24

*GWEN*

KILKA DNI PÓŹNIEJ

Tak samo jak było głośno o awansie Harry'ego teraz wszystko ucichło i oboje po woli tracimy wiarę w to, że to kiedyś nastąpi. A ten awans bardzo by nam pomógł. Harry dostawałby więcej pieniędzy, bo wtedy stałby się kierownikiem siłowni, a wtedy moglibyśmy pozwolić sobie na coś więcej, a nie ledwo ciągniemy koniec z końcem. Może wtedy nawet pojawiło by się dziecko...

- Bardzo proszę i do widzenia. - uśmiechnęłam się do kobiety, która wypożyczyła właśnie jakiś kryminał. Oddała uśmiech i wyszła z biblioteki. - Dalej dokończ co zaczęłaś.. - odwróciłam się do Lucy.

- Byłam na randce i było niesamowicie..

- Huh? Z kim? Znam go? - sięgnęłam po mój kubek z herbatą.

- Tak. Louis. - odpowiedziała. Wyplułam zawartość moich usta do kubka i spojrzałam z niedowierzaniem na Lucy.

- Louis? Ten Louis Tomlinson, który jest przyjacielem mojego męża? - pokiwała prawie niewidzialnie głową. - Będę musiała urządzić ci taki sam ślub, jaki wy zrobiliście nam! O mój boże! Już to widzę! - złapałam się na głowę i pisnęłam radośnie.

- Spokojnie... Dopiero na pierwszej randce byliśmy.

- Serio Lou już nie jest najmłodszy powinnaś go uziemić.

- Jest tylko rok starszy od Harry'ego, Gwen. - zaśmiała się.

- No właśnie. - wzruszyłam ramionami.

- Czy ty powiedziałaś, że jestem stary? - odwróciłam się i zobaczyłam za sobą mojego męża, a za nim Lou. Ups?

*****

- Nie dąsaj się, kocie. Wcale nie jesteś stary. - powiedziałam jedząc chrupki. Te zachcianki przed okresem mnie wykończą. Mnie i moją figurę.

- To dlaczego tak powiedziałaś?

- Oj bo chciałam namówić Lucy do ślubu. Też jej się coś należy po tych nieudanych związkach.

- Moim kosztem? Jak jestem stary to zaraz pewnie viagrę mi kupisz. - prychnął i odwrócił się do mnie plecami.

- A potrzebujesz? - spytałam. Chciałam się z nim droczyć, ale najwyraźniej nie miał na to ochoty, bo znowu prychną pod nosem. - Za miesiąc mikołajki. Mogę ci kupić jak chcesz...

- Przestań, Gwen. - warknął i wstał z łóżka. Co go dzisiaj ugryzło? Również wstałam i udałam się za nim.

- Zwariowałeś? Jest cholernie zimno, a ty w samych gaciach. - siedział na balkonie i głową podpartą na rękach. Narzuciłam na jego plecy koc i zaczęłam pocierać jego ramiona.

- Możesz mnie zostawić?

- Nigdy cię nie zostawię.. - wyszeptałam. - Nie gniewaj się na mnie. Przepraszam, że tak powiedziałam. - stanęłam pomiędzy jego nogami i przytuliłam go.

- To nie przez ciebie, żabo. Po prostu... nie chciałem ci tego mówić, a to co powiedziałaś to był łatwy powód dla którego mogłem być zły. - westchnął.

- Czego nie chciałeś mi powiedzieć? - usiadłam na jego kolanie i splotłam nasze palce.

- Nie wydaje mi się, żebym to ja dostał ten awans. Ben coraz bardziej się podlizuje szefowi i mam wrażenie, że to przechodzi mi koło nosa. Tak bardzo chciałbym go dostać. Wtedy na pewno będziemy starać się o dziecko, bo tylko ono mi jest potrzebne do szczęścia.

- Huh?

- Dobrze słyszałaś. Chcę dziecko, Gwen. 

_____________

Awww x 1 bo Lucy i Lou >>>

Awww x2 bo Harry chcę dziecko >>>

Sorcia za obsuwę w czasie, ale sprzątałam :p

Słucham Take Me Home.. tak trochę tęsknie :ccc

I wgl to wpadłam na fajny pomysł z ff idk może zacznę je publikować jak Next to you się skończy? 

Kolejny (i ostatni) pojawi się (na pewno) koło 20 xd


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top