Rozdział 9

Dwa dni później Niall zaprosił wszystkich do siebie, z wiadomych względów. Załatwił mamie pobyt na kilka dni w jakimś miejscu, więc teraz cały dom był do jego dyspozycji.

- Mamo, dziś zostaję u Nialla na noc - powiedziałam, szykując się do wyjścia.

- Prawie cię w domu nie widzę! - zauważył mój tata, mówiąc z salonu, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek zwracał na to uwagę tak bardzo jak teraz.

- Gregory, daj spokój. Są wakacje to niech z tego korzystają!

- Gdy ja byłem w twoim wieku...

Tato, nawet nie dokańczaj.

- Chodziłeś na imprezy tak jak ona.

- Na przeciwko mojego domu nie wprowadziła się jakaś bogata panienka, której córka mnie uwiodła za pomocą pieniędzy - prychnął. Mówiąc to nawiązywał oczywiście do mnie i do Nialla, a jeżeli myśli, że podoba mi się ze względu na pieniądze, to się grubo myli.

Wróć, czy ja użyłam w myślach określenia "podoba mi się"?

Jenny, zakochujesz się.

- Mogę już iść? - westchnęłam głośno, chwytając w dłoń plecak, w którym miałam uszykowane swoje rzeczy, dzięki którym na spokojnie mogłam spędzić noc u Nialla. Kazał mi go wziąć, by znów nie musiał iść do mojego pokoju po moje ubrania, bo powiedział mi, że mimo wszystko to go krępowało. Ale znając życie i przeglądał wszystkie moje staniki, bo to w końcu Niall.

Gdy rozsiedliśmy się w salonie, Horan otworzył barek i wyciągnął z niego różnorakie alkohole, które rozstawił przed nami. Wielu z ich nazw nie znałam, ale widząc minę Tomlinsona wiedziałam, że są dobre.

- Dziś upijemy się do nieprzytomności - powiedział Niall, nalewając chłopcom Jacka Danielsa.

- Tylko nie to - westchnął Harry, a wszyscy oprócz Nialla się zaśmiali. Styles zawsze miał słabą głowę do picia i każdy z nas to wie. Może teraz i Horan się o tym przekona.

Przy rozlewaniu trunków do szklanek ominął mnie i Alice, jakbyśmy były jakąś przeszkodą. Słusznie z jego strony, bo teoretycznie rzecz biorąc nie powinnyśmy pić. Niall w końcu odszedł od nas i podszedł do barku.

- My mamy klasycznego Jacka Danielsa, ale mogę wam dam w puszce o smaku coli, bo zawiera mniej alkoholu - powiedział i już po chwili dostałyśmy po puszce whiskey. Otworzyłyśmy je i pociągnęłyśmy z nich pierwszy łyk. Szczerze mówiąc pierwszy raz piłam coś takiego.

- A potem, gość specjalny! - Niall powiedział głównie do Louisa, który klasnął i zatarł swoje dłonie. Będzie śmiesznie, muszę to nagrać.

Dosyć czasu spędziliśmy na rozmowach i piciu co nam się wkrótce znudziło, więc wyszliśmy na dwór i zajęliśmy taras. Robiło się ciemno, a gwiazdy stawały się coraz bardziej widoczne.

Jak się okazało, Niall zabrał ze sobą skręty, by jednego z nich podać Louisowi, stając obok stolika przy którym siedzieliśmy.

- Tylko mi nie przesadzaj - Alice skarciła ruchem palca Louisa, bo i tak był uparty i nie odmówiłby takiej nowości w swoim życiu.

- Spokojnie, kochanie. Tylko spalę jednego - zapewnił ją.

- Mam nadzieję - westchnęła krzyżując ramiona na piersi.

- Nie martw się - powiedział, gdy się zaciągnął i pogłaskał ją po głowie. Po tym odkaszlnął i odwrócił się do Nialla, by o czymś z nim porozmawiać.

- Czy tylko ja jestem taki grzeczny? - spytał Harry, pocierając swoje oczy ze zmęczenia.

- Wypiłeś kilka szklanek Danielsa - powiedziałam mu, a on zmarszczył czoło.

- I dwa piwa - przypomniała Alice. - Nie miesza się alkoholu.

- Co z tego? - machnął ręką, a ja wiedziałam, że dziś będzie wymiotować. Zawsze to robi jak wypije zbyt dużo, oczywiście jak na niego. Pijany jest taki nieogarnięty, ale śmieszny. To jest słodkie.

Przeniosłam swój wzrok na stojących chłopaków, którzy się z czegoś śmiali. Zapewne używki w pewnym stopniu zaczęły już na nich działać.

