Rozdział 16
Obudziła mnie rozmowa prowadzona przez Nialla i jego tatę. Przytuliłam do siebie kołdrę i przysłuchałam się jej.
- Nie możesz tak po prostu nas co chwilę zostawiać! - usłyszałam głos Nialla. Był zdenerwowany.
- Zrozum w końcu, że pracuję.
- Obchodzę cię w ogóle? A mama przez ciebie spędza wieczory sama.
- To gdzie w tym czasie jesteś?
- Zauważ, że mam życie towarzyskie i mimo to rezerwuję sobie dni wolne dla niej i spędzamy ze sobą ten czas.
- To dobrze.
- Bo ty już nie musisz tego robić? - prychnął.
- Nie mów do mnie takim tonem, Niall.
- Pamiętasz jak mam na imię? Brawo! - klasnął w dłonie kilkakrotnie.
- Nie muszę w ogóle się wami przejmować. Chcesz tego?
- A przypadkiem już tego nie robisz?
- Ciesz się, że mama zaraz wraca z zakupów, bo inaczej...
- Sama - powiedział twardo.
Tata Nialla powiedział coś tak cicho, że nic nie usłyszałam. Gdy ktoś chwycił za klamkę, położyłam się na drugim boku i zamknęłam oczy udając, że śpię.
- Ja pierdolę - usłyszałam jak Niall mamrocze zamykając drzwi - Wkurwiają człowieka od samego rana.
Był zły, oj był.
Westchnął i otworzył szafę, by ubrać spodnie. Domyśliłam się też, że założył swoją srebrną bransoletkę lub zegarek. Usłyszałam charakterystyczny odgłos zapalniczki i otwierania drzwi balkonowych. Otworzyłam oczy i zobaczyłam palącego Nialla na balkonie. Oparł się o barierkę i wypuścił dym z pomiędzy swoich ust. Miał na sobie jasne jeansy i szarą bluzę, a jego włosy były rozczochrane. Przeklął pod nosem i znów zaciągnął się papierosem. Położył dłoń na swoim czole i wyjrzał za barierkę. Westchnął i strzepał fajkę nad popielniczką stającą na parapecie. To oznacza, że prawdopodobnie pali dosyć często. Mówiąc, że ma silną wolę może chciał mnie uspokoić i żebym myślała, że nie zatruwa siebie tak często jak to robi Louis?
Niall odwrócił się, by wejść do pokoju i wtedy zauważył, że na niego patrzę. Nie odezwał się i podszedł do biurka, by usiąść na fotelu. Zakręcił się na nim i znów na mnie spojrzał.
- Niall?
- Co - powiedział oschle i twierdząco.
- Wszystko w porządku?
Prychnął.
- Ha, nie.
Nastała cisza.
- Dlaczego on musi być taki? Wie, że nam go brakuje, ale to go nie obchodzi. Jak słyszałaś bywam bezczelny, bo po prostu nie panuję nad swoimi słowami, gdy jestem zły. Nie rozumiesz tego, nie? - powiedział ze wzrokiem wlepionym w moją twarz.
- Ja...
- Ta, wiem - westchnął - Nikt nie rozumie.
- Od kiedy on tak się zachowuje? - spytałam.
- Od kilku dobrych lat... Od kiedy założył własną firmę.
- I od tego czasu tak rzadko się widzicie?
- Kiedyś miał dla nas czas. Teraz jeździ wszędzie z pracą, nawet nie wiem gdzie. Po prostu jest uzależniony od tego wszystkiego. Ale... nieważne. Jak się spało?
- Dobrze - uśmiechnęłam się lekko - A tobie? - spytałam, ale widząc spojrzenie Nialla typu "Och, zgadnij" wiedziałam, że odpowiedź będzie negatywna.
- Dziś musimy zrobić coś ciekawszego, bo wczorajszy basen był nudny - powiedział po chwili ciszy.
- Wcale nie! - zaśmiałam się, a on rzucił mi rozbawione spojrzenie. Tak naprawdę wczoraj było fajnie, mimo że brakowało nam reszty przyjaciół.
