28

*GWEN*

Wszystko szło jak najlepiej. Harry już od prawie miesiąca był na awansie. Nadal trenuje ale teraz więcej czasu spędza w biurze. Tak Harry ma własne biuro! To takie ekscytujące że przez pierwsze dni to ja przesiadywałam w jego pracy częściej niż u siebie.

- I jak? - spytał Harry. Leżał na kanapie z ciastkami które dzisiaj zrobiłam.

- Nic. Na pewnie wkładasz tam gdzie trzeba? - popatrzył na mnie z politowaniem. Usiadłam obok niego i wzięłam jedno ciastko. Dobrze mi wyszły...

- A może to te tabletki jeszcze działają? - spojrzał na mnie.

- Odłożyłam je dwa miesiące temu... - burknęłam z pełnymi ustami.

- Dwa? Dopiero od miesiąca się staramy. Odłożyłaś bez powiedzenia mi?!

- I tak nie jestem w ciąży więc o co ci chodzi... - wywróciłam oczami.

- A może ty źle robisz te testy? - znowu rzucił jakimś swoim podejrzeniem.

- Masz mnie za idiotkę? To chyba nic nadzwyczajnego nasikać na patyczek, nie? - wzruszył ramionami.

- Lepiej będzie jak pójdziemy do lekarza. W końcu test nie zawsze mówi prawdę. - zgodziłam się z nim, ale w ogóle nie czułam, że coś się we mnie zmieniło. Ale jeszcze mamy czas, więc możemy starać się dalej. Nie powinnam od razu się załamywać, bo dopiero zaczęliśmy współżyć, bez żadnego zabezpieczenia. Powinnam być dobrej myśli.

*HARRY*

Moja praca jest teraz o niebo lepsza. Chodzę tam z przyjemnością. Nie muszę już trenować tych pustych lasek, po prostu jestem tam bo muszę kontrolować sytuacje. Ale nie narzekam, bo za coś w końcu mi płacą te kokosy!

W piątek kiedy wróciłem z pracy od razu położyłem się na kanapie. Przez cały dzień bolała mnie głowa i czułem się źle. Do tego pieprzona Cindy zepsuła automat do kawy. Głupia cipa.

- Wszystkiego najlepszego, kocie! - podniosłem głowę i zobaczyłem Gwen z małym tortem w ręce oraz prezentem w drugiej. - Pomyśl życzenie! - uśmiechnęła się do mnie szeroko.

- Więc... chcę już, żebyś była w ciąży. - zdmuchnąłem świeczki i pocałowałem moją żonę prosto w usta.

- To dla ciebie. - podała mi pudełko.

- Dzięki.. - Gwen sprawiła, że ten dzień stał się o wiele lepszy. W pudełku był złoty zegarek. - Wydałaś na to pewnie fortunę. - miałem wyrzuty sumienia, bo to na pewno było drogie. Chociaż podobało mi się jak cholera.

- Dla ciebie wszytko. - zachichotała. Jak ja ją kocham..

_________________

Harry staruszek :') >>>>>

Uwierzycie, że dzisiaj z własnej woli posprzątałam swój pokój? Nawet nie wyglądał tak źle no ale pościerałam kurze! 

Mniejsza z tym xdd Zostawmy moje oblicze sprzątaczki xd

Dziękuję za #3 miejsce w losowych, które utrzymuje się od jakiegoś tygodnia!! <3

I serdecznie zapraszam na Camp love o Hemmings'ie ;)

Życzę wam miłego weekendu i do wtorku! xx

P.s Dużo osób pyta czy będzie maraton. NIE. Jak na razie nie planuje maratonu, ponieważ brak czasu i brak zapasu rozdziałów, nie chcę, żebyście potem czekali bóg wie ile na kolejny. 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top