11.
Następnego wieczoru siedziałam na kanapie, zastanawiając się nad swoim nowym imieniem i nazwiskiem, rudowłosa krzątała się po kuchni. Właśnie wtedy mój wzrok padł na zdjęcie, stojące na kominku. Znajdowały się na nim trzy osoby: uśmiechnięta od ucha do ucha June, poważny mężczyzna w okularach i wysoka, rudowłosa kobieta. Wiedziałam już że to byli jej rodzice, dawno temu widziałam, jak odbierali June ze szkoły, ale na zdjęciu byli... inni. Jej ojciec wyglądał okropnie, był cały w zmarszczkach, podobnie jak jego żona. Bardzo mnie to zaintrygowało, pamiętałam jeszcze jak dziewczyna wspomniała o tym, że rodzice nie chcieli jej widzieć, ale nie zdałam sobie sprawy z tego, że może to być zły temat do rozmowy. Poszłam jednak do rudowłosej i usadowiłam się wygodnie na kuchennym krześle. Dziewczyna popatrzyła na mnie z uśmiechem, który natychmiast zrzedł, gdy zadałam pytanie:
- Gdzie są twoi rodzice?
Naprawdę nie powinnam była.
Zobaczyłam wtedy coś okropnego: łzy spływające po policzkach dziewczyny.
Nigdy nie chciałam sprawić, by June płakała. A jednak wtedy płakała właśnie przeze mnie.
Wyszła z kuchni, rzucając brudną ścierką w moją stronę. Pobiegłam za nią na drugie piętro, ale szybko straciłam ją z pola widzenia. Może to i dobrze? Wtedy na pewno nie chciałaby mnie widzieć. Przywołałam złe wspomnienia, tym samym wywołując w rudowłosej niechęć do mnie. Tak, dobrze słyszycie: niechęć. June bowiem bardzo łatwo się obrażała. A jeśli to robiła, to na długo. Bardzo długo.
Nie mogę powiedzieć, że June była złą osobą, ale miała specyficzny charakter. Raz była wspaniałą osobą, która może zostać twoją najlepszą przyjaciółką i zawsze cię wspiera, a raz... No cóż, budziły się w niej uczucia, które chowała w środku przez bardzo długi czas. Niestety, muszę przyznać że nie znałam jej. W szkole była zwykłą dziewczyną, z którą dzieliłam zainteresowania, mogłam ją nawet nazywać swoją najlepszą przyjaciółką. Jednak nie wiedziałam, co kryło się w głębi jej duszy. Teraz już wiem, że nie miała łatwego dzieciństwa. Podziwiam ją za to, że codziennie przykrywała smutek i depresję maską szczęśliwej osoby. Przyjechałam do rudowłosej dlatego, że potrzebowałam pomocy. Ale nigdy nie zastanawiałam się nad tym, że to June była osobą, która naprawdę jej potrzebowała.
A może to sugestia, że już czas poznać nowych przyjaciół?
Już nie jestem Taylor Swift, perfekcyjną gwiazdą popu.
Jestem zwykłą, niewyspaną, pryszczatą nastolatką, która ma dziesiątki spraw na głowie i 19 lat na karku.
Moja mama mi nie pomoże, muszę sama radzić sobie z problemami codziennego życia, które tak właściwie nie składa się tylko z fanów, paparazzi i sławy.
To "życie" dało mi właśnie w kość.
A już jutro może zmienić się na lepsze - lub na gorsze.
Jutro idę do nowej szkoły.
~~~
Dawno nie pisałam ;___;
Macie tu taki rozdzialik, ostatnio dużo dzieje się w moim życiu i... Cóż, poprostu nie nadążam. Mam nadzieję, że to, co skleciłam wam się spodoba.
All the love, Ksenia xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top