41

*GWEN*

- Melanie usiądź. - powiedziałam i dałam jej chrupki, żeby czymś się zajęła. Ostatnio nauczyła się odpinać pasy w wózku i potrafiła również stanąć, co jest cholernie niebezpieczne, bo może wypaść. - Idziemy zanieść tatusiowi lunch. Daj łapkę Noah. - poprawiłam jego kurteczkę i wzięłam go za rękę. Spacerkiem udaliśmy się do siłowni, gdzie pracuje Harry. Nigdy nie byłam za tym, żeby dzieci widziały gdzie pracuje Harry. On trenuje samoobronę a to przemoc, prawda? No ale dzisiaj nie miałam wyjścia i musiałam zabrać je ze sobą.

Po kilkunastu minutach wreszcie dotarliśmy do siłowni. Jakiś mężczyzna otworzył mi drzwi, więc spokojnie mogłam tam wjechać spacerówką Mel. Wywróciłam oczami na tą lafiryndę Cindy i skierowałam się od razu do biura Harry'ego. "Pojazd" Melanie zostawiłam w recepcji i dalej mała poszła o własnych siłach.

- Dzień dobry, tatusiu. Zobacz kto cię odwiedził. - uśmiechnęłam się do Harry'ego, który siedział za biurkiem totalnie spocony i zmęczony. Pewnie biedaczek miał ostry trening.

- Cześć, Melka. Kto tak ładnie chodzi? - wziął ją na ręce i pocałował mocno w pulchny policzek. Noah wgramolił się na obrotowe krzesło Harry'ego i zaczął się na nim kręcić. Miał taką frajdę, że nie mieliśmy serca mu przerywać.

- Mam dla ciebie lunch. - położyłam papierową torbę na biurku i oparłam się o nie tyłem.

- Dziękuję, żabo. - pocałował mnie. - Wrócę później, bo pojadę jeszcze do nowego domu.

- Jasne. Nie krzycz za dużo. - uśmiechnęłam się do niego i zakryłam dużym swetrem.

- Gweeeen... - popatrzył na mnie ostrzegawczo.

- Haaaarry... - powtórzyłam po nim.

- Nie rób tak. I miałaś wyrzucić wszystkie za duże swetry. Wyglądasz w nich jak stara baba, a masz dopiero niecałe trzydzieści lat.

- Nie czuje się dobrze w swoim ciele, zrozum. I nie pouczaj mnie jak mam się ubierać. - burknęłam.

- Chcę, żebyś to zaakceptowała. Wyglądasz świetnie. - wywróciłam na niego oczami. Zawsze tak mówi. To już nudne.

- Dobrze. Nie denerwuj się. - złapałam go za policzek i pocałowałam w nos. - Będziemy się zwijać. Zajrzymy jeszcze do babci po drodze i może do Lucy jeśli zdążymy. - wzięłam Mel do siebie. - Pożegnaj się z tatą, Melka. - mała wysłała mu buziaka. To było strasznie urocze. Niedawno się tego nauczyła i pokazuje tak wszystkim.

- Pa pa, małpeczko. - pomachał jej i również wysłał buziaka.

- Noah, idziemy.

- Nie. - popatrzył na mnie i pokręcił głową.

- Tatuś musi pracować, skarbie. Chodź.

- Nie.

- Może zostać. Nie mam już żadnego treningu dzisiaj. - powiedział Harry.

- Na pewno?

- Jasne. Będziemy się świetnie bawić! 

____________________________

Lubie takie rozdziały, które nie wnoszą nic nowego. A wy? 

do końca jeszcze 8 :c

Miłego wieczorku i do wtorku miśki! x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top