37
TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ
*HARRY*
Poród. To jest to czego bałem się przez ostatnie miesiące. Wreszcie nadszedł i nie wyglądał tak jak sobie to wyobrażałem. Naoglądałem się chyba za dużo filmów i pomyślałem, że to tylko godzina i koniec. A tu proszę.... Noah urodził się dopiero po szesnastu godzinach. Szczerze to te piłki, baseny i inne pierdoły gówno dają, bo jak się zaczęło to istny koszmar. Gdyby nie poród pewnie oskarżyłbym Gwen o przemoc w małżeństwie. Nie patrzyła gdzie mnie bije po prostu waliła na oślep i krzyczała, żebym odłożył kamerę. Ale chce mieć pamiątkę! (i dowód w razie czego, gdyby jednak doszło do rozprawy w sądzie o przemoc)
Przywitałem się z pielęgniarką, która wychodziła z tymczasowego pokoju Gwen i małego. Dzisiaj wreszcie po czterech dniach mogę zabrać ich do domu. Gwen jeszcze nie wie, ale zaprosiłem naszych bliskich. Niestety w klinice są jakieś głupie zasady i nie można odwiedzać pacjentów. Jakoś ubłagałem lekarza i mnie wpuścił. Więc nasi rodzice jeszcze nie widzieli swojego wnuka. Jedynie na zdjęciach, ale to nie to samo.
- Zobacz tatuś przyjechał do nas. - uśmiechnąłem się na widok moich skarbów. Gwen już w pełni ubrana przebierała Noah. Szło jej całkiem sprawnie jak na nasze pierwsze dziecko. I nie zamierzam odbierać jej tej "przyjemności"...
- Hej, gościu. - połaskotałem go po odsłoniętym brzuszku, a Gwem pocałowałem czule w usta.
- Dzisiaj zobaczysz swój nowy pokój. Cieszysz się? - położne poradziły nam, żeby dużo mówić lub śpiewać do Noah. No, ale my to chyba przesadzamy, bo wczoraj, kiedy Gwen poszła się umyć "rozmawiałem" z nim o polityce. - Teraz pójdziesz do tatusia, bo mamusia musi spakować torbusie.
- A może tatuś spakuje torbusie, bo mamusia nie może się przemęczać?
- Ale tatuś musi nauczyć się trzymać synusia. - pocałowała mnie w policzek i podała mi Noah. Od razu usiadłem na fotelu, bo nogi się pode mną ugięły. Bałem się, że coś mu zrobię i zacznie płakać. Ale to chyba przeżywa każdy ojciec.
- Tatuś daje radę widzisz? - szepnąłem pod nosem i złapałem go za małą rączkę.
Już kiedy Gwen była w ciąży zaczęliśmy mówić do jej brzucha. Bardzo często były to zdrobnione wyrazy, albo bardzo przesłodzone. Nauczyliśmy się tak mówić i zostało nam tak. Nawet jak rozmawiamy tylko we dwoje, a Noah śpi. To przerażające... Tak samo ja mówienie do siebie "tatuś" i "mamusia" jakbyśmy zapomnieli swoich imion.
*****
- On jest taki uroczy. Ma twoje włosy Harry. - szczebiotała moja teściowa i moja mama.
- On jest łysy. - powiedziałem patrząc na nie dziwnie. Gwen zachichotała w moje ramie i przytuliła się do mnie. Objąłem ją ramieniem i pocałowałem w głowę.
Robin i tata Gwen również zachwycali się Noah, ale robili to po kryjomu i nie obnosili się tym. Za to nasze mamy to koszmar. "To ma takie.." " To ma srakie.. " Na głowę można dostać.
Oczywiście mój syn jest najprzystojniejszym i najsłodszym dzieckiem jakiekolwiek widziałem, po swoim ojcu oczywiście.
_______________________
Noah już jest >>>>
Dzisiaj rano była u okulisty (może niektórzy wiecie, że mam dużą wadę wzroku ..) i dostałam zalecenie, żeby mniej czasu spędzać przed laptopem i wiąże się to też z tym, że dużo pisze i mój wzrok znowu się pogorszył.. Jeśli za pół roku znowu się pogorszy to niestety będę musiała skończyć pisanie, co będzie cholernie trudne.. Ale zdrowie przede wszystkim.
Trzymajcie kciuki, żeby tabletki mi pomogły..
Mam dzisiaj straszny humor ewww
Do wtorku! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top