Właśnie, muszę im dać znać, że żyję.
Sięgnęłam po telefon i włączyłam WhatsAppa, by zrobić Niallowi zdjęcie i wysłać je na konwersacji grupowej, na której była nasza cała piątka.
Uśmiechnęłam się widząc jak Niall wytknął język do zdjęcia. Wydawał się być o wiele szczęśliwszy niż kilka minut temu. Spojrzałam na telefon słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. Jak się okazało, Harry wysłał swoje selfie, prosto z łóżka.
Harry: Nie wyłączyłem wifi na noc i obudziłaś mnie, skarbie.
Jenny: Ups hahah
Podniosłam wzrok znad telefonu widząc jak Niall podchodzi do mnie na czworaka. Położył się obok mnie i spojrzał na mój telefon.
- Z kim tam piszesz?
- Z Harrym.
Wziął mój telefon i dobrał się do klawiatury.
Jenny: Cześć, babeczko 😘
Harry: Jenny, proszę cię...
Jenny: Harreh, nie złość się 😘
Spojrzałam na Nialla, a on zaśmiał się patrząc na telefon. Zerknęłam na urządzenie, w którym była kolejna wiadomość od Harry'ego oraz zdjęcie nozdrzy Nialla.
Harry: Frajerze, oddaj mi Jenny.
Jenny: Nigdy 😘 frajerze
Sięgnęłam po mój telefon, ale Niall nie oddał mi go.
- Niall!
- Jenny! - pisnął udając damski głos. Wywróciłam oczami i odwróciłam się, by na niego nie patrzeć. Niall po kilku minutach pokazał mi tapetę blokowania, na której znajdowało się jego selfie zrobione przed chwilą. Miał na nim zamknięte jedno oko i zrobił subtelny dzióbek.
Chcę go, on wygląda tak dobrze.
- Przestań być tak idealny - powiedziałam i wtedy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to na głos.
- Nikt nie jest idealny, mała.
Ty jesteś.
- Szczególnie ja - dopowiedział i włożył mój telefon do swojej kieszeni. Odwrócił się do mnie plecami, przez co się nimi stykaliśmy.
- Dlaczego tak mówisz? - spytałam.
- Mówię to co wiem.
- Ja też.
- Co?
- Jesteś idealny i mówię to, bo to prawda - przełamałam się i znów powiedziałam to co o nim myślę.
- Co ty o mnie wiesz - westchnął.
- Jesteś miły.
- Czasami.
- I kochany.
- Niby kiedy?
- Na przykład kiedy całą swoją uwagę zwracasz na swoją mamę.
- Okej, jaki jeszcze jestem?
- Uroczy. Chociażby teraz, gdy włosy opadają ci na czoło.
- Bo się zarumienię - zaśmiał się, a ja położyłam się na drugim boku.
- I przystojny.
- Serio?
- Uch, tak. Długo by dalej wymieniać.
Niall położył się tak, że teraz patrzyliśmy się na siebie.
- Dzięki - uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Chyba - zaśmiałam się, a on zlustrował moją twarz.
- A ty jesteś śliczna.
Poczułam motylki brzuchu. Będziemy teraz siebie opisywać?
- Słodko się denerwujesz - zmarszczył nos, a ja uśmiechnęłam się kręcąc głową. Niall wymienił jeszcze kilka rzeczy, a ja poczułam się lepiej, bo prawił mi komplementy i w dodatku nie był przy tym pijany. Przełamał się i wydawał się być szczery.
Położył dłoń na moim policzku i zaczął gładzić go kciukiem. Spojrzałam się na jego wargi, które wykrzywiały się w uśmiechu. Podniosłam swój wzrok na jego oczy, które teraz patrzyły się na moje usta. Dotknęłam jego dłoni, która znajdowała się na moim policzku, a on przesunął się kciuk po mojej dolnej wardze.
