7.1∆
New Hampshire, 2017 roku,
Casey spojrzał na kobietę, uśmiechając się tryumfalnie. Machała mu przed oczami tajemniczą buteleczką, której zawartość niezbyt nadawała się do spożycia.
- Masz ich szpiegować albo spróbować się zaznajomić. Wyciągnąć na kawę czy herbatę, byleby nie zamawiali wody. Wtedy coś wymyślisz, wlejesz substancję do napoju Kevina, tego rudego. Nie minie nawet 5 minut, a skutki będą bardzo dobrze widoczne. A ja nareszcie stanę się właścicielem domu Josepha, wiodąc dostatnie życie jako amerykański skoczek narciarski!
- Dlaczego aż tak Tobie zależy na tej posiadłości? - dopytywała szatynka. - Dom jak dom, nic specjalnego.
- Głupia jesteś. Joseph Bickner odziedziczył ten dom po prababce, która była hrabianką, rozumiesz? Mnóstwo pieniędzy, papierów wartościowych, pewnie złota, a przede wszystkim - pokój na strychu pod kluczem. Nigdy nieotwierany, nawet w obecności Kevina. Musi kryć coś naprawdę wyjątkowego...
- Myślisz tylko o pieniądzach! Znalazłbyś sobie jakąś dziewczynę, później żonę, dorobili byście się pociech, a ty za wszelką cenę chcesz się pozbyć jakiegoś chorego chłopaka i jego ojca. Co oni Tobie niby zrobili?
Larson przetarł oczy ze znużenia, wzdychając głęboko.
- Ty na pewno nie jesteś blondynką? Zresztą, w sumie mogłaś tego nie wiedzieć, ale... Kevin Bickner jest moim przyrodnim bratem. Mam więc takie same prawa do tego domu, jak i on!
- Właśnie, że nie masz! Kluczowe słowo, "przyrodni"! Pan Bickner jest twoim ojcem?!
- Nie, to mój ojczym - przyznał po chwili. - Ale mamy te same matki, tak?!
- Carmen nie żyje od 10 lat! Nie posiada praw do tego domu, bo jej już nie ma! Fakt, że tam przebywałeś, to nic innego jak dobre serce pana Josepha!
Amerykanin wyjął zza pasku pistolet i przyłożył szatynce do skroni.
- Zrobisz to, co Ci każę - wyszeptał wprost do jej ucha. - Jeżeli nie, już nigdy więcej nie zobaczysz swojej mamusi, a przecież to taka sympatyczna kobieta, czyż nie? Blanche, nie baw się w buntowniczkę, przynajmniej nie teraz.
•••
Mam wrażenie, że to ff jest dziwne. Takie niezrozumiałe xD
Przepraszam za nieobecność, ale przez te zdalne lekcje mam więcej nauki, jak normalnie w szkole...
KDP
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top