Niall w pewnym momencie wrócił do domu, by po chwili przyjść z kolejnym piwem. Mam nadzieję, że nie upije się tak jak kilka dni temu, bo po znacznym wpływem alkoholu jest wkurzający.

- Jak będziesz pił tyle w tak krótkim czasie to wiesz co się stanie - powiedziałam do Nialla, gdy stanęłam obok niego. Miał przekrwione oczy i uśmiechał się głupio.

- Co się stanieee?

Westchnęłam.

- Właśnie to - wskazałam na niego, a on zaczął się śmiać. Louis zrobił to zaraz po nim.

- Jenny - mruknął i oplatając rękę wokół mojej talii przyciągnął mnie do siebie - Ale ja jestem grzeczny - szepnął tuż przy moim uchu - Jeszcze.

Przez jego słowa poczułam jak mój żołądek się zacisnął.

- Zaraz wylejesz piwo - upomniałam go, co skomentował lekkim uśmiechem, po czym objął moją szyję stając dokładnie naprzeciwko mnie. Louis podszedł do nas i po chwili usłyszałam, że odkłada na stół piwo, które należało do Nialla.

- Jenny - mruknął przy mojej twarzy.

- Hm? - przełknęłam ślinę widząc twarz Nialla tak blisko mojej.

- Jesteś taka śliczna - stwierdził opuszczając swoją głowę i wtedy poczułam jego usta na mojej szyi. Prześledził ją po całej długości muskając ją lekko, ale po chwili odsunął się, by w jakimś celu spojrzeć na stolik. Jego oddech był tak ciepły i wprawiający mnie w dobre uczucie, że nawet zignorowałam fakt, że czułam od niego bijącą woń alkoholu. Niall odszedł ode mnie, a ja odetchnęłam głęboko, bo zrobiło mi się cieplej na myśl go całującego mnie po szyi.

Oddalając od siebie myśli powstałe zaledwie kilka chwil temu w mojej głowie odwróciłam się do znajomych. Niall dokańczał swoje piwo, Louis palił papierosa, a Alice i Harry rozmawiali ze sobą. Po tym wszystkim mam głupią nadzieję, że Alice nie widziała co Niall zrobił, bo przez to nie da mi spokoju.

- Pograłbym w coś - powiedział Niall, przedłużając ostatnie słowo. Louis spojrzał na niego krzywo i powiedział, że nie chce w nic grać, bo nawet nie trafia papierosem w popielniczkę.

- Dlaczego? - spytał, a Tomlinson zgasił papierosa, w końcu trafiając w dobre miejsce.

- Bo jestem pijany, nie wiem, może dlatego?

- Idioci - Harry zaśmiał się, a Niall skarcił go wzrokiem.

- Co? Ja? Wypraszam sobie! Idiota to się odezwał - Niall pokazał na niego, a my zaśmialiśmy się, bo jego ruchy i sposób w jaki mówi były śmieszne.

- Chłopcy, idźcie lepiej spać - powiedziała Alice, a Niall wtedy złapał się za głowę.

- Co ci jest?

- Niedobrze mi.

- Idź do łazienki - powiedziałam, a on spojrzał na mnie i podniósł brew.

- Dobrze, mamo - wybełkotał i wszedł do domu. Nie wracał przez kilkanaście minut, więc powiedzieli mi, żebym zobaczyła, czy wszystko z nim jest w porządku. Nie znalazłam go w żadnej łazience, więc poszłam do jego pokoju, w którym na szczęście się znajdował, leżąc na łóżku z poduszką na twarzy.

- Ściągnij ją, bo się udusisz - powiedziałam, ale nie posłuchał mnie, więc podeszłam do niego i siadając obok niego ściągnęłam z niego poduszkę.

- Co robisz, ja śpię!

- Nie, nie śpisz.

- Ale zaraz idę. Źle się czuję.

- A byłeś w łazience?

Pokiwał głową.

- Powiem reszcie, że mają się już zbierać i najlepiej szykować się do spania - powiedziałam i chciałam wstać, ale blondyn mnie zatrzymał, chwytając moją rękę.

- Ze mną.

- Co z tobą?

- Ty ze mną. Spać.

Pokiwałam głową i próbowałam nie zaśmiać się, bo mówił jak jakiś prehistoryczny człowiek, o ile w ogóle rozmawiali. Tę sprawę zostawmy naukowcom.

- Idź się umyć, ale uważaj na siebie.

- Jutro - mruknął i znów położył poduszkę na swojej twarzy. Westchnęłam i wyszłam z pokoju, by po chwili wszystkich powiadomić o tym, że mają już się zbierać. Ja jako pierwsza skorzystałam z łazienki i zajęłam łóżko, pomijając Nialla, który nie zmienił pozycji przez całe pół godziny.

