idziemy? Może jeszcze nie wykupili całego brownie.

Adrien od razu znalazł się obok mnie, chwycił moją dłoń i splótł nasze palce przez co przyjemne ciepło rozlało się po mojej klatce piersiowej. Maks szedł za nami. W windzie niemal przytuliłam się do Adriena by być jak najbliżej niego.

- Myślałem, że rude są bardziej zadziorne i pyskate, a ty wydajesz się być zbyt potulna.

Rzucił Woods. Czułam jak Adrien się napiął.

"A ty wydajesz się być dupkiem." Chciałam powiedzieć, ale ostatecznie żadne słowo nie wypłynęło z moich ust.

- Może któregoś razu Draycone się tobą podzieli.. Kiedyś miałem rudą w łóżku i wiem jakie potraficie być dzikie, więc może rozkręcisz się jak oboje się tobą zajmiemy, bo domyślam się, że Adrien może być kiepskiej w formie skoro nie miał żadnej kobiety od kilku lat.

Nie musiałam patrzeć na Adriena by widzieć, jak gotuje się z każdym kolejnym słowem Woodsa i zaciska szczękę. W końcu nie wytrzymał. Puścił moją dłoń, chwycił Maksymiliana za koszulkę i przyszpilił do jednej ze ścian windy.

- Powiesz jeszcze jedno słowo, a nie będę patrzył na to, że jesteś moim kumplem i ci przypierdolę tak, że własna matka cię nie pozna.

Woods uniósł dłonie w geście obronnym.

- Żartowałem, wyluzuj. Wydaje się być spięta, więc próbowałem rozluźnić atmosferę.

Wymamrotał, a wkurwiony Adrien go puścił. Nie odezwałam się. Nie chciałam pogarszać i tak złego początku znajomości. Adrien przyciągnął mnie do siebie i objął. Spojrzałam na Maksa, a on uśmiechnął się szeroko z wyraźną satysfakcją. Dopiero teraz zrozumiałam co próbował i zapewne będzie próbował zrobić. Ten uśmiech zawsze widziałam u ojca gdy udało mu się mnie wyprowadzić z równowagi.

Wyszliśmy z windy, zaraz z wieżowca. Adrien cały czas trzymał moją dłoń i ruszył w kierunku cukierni w której byłam pierwszego dnia. Mimo, że Maks szedł za nami doskonale czułam na sobie jego wzrok. Zdecydowanie nie czułam się zbyt dobrze w jego towarzystwie. Żadne z nas nie odezwało się całą drogę. Woods gwizdał od czasu do czasu jakąś melodie, a po moim ciele przechodziły dreszcze. Weszliśmy do kawiarni. Adrien podszedł do lady i zaczął oglądać słodycze za szybą co nieco mnie zdezorientowało przecież wiem, że uwielbia brownie i to pewnie je wybierze.

- Dobra, zamówię pierwszy, bo do wieczora się nie zdecydujesz.

I faktycznie Woods zamówił pierwszy i poszedł usiąść do stolika. Spojrzałam na Adriena który uśmiechał się pod nosem. Podszedł do kasjerki.

- Dwa brownie,  dwa rogaliki maślane i..

Spojrzał na mnie i lekko zmarszczył brwi.

- Jaką kawę pijesz?

Zapytał, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

- Z mlekiem, bez cukru.

Odpowiedziałam, a on wrócił wzrokiem do kasjerki.

- Jedną kawę czarną, a drugą z mlekiem. Wszystko na wynos i jakby pani mogła dać nam zamówienie jeszcze przed tamtym o tam..

Kiwnął dyskretnie głową w stronę stolika przy którym siedział Maks.

- To dostanie pani konkretny napiwek.

Uśmiechnął się, jednak to kasjerka prawie skakała ze szczęścia. Nie trwało długo jak dostaliśmy swoje zamówienie. Adrien zapłacił i wyszliśmy z kawiarni. Od razu ruszyliśmy przed siebie.

- Pierdolony Maks.

Wymamrotał pod nosem Adrien.

- Daje słowo, następnym razem mu przyp..

Przerwał mu dzwonek telefonu. Wyciągnął urządzenie z kieszeni spodni i od razu się rozłączył. Mogłam się domyślić, że to akurat Woods dzwoni.

- Nie wiem co mu się stało, nie był taki.. Był normalny.

Wzięłam głęboki oddech i napiłam się kawy.

- Jesteś pewien, że Maks jest czysty?

Zapytałam niepewnie bo nie wiedziałam jak Adrien zareaguje na moje słowa.

- Do tej pory tak myślałem, ale po tym co odjebał, zaczynam w to wątpić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top