Volterra

Gdy obudziłam się, na początku nie wiedziałam gdzie jestem, ale po kilku chwilach przypomniałam sobie co wydarzyło się mniej niż dobę temu.

Zostałam zabrana do Volterry, tylko dlatego, że na jaw wyszło, że jestem la tua cantante Alec'a oraz Aro chciał mnie tu z nie wiadomych mi przyczyn, oprócz tych, które udało mi się podsłuchać w samolocie.

Ześlizgnęłam się z łóżka cicho. Teraz zauważyłam dopiero, że ktoś mnie przebrałam w piżamę. Na mojej twarzy rozkwitł duży rumieniec, ponieważ pomyślałam, że to był Alec.
Rozejrzałam się po pokoju. Był w moim stylu.

Zbliżyłam się do czarnych drzwi, a gdy je pchnęłam moim oczom ukazała się ogromna garderoba z przerażającą ilością sukienek. Gdy zaczęłam szukać spodni odkryłam, że nie ma w tej szafie ani jednej pary, lecz za to znalazłam dużo szpilek i butów na koturnie, a nawet kilka par balerin. Rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniej sukienki gdy usłyszałam chrząknięcie w drzwiach pomieszczenia. Spojrzałam w stronę źródła dźwięku.
- Mogę Ci pomóc jeśli chcesz - powiedziała blondynka.
- Będę wdzięczna - zerknęłam na Jane. Po przymierzeniu kilkunastu granatowych sukienek, szkarłatnooka podała mi czarną suknię do ziemi z długimi rękawami. Pasowała na mnie jakby była szyta na miarę. Ubrałam jeszcze czarne szpilki z czerwoną podeszwą.

Po kilku chwilach, Jane kazała usiąść mi na stołku i zaczęła mi układać fryzurę. W jej towarzystwie czułam się swobodnie, według mnie była bardzo miła. Gdy skończyła układać moje włosy, usiadłam z nią na parapecie wyłożonym miękkimi poduszkami.

Zaczęła mi opowiadać jakie zasady obowiązują w Volterze, wyjaśniła mi kto kim jest i jak do kogo mam się zwracać, czego pod żadnym pozorem nie mam robić, gdzie znajduje się dane pomieszczenie oraz mój rozkład dnia.
Jane również powiedziała że jej pokój jest obok mojego po prawej stronie, a naprzeciwko jest pokój Aro.

Chwilę później razem z nią podążałam korytarzami do sali treningowej. Jak się okazało na miejscu był już Felix.
Dosłownie zrobił tylko dwa ruchy a ja już leżałam na podłodze.
- Jeszcze raz - powiedziałam. Ćwiczyliśmy bardzo długo, dopiero o osiemnastej byłam u siebie w pokoju.

Z dołu usłyszałam ludzi, a później ich krzyki. Czyli Heidi wróciła. Spojrzałam na postać w drzwiach. Po chwili okazało się że to Alec. Odruchowo spojrzałam w jego oczy.
- Potrzebujesz czegoś? - zwrócił się do mnie wampir.
- Towarzystwa, bo umrę z nudów - sekundę później drzwi były zamknięte, a chłopak siedział już obok mnie i wesoło rozmawialiśmy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top