9.
Zobaczyłam, jak twarz June pobladła - dziś już drugi raz - i odwróciłam się, patrząc na drogę. Jechało za nami auto, a w nim jakiś mężczyzna. Z kamerą.
Rudowłosa lekko przyśpieszyła.
-Czemu tak się boimy tego, że nas śledzą? Przecież to tylko dziennikarze - powiedziałam lekceważącym tonem. Aż za bardzo lekceważącym.
-Ty nic nie rozumiesz - odparła June - Nikt nie może się dowiedzieć, że będziesz u mnie mieszkała. No, a przynajmniej jeśli chcesz mieć normalne życie.
Udałam zfrustrowaną, ale wiedziałam że dziewczyna ma rację. Tak naprawdę rudowłosa zawsze miała rację, ale nigdy jej tego nie przyznałam. Nie mam pojęcia, co bym bez niej robiła. Uratowała mnie z opresji już dobre kilka razy, a spotkałyśmy się tylko kilka godzin temu. W sumie, nie zdziwiłabym się, gdyby poradziła sobie z paparazzi lepiej ode mnie.
Poprawka: właśnie radzi.
Zawraca w drugą stronę, zatrzymuje się...
Zaraz, co?
-Dzień dobry! - mówi wesoło June, wysiadając z auta.
Otwieram szeroko oczy i gestami próbuję pokazać dziewczynie, że najwyraźniej zwariowała.
Tymczasem rudowłosa rozmawia o czymś z mężczyzną. Zakładam kaptur na głowę i nerwowo zaczynam skubać sierść Olivii. Na twarzy dziennikarza pojawia się ekscytacja, natychmiast wskakuje do auta i jedzie gdzieś w kierunku, z którego przed chwilą przyjechałyśmy. Nadal promiennie uśmiechająca się June siada na miejsce kierowcy i przekręca kluczyk w stacyjce.
-CO. TU. SIĘ. PRZED. CHWILĄ. STAŁO? - nadal dziwiona niemal krzyczę do ucha przyjaciółki.
-Hej, nie tak głośno! - śmieje się dziewczyna - Wiesz, dziennikarze są bardzo naiwni. Mówisz im o najnowszej plotce, i już zapominają o wsystkim innym...
-Co masz na myśli?
-No wiesz... Kiedy do małego miasta "przyjeżdża" sławny zespół, trudno uganiać się za jedną, mniej znaną piosenkarką.
-Hej! Nie jestem mało znana! - obrażam się i daję June pstryczka w czoło -Ale... Jaki zespół tu przyjechał?
-Nie wierzę, że nie rozumiesz - dziewczyna popatrzyła na mnie z dezaprobatą.
-N i k t nie przyjechał! To tylko taki mój wymysł, żeby odwrócić od nas uwagę mediów.
Westchnęła.
-To będzie długie... Właśnie, na ile u mnie zostajesz?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Tak naprawdę nic nie planowałam, chciałam tylko jak najszybciej wyjechać z Nowego Yorku i zostawić za soba życie gwiazdy... Nie udało mi się.
-Tak właściwie... - zaczęłam.
Jednak June nie czekała na odpowiedź. Już parkowała przed jej domem.
A raczej willą.
~~~
#dziśtakikrótszyrozdział ale jutro będzie bardzo długi :>
A tak btw, nigdy nie sprawdzam rozdziałów, poprawiam na bieżąco xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top