- Udusisz się, debilu - powiedziałam ściągając z niego miękki przedmiot i tym razem uderzyłam go nim.

- Jenny! Czemu jesteś taka niegrzeczna? - zakrył się rękoma, a ja położyłam się obok niego pod kołdrą. Odłożyłam telefon na szafkę i odwróciłam się do chłopaka, który już się na mnie patrzył.

- Jutro nie wstanę, więc musisz dotrzymać mi towarzystwa - powiedział i chwycił za końcówki moich włosów, by się nimi pobawić.

- Obiecałeś nam zrobić śniadanie.

- Tobie mogę, im nie. Będę mieć kaca, to i tak duży wyczyn.

- Dobrze, że wiesz - zaśmiałam się i wyciągnęłam do niego rękę, bo chciałam go pogłaskać po głowie, ale on ją chwycił i dotknął nią swoją twarz. Położył ją na swoim policzku i zamknął oczy.

- Co ty...

- Uspokaja.

- Cóż, dobrze - wzruszyłam wolnym ramieniem. Pogładziłam kciukiem policzek chłopaka, a on uśmiechnął się mrucząc. Był jak mały kotek, tylko, że pijany.

Gdy wzięłam od niego swoją rękę, mruknął niezadowolony. Wstał z łóżka, by przebrać się w coś do spania. Bez problemu ściągnął przy mnie swoje ubrania i po chwili był w tych, w których zamierzał spać. Wsunął się pod kołdrę i znalazł się przy mnie. Odwróciłam się do niego plecami, a on mnie objął i przytulił się do mnie. Odezwał się po chwili ciszy.

- Jenny?

- Tak?

- Lubisz mnie?

Zdziwiłam się przez jego pytanie.

- Tak, dlaczego by nie?

- Bo jestem idiotą, może dlatego.

- Dlaczego tak mówisz?

- Harry mnie tak nazwał.

Zaśmiałam się.

- Niall, idź spać. Jesteś pijany i mówisz głupoty.

- Ostatnio gdy tak mówiłaś, poszłaś.

Zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi.

- A teraz zostałaś.

- A mam inne wyjście?

- To zabrzmiało, jakbyś nie chciała ze mną spać.

- Chcę! To znaczy...

Niall pocałował mnie w kark, uciszając mnie tym. Zsunął dłoń w dół mojego brzucha, a ja poczułam, jak mój żołądek się zaciska. Niall odsunął nieznacznie moją koszulkę i zaczął palcami kreślić kółka na mojej skórze.

- Co Ty robisz? - szepnęłam.

- Cichutko.