Niall przybliżył się do mnie, by mnie pocałować. Smakował jak papierosy. Czując ciepło ogarniające moje ciało zamknęłam oczy i oddałam pocałunek przysuwając się bliżej chłopaka. Niall zaczął składać na moich ustach powolne i czułe pocałunki i za każdym razem przechodziły mnie przyjemne dreszcze. Trwało to kilka minut, aż Niall nie odsunął się ode mnie. Uśmiechnął się do mnie i wstał z łóżka, by wyjść z pokoju. Również to zrobiłam, ale po to, by skorzystać z łazienki i przebrać się. Zeszłam na dół i zobaczyłam państwa Horan siedzących w salonie. Pani Kate oglądała telewizję, a pan James czytał gazetę. Przywitałam się z nimi i poszłam do kuchni, w której był Niall. Szykował coś na blacie, więc podeszłam do niego.
- Co robisz? - spytałam patrząc przez jego ramię.
- Śniadanie dla ciebie.
- A dla siebie?
- Nie jestem głodny.
- Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia!
Dźgnęłam go pod żebrami, a on nawet nie poruszył się.
- Koch... mała - westchnął.
Chciał powiedzieć kochanie.
- Tak koch... Niall? - powiedziałam żartując, a on odwrócił głowę w moją stronę stronę i uśmiechnął się. Szturchnął mnie swoim biodrem i wrócił do przygotowania posiłku.
- Kanapki mogą być?
- Wszystko co mi zrobisz jest dobre - uśmiechnęłam się.
- Wszystko co ci zrobię? - powiedział sugestywnym tonem, a ja westchnęłam głośno i znów dźgnęłam go w żebro.
- Chciałbyś.
- Słyszałem, że chcieć to móc - powiedział i odwrócił się do mnie trzymając talerz w rękach. Mrugnął i podszedł do stołu, by odłożyć tam moje śniadanie. Odsunął krzesło, po czym gestem zaprosił mnie do stołu. Uśmiechnęłam się i usiadłam na krześle. Niall mnie przysunął do stołu, więc mogłam zacząć jeść śniadanie.
- O Boże, bądź kelnerem.
- Niestety kelner nie robi takich rzeczy.
- Byłbyś najlepszym na świecie... - mówiłam, aż Niall nie zaczął mnie masować.
- Co ty ostatnio wyprawiasz?
- Nie podoba ci się? - wymruczał przy moim uchu. Przełknęłam ślinę czując ciepło w moim brzuchu.
- Podo... Uch - jęknęłam, gdy Niall zrobił pewniejszy ruch dłonią - Przeszkadzasz mi.
W taki sposób mógłbyś mi przeszkadzać cały czas.
- Dobrze, idę na górę. Smacznego - powiedział i wyszedł z kuchni zanim mogłam się odezwać. Westchnęłam i dokończyłam śniadanie w ciszy, pomijając dźwięki telewizora, które dobiegały z salonu.
Wróciłam do pokoju Nialla i zabijcie go, bo znów opierał się o barierkę i palił papierosa.
- Dlaczego znów to robisz? - spytałam marszcząc czoło i wchodząc na balkon, by spojrzeć na twarz chłopaka.
- Bo mogę - odpowiedział wypuszczając dym ze swoich ust.
- Nie, nie możesz.
- Dlaczego?
- Bo to jest złe.
- Dziewczyny lubią niegrzecznych chłopców - podniósł brew i uśmiechnął się do mnie - A tak serio, to po prostu jestem do tego przyzwyczajony - powiedział i znów spojrzał się przed siebie zaciągając się papierosem.
- Tylko raz widziałam jak palisz.
- Bo nie będę tego robił przy tobie.
- Dlaczego? Po za tym, teraz palisz, a ja tu jestem.
- Bo przyszłaś do mnie, a nie zacząłem tego robić przy tobie. I tak właściwie... Tam gdzie się przeprowadziłem tego nie robię. To miejsce kojarzy mi się z wieloma rzeczami, więc tu odczuwam potrzebę palenia, ale to nieważne - uśmiechnął się sztucznie.
