11
*GWEN*
Zostało nam jeszcze cztery dni na Hawajach. Z jednej strony się cieszę, bo chcę już wracać do domu. A z drugiej będę tęsknić za tym pięknym miejscem.
- Harry? Wrócimy tu kiedyś? - zapytałam kiedy spacerowaliśmy ulicami miasta.
- Jeśli okradniemy bank to tak.
- Ale nie żartuj sobie. - jęknęłam. - Pytam poważnie.
- Gwen, na razie nas na to nie stać.
- Nie mówię, że za rok. Kiedyś. Jak będziemy już ustatkowani.
- To wtedy możemy o tym pomyśleć. - powiedział. Weszliśmy w strefę straganów i od razu w moje oczy rzuciła się piękna sukienka.
- Oj zobacz jaka śliczna! - zapiszczałam. Harry tylko westchnął zrezygnowany.
*****
Wieczorem kiedy wróciliśmy ze spaceru zaczęłam ogarniać pokój. Jakoś nie uśmiechało mi się robić tego przed samym wylotem. Rozleniwiłam się strasznie na tych wakacjach. Nawet bym nie pomyślałam, że tak zapuszczę pokój. A to wszystko przez Harry'ego. Jemu bałagan nie przeszkadza.
- Nie sprzątaj już. Obejrzymy coś i poprzytulamy się. - jęknął. Właśnie o tym mówię.
- Ktoś musi tu ogarnąć. - wzruszyłam ramionami. - Najlepiej zrobisz jak zadzwonisz do swojej mamy. Dawno z nią nie rozmawiałeś.
- Tak wcześnie? - spytał patrząc na karteczkę. Tak. Napisaliśmy sobie kartkę, gdzie wypisałam godziny jakie nas dzielą. Oboje nie byliśmy w tym najlepsi i wszystko było pokręcone. - Dziewiąta rano tam jest.
- Twoja mama na pewno już wstała. No dzwoń. - powiedziałam, składając ciuchy, które zajmowały miejsce na krześle.
Wywrócił oczami i wybrał numer. Czekał leżąc na brzuchu z telefonem przy ustach włączonym na głośnomówiący.
- Cześć mamo. - odezwał się jako pierwszy.
- Oo Harry. Co się stało, że dzwonisz ?
- Po prostu mieliśmy wypadek. Odcięli mi nogę, a Gwen leży nieprzytomna. - popatrzyłam na niego wielkimi oczami. Jaki idiota.
- Co?! Dziecko jaki wypadek?! Dlaczego mówisz o tym tak spokojnie?! Co się dzieje z Gwen?
- O moją nogę się nie martwisz? - prychnął.
- No przecież i tak już jej nie masz! Co tam się dzieje?! - głos Anne brzmiał jakby zaraz miała płakać.
- Harry! Przestań to nie jest śmieszne. - rzuciłam w niego tym co miałam pod ręką. Tym razem był to tampon...
- Okey mamo.. To żart. Mam nogę, a Gwen siedzi obok. - zaśmiał się. - Mamo?
- Brakuje mi słów na ciebie! - krzyknęła. - Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć?
- Świetnie się tu bawimy i Gwen prawie zaszła w ciążę. - powiedział z uśmiechem.
- Jest w ciąży?
- Nie, ale prawie.
- To na prawdę świetnie się bawicie. - westchnęła. - Harry ja kończę umówiłam się z Alice na mieście.
- Okey. Niedługo wracamy, paa. - pożegnali się i Harry odłożył telefon na stolik. - Teraz możemy się poprzytulać? - wywróciłam oczami i położyłam się obok niego na łóżku.
________
Harry żartowniś bez nogi >>>>
Dzisiaj u mnie na wsi jest zakończenie lata, a rozpoczęcia nie było xd gdzie tu logika fak no xdd
Następny we wtorek!!
Miłego wieczoru xx :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top