Rozdział 18

Od razu po przyjeździe zostawiłam swoją torbę w domu i poszłam razem z Niallem do Louisa, gdzie umówiliśmy się na spotkanie całej paczki.

Gdy wchodziliśmy po schodach, Horan mnie wyprzedził i jako pierwszy otworzył drzwi od pokoju Tomlinsona. Jednakże szybko się cofnął i zamknął za sobą drzwi.

- Chyba komuś przeszkodziliśmy - zaśmiał się odwracając się do mnie.

- Co?

- Louis i Alice, cóż, całowali się.

- Słucham? - powiedziałam zdziwiona, ale zarazem podekscytowana - O Boże, w końcu!

- Co w końcu?

- Mam nadzieję, że są lub będą razem.

- Witam serdecznie - usłyszałam za sobą Harry'ego, który wchodził po schodach, więc odwróciłam się - Nudziło nam się bez was.

- Tamtym dwóm nudzi się nadal - powiedział Niall, wskazując na drzwi.

- Nie rozumiem.

- Jenny! - usłyszałam głos Louisa, gdy drzwi się otworzyły - Hej, Niall - powiedział ciszej patrząc się na niego dziwnie. Wiedział, że to Horan wszedł do pokoju.

- O co chodzi? Czy w końcu ktoś mi powie? - powiedział Harry krzyżując ramiona.

- O nic, babeczko - Louis uszczypnął go w policzek, a ten go odepchnął.

- Przestańcie tak do mnie mówić!

Gdy zaczęli się przepychać, Niall przewrócił oczami i oddzielił ich od siebie.

- Dosyć, frajerzy.

- Odezwał się - Louis prychnął, a Niall podniósł brew.

- Słucham?

- Chłopcy, przestańcie, bo zaraz ktoś skończy w szpitalu - zaśmiałam się.

- A co to w ogóle ma być, odwaliłeś się jak nie wiem co - Louis pokazał na złoty łańcuch Nialla i Ray Bany, które miał zawieszone na dekolcie swojej czarnej koszulki. Zdałam sobie sprawę, że był ubrany jak w dniu, gdy po raz pierwszy go zobaczyłam.

- Tomlinson, o co ci kurwa chodzi?

Alice chwyciła Louisa za ramiona i wepchnęła go do pokoju, by potem zamknąć od niego drzwi.

- Szuka zaczepek jak to Louis, wybacz - Alice pokręciła głową wzdychając.

- Źle wyglądam czy co? - powiedział Niall marszcząc czoło. - Tak w ogóle, to jutro jedziemy na imprezę, bo mi tego brakuje.

- Jestem za! - wykrzyknął Harry.

- Ja też! - usłyszałam Louisa za drzwiami - Kochanie, wypuść mnie!