- Hej, co jest nie tak? - spytałam smutno przytulając się do jego pleców.
- Głównie wiesz co jest nie tak, ale drobniejsze sprawy zostawię dla siebie. Nie będę się tobie wyżalać, bo to idiotyczne.
- To nieprawda. Czasami lepiej się komuś wygadać.
- Cichutko, koniec tematu.
Westchnęłam i położyłam głowę na jego plecach. Czułam jak oddycha, niekoniecznie spokojnie.
- Pójdziemy na spacer? - zapytał, gdy skończył palić papierosa i zdusił go w popielniczce. Zajrzałam w nią i zobaczyłam trzy pety. To oznacza, że palił prawdopodobnie wczoraj, gdy ja już spałam.
- Pewnie.
- Więc zrobię włosy i zaraz wyjdziemy.
- Nie rób - zaprzeczyłam, a on spojrzał się na mnie - Zostań tak.
- Dlaczego?
Uśmiechnęłam się lekko, a on kiwnął głową.
- Dobrze.
~~~
Niall zaczął oprowadzać mnie po okolicy. Było tu dosyć spokojnie. Zapewne wszyscy wyjechali na wakacje, bo zazwyczaj bogaci ludzie wkrótce nie pracują, czyż nie?
Niall na początku naszej znajomości powiedział, że nie stać mnie na to, żeby tu mieszkać. Mówił prawdę. Domy tutaj są większe od tych na mojej dzielnicy i na pewno droższe. Na jednym podjeździe widziałam czarne Lamborghini. Chciałabym takie mieć, jest takie piękne.
Niall pokazał mi dom, w którym mieszkał Harry. Nie był tak ekstrawagancki w porównaniu do innych. Cieszę się, że przeprowadził się blisko mnie, bo inaczej nie mam pojęcia jak teraz wyglądałaby nasza paczka. Każda zaszła sytuacja ma swoje konsekwencje w przyszłości.
Po jakimś czasie wróciliśmy do domu. Niall chciał wrócić po samochód, bo miał zamiar mnie gdzieś zabrać.
- Gdzie jedziemy? - spytałam siadając na miejsce pasażera.
- Zobaczysz - mrugnął i zamknął za mną drzwi. Wyszedł z garażu i wrócił po kilku minutach. Usłyszałam odgłos zamykania bagażnika, więc zapewne coś do niego włożył.
- Mój tata nie pozwoliłby mi jeździć swoim samochodem - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się na ulicy i obraliśmy kierunek drogi.
- Mój też nie.
- To dlaczego...
- Żyje się tylko raz, korzystaj z tego - uśmiechnął się, nadal będąc skupiony na drodze - Ale należy zachować zdrowy rozsądek, bo jednak życie mamy tylko jedno.
- Czyli...
- Nie bądź jak ja. Nie bierz używek i słuchaj się rodziców.
Spojrzałam się na niego krzywo.
- Tak, wiem, przeczę samemu sobie. Po prostu chcę, żebyś ty żyła jak najdłużej.
- Dlaczego?
Nie odpowiedział. Po chwili włączył radio i słuchając go dojechaliśmy do jakiegoś parku. Niall zaparkował auto, więc mogliśmy z niego wyjść.
Rozejrzałam się i zobaczyłam tylko starszą parę, która powoli przechadzała się po brukowanych uliczkach na tle połaci zieleni.
Niall otworzył bagażnik, z którego wyciągnął koc i koszyk, który zapewne był pełen jedzenia. Podeszłam do niego i otworzyłam szerzej oczy widząc to wszystko. Byłam zaskoczona.
- Piknik?
- Dokładnie - skinął głową zamykając samochód. Zaczęliśmy iść w głąb parku, by w pewnym momencie stanąć i rozłożyć koc, na którym usiedliśmy.
- Gdy słodko spałaś, ja przygotowałem kanapki, sałatki i uszykowałem trochę owoców - powiedział otwierając koszyk.
- Od której nie śpisz?