Zamknęłam oczy i próbowałam wewnętrznie uspokoić moje emocje. Dotyk Nialla był taki przyjemny, że wkrótce pod jego wpływem zasnęłam.

~~~

Gdy się obudziłam, Nialla nie było ze mną w łóżku. Słyszałam czyjeś rozmowy z korytarza, więc próbowałam coś z nich usłyszeć, ale nic z tego. Przesunęłam się na róg łóżka, by mieć widok na przejście pomiędzy pokojami. Zobaczyłam Nialla rozmawiającego z Harrym. Obydwoje wyglądali jakby byli chorzy, źle się czuli i wcale temu się nie dziwiłam. Zaśmiałam się na ten widok, a Niall odwrócił się w moją stronę.

- Z czego się śmiejesz, hm?

- Spaliście razem? - spytał Harry, a ja zniknęłam z jego widoku i znów weszłam pod kołdrę.

Nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś.

Po chwili oboje weszli do pokoju.

- Cześć - przywitałam się jakby nigdy nic, a Harry podniósł brew i spojrzał się na Nialla. Ten tylko wzruszył ramionami.

- No co? - spytałam.

- No właśnie nie wiem co. Myślałem, że śpisz z Alice.

- Ale ona spała z Louisem.

- Co? - zamrugał - A ja sam? - powiedział oburzony, a my się zaśmialiśmy. - W ogóle to mało co pamiętam - pokręcił głową kładąc dłonie na biodrach.

- Nie było trzeba tyle pić - powiedział Niall klepiąc go po ramieniu.

- Gdybym wypił i spalił tyle co ty to byście mnie z podłogi zbierali.

- Dobrze, że wiesz przyjacielu - zaśmiał się znowu i zostawił nas samych w pokoju. Harry usiadł na łóżku i na mnie spojrzał.

- Jesteście razem? - zapytał, co wywołało u mnie pewne uczucia, które udało mi się ukryć.

- Nie.

- To dlaczego... Co?

Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam telefon z szafki, by się nim zająć.

- Jenny, powiedz mi.

Ściągnął ze mnie kołdrę, więc pisnęłam, bo zrobiło mi się zimno. Nienawidziłam, gdy ktoś tak mi robił.

- Ale co? - spytałam i próbowałam od niego wziąć kołdrę, lecz nie udało mi się, bo był dla mnie za silny.

- Co z tobą i Niallem?

- Nic. Harry, wyjdź.

- Dlaczego?

- Bo... Chcę się ubrać?

- Już nie wymyślaj - uśmiechnął się głupio, bo wiedział, że nieudacznie prowizoruję. Przyszedł do mnie na czworaka i położył się obok mnie.

- Jenny, proszę.

- Prosić to sobie możesz, ja ci nic nie powiem, bo nic pomiędzy nami nie ma.

- Zobaczymy.

Uderzyłam go poduszką, bo Alice też tak kiedyś mówiła.

- Kochanie, wstawaj. Idź się ubrać i zejdź na dół, bo Niall zrobił śniadanie, a Louis ma fajny pomysł.

- Wszyscy już wstali?

- Tak, a ty jak zawsze jesteś ostatnia.

- Hej, nie zawsze!

- Wstawaj - powiedział jeszcze raz i podniósł się z łóżka, by zostawić mnie samą. W takim razie postanowiłam zabrać do łazienki wszystko, dzięki czemu mogłam się uszykować i po pewnym czasie zeszłam na dół do reszty przyjaciół. Przywitałam się z nimi i zasiadłam do stołu, na którym widziałam gofry, naleśniki, kanapki i podobne do tego rzeczy.

- Jakie dobre! - powiedział Louis próbując naleśnika, a ja chciałam wspomnieć, że już miałam okazję je skosztować, jednakże powstrzymałam się od tego. Niech wszystko wyjdzie w swoim czasie... o ile coś wyjdzie.

- Słuchajcie, dziewczyny - odezwał się Louis, teatralnie uderzając sztućcami o stół, dzięki czemu wszyscy zwrócili na niego uwagę.

- Jedziemy jutro nad jezioro, wszystkim pasuje? Niall znowu zaoferował się nas tam zawieźć.

- Do usług - blondyn uśmiechnął się, a mi zaczęło się wydawać, że za dużo na nas wydawał. Posiłki, wyjazdy, zabawy. To, że ma dużo pieniędzy, nic nie znaczy. Naprawdę musiałabym mu się jakoś odwdzięczyć, ale on ma wszystko i raczej trudno byłoby mu dogodzić.

- Ja wezmę namioty, jak zawsze - zaoferował się Harry. Dosyć często jeździł ze swoją rodziną nad jezioro, więc mieli kilka namiotów. Był taki okres czasu, że on i Gemma kłócili się, więc każdy z nich chciał osobny, więc skutkiem jest fakt, że posiadają ich trzy, czyli idealnie dla naszej paczki. Gdyby się uprzeć, zmieścilibyśmy się w dwóch, a nawet w jednym, ale im więcej miejsca, tym lepiej.

- Pojedziemy tam na dwie noce lub trzy, jeżeli nie będzie nam się nudzić. Wyjedziemy na wieczór, żeby od razu zrobić klimatyczne ognisko - poruszył palcami i wrócił do jedzenia swojego śniadania.

- Ja i Alice kupimy... - mówiłam, ale Niall mi przerwał.

- Ja kupię kiełbaski.

- Nie, Niall, my je kupimy. Wiele już dla nas zrobiłeś, za co ci dziękuję.

- Ale...

- Niall - uśmiechnęłam się, a on skinął głową.

- Dobrze, nie będę się kłócił.

- Z nią nie warto - powiedział Louis patrząc się na mnie ukradkiem, za co skarciłam go wzrokiem.

- Szybko się denerwuje, już to zauważyłem - powiedział Niall.

- Tak jak ty - wtrącił się Harry - Pasujecie do siebie.

- Słyszałem, że przeciwieństwa się przyciągają - powiedział Louis.

- Ja was shippuję, ale jeżeli obydwoje macie ciągle się kłócić to nie wiem jak to będzie - powiedziała Alice, a ja obrzuciłam ją zabójczym wzrokiem. Czy oni naprawdę muszą mówić o mnie i o Niallu?

- Co nas robisz? - spytał Niall, bo nie wiedział o co chodzi i to nawet dobrze. Alice chciała się odezwać, ale dałam jej kuksańca w żebra, więc nic nie powiedziała. Niall pokręcił głową i na szczęście szybko o tym zapomniał.

Cały dzień spędziliśmy na rozmowie i spacerach, by już jutro zająć się przygotowaniami do wyjazdu nad jezioro.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top