Rozdział 8

- Umyj wszystkie podłogi, a swój pokój ma być cały posprzątany! - powiedziała moja mama dzień później. Cały dzień sprzątałam i nie wychodziłam z domu oprócz pójścia do sklepu, bo powiedziałam coś nie tak i dostałam karę. Alice napisała mi, że szczęście w nieszczęściu nie mogę wychodzić przez jeden dzień, bo gorzej by było, gdyby kara trwała dłużej. Cóż, miała rację. Nie kłóciłam się już z mamą, bo to nie miałoby żadnego sensu. Powiedziałam do niej coś źle tylko dlatego, że mam okres i jakoś często wychodziłam z siebie, bo wszystko mnie denerwowało. Dostałam go wczoraj wieczorem, więc chwała Bogu, że to stało się po basenie u Nialla. Teraz mogę siedzieć spokojnie w domu, bo znajomi nie planowali basenów, ani nic podobnego w najbliższym czasie.

Umyłam podłogi i zmęczona położyłam się na swoim łóżku. Na WhatsAppie nie było żadnych wiadomości, więc zapewne wszyscy spali, albo zajmowali się własnymi sprawami. Pomińmy, że jest już szesnasta, a jedynym kto mógłby spać tak długo jest Louis (i ja, ale to też pomińmy).

- Jenny - usłyszałam swojego brata, więc podniosłam głowę, by na niego spojrzeć.

- Co? Ile razy mam mówić, że masz pukać zanim wejdziesz do mojego pokoju?

Popukał w drzwi i wyszczerzył zęby, na co przewróciłam oczami i powiedziałam mu, że ma mówić o co mu chodzi.

- Tata mówi, że masz pamiętać o posprzątaniu swojego pokoju.

- Pamiętam - westchnęłam - A gdzie mama?

- Podlewa kwiaty i rozmawia z panią Horan przez płot.

- Długo to robi?

- Nie, przed chwilą wyszła z domu i mama ją zagadała. A co tak się wypytujesz?

- Tak po prostu.

Niall miał dziś spędzić dzień ze swoją mamą, bo stwierdził, że brak jej towarzystwa. Widać, że się o nią troszczy, co było słodkie. Mogłoby być więcej chłopców takich jak Niall, zdecydowanie. Świat byłby piękniejszy.

Poszłam do łazienki, by po kilku minutach wrócić do sprzątania. Zaczęłam wyrzucać ubrania z szafy, bo mogłabym pozbyć się niepotrzebnych ciuchów i oddać je potrzebującym. Za każdym razem cieszę się, gdy komuś pomagam, bo wiem, że nie tylko ja będę mieć uśmiech na twarzy.

Znalazłam szarą bluzę Louisa i zieloną beanie Harry'ego, które ubieram w zimne wieczory, bo są naprawdę ciepłe. Brakują mi jeszcze czyjeś dresowe spodnie, miałabym wtedy komplet domowego zestawu.

Skończyłam wszystko wkładać do szafy, zostawiając trzy bluzki i parę spodni, które oddam. Schowałam je w jakąś siatkę i zostawiłam w salonie, żeby o niej nie zapomnieć.

Dzień mi zleciał na nudzeniu się. W końcu nastał wieczór i już wykąpana miałam iść spać, lecz gdy położyłam się, dostałam sms. Odblokowałam ekran telefonu i zobaczyłam wiadomość od Nialla.

Niall: wykdz na dwr

Co? Mam wyjść na dwór?

Jenny: Jestem już w łóżku, Niall.

Niall: jennu prose

Dlaczego on tak dziwnie pisze? Irytuje mnie to.

Jenny: Zaraz zejdę na dół, ale jak ktoś usłyszy, że wychodzę na dwór, ty za to odpowiadasz, bo mam karę...
Niall: czekaam ;)

Przebrałam się w normalne ubrania i wyszłam z domu jak najciszej potrafiłam. Minęła godzina dwudziesta trzecia, więc wszyscy spali. No, oprócz Nialla, który stał przy mojej furtce, opierając się o nią.

- Co ci odwaliło, żeby wyjść o tej godzinie? - zapytałam podchodząc do niego.

- Jaaa...

Czy on jest pijany?

- Dlaczego piłeś?

- Za dużo myślałem, ale to nie pomogło - mówił dosyć dziwnie, więc to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest pod wpływem alkoholu.

- O czym?

- Och, Jenny.

Westchnęłam bezradnie, gdy zaśmiał się głupio.

Od początku naszej rozmowy szliśmy wzdłuż naszej ulicy, ale stwierdziłam, że to zły pomysł.

- Lepiej by było gdybyś został w domu. Chodź, odprowadzę cię - powiedziałam i chciałam go pociągnąć za rękę, ale odsunął się robiąc dziwną minę.

- Ja nieee... Dam radę.

- Boże - westchnęłam i chwyciłam go za dłoń jak niegrzeczne dziecko.

- Jeszcze nie awansowałem tak wysoko. Jeszcze! - powiedział kiwając palcem wolnej ręki. Był pijany, och był.

Zaprowadziłam go do domu, który był otwarty, ale on nalegał bym poszła z nim do jego pokoju. Zgodziłam się, bo kto wie czy coś by sobie zrobił po drodze?

- Dobranoc, Niall - powiedziałam sadzając go na łóżku.

- Idziesz już?

- Uch, tak. Ale kto zamknie drzwi?

- Alarm nie, więc klucze - powiedział na skróty, że nie do końca wiedziałam co zrobić.

- Jakie klucze?

- W mojej kieszeni.

- Nie żartuj sobie - westchnęłam, ale on był totalnie poważny.

- Nie muszę tego robić, tobie wkradną się do domu, nie mi.

- Oj weź, pomóż przyjacielowi.

Odetchnęłam, a on w tym czasie wstał.

- Z tyłu - powiedział, więc zbliżyłam się do niego i sięgnęłam do jego kieszeni. Chłopak patrzył się prosto w moje oczy i uśmiechał się głupio. Wyciągnęłam klucz z jego spodni, a on wtedy mrugnął i położył się na swoim łóżku.

- Dobranoc - powiedziałam, a on wymruczał coś pod nosem. Zeszłam na dół jak najciszej mogłam i zamknęłam za sobą drzwi. Po chwili byłam już w swoim pokoju. Ściągnęłam z siebie ubrania i przebrałam się ponownie w piżamę. Zgasiłam światło, położyłam się do łóżka i od razu dostałam od Nialla sms.

Niall: Wiem, że nie śpisz.

Co prawda, napisał z błędami, bo nie był w stanie trafić we właściwe litery na klawiaturze, ale okej.
Za pomocą pilota opuściłam rolety i wtedy dostałam kolejną wiadomość.

Niall: Dobranoc, Jenny.
Niall: Masz bardzo ładną bieliznę, ale kompletnie bez niej byłoby Ci lepiej ;)

Poczułam jak ciepło ogarnęło moje ciało. Cholera? Przez tą wiadomość nie mogłam zasnąć, bo Boże, czy on mnie podglądał?

Postanowiłam mu odpisać.

Jenny: Jesteś pijany, idź spać.
Niall: To nie znaczy, że nie szczery, kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top