- Nie - Alice zaśmiała się nadal trzymając klamkę. Pokręciłam głową śmiejąc się, bo to co wyprawiają przechodzi wszelkie granice.

~~~

Następnego dnia o godzinie dwudziestej znaleźliśmy się w największym klubie w mieście. Ludzie dopiero zaczęli się schodzić, ale głośna muzyka już grała.

Zajęliśmy boks zamówiony przez Nialla, w którym alkohol już na nas czekał.

- Idealnie - Horan potarł dłońmi widząc trunki różnego rodzaju.

- Kto nas odwiezie do domu? - zapytałam patrząc na blondyna, obok którego usiadłam. Był ubrany podobnie jak wczoraj, ale na jego ręce znajdował się zegarek, a jego włosy były fioletowe. Miałam ochotę wpleść w nie swoje palce, a nigdy nie pomyślałam, by to zrobić.

- Ja na pewno nie - powiedział Niall patrząc się na mnie w dół. Mrugnął, a ja onieśmielona odwróciłam swój wzrok.

- Może Zayn... Ale jednak nie - powiedział Harry.

- Jest tu? - spytała Alice.

- Widziałem go jak pali razem z jakimiś kolesiami i to nie były papierosy - Louis mrugnął porozumiewawczo do Nialla. Spojrzałam na niego, a on niewinnie wzruszył ramionami.

Coś jest na rzeczy.

- Cholera - powiedział Harry patrząc na parkiet, a my spojrzeliśmy się na niego - Szła Jessica.

- Ta z młodszej klasy? - spytał go Lou.

- Uch, tak.

- Kto to? - zapytał Niall pochylając się do mojego ucha. Muzyka stała się zdecydowanie za głośna, a ludzie zaczęli zabawę.

- Harry'emu podoba się ta dziewczyna. Razem wyglądaliby uroczo!

Niall wzruszył ramionami, na co westchnęłam.

Gdy Louis zaczął nam nalewać alkoholu do szklanek, poprosiłam o drinka. Niall wtedy objął mnie w talii, a w moim brzuchu poczułam przyjemne motylki.

Wzięliśmy szklanki i zaczęliśmy z nich pić, rozmawiając pomiędzy sobą. Niezbyt słyszałam o czym opowiadał Louis, ale to nieważne, bo po kilku minutach poszliśmy potańczyć.

Gdy bawiłam się z Alice, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, bo zauważyłam tą samą blondynkę, która bawiła się z Niallem w klubie, gdy byliśmy nad jeziorem. Widziałam ją tylko raz, ale teraz jestem pewna, że to ona, bo podeszła do niej jej ta sama koleżanka. Odwróciłam od nich wzrok, by skupić się na Alice, która zaczęła coś mówić.

- Dobrze bawiłaś się z Niallem przez te kilka dni?

- Tak, a czemu pytasz?

- Bo zabrał tam tylko ciebie - mrugnęła.

- Było fajnie.

- Tylko fajnie?

- A co z tobą i Louisem?

- Cóż, tak... Jesteśmy razem.

Pisnęłam i przytuliłam się do dziewczyny. Ta zaśmiała się gładząc moje plecy. Puściłam ją podekscytowana.

- Jak to się stało?

- Nie wiem, tak po prostu. Miałaś rację, że na to się zapowiada.

- Zawsze mam rację! Alou na zawsze.

- Alou? - zaśmiała się.

- Nic innego nie przychodzi mi do głowy - powiedziałam ze śmiechem, a ona pokręciła głową. Była szczęśliwa, rzecz oczywista. Przez to wszystko nie zauważyłam, że minęła prawie godzina jak tańczę z przyjaciółką.

Postanowiłyśmy pójść do boksu i trochę odpocząć. Był tam tylko Harry i próbował rozmawiać przez telefon. Nachyliłam się do niego, by usłyszał co mówię.

- Gdzie reszta chłopców?

- Na dworze.

- Wiesz, też mógłbyś pójść na dwór, żeby spokojnie porozmawiać - zaśmiałam się, a on akurat zakończył połączenie, więc było po fakcie.

- Teraz to ja spróbuję zagadać do Jessici.

- Powodzenia! - mrugnęłam, po czym udałam się z Alice do wyjścia z klubu. Robiło się ciemno. Rozejrzałam się i zauważyłam unoszący się dym zza rogu budynku. Poszłyśmy tam, bo zapewne to są nasi chłopcy. Okazało się jednak, że natknęłam się na obcych facetów.

- Maleńka, to chyba nie przypadek, że na mnie wpadłaś - powiedział jakiś brunet, a jego towarzysze zaśmiali się.

- To chyba wielki przypadek - powiedziałam, zauważając w tym samym czasie przy drugim rogu budynku Louisa w towarzystwie innych chłopaków i dziewczyn. Odeszłam od bruneta, który coś do mnie mówił i podeszłam z Alice do naszych znajomych jak i nieznajomych. Palili coś stojąc przy krzakach i śmiali się przy tym głośno.

- Cześć, dziewczyny!

- Cześć, Zayn - odpowiedziałam na przywitanie. Trzech chłopaków i jedna dziewczyna zwrócili na mnie uwagę.

- Nie znikajcie - Alice powiedziała do Louisa, a ten objął ją ramieniem i pocałował ją w głowę.

- Prędzej ty mi znikasz - zaśmiał się głupio i już wiedziałam, że jest na haju.

- Gdzie jest Niall?

- Tak jakoś za tobą skarbie - powiedział jakiś szatyn, a ja odwróciłam się. Serce mi stanęło jak zobaczyłam Nialla, który całował TĄ blondynkę przy ścianie. Jej dłonie były wplątane w jego włosy.

Moje fioletowe włosy.

On jedna ręką obejmował ją w talii, a drugą miał opuszczoną, w której trzymał jointa.

Zaraz będę płakać.

- Cholera, Jenny? - usłyszałam głos Alice, więc odwróciłam się do niej ze szklistymi oczami.

- Tak, Alice? - powiedziałam przełykając ślinę.

- Chodź - powiedziała i podeszła do do mnie, by chwycić mnie pod ramię i odejść stąd ze mną.

- Dlaczego? - powiedziałam prawie płacząc.

- J-ja nie wiem...

- On nie jest mój, ani ja nie jestem jego, ale to boli.

- Ja mogę być twój - usłyszałam tego samego bruneta co kilka minut wcześniej, gdy obok niego przechodziłyśmy, by teraz pójść do klubu. Pokazałam mu środkowy palec, a jego znajomi zaczęli się z niego śmiać.

Zacisnęłam zęby wchodząc razem z Alice do łazienki. Oparłam się o ścianę, a Alice stanęła przede mną ze smutkiem wypisanym na twarzy.

- Jest pijany, na haju, więc może dlatego - powiedziała.

- Ale zrozum, że ją się z nim całowałam, więc widok ich mnie tak cholernie boli - powiedziałam wycierając swój policzek z łez Dziewczyna podeszła do mnie, by mnie przytulić.

- Serio?

- Tak! Po za tym, on robi dla mnie tyle dobrych rzeczy, jest tak kochany, a teraz co? Całuje się z jakimś plastikiem.

- To musi być przypadek, nie wiem, zapewne nie myśli co teraz robi.

- Czy on w ogóle myśli? - powiedziałam łkając.

- Porozmawiasz z nim, wszystko się wyjaśni.

- Nie chcę z nim rozmawiać! Nie chcę go teraz widzieć.

- Będzie dobrze, mała.

- O mój Boże, naprawdę musiałaś to powiedzieć? - zapłakałam i odsunęłam się od dziewczyny.

- C-co-nie! Totalnie przez przypadek, przepraszam!

- On też jest takim przypadkiem - powiedziałam prawie przez zęby. - Naprawdę nie powinnam tak reagować, bo nie jesteśmy razem, ale jestem tak zazdrosna!

Alice uspokajała mnie przez kilka minut, bym w końcu poprawiła swój makijaż i wyszła razem z nią z łazienki i wróciła do boksu.
Harry właśnie do niego schodził. Gdy nas zobaczył, uśmiechnął się szeroko. Pokiwał swoim telefonem i już wiedziałam, że dostał numer od Jessici. Gdy usiadłyśmy, szatyn zauważył, że coś jest nie tak.

- Skarbie, co jest? - zapytał siadając obok mnie.

- Niall - powiedziałam i oparłam się o jego ramię.

- Co on?

- Znalazł sobie dziewczynę.

- Co? To czemu płaczesz, jeżeli... Ach, cholera.

- Teraz zajarzyłeś?

- Uch, tak. Ale... nie przejmuj się.

- Będę!

- Cokolwiek się stało, podobasz mu się.

- Śmieszne - prychnęłam.

- Gdy jestem z nim sam na sam to ciągle o tobie mówi i pyta się o ciebie.

- No i?

- Znamy się od tylu lat, wiem o co mu chodzi - uśmiechnął się i potarł moje ramię na pocieszenie.

- Nie mówmy już o nim - powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.

- Za co to?

- Dziękuję - zaśmiałam się, a on się uśmiechnął.

Usłyszałam znajome, zbliżające się głosy. Przekleństwo szło jedno za drugim. W końcu zobaczyłam Nialla, który usiadł na przeciwko mnie.

- Kurwa, gdzie moje kluczyki? - wymruczał klepiąc się po kieszeniach.

Po co ci te cholerne kluczyki i czy to w tym momencie jest najważniejsze?

Dołączył do nas Louis, trzymając zaginiony przedmiot w dłoni. Rzucił klucze do blondyna, a on o dziwo w tym stanie je złapał.

- Zgubiłeś je jak zaliczałeś tamtą panienkę.

Moje serce, kurwa, złamało się na pół.

- Ja ją tylko całowałem, frajerze. Widać, że masz niezłe fantazje po tym - zaśmiał się głośno.

Masz szczęście.

Nasze spojrzenia się spotkały. Mój wzrok był przepełniony żałością i pewnego rodzaju nienawiścią, a jego przybrał obraz winy i zszokowania chyba tym, że mnie widzi.

- Jenny, ja...

- Zamknij się.

- Ja tylko...

- Nie odzywaj się do mnie! - powiedziałam ze złością i odwróciłam od niego swój wzrok. Czując po chwili zapach jego perfum z wonią alkoholu domyśliłam się, że usiadł obok mnie.

- Jenny, słuchaj, ja...

- Jesteś pijany i na haju, nie mów do mnie, a tym bardziej nie dotykaj!

- Ale mała!

- Przestań!

- Boże, dosyć - powiedział Harry odpychając ode mnie Nialla - Stary, zawiodłem się na tobie.

- Boże, ja przecież...

- Ni....

- Daj mi dojść do słowa!

- Ja ciebie nie chcę słyszeć - wymruczałam i czując jak łzy ponownie zbierają mi się pod powiekami, chwyciłam Alice za rękę i wyszłam z nią z boksu.

Znaleźliśmy kogoś trzeźwego, jak się okazało znajomego mi chłopaka ze szkoły i zapytałyśmy się, czy mógłby nas zawieść do domu. Zgodził się, bo stwierdził, że tu się nudzi i chętnie stąd pojedzie.

Gdy znalazłam się pod swoim domem, podziękowałam mu za podwózkę, a on z uśmiechem powiedział, że to drobiazg.

Umyta i najedzona położyłam się do łóżka. Ostatni raz spojrzałam na swój telefon z nadzieją, że Niall do mnie napisał, ale jak widać, nie podjął się tego. Smutna odstawiłam telefon i zacisnęłam powieki.

Nawet nie wiesz jak to boli, gdy całujesz przede mną jakąś dziewczynę, a ja jestem w tobie cholernie zakochana.

___________________

Cytuję Nialla z 16 rozdziału: "Nikt nie jest idealny, mała. Szczególnie ja."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top