Rozdział 12

Obudziłam się będąc sama w namiocie. Gdy usiadłam, zdałam sobie sprawę, że byłam przykryta szarą bluzą Nialla, którą miał ostatnio na sobie. W nocy było zimno, więc zapewne dlatego mi ją dał.

Troszczył się. Mam rację?

Ściągnęłam z siebie bluzy, bo aktualnie było mi w nich za gorąco. Wyjrzałam na zewnątrz i pierwsze co zauważyłam to Nialla ubranego w koszulę bez rękawów, biały t-shirt, jasne jeansy i bordowe vansy, natomiast na nosie miał nasunięte Ray Bany. Podczas, gdy on wyglądał jak jakieś bóstwo, ja miałam na sobie różową piżamę w kwiatki, a moje włosy żyły własnym życiem.

I on mnie widział w takim stanie prawie każdego ranka.

I nie komentował tego.

Był też pierwszym, który mnie dziś zauważył.

- Jak się spało? - zapytał kucając przy namiocie.

- W porządku - uśmiechnęłam się, a on zrobił to samo. - Gdzie są inni?

- Przy jeziorze. A ja stoję tu, jem i pilnuję - powiedział podnosząc rękę, w której trzymał kanapkę.

- Co pilnujesz?

- Wszystkiego - westchnął - I czekałem na ciebie - powiedział dokańczając jedzenie.

- A ci nie jest za gorąco?

- Może trochę, a czy czegoś mam na sobie za wiele? - podniósł brew, po czym zaczął do mnie podchodzić. Przełknęłam ślinę i schowałam się znów do namiotu, gdzie Niall po chwili do mnie dołączył. Bez bicia przyznaję, że serce zabiło mi szybciej, gdy zaczął ściągać okulary, koszulę i t-shirt, odsłaniając swoje umięśnione ciało. Podszedł do mnie na czworakach, nachylił się nade mną, a następnie musnął nosem mój policzek, kiedy moje serce prawie wypadło z klatki piersiowej. Zaśmiał się cicho mając zamknięte oczy i nadal uśmiech na ustach. Skierował swoją głowę na wysokość mojej szyi i dmuchnął na nią, przez co przeszły mnie ciarki. Chciałam się odezwać, ale Niall zaczął składać delikatne, nie natarczywe pocałunki na mojej szyi. Natomiast ja zamknęłam oczy i przygryzłam swoją wargę, próbując uspokoić swój przyśpieszony oddech. Niall przybliżył się na tyle, że byłam zmuszona położyć się na śpiworze. Wsunął dłoń pod moją koszulkę i zaczął wodzić nią po moim brzuchu, którego wciągnęłam pod wpływem jego dotyku.

- Idę się kąpać, mam nadzieję, że do mnie dołączysz - powiedział gorąco odsuwając się ode mnie po chwili. Patrzyłam na niego zszokowana, a on tylko mrugnął do mnie zanim wyszedł z namiotu. Odetchnęłam i dotknęłam swoich czerwonych i rozgrzanych policzków.

Czy ktoś mi wytłumaczy co przed chwilą się stało?

Zrobiło mi się cieplej niż przed kilkunastoma minutami, więc wzięłam potrzebne rzeczy i poszłam się odświeżyć, by potem założyć strój i dołączyć do przyjaciół.

Byliśmy już kilka godzin nad jeziorem, gdzie ja i Alice opalałyśmy się. Słońce nie było ostre jak przez mijające dni wakacji, ale mimo to, nasza skóra przybrała ładnego, ciemniejszego koloru.

Razem z chłopakami uzgodniłyśmy, że pojedziemy do domu kiedy coś zjemy, bo i tak kończy nam się prowiant, a zaczyna nam się tu nudzić. Szczerze mówiąc, mam ochotę poleżeć kilka najbliższych dni w łóżku i odpocząć od wszystkiego. Musiałabym też wymyślić przebieg moich urodzin, bo wypadałoby je wyprawić, choćby dla przyjaciół.

Dni mijały, aż nastał ten dzień...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top