7

Usłyszałem dzwonek telefonu. Przetarłem zmęczone oczy i spojrzałem na zegar. Dziesiąta. Już dawno powinienem wstać. Sięgnąłem po komórkę i odebrałem.

- Halo? – spytałem zaspanym głosem.

- Maciek, czytałeś już gazetę, którą zawsze kupuje ojciec? – mówił mój brat. – Tam gdzie jest sport.

- Dopiero mnie obudziłeś – odpowiedziałem trochę poirytowany.

- Przeczytaj – rzucił i rozłączył się.

Westchnąłem głośno. Po co mi gazeta? Informacje czerpię teraz już tylko z Internetu. Leżałem jeszcze chwilę w łóżku. Głos Jakuba brzmiał poważnie. To musiało być coś ważnego. Wstałem niechętnie i zszedłem do kuchni, gdzie zastałem całą rodzinę oprócz Leny. Pewnie jeszcze spała. 

- Zero prywatności – denerwowała się mama. – Czyhają na każdym kroku. To już bezczelność!

- Co się dzieje? – zapytałem, rozbudzając się, ale też i niepokojąc.

Tata rzucił mi czasopismo. Od razu otworzyłem je na stronie, gdzie zazwyczaj pojawiały się nowinki z życia sportowego. Natychmiast zauważyłem siebie z Agnieszką i Leną. Zdjęcie musiało zostać wykonane wczoraj podczas spaceru. Zacisnąłem mocno dłonie na papierze i zacząłem czytać artykuł.

Kim jest dziewczyna spacerująca po Krupówkach z Maciejem Kotem i jego partnerką? Skoczek trzyma to w tajemnicy, ale może wkrótce wyjawi swój sekret.

Poczułem, jak robi mi się gorąco ze złości. Zgniotłem gazetę w kulkę i rzuciłem o ścianę. Pięści mi drżały, schowałem je pod pachy i zagryzłem dolną wargę. Miałem cierpliwość do takich rzeczy, ale teraz miarka się przebrała. Wybrałem się na spacer i co im do tego? Zwykłe hieny. Hieny, hieny, hieny.

- Spokojnie – powiedziała Agnieszka, podchodząc do mnie i przytulając. – Spokojnie. Dobrze wiesz, jacy oni są. Szukają sensacji. Nie ma czym się przejmować.

- Jaka sensacja? – usłyszeliśmy głos, który nagle się dołączył.

Spojrzeliśmy w stronę wejścia. Stała tam Lena, przypatrując się nam uważnie. Jej spojrzenie zdradzało, że czuje panikę. 

- Idę pobiegać – powiedziałem, ruszając w stronę schodów, żeby założyć odpowiednie ubranie. – Wrócę za godzinę.

Najlepsza czynność na odreagowanie. Zawsze mi pomagała w trudnych sytuacjach. Miałem nadzieję, że teraz też poczuję się lepiej dzięki niej.

***

Tak zdenerwowanego Maćka jeszcze nigdy nie widziałam. W tamtym momencie zaczęłam się go trochę bać. Był naprawdę wkurzony. Odruchowo się skuliłam, kiedy szybko przeszedł obok mnie, wywołując podmuch. Gdy spojrzałam na wykrzywione miny obecnych w kuchni, mogłam tylko się domyślić, że chodzi o mnie. Poczułam ból. No tak. Nie pasowałam tutaj. Wszystko przeze mnie. Maciej niepotrzebnie denerwuje się przeze mnie. Cały rodzinny spokój psuje się przeze mnie. Łzy nabiegły mi do oczu.

- Przeze mnie – wyszeptałam, przełykając powstającą wielką gulę w gardle.

Ciotka podeszła do mnie, wzdychając. Objęła mnie delikatnie i przytuliła do siebie, gładząc po głowie. 

- Nic nie jest przez ciebie – powiedziała. – Nawet nie masz pojęcia o co chodzi. To nie twoja wina. Inni zachowują się bezczelnie. Nie ty.

Gdy już się uspokoiłam, spytałam, co takiego konkretnie się wydarzyło. Wujek wyprostował zmiętą gazetę i pokazał mi zdjęcie, na którym znajdowałam się ja. Znowu coś ścisnęło mnie w klatce piersiowej. Jednak to od razu minęło, kiedy Agnieszka i ciocia zaczęły mnie pocieszać, a Rafał opowiadać banalne dowcipy. Zjedliśmy śniadanie już w wesołej atmosferze, a Małgorzata oznajmiła, że jedziemy na zakupy. 

Mimo wszystko wciąż w środku czułam, że zaczęłam przeszkadzać im w codziennym życiu.

***

Znowu sprawdziłem, czy pojawiły się jakieś nowe informacje dotyczące tajemniczej dziewczyny. Coś mnie chyba omotało. Nigdy nie widziałem jej na oczy, a próbuję usilnie się dowiedzieć, co to za jedna. Cholera, nawet nie wiem, jak wygląda. Zauważyłem, że Tanja patrzy na mnie, uśmiechając się.

- Co ty taki zamyślony? – zapytała. – Zaczynam się o ciebie niepokoić.

- Fajnie, że mówisz to z uśmiechem od ucha do ucha – westchnąłem. – Nic mi nie jest, nie masz się o co martwić. 

- Przecież widzę, że coś ci dolega – podeszła i usiadła obok mnie, spoglądając na mój telefon. – No? Co tam masz?

- Mówię, że nic – odpowiedziałem, wkurzając się lekko. – Zajmij się sobą. Nie musisz mnie kontrolować.

Siedziała dalej, wpatrując się we mnie wyczekująco. Trwałem nieruchomo kilka minut, aż nie wytrzymałem.

- Cholera, nic mi nie jest! – krzyknąłem. – Daj mi święty spokój, okej? – Wstałem i wyszedłem z salonu do swojego pokoju. 

- Co się tak denerwujesz? – zapytała Julia, którą spotkałem na schodach.

- Nie denerwuję się! – wrzasnąłem, trzaskając drzwiami. 

Położyłem się na łóżko i zakryłem twarz dłońmi. Co się ze mną dzieje? Muszę wyrzucić z głowy tę dziewczynę, bo przez nią popadam w małe kłopoty. Zapomnij, zapomnij, zapomnij, zapomnij, powtarzałem sobie w myślach. Ona nic cię nie obchodzi, gdzieś tam sobie żyje i pewnie nawet nie wie o twoim istnieniu.

Bardzo się myliłem.


_____________________

Łapcie rozdział na dobre zakończenie weekendu!

+ Kamil z trzecim złotem olimpijskim! Niesamowity człowiek! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top