- Uch, od piątej.
- Dlaczego?
- Nieważne - powiedział cicho chwytając za winogrono - Otwórz buźkę.
Zrobiłam to, więc Niall mógł nakarmić mnie owocem. Uśmiechnęłam się, a on w tym czasie położył się kładąc rękę pod swoją głowę. Patrzył w niebo, więc ja też to zrobiłam. Było słonecznie i ciepło, a na niebie znajdowało się tylko kilka małych chmur. Gdy spojrzałam się w dół, Niall miał zamknięte oczy, a na jego twarzy gościł delikatny uśmiech. Nogi miał skrzyżowane w kostkach, a jego prawa dłoń spoczywała na brzuchu.
Odłożyłam koszyk na trawę i również się położyłam. Patrzyłam na czarną koszulkę Nialla, która delikatnie opinała jego mięśnie. Jego klatka piersiowa opadała i unosiła się powoli, oddychał spokojnie. Spojrzałam na jego dużą dłoń, na której żyły były dobrze widoczne.
- Co mi tak się przyglądasz? - usłyszałam rozbawiony głos Nialla. Podniosłam swój wzrok i okazało się, że na mnie się patrzył.
- Nic... To znaczy, nie.
Zaśmiał się, a ja zdałam sobie sprawę, że moja odpowiedź nie miała sensu.
- Oj, Jenny...
- No co?
Poczułam się lekko zmieszana.
- Nic, skarbie - uśmiechnął się i znów spojrzał w niebo.
Skarbie.
- Jesteś głodna? - zapytał w pewnym momencie.
- Niespecjalnie.
- Więc możemy się przejść?
- Jasne - uśmiechnęłam się siadając - A co z koszykiem?
- Nikt go nam nie zabierze, spokojnie.
Wstaliśmy i przeszliśmy na ścieżkę, by iść wzdłuż niej.
- Podoba ci się tutaj? - spytał.
- No pewnie!
Uśmiechnął się i opuścił swój wzrok, by patrzeć na swoje buty.
Dlaczego on musi być tak słodki?
- Duży jest ten park?
- Niezbyt. Idealny na krótki spacer z psem lub ze swoją drugą połówką.
Zrobiło mi się cieplej na myśl, że mógłby mówić o mnie jak o swojej drugiej połówce. Czy to kiedykolwiek będzie miało miejsce?
Doszliśmy na mały drewniany mostek, znajdujący się nad wąskim strumykiem, gdzie się zatrzymaliśmy.
Oparłam się o barierkę i spojrzałam w dół. Woda była czysta, dzięki czemu bez problemu mogłam zobaczyć w niej swoje odbicie. Pływały tu małe rybki, którym się przyglądałam. W pewnym momencie w odbiciu zobaczyłam głowę Nialla. Stanął za moimi plecami do których przylgnął, by objąć mnie w talii. Oparł głowę na moim ramieniu i w taki sposób patrzyliśmy na nasze odbicie. Poczułam spokój i bezpieczeństwo oraz przyjemne ciepło, które ogarniało moje ciało.
Kim dla siebie jesteśmy?
Po kilku minutach ruszyliśmy dalej i wkrótce dotarliśmy do naszego koca. Niall wziął kanapkę i zaczął ją jeść, podczas gdy ja rozejrzałam się i wpadłam na pewien pomysł. Wstałam i odeszłam parę metrów od koca, by stanąć przy rosnącej koniczynie. Zaczęłam ją zbierać i tworzyć z niej wianek.
- Co tam robisz? - usłyszałam za sobą głos Nialla.
- Zobaczysz - uśmiechnęłam się do siebie i nie odezwałam, dopóki nie zrobiłam wianka.
W końcu wstałam i podeszłam do Nialla, by umieścić ozdobę na jego głowie.
- O Boże - powiedziałam machając dłońmi, bo widok Nialla z wiankiem był tak uroczy, że aż zaczęłam fangirlować.
Niall chciał dotknąć swojej głowy, ale przytrzymałam jego rękę, żeby tego nie robił, bo mógłby to wszystko zepsuć.
- Jesteś taki słodki!
- Czy ja mam na sobie cholerny wianek? - zmarszczył czoło wyciągając telefon, by się w nim przejrzeć. Widząc, że się uśmiecham, również to zrobił.
- Wstawię to na Instagrama, uśmiechnij się - powiedziałam, a Niall zrobił głupią minę, gdy chciałam zrobić zdjęcie.
- Ni, proszę - zrobiłam minę smutnego szczeniaczka.
- Ni?
- Tak, to jest twoje zdrobn...
- To jest cholernie słodkie.
Nieświadomie złapałam się za policzek, który zaszedł czerwienią.
- Ustaw się ładnie do zdjęcia.
- Zawsze ładnie wychodzę na zdjęciach - wytknął język.
- Skromny - zaśmiałam się, a Niall w końcu zrobił normalną minę. Zrobiłam mu zdjęcie i od razu umieściłam je na moim koncie.
- Oznacz mnie - powiedział zaglądając do mojego telefonu.
- Już to zrobiłam, spokojnie - uśmiechnęłam się, a on podniósł swój wzrok. Jego niebieskie oczy patrzyły się prosto w moje, a w dodatku dzieliło je tylko kilka centymetrów. Niall oblizał swoje usta, ale odsunął się ode mnie.
Przecież nie możemy co chwilę kończyć na całowaniu się, a sytuacje często do tego prowadzą. Robiliśmy to dwa razy i chcę więcej i więcej, bo całowanie się z Niallem to cudowne uczucie.
Zjedliśmy trochę sałatek i w końcu postanowiliśmy wrócić do domu. Na podjeździe czekał na nas zdenerwowany pan James. Niall zostawił auto przy chodniku i bez słowa wyszliśmy na zewnątrz.
- Gdzie byłeś? - tata Nialla odezwał się zdenerwowany.
Niall ze spokojem wyciągnął rzeczy z bagażnika i razem ze mną przeszedł przez furtkę.
- Chyba coś do ciebie powiedziałem - wycedził zaciskając zęby.
- Byłem z przyjaciółką na pikniku i wziąłem twoje auto, bo inaczej byśmy się tam nie dostali. To było dla mnie coś ważnego i zrozum to, dziękuję - Niall powiedział i włożył kluczyki do kieszeni marynarki swojego ojca, który patrzył się na nas zdezorientowany, gdy my wchodziliśmy do domu.
Gdy szliśmy po schodach na górę, patrzyłam na głowę Nialla, na której nadal znajdował się wianek. Powoli zaczął więdnąć, więc zaczęłam się zastanawiać nad kupnem sztucznej ozdoby dla niego. Gdyby Niall dodatkowo pofarbował włosy na fioletowo, byłabym totalnie w niebie.
Niall położył się na łóżku, więc dołączyłam do niego.
- Ni?
- Uch, co?
- Uhm, jesteś zły?
- Nie. Po prostu to zdrobnienie przyprawia mnie o... nie wiem. Co chciałaś?
Zaśmiałam się.
- Czy mógłbyś się pofarbować?
- Po co?
- Chciałabym zobaczyć cię w fioletowych włosach... albo w brązowych! O Boże, tak.
Zaśmiał się.
- Mogę to zrobić, jak pójdziemy na imprezę.
- Jaką? - spytałam i podniosłam ramię Nialla, by położyć się pod nim. Niall mnie objął i zaczął bawić się moimi włosami.
- Mam ochotę się zabawić, więc po powrocie zbierzmy ekipę i pojedźmy do jakiegoś klubu.
- I naprawdę pofarbujesz włosy?
- Dla ciebie, owszem.
Uśmiechnęłam się słysząc co mówi.
Zamknęłam oczy i zmęczona usnęłam zastanawiając się co będziemy jutro robić, bo oprócz dzisiejszej nocy została nam jeszcze jedna, a coś czuję, że nudna nie